czwartek, 3 lutego 2022

Wróżka Edna szydełkuje i zdziwne historie opowiada

Dlaczego mła kochała od  zawsze  historię?  Bo historia to nie były dla niej daty do wkucia, miejsca bitew do zapamiętania czy imiona ludzi którzy tak dali nam się we znaki że jeszcze setki lat  po ich śmierci nauczyciele katujo ich  życiorysami uczniów. Mła kocha historię dlatego że to jest teraz, które już miało miejsce, no i to jest przeszłość która właśnie się dzieje. Nigdy nie jest  tak samo, szczegóły wzorów  się różnią,  tu, Panie tego,  pikotka a tam wykończenie łańcuszkiem. No, ale  nadal ta sama robótka szydełkowa z oczek z narzutem. Historia jest dla mła kluczem do rozumienia świata, ba, ona jest tym w czym mła się zanurza kiedy chce ten świat odczuć, takim  płynem owodniowym pozwalającym jej funkcjonować. Dlaczego mła tak w historię  dziś rzuciło? Mła chce Wam pokazać  jak urodziła się Wróżka Edna, skąd  się wzięła i kto i co za nią stoi, że tak w ulubionym spiskowym stajlu polecę. Jak już zorientowaliście się po teorii historii w wykonie mła, jest drobny problem z wymiarem fizycznym. Mła i czas majo do siebie stosunek trochę nie tego, mła stara się czas ignorować kiedy tylko  może, czas za to zawsze może ignorować i ignoruje mła. Gnój taki się zrobił po tym kiedy mła się zorientowała że  nie postrzega go linearnie jak przystało na  oświecono kagańcem oświaty tylko bardzo tradycyjnie, jak  chłopka XIX wieczna z podłódzkiej wsi - cyklicznie. Bo mła czasu nie mierzy zegarem atomowych tylko tak jak  ta chłopka, wydarzeniami życia własnego i przodków. Dla chłopki był sobie rok obrzędowy, dla mła są  obrzędowe lata. Dla chłopki zimo Pan Jezusek się rodził,  wiosno 33 letni umierał i zmartwychwstawał,  zresztą po to by Go zaraz zwiastowano.  Dla mła np. rewolucje wieńczo epoki, z chaosu rodzi się nowy porządek, potem  jest kontrrewolucja i wreszcie stabilne  przerabianie wcześniej zdobytego nowego doświadczenia. Cały czas w ruchu, cały czas płynnie i niespokojnie, reaktor z wydarzeniami w charakterze paliwa. Od czasu do czasu chłodzenie,  niekiedy podniesienie mocy, bywa  że piendrolnie ale do tej pory jakoś utrzymaliśmy moc. 

Mła jest staro ruro, znaczy skończyła pół wieku i w przeciwieństwie do seksownych pięćdziesiątek z wielkiego miasta wie że jeżeli nie chce zostać seksowno osiemdziesięciolatko i napadać młodocianych,  coby ich niecnie wykorzystywać w ciemnych uliczkach, musi bardzo pracować nad swoimi czterema komórkami mózgowymi na krzyż i czerpać z tego doświadczenia,  które przez tak długi czas udało jej się zdobyć, przy układaniu sobie rzeczywistości. No wiecie, mła nie chce się znaleźć w sytuacji że tylko sex, drugs ( spróbujcie być osiemdziesiątką co nie jedzie na żadnych lekach ) a po rock and roll śladu ni ma. Mła zatem przypomina sobie wzory, nie te matematyczne tylko te robótkowe, historyczne. Szuka analogii we współczesnych wydarzeniach, nowych ślicznych bluzeczkach, porównuje czy  i jak się różnią od dawnych sweterków i czapeczek. Czasem  ją emocje poniosą, nie tak wbije to szydełko  umysłu  jak czeba i potem popruć musi, co ją zresztą każdorazowo nerwuje bo nikt nie lubi prucia robótek.  Czasem na szydełku ma zbyt wiele nitek i one cóś przez oczko jej nie chco przejść a czasem to włóczka jest tak dupiasta że mła się zastanawia kto ten badziew  wyprodukował i dlaczego mła akurat z niego musi bluzeczkę upitalać.  Jako jedna z trzech sióstr, he,he, he, mła plecie te nitki wydarzeń, odziera je z czasu coby łatwiej się jej układały i popatruje czy wzorek wychodzi i czy, qurna, ona już czegóś takiego nie widziała albo może nawet sama nie wyrabiała. Jak wzorek cóś znajomy to mła ma epizod, który nazywa traumą wiedzy i wytwarza bezpieczno osobowość czyli Ednę. Edna ma wszystko gdzieś bo jest wyzwolona jeszcze bardziej niż mła i bez żadnych hamulców  opowiada jak bedo nitki przekładane żeby rękawek wyrobić. Mła się czasem z Edno drażni i jej tak bezczelnie wypala - "A jak rękawka nie będzie?". Edna jednakże mła gasi - "Znaczy miał być bezrękawnik".

Mła włóczkę pozyskuje stamtąd skąd pozyskujo jo wszyscy, no wiecie - olbrzymi market z włóczkami zarządzany przez strzygących będących jednocześnie dostawcami i  tzw. zarzund sklepu. Jest jeszcze dział księgowy i ci od reklamy oraz całe  mnóstwo  tych... jak to się dawniej mawiało, subiektów.  W markecie ważni so też ochroniarze, bardzo nie lubio jak któś szydełko zwinie albo ma cały komplet i innym udziela do dziergania za darmochę. Podobno ochrona najbardziej się boi żeby klienci marketu nie robili sobie  karnawału po sklepie z szydełkami w charakterze broni. Były takie przypadki. Dlatego podsłuchujo i podgladajo czy jakie  niekoncesjonowane kółka dziewiarskie się  nie zawiązujo. Wszystkie w markecie lubio mówić że rzundzi w  nim  niejaki pan Klaus co ma być zarzundzającym w imieniu właścicieli. Mła wie  że to plotka, Edna tyż to wie,  wzięła się ona stąd że dawno, dawno  temu któś sobie pomyślał że dobrze by  było żeby się nazywało że właścicielami marketu są ci co strzygą i robio dostawy. Taa... a od kiedy to oni majo market ja się pytam? Oni majo tylko towar, jak nie będo mieli  kogo ostrzyc to co oni będą sobie mogli dostarczać? No i dochodzimy do prawdziwych właścicieli marketu. Każda współwłasność ułamkowa rodzi problemy, pisze to ja, ódzka kamienicznica. Im więcej właścicieli tym więcej interesów własnych i różnych punktów  widzenia. Te sprzeczności wykorzystują co cwańsi subiekci, którzy marzą o tym żeby dostać  się do zarzundu. Lubio w tym celu bratać się z księgowymi i strzygącymi dostawcami, ochrona  ma to w dupie, bowiem  i tak zawsze jest poczebna w markecie. Mła teraz napisze pouczona przez Ednę - zawsze jest jakiś pan Klaus i cooledzy, który mają trochę zbyt duży apetyt i trzeba ich przycinać, coby nie wprowadzali nadgodzin niepłatnych i nie kradli talonów na lepsze włóczki. Przycinanie odbywa się na różne sposoby: karnawał, zmiana struktur zarzundzania marketem i ulubiony przez mła i Ednę i prawie nigdy nie  stosowany bo uchodzący za utopię - ujawnienie własności i wezwanie współwłaścicieli do wykonywania czynności zarzundu w określonych przez nich strukturach.

Teraz będo majaczenia Edny, centurie czy jakoś tak. Dawno, dawno temu, w pewnym kraju gdzie rzeka z gór spływa do morza,  spał sobie snem mocnym pewien ludek. Kłótliwa społeczność, lubiąca narzekać ale o silnym poczuciu że jest  ludkiem właściwym. Ba, byli tacy, którzy głosili że   jest to ludek wybrany, co powodowało konflikt z innym ludkiem, który ponoć sobie zaklepał u Najwyższego że  wybrany jest właśnie on a reszta stoi w kolejce.  Ostatnio ludkowi żyło się kiepskawo, tłamszony  był.  Nie żeby zdychał ale żywność była na kartki i  kaszanka  była cóś droga.  Głównie dlatego że zarzund chciał żeby  go ludek  kochał i nabrał kredytu coby u ludka mniłość przez dawanie dobrodziejstw spowodować. Tylko że kredyty trza spłacać co nie jest wesołe i znów zrobiło się dupiasto.  Jak nie stać na kaszankę to istnieje  silna potrzeba związania się z Najwyższym, zrozumienia losu, prawideł świata, po czym występuje  tzw. niezgoda na rzeczywistość. No i u ludku wystąpiła i to taka powiązana z karnawałem,  wszystko było na opak i w ogóle  było wesoło. Hurra, hurra, i jeszcze raz hurra! Z tym że każdy karnawał się kończy, bo nie da się karnawałować cały czas. Takie jest prawo kultury i cywilizacji, w którą przetworzyliśmy naturę. Ludek jednakże  bardzo tęsknił za czasem zabaw i swobody więc znaleźli się tacy , którzy postanowili dogadać  się z zarzundzającymi ludkiem  że zrobio dil - ludek będzie miał wincyj swobody i będzie  sobie sam kaszankę zapewniał a towarzystwo podzieli się fruktami które ludek wypracował.  Tak się robi zgniły kompromis. Taa...  tylko właściwie każdy kompromis jest w jakimś stopniu zgniły.  Ludek to rozumiał i był najsampierw  gotów zapłacić tako cenę jak oddanie fruktów.  Jednakże jak tylko dostał swobodę to mu się odwidziało i chciał z powrotem dostać frukty.

Tylko że tak się nie robi interesów, więc ludek olano i kazano się uczyć  reguł świata biznesu. No i ludek się uczył, ale nie wszystkim dobrze szło. Ludek uznał że cóś  jest nie halo bo niby biznes ale jakby nie do końca uczciwy, ponieważ  niektórzy sponsorowani są przez państwo, ci od Najwyższego tyż majo biznesy choć nie powinni i w ogóle jak to tak można? No to ludkowi zatkano otwór gębowy tzw. dobrobytem na kredyt, który każden zarzund bierze jak chce żeby ludek kochał.  I nagle jak na zawołanie kaszanka zrobiła się  cóś droga. A potem przyszła zaraza, działo się  i kaszanka zrobiła się cenna jak ten kawior więc  ludek  poczuł że  czas na cóś co kiedyś nazywali solidarnością. Tylko że ich solidarość najsampierw pozwolili wykorzystać tym od zgniłych kompromisów, potem różnym zarzundzającym, potem tym od  Najwyższego, potem tym od zarazy. Teraz ludek czeka na czas karnawału, niepomny że problem nie leży tylko  i wyłącznie po stronie tych którzy  wykorzystali ale też  tych  którzy  dawali  się wykorzystać. Nadal jest zreszto głupio  przekonany że jak ten Staszek poradzi sobie w biznesie, mimo tego że wie że biznes jest oszustny.  Żeby nie był oszustny z paru spraw ludek musiałby zrezygnować. No ale  ludki nie lubio rezygnować, one lubio robić karnawały w których wszystko tak zmieniajo że jest znów jak było. Niby lepiej materialnie ale  jakie kłopoty człowiek ma. No więc ludek w sprawie biznesu oszukuje sam siebie. Tak jest łatwiej. Mła i Edna zaczynają być tym kółeczkiem zmęczone. Nie żeby chciały  ajciu czy cóś sobie odpuścić, tylko  majo wrażenie że one już widziały ten  film. Kombinujo troszki żeby akcję urozmaicić i żeby to co ogladajo nie było kolejnym produkcyjniakiem, akcyjniakiem, dramatem politycznym przeradzającym się w durno komedię kryminalno. Mielizny scenariusza je drażnio. 

Dobra, teraz o dzisiejszych ozdobnikach. To fotki kobiety kobiety która nazywała się Louise Weber ale wszyscy znali ją pod kswyką La  Goulue, co po naszemu znaczy obżartuch. Była jedną z twórczyń  tańca kankan. Dziś tańczy się go jedynie na scenie ale La  Goulue, uboga żydowska praczka znana jako Królowa Monmartre dzięki temu że go z wdziękiem i żywiołowością tańczyła i zaraziła  nim Paryż przetrwała, uwieczniona, zatrzymana  w czasie przez wicehrabiego Henri Marie Raymonda de Toulouse - Lautreca - Montfa zwanego Imbryczkiem, tego od  wypowiedzi "Drogi panie, malarstwo jest jak gówno, to się czuje, ale nie tłumaczy." Dobrali się malarz i modelka, oboje bezkompromisowi i zdrowo odjechani, beztalencia jeśli  chodzi o pomnażanie mamony.  No ale  przynajmniej szczerzy wobec samych siebie.  La Goulue odeszła jako ubożuchna sprzedawczyni orzeszków,  papierosów i zapałek  na jednym z rogów ulic niedaleko Moulin Rouge, z którym ją utożsamiano, Imbryczek zszedł był na kiłę i skutki alkoholizmu po życiu krótkim ale bujnym. W muzyczniku oczywiście kankan. Ten najbardziej znany, czyli piekielny galop z operetki "Orfeusz w Piekle"  Offenbacha.

37 komentarzy:

  1. No tak...Historia to to, co się wciaz powtarza, co jest teraz, co trwa nieprzerwanie nawet jak nam wydaje się, że nie dzieje sie nic, że sie zawiesiła. Tak było w niedawno minionych czasach pokoju i dobrobytu przez srandemią. Zdawało sie, ze świat unosi sie w jakimś puchu, w nudzie i przewidywalności. I nic sie już nie zmieni. A przecież już wiele razy w dziejach ludzie mieli podobne wrażenie, że to koniec historii, że człowiek wynalazł juz wszystko ,co miał wynaleźć, itp, itd. Ale się wszystko toczy. Wszystko sie plecie. Kto plecie? Chyba każdy z nas.I ci gdzieś tam, co chcą tym wszystkim kręcic. Czy jednak mają w głowie jakis wzór tego sweterka czy moze tak krawiec kraje, jak mu materii staje? A jak pruje im sie coś nagle, jak oczko leci jak w starej pończosze, to tylko przypadek, czy zamierzona rzecz, co by nudy w tym szydełkowaniu czy też drutowaniu nie było...?
    Ech, ciekawa, ale i smutna ta historia La Goulue i Lautreca. Ale w sumie każda historia jest smutna, bo choćby nie wiem, co robic za życia, choćby nie wiem jakie wspomnienia po sobie zostawić, to i tak wszystko konczy sie tak samo. Kończy sie dzierganie jakiegoś sweterka...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie powtarza się nigdy tak dosłownie, to raczej echa, fragmenty i cytaty. Nie zawiesza się, to co nam się wydawa spokojem jest tylko gładką taflą wody pod której powierzchnią aż buzuje od wszelakich przejawów życia. Mła ma nawet tako teorię że im spokojniej tym potem bardziej wybuchowo. "Człowiek zrodzony jest, aby żyć w konwulsjach niepokoju, lub też w letargu nudy." Ech... Wzór sweterka majo tam gdzieś ludziska w sobie, powtarzajo pewne rzeczy bo cinżko im się zmienić, bardzo cinżko z pewnych rzeczy dobrowolnie rezygnować, tym bardziej że ewolucja tak nam zrobiła że jeżeli cóś jest łatwe czyli powoduje mniejszy wydatek energii koniecznej do przeżycia uznajemy to za cacy.
      Co do tej dwójki to nie wiem czy nazwałabym ich życie zmarnowanym. Pożyli sobie że ho, ho i jeszcze inszym pożytki z tego życia po sobie zostawili. Nie wiem czy pan wicehrabia czułby się bardziej szczęśliwy w wytwornym towarzystwie a La Goulue piorąc czyjeś gacie do śmierci. Ich wersja sweterka urocza i ma ładnie wrobione rękawki. ;-D

      Usuń
  2. Dobrze,że już się nie nosi tyle halków pod spódnicą,ile to prania i prasowania!
    Qurde, sparzyłam se kciuk,piecze jak diabli.Przykładam zmrożony żel.
    Słyszałam taką prawdziwą historię,jak namiętna dziewiarka spruła sąsiadowi suszący się na sznurku koło domu sweter i z pozyskanej włóczki zaczęła coś dziergać;)
    A niektóre ludzie nie liczo czasu
    https://twitter.com/Antysyst/status/1488475779759550470?cxt=HHwWjMC51bu1kKgpAAAA

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przeczytaj prosze moj komentarz ponizej wypisz wymaluj nadaje sie do Twojego linka:)))

      Usuń
    2. No już sama nie wiem co myśleć.Może nie mogą skorelować teorii z praktyką;)
      Bo tu matka bardzo chwali amerykański system,zobaczcie:
      https://twitter.com/MrsLydiawi/status/1488976867566702595

      Usuń
    3. No tu sie akurat nie moge wypowiedziec, bo nigdy nie mialam dziecka w amerykanskim przedszkolu. Przylecielismy jak syn mial 8 lat i ukonczona pierwsza klase a w polskiej szkole podstawowej. Tu natomiast mimo zerowej znajomosci jezyka angielskiego od razu rzucono go na gleboka wode czyli do klasy (uwaga) trzeciej, czyli ominela go klasa druga.
      Nie moge kwestionowac tego co pisze ta kobieta bo po prostu nie mam pojecia o pieciolatkach w przedszkolach.
      Ja sama zaczelam czytac jak mialam dokladnie 3 lata i 3 miesiace bo wtedy moj starszy brat poszedl do pierwszej klasy co sprawilo, ze stracilam kumpla do zabaway wiec jak on sie uczyl to ja razem z nim.
      Geniusz??:))) Niekonieczne, ale od kazdej reguly sa wyjatki.

      Usuń
    4. Poparzone paluchy to straszność. Co do dziewiarki to dobrze jo rozumiem, mła jest właśnie taka - nie chce jej się wcale ale czuje że musi. Jeśli chodzi o czas to ,a może stara się go ignorować ale w razie czego potrafi jeszcze odczytać z przyrząda tradycyjnego ile go upłynęło, he, he, he. Obniżenie wieku głosujących do lat szesnastu jest poszerzeniem bazy dla polityków uprawiających demagogie, pierwsi naiwni są zawsze najłatwiejsi do urabiania. Mła wiek głosowania to by podwyższyła do lat 21 dla kobiet a 25 dla mężczyzn, he, he, he.;-) No i kto czy byłoby to jej ostatnie słowo w tym temacie bo teraz jakby dziecięctwo się wzięło i wydłużyło. Co do halków to mła tak sobie myśli że one mogły dawać pracę takim co się na zegarku nie znali, wystarczy że opanowali posługiwanie się żelazkiem. ;-D

      Usuń
    5. Dziecko tweetowe poszło do dobrego przedszkola i tyle. W Hameryce jest mnóstwo dobrych szkół i całe oceany badziewnych, tak jak i wszędzie na świecie. Problematycznie się robi kiedy do tych dobrych idzie się głównie za cinżkie piniążki rodziców a liczba stypendiów pikuje. Z drugiej strony jest internet i dostęp do podstawowego wykształcenia jest łatwiejszy, kosztuje tyle co abonament. Trzeba tylko się chcieć uczyć czyli zainteresować dziecko nauką, przedstawić mu ją jako formę wciągającej zabawy, dalece lepszą niż np. gry wirtualne. Tylko to wymaga wysiłku rodziców. Ech, gdzie te czasy kiedy można było pięciolatka wysłać do pasienia gęsi i człowiek miał edukację bachora z głowy. ;-D

      Usuń
  3. Tabu moim zdaniem to jest tak, ze ktokowliek stoi na wierzcholku tej chujenki to jest w sumie malo istotne. Najbardziej istotne jest, ze ten ktus oraz te co na najwyzszych galeziach wiedzo, ze globalnie ludnosc to glaby.
    A juz im bardziej wyksztalcone to tym wieksze glaby, bo w dawnych czasach szkoly uczyly, teraz indokrynuja. Chodze se czasem po blogowisku, bo tam duzo nauczycieli pisze, czytam i dziekuje bogom, ze nie mam dzieci w wieku szkolnym i ze te nauczycielki nie maja okazji ich uczyc.
    Jeszcze za moich czasow szkola uczyla myslenia, dzisiejsze szkoly ODuczaja myslenia i to bardzo szybko i skutecznie. Uczen ma byc posluszny, robic co mu kaza i bra buk NIE przeszkadzac nauczycielom swobodnymi myslami i zadawaniem pytan.
    I to jest glowna przyczyna, ze mamy jak mamy.
    Pamietam jak w 2002 roku mielismy w czesci miasta Nowy York ogromna awarie sieci elektycznej. Cwierc miliona mieszkancow duzej dzielnicy odciete od swiata w tym MY:))) bo przeciez mnie takie niespodzianki lubia.
    Wychodze rano z kubkiem kawy na ulice i natychmiast napadaja mnie sasiedzi "skad ty masz kawe?" mowie, ze z domu, zrobilam sobie "ale JAK? przeciez nie ma pradu to te maszyny kawowe nie dzialaja" no to tlumacze jak dziad krowie na rowie, ze ugotowalam wode w garnku na kuchence i zalalam nia kawe w kubku, przykrylam talerzykiem i po 3 minutach zabeltala i tadam - stal sie cud jest kawa.
    Znow patrza jak durne i mowia "ale jak wlaczylas gaz, przeciez zapalnik gazu dziala na elektryke???" No to juz bylo za duzo na moje nerwy i malo grzecznie zapytalam czy slyszeli o takim wynalazku jak zapalki????
    A potem wysluchiwalam jak to wszystkie sasiadki po kolei otwieraly co godzine zamrazarki zeby sprawdzic czy i ile zywnosci sie zepsulo???
    Tego juz nie tlumaczylam bo jeszcze nikt nie wygral w turnieju kopania sie z koniem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No tak. A ja się dziwię czasami, skąd i po co Amerykanki publikują wzory dziewiarskie na... kwadrat francuzem. Podkładkę pod garnek znaczy się, rozpisaną szczegółowo oczko po oczku. Jako płatne wzory dodajmy, publikują. I że ktoś to kupuje. To tak pozostając w temacie dziergania ;-)
      Bo temu, że różni moi bardzo (serio, BARDZO) wykształceni znajomi nie wiedzą, że fejzbuk im dobiera treści wg algorytmu, to już się przestałam dziwić.

      Usuń
    2. Obsmiala mnie ta dziergana podkladka pod garnek bo ja najwyrazniej zamerykanizowana postawilam goraca patelnie prosto z kuchenki na deske do krojenia i oczywista przypalilam deske ta patelnia. Niewiele ale jednak. Mimo to uwazam, ze i tak mialam w tej glupocie szczescie, ze to solidna bambusowa deska a nie dziergana podkladka bo moglabym wzniecic pozar:)))

      Usuń
    3. Mła to sobie myśli że szkoła nigdy nie uczyła myślenia, nam się tylko tak wydawa bo idealizujemy naszo własno wersję młodości. Sądzę że szkoła potrafiła od zawsze ubić kreatywność bo rzadko się zdarzali i zdarzają ludzie zainteresowani naprawdę uczeniem inszych i jednocześnie pozwalający uczniowi na myślenie kreatywne, wychodzące poza schemat. Nauczycieli tyż kształtuje się jak spod sztancy, to jak mają uczyć kreatywności skoro ich samych usiłuje się jej pozbawić? Co do ludzi Zachodu, nie tylko Hamerekanów - jak tak dalej pójdzie to niedługo będo potrzebowali instrukcji do robienia dzieciów. ;-D Bez instrukcji się nie da. Najlepiej byłoby mieć do tego jako maszynkę, gadżet usprawniający proces i czyniący go mniej męczliwym.

      Usuń
    4. To jest rozwiązanie problemu kwadratury koła, czegóż tu Ewutku nie rozumiesz? ;-D Garnek ma okrągło podstawę, podkładka jest w kwadracie, wzór konieczny bo może dojść do zadziwienia że tu kwadrat a tu koło. Ludzie czasem robio tak głupie rzeczy że jak to Star czyli Zdzichu napisała że aż kusi żeby tako głupoto zarządzać. Nie mła to odkryła ale mundrzejsi od niej - wykształconymi jest tak samo łatwo zarządzać jak tymi bez wykształcenia. czasem to nawet łatwiej. Tak się dzieje bo głupota niejedno ma imię. Mła walczy ze srajdzbukiem vel twarzokiem jak tylko może ale kiepsko jej idzie, ludzie kochajo ułatwienia. Potem dopiero popłakujo że lekkość bytu zamienia się w ciężar uwikłań.

      Usuń
    5. Mła tyż nie rozumie po co komu podkładka dziergana pod patelnie czy gary. Może jednak Hamerykany nie gotujo niczego w temperaturze powyżej temperatury wrzenia bo to niezdrowość czy cóś? Czasem jak do mnie docierajo wieści od hamerykańskiej rodziny opisującej realia życia to trwam w zadziwieniu. Pełna egzotyka. ;-D

      Usuń
    6. No to ja mam odpowiedź na niekompatybilność amerykańskiej podkładki i garnka. Garnki powinny być kwadratowe.
      Natomiast Edna niech wieszczy ale i niech działa.
      Ciekawe, że internet, w którym można znaleźć i zobaczyć omalże wszystko, jakoś nie rozszerza horyzontów ludziom. Może to zależy od samych ludziów?

      Usuń
    7. To już nie o samą podkładkę chodzi, a o to, że ktoś potrzebuje dokładny przepis, jak wydziergać prosty kwadrat na drutach. Nie nabierze sam oczek i nie stworzy indywidualnego dzieła, musi mieć pisemną instrukcję. W światku dziewiarskim spotkałam się z opowieścią (z USA, a jakże), jak to dziewczyna nie mogła pojąć, że w gotowym wzorze na sweter można zmienić dziurki pionowe na poziome. Jak są w pionie, to się robi w pionie i marudzi, że się nie podobają. Bo wzór tak kazał i tak musi być.

      Usuń
    8. To jest Agniecha jasne że garnki powinny być kwadratowe, ofkors albo jakoś tak. ;-) Edna ma małą możliwość działania bo mła zabiera prawie cały czas przeznaczony dla nich obu, dziś na ten przykład zabiera Pana Dzidka do dohtora co zawsze jest dla niego przeżyciem, gdyż jak wiadomo dohtory czyhajo na Pandzidkowe. Mła mu niemal wtłukła tłumacząc konieczność badań, które on po prostu musi przejść jeśli chce dalej funkcjonować w systemie opieki ( nie wspominając już o tym że dla własnego bezpieczeństwa powinien je robić co pół roku ) a teraz za rękę i do dohtora, pilnując przy tym żeby się nie wyrwał i nie uciekł. Małgoś zazdrosna jak Mruti o Szpagutka, tyż kombinuje co by tu. No i jak Edna ma działać w takich okolicznościach przyrody?
      Co do interneta i horyzontów - Tatuś mła dzieli ludzi na dwie grupy - uków i nieuków. Trza chcieć. :-D

      Usuń
    9. Sweterki bez instrukcji są dla takich żyjących bez instrukcji, kupa ludzi bez instrukcji sobie nie radzi. Problem w tym że takie podejście do życia zamiast głębokiego politowania budzi cóś całkiem inszego - instrukcjonizm ma być normo, pochylmy się nad sierotami życiowymi czyli równanie w dół. Kiedy byłam małym chłopcem to najważniejsze było być silnym, bo wicher słabe drzewa łamie hej! Teraz słabość, zwłaszcza słabość myślenia się promuje a siłę potępia bo siła się kojarzy źle ( aryjczyki i nie takie ). A mła się bezczelnie siła kojarzy z wolnością, samodzielnością, zaradnością. Dlatego mła w życiu nie udzierga sweterka z przepisu, zawsze jej wyjdzie zwierzaczek bo mła uznawa podczas roboty że na cholerę jej sweterek kiedy można sobie zwierzaczka walnąć. Taa... silna lala odziana w zwierzaczki. ;-D

      Usuń
    10. Ha, ja non stop się z rękawkami użeram, nie moge doprowadzić do perfekcji, żaden mnie nie usatysfakcjonował. Podglądam to tu to tam, ale pełnej instrukcji noe znalazłam. No więc próbuje sama.
      A że to czynność niedawna, bo wcześniej chleb i igrzyska z wstydem przyznając mi wystarczały, to do perfekcji mi daleko.
      Ale dać się nie dam i robię, i pruje, i znów nabieram i spuszczam te oczka.
      Nie wierzę że kiedyś to będzie perfekcyjny rękawek, ale jeśli po drodze i mnie i komuś choć trochę się przyda, to już dobrze ;););)

      Usuń
    11. Sie za bardzo nie znam czy garnki majo byc kwadratne, ale mam jedno kwadratno patelnie i bardzo se jom kfole, bo jes bardziej ustawna niz te okragle, znaczy wiency sie na niej miesci bez nagrzewania pustych miejsc.
      Podstawki to ja kupuje zeliwne, na nozkach i mam takowe okragle oraz kwadrantne moim zdaniem super dzialajo jak czlek chce wystawic zarelko w gorcku co by se ludziska same braly ile im w duszy gra, bo taka zeliwna podstawka utrzymuje temperature zarcia dluzej a majac nozki nie nagrzewa czy tez jak u mnie przypala stolu tudziez innszej powierzchni plaskiej.
      Do lapania gorckow lapami mam rekawice i takie kieszenie z pikowanych materialow i one super chronia. Obawiam sie, ze szydelkowa szmatka do trzymania naprawde goracego garnka nie jest wystarczajaca ochrona. Sa tez silikonowe nakladki na uszy garnkow, ktore sie nie nagrzewaja nawet jak garnek jest rozgrzany do granic wytrzymalosci.

      Usuń
    12. Rękawek perfekcyjny w wykonie mła nie istnieje, nie jesteś sama B! ;-) Młą ma różne podstawki ale jak się gar przypala to nieodmiennie stawa na blacie powodując szkody. Od lat zbiera na kamienne blaty w kuchni ale zawsze cóś. ;-D

      Usuń
  4. Dzierganie i prucie, dzierganie i prucie, i znow dzierganie - i za kazdym razem dajemy udziergac im kawalek wiecej, tyle, ze ten kocyk zamiast grzac i tulic, po prostu zakrywa oczy i dusi za gardlo...Dlatgeo ja jestem za spruciem calkowitym, a do grzania i tulenia sa np. cieple futrzaki i ludzkie serca ...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie da się spruć nie prując nas przy okazji. Mła najbardziej wkarwiajo ostatnio tacy, którzy pruć nie chco ale stwierdzili że trza dać robotę na maszynę dziewiarsko. Zboczeńcy!

      Usuń
    2. My mieli kiedyś maszynę dziewiarską, w tych poprzednich ciężkich czasach. Strasznie brzydko dziewierzyła ( ciekawe, czy słowo istnieje? na logikę powinno) i mamunia zdecydowała, że jednak woli zwykłe druty.

      Usuń
    3. Mamunia słuszno koncepcje miała, bo jak maszyna co spiendroli to już tak że oczy w zadziwieniu stajo w słup, jak wtedy kiedy komp naliczający rachunek za prund się zapętli. ;-D

      Usuń
    4. Agniecha, moja matula tez kiedys taka maszyne dziewiarska nabyla, ale nigdy nie uzywala. Ja bylam zawsze drutowo-szydelkowa i kto wie czy kiedys do tego nie wroce.

      Usuń
  5. Cześć!
    Ja na razie się przywitać przyszłam :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Wróciłam żem z wojażów i śpieszę Wam donieść,że jeszcze się załapałam na promocje.Kupiłam se trochę drobiazgów,a to w Zarze bezrękawnik,ciepłe skarpetki,rękawiczki,czapeczkę(na przyszły sezon) i torebkę na łańcuszku na lato, a to w reserved piżamę bawełnianą za jedyne 31 zeta.W Homli dużo skorup,duże słoje po 14 zeta,duże ręczniki po 24 i 29.Bardzo mnie ręce świerzbiły,już.. już.. miałam nabyć tackę drzewianną, ale opanowałam tę żądzę posiadania śmądnastej tacki.
    Póżniej pojechałam do juska po kołdry i pościel,bo chłopaki wymieniają sobie łóżka.Tam też dostałam dodatkowe 15% rabatu, za to,że miałam swoją torbę;)Czyli tak jakbym poduszkę miała za darmo.Podoba mi się taki handel.
    Teraz kawkie chlipię i mam dziś wolne od gotowania.Kciuk czerwony ale nie piecze,ciekawe czy oblezie ze skóry.
    Niestety pada.
    Co do dziewiarstwa to nie umiem,szycie też mnie nie pociągało,a żałuję,bo przydałaby mi się ta umiejętność.Ja bardziej techniczna.
    Jaki nam rachunek za gaz przyszedł!Staremu szczęka opadła.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mła tyż polazła do Homli coby upaczoną osłonkę doniczkowo nabyć. Powstrzymuje się jak mogę przed wydawaniem kasy ale doniczuszkę kaktusu obiecałam. Niestety, wyprzedaży w spożywczakach cóś nie zauważyłam, być może ma to cóś wspólnego z ceno gazu, wrrrrr! :-O

      Usuń
  7. Czyli trzymanie się wzorów lub nie trzymanie się przekłada się na życie. Tak wychodzi. Podejrzewam, że kupowanie wzorów na podkładkę francuzem stosują ci co wcale nie umieją i dopiero się uczą. Chłoptaś od zegarka może by kupił, wydziergał, postawił garnek i czekał aż się zagrzeje. Zareklamował by z pytaniem czemu we wzorze nie ma włacznika.....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oto, to, właśnie o to podejrzewam pokolenie społeczniaków. Ciekawe kiedy młody zorientowałby się że podkładka nie grzeje? Z obserwacji mła wychodzi że ci co kupujo takie najprostsze wzory, nie tylko drutowo - szydełkowe, nic potem z nimi nie robio ale majo satysfakcję że rozpoczęli przygotowania. Taka zdziwność.

      Usuń
  8. Wszystko jest ok. Więc odpadam i buniole dla Cesarstwa wysyłam.
    Ano na mailu pewnie troszki tam zasypiałam, e h, np Mruciu niech wybaczy i da przeczytać Matce.
    W paczce będzie zadośćuczynienie. Ale to po 10. :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Znacie jakieś skutecznie nawilżające oczy kropelki? Bo wiadomo, że jest dużo drogich reklamowane a może jest coś w normalnej cenie i skuteczne naprawdę. Już kiedyś miałam kropelki za 40 zł to nic nie dawały.... A okulista napisał bo pewnie miał z tego nieźle nagrody .m

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kocurek mła czytała opis mendyczny i n się jej cóś nie podobie. Mła pozwoli się skonsultować z takimi co się lepiej wyznawają. O kropelki zapytam Pabasię, ona ma problem z suchym okiem. Wiem że Kitty i Zdzichu tyż cierpio z tego powodu ale one majo insze lekarstwa bo zagramaniczne. Mruciu usatysfakcjonowany dzisiejszym złodziejstwem udał się był do ogrodu prowadzić życie nocne.

      Usuń
  10. Te krople z apteki to ściema.
    Hildegarda poleca pokryte rosą płatki róż,rano położyć na 15 min.
    Lub sok,który się zbiera po ścięciu winorośli,zwilżać powieki kilka razy dziennie.
    A zimą okłady z naparu kopru włoskiego, dobry jest też rumianek i świetlik.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To jest opcja, mła wierzy w siłę ziółek. :-D

      Usuń