niedziela, 30 października 2022

Codziennik - powolutku pod górkę

U nas powoli do przodu, choć mła jakoś tak biegiem to powoli musi wykonywać. U Małgoś górki  i dołki ale ani górki za wysokie ani dołki to nie depresje,  taka równina z lekka się wznosząca, poprzecinana dolinkami. Małgoś zdeprymowana tym że się szybko nie poprawia, jak to ona ćwierka - "Starość starością  ale żeby być takim tobołem?!" Mła ją musi uspokajać  i zapewniać że da radę, choć tak po prawdzie to mła nie jest  pewna sukcesu, pewnych spraw się nie przeskoczy.  Jednakże Małgoś odzyskała jakąś tam część tej swojej niezatapialności, dobre i to. Perełki są pilnowane jak oczko w głowie, zyskały status skarbu szkatułkowego. Małgoś stroi się w nie na wycieczki wózkowe. Co prawda podczas tych wycieczek na słoneczku robi sobie drzemu ale przynajmniej uperełkowana.  Gienia pozazdrościła Małgoś i miała jazdy ciśnieniowe i podejrzenia neurologiczne. W zeszłą niedzielę była przymusowa jazda  do szpitala. Ponieważ na SORze nic nie wykryto a dalsze badania proponowano na tym samym oddziale na którym niedawno leżała Małgoś, Gienia stanowczo zażądała przewiezienia do chałupy, gdzie dojdzie  w spokoju do siebie i nawet lekarz pierwszego kontaktu  ją odwiedzi. Wicie rozumicie, w szpitalu wizyta lekarska wcale nie jest pewna, teoretycznie powinien być obchód ale znam szpital w którym pacjent  nie widział lekarza a lekarz pacjenta przez trzy doby. To  był przypadek komplikacji podczas przebiegu terapii nowotworowej. Nie, nie żartuję, to się naprawdę zdarzyło w tym miesiącu mojemu znajomemu. Zdziczenie covidowe zbiera żniwo. 

Takie są smętne skutki czegóś  co się nazywało  chronieniem społeczeństwa przed zarazą. Dużo spraw wstrętnych zaczyna się niby niewinne, jak to drzewiej  mawiano - miłe złego początki. No ale mła teraz nie będzie narzekać, ulży sobie w Święto Niepodleglości, bo  mła uznawa że to jest czas w sam raz kiedy "Trzeba rozrywać rany polskie, żeby się nie zabliźniły błoną podłości".  Co prawda przed sprawami naszymi "wyższego rzędu"  obecnie trudno  uciec, takie czasy że te wyższorzędowe się mocno na real przekładają. Idzie człek  do sklepu  a tam szczerzy się drogaśna kaszanka, przyczyna rewolt za PRLu. Zastanawia się czy ogrzewanie włączyć czy jeszcze pomarznąć, jak to mła wmawiają, sojuszniczo ( no bo przeca marże z doopy wzięte nic wspólnego nie mają z ceną energii ). Nerwowo przelicza czy aby starczy na lepszą kocią karmę, paciorki zmawia żeby nic weterynaryjnego nie wypadło. Rachunki na raty rozkłada. Na widok oprocentowania  kredytów ludzie omdlewają, ekonomiści zaczynają omdlewać na widok oprocentowania obligacji państwowych i wskaźnika inflacji bazowej, tej której  na wojenkę u granic zwalić się nie da. Mła mimo pokrycia folią, która jak wiadomo  potrafi człeka ochronić i działa stabilizująco, he, he, he, przeżywa to samo co większość naroda - powtórkę z rozrywki. Może gdyby nie kontakt z tzw. służbą zdrowia mła by była bardziej optymistycznie nastawiona, bo mła to wie że nie takie przeciwności losu nam  przyszło w naszym  miejscu na Ziemi znosić i jakoś z kłopotów  wychodzić. Jednakże kontakt  ze służbą zdrowia zdrowiu psychicznemu mła nie posłużył i we mła się zjadliwość zalęga. Stąd terapia zajęciowa czyli zajęcie rąk haftem i powrót do robienia jedwabnych kfiotkow. Agniecha była bardzo blisko prawdy kiedy podejrzliwie wysnuła teoryjkę o wbijaniu  igły w mendycznych, mła się bezwstydnie  przyznawa że jej umysł podczas haftowanek się nie odpręża w okolicach nirwany tylko przedstawia miłe sercu mła obrazki wbijania solidnej igiełki w odpowiednie tyłki. Hym... może mła powinna wykonywać  haft wieloma igłami? 

Ba, może mła koronkarstwem powinna się zająć i koronki  igłowe , np. weneckie, wykonywać. No dobra, koniec pastwienia się nad innymi, mła się ostatnio pastwiła nad sobą. Wróciłam do książki do której się nie powinno wracać, do "Spowiedzi" Calka Perechodnika. Podkusiło mła bo na jednym z portali przeczytała o inicjatywie związanej z budynkiem przedwojennego kina w Otwocku. No quźwa, nie powinna mła była tego robić! Mła cierpi po lekturze Borowskiego, po lekturze tzw. archiwum Ringenbluma robi się jej mocno depresyjnie ale po zapiskach Perechodnika jest jazda nieporównywalna z niczym. No bo to jest to dno dna, wspomnienie chwil w których stoimy naprzeciw rzeczywistości bez żadnej zbroi, nadzy w tej prawdzie o sobie, bez osłonek i wymówek. Mła  było niedobrze kiedy czytała "Spowiedź" po raz pierwszy, jeszcze gorzej było kiedy czytała po raz drugi, bo jest starsza i bogatsza w doświadczenia. Jeżeli ta książka ma być lekarstwem dla duszy to jest to lekarstwo tak  gorzkie że mła skręca. Całe trzy dni po  lekturze mła łaziła jak struta, nigdy więcej nie dam się podkusić, mam zbyt żywą wyobraźnię żeby do "Spowiedzi" podejść  jeszcze raz, autoironia Calka mła tu w niczym nie pomogła. Następna lektura to będzie zdecydowanie cóś podnoszącego na duchu, mła jeszcze nie wie co ale wie że musi być insze. Mła rzadko  czytywa beletrystykę ale chyba sobie sięgnie do onej w charakterze odtrutki. Mła postara się znaleźć czas na lekturę, choć czas u niej towarem deficytowym, mła podczytuje w nocy.

Teraz z inszej mańki, sprawa z tych poważnych. Tej  jesieni u Kocurrka znów przerąbane, tym razem słodki Mefi postanowił dać popalić.  Nie to że sam z siebie bo złośliwiec tylko choróbsko go dopadło i to takie nie do końca zdiagnozowane, wiadomo tyle że z trawieniem jest problem. Kocurrek zapodaje żarło z małą ilością tłuszczu, kombinuje z karmami jak się da i jak się nie da, no i płaci niebagatelne koszty leczenia. A tu przeca stadko liczne i niejedyny Mefisio na garnuszku. Kocurrek ma robotę z tych pewnych ale  małopłatnych, więc robi bokami i urządza zbiórkę. Zdarza się w najporządniejszych  rodzinach, kotowe i psowe, końskie i insze zwierzęce co i raz się do takich działań są zmuszane przez rosnące koszty opieki weterynaryjnej. Ci którzy mają  pod opieką więcej zwierzaków jadą  na oparach także z powodu wzrostu cen karmy. Nie jest lekko nam wszystkim, jednakże w kupie siła, co głoszę  jako doświadczona ogrodująca. Razem jakoś to wszystko przeżyjemy co nam tu niektórzy pospołu z zarzundem zgotowali, choć  z niejakim trudem.  Każdy grosz się liczy, z wielu groszy robią się peeleny, które pozwalają przetrwać i  leczyć. Mła tu pisze o zbiórce  dla Mefisia ale sprawa jest szersza, rozejrzyjcie się wokół siebie, obliczcie  na ile Was stać - to nie zawsze jest kwestia pieniędzy, czasem  potrzebna jest pomoc całkiem insza - i nie zostawiajcie ludzi i zwierząt w potrzebie samych. Nikt tak naprawdę  się o nas nie zatroszczy, co najwyżej doleje benzyny do ognia czyli sypnie wyborczym groszem czym rozpędzi inflację, która zubaża nas wszystkich a tuczy jedynie zarzund. Jak my się o siebie wzajemnie nie zatroszczymy to kto to zrobi? Państwo? Państwo to my, tylko mało z nas zdaje sobie sprawę że my wszystkie to  Króle Słońce i liczymy że w troszczeniu wyręczy nas leniwy i niekompetentny zarzund.

No dobra, przejdźmy do rzeczy milszych bo się ze mła znów zacznie żółć ulewać a do tego mła nie chce dopuścić. Mła woli o sprawach milszych pisać, choćby o planowanych wyprawach. Powoli coś się krystalizuje, choć nie wiadomo co się z tego planowania wykrystalizuje ze względów oczywistych czyli finansowych. Co prawda mła uważa że wyprawa do Małkini czy Sieradza może być równie interesująca co zwiedzanie Lazurowego Wybrzeża,  bo tak naprawdę  to wszystko zależy od tego co gdzie człek chce zobaczyć i w jakim towarzystwie, ale chciałoby się jej zapuścić w jakieś strony insze, całkiem różne od naszych. Na razie mła się cieszy planami, wszak one nic  nie kosztują a dla mła są balsamem dla duszy. Mła sobie umyśliwa różne takie miejsca, które chciałaby zobaczyć i wciąga w te swoje marzonka rodzeństwo i przyjaciół. Hym... teraz to właściwie snujemy marzenia podróżnicze wszyscy, to taka odskocznia od realu w którym rachunki rosną a przyszłość rysuje się raczej  w szarych barwach. I to jest taka ciemnawa szarość. He, he, he, mła ma nadzieję że na bilet do Pabianic to będzie nas stać, jak nie to da się dojść pieszo. W każdym razie obiecałam Małgoś  że na pewno nie odwiedzę Dupaju. Dupaj, jak twierdzi Małgoś, jest bardzo niebezpieczny dla prawie sześćdziesięcioletnich dziewcząt. Wielbłądy czekają na wymianę czy jakoś tak. Małgoś jest święcie przekonana że moje wałki, fałdy i inne oponki oraz platynowa siwizna mogłyby zrobić piorunujące wrażenie na szejkach roponośnych i jeszcze skończyłabym w tajnym seraju na Saharze, z którego musieliby mła odbijać  żołnierze la Légion étrangère​, co rodzi kolejne niebezpieczeństwo,  bo żołdactwo tylko za nic wykorzystuje niewinne piękności  i mogłoby zabrać prezenty  od roponośnych. Dla spokojności  Małgoś  mła w planach podróżniczych nie uwzględnia Dupaju. W Muzyczniku piosenka podróżna.



16 komentarzy:

  1. Cieszę się, że nadal się trzymacie. Trochę się martwiłam... Zdrowia wszystkim życzę.

    OdpowiedzUsuń
  2. Taki ten świat właśnie jest, a u Wet poza Mefisiem same tragedie, a to ktoś oddaje kotka i kotek szuka domu, bo się rozmyśliła osoba albo z takich warunków zabrane, że bida z nędzą i nikt nie chce, a Wet na ulicę nie wypuści... Jak tak pochodziłam do Mefisia to się serce kraje i człowiek dębieje jak tak można, zarezerwować kotka i zniknąć albo oddać, bo wie pani dzieci małe męczą nie chcą - a prawda chyba jest jedna - jak nie wiadomo o co chodzi to o kasę, a to leczenie za drogie (jedna kotka przybyła brązowa z awitaminozy) a to utrzymanie już się robi niewygodne...
    Ale Rodzinę można sobie wybrać, a my Kociary/Koniary/Futrzary musimy się trzymać razem, i cokolwiek będzie się działo - damy radę! Będzie trzeba to, coś wymyślimy i Szagietka Jej Wysokość dostanie swoją wołowinkę - taka przenośnia.
    I fluidy podziałały nie raz cuda! 💗💗💗💗💗💗💗💗💗💗💗

    OdpowiedzUsuń
  3. Też się martwiłam. Już tuż tuż lada moment doczekałabyś się telefonu wywiadowczego z drobnym opieprzem. Dupaj z przypuszczeniami mu towarzyszącymi rozłożył mnie na łopatki🤣❤️🤣. A co do nagiej prawdy o człowieku. Z wnętrzem, działaniami ludzkimi, zdolnością do czynów makabrycznych to tak jak z gołym, nieobrobiony przez cywilizację i czynności kulturowo-higieniczne ludzkim ciałem. Fatalnie, makabrycznie i horror. Fakt, miewamy dobre i jeszcze lepsze momenty, no ale nie przychodzą one same z siebie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tabi, rozumiem żeś bardzo zajęta. Zajęciami bardzo ważnymi, wobec których czniać net . Ok. Działaj, zajmuj się i tak dalej (trzymam kciuki). Ale my, bo chyba nie tylko ja, jacyś nerwowi ostatnio, więc dawaj znać że żyjesz tak trochę częściej.
      I wiesz co? Jestem bardzo dumna z siebie że Małgoś się te bransoletki przyjęły.

      Usuń
    2. Ja się po komentarzach u mnie orientowałam że jest ok. A teraz Mrutek z ekipą dostali dobre mięsko więc myślę że nie będzie raportu o zapadniętych boczkach, choć kto wie znając Mrutka ..

      Usuń
  4. Ahoy! Tam na Łodzi! Cieszymy się, że sytuacja nie najgorsza. Cieszymy się, że Małgoś perłami ozdobiona zadaje podwórkowego szyku.
    Cieszymy się że Tabs ma wzięcie u roponośnych szejków ( wstrząśnięty a nie zamieszany , Dżejms Bond by Cię uratował, nie martw się ). A może byś wydębiła tanie palywo dla Lechistanu w ramach pogaduszek seksownych z szejkiem...
    Mnie też nerwowo jakoś podobnie jak Romanie, i 5 dni bez updejtów to dla mnie zbyt wiele.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziefczynki mła Wam wszystkim jednym komentem odpowie, tak będzie zgrabniej. Mła w ostatnim tyźniu jeno zaglądała do Kocurrka, bo wiadomo Mefi. Mła jest solidnie do tyłu z netem bo mła siedząc z Małgoś to w przerwach Calka opowieści czytała a do netu dostępu nie miała innego niż z doskoku. Ale jest powolutku do przodu, bo Małgoś wraca do normy jeśli chodzi o nocki, lekarstwa i inne takie. Małgoś i mła się uparły żeby Małgoś do końca miesiąca zaczęła chodzić i Małgoś CHODZI!!! Powoli i na razie tak od stołu do krzesła i to przy pomocy chodzika ale chodzi i nie odpuszcza kwiczeń i ćwiczeń. Panu Sławkowi opadła szczęka kiedy zobaczył Małgosine wymachy nóżkami, Małgoś zwycięsko i trza przyznać że z lekka złośliwie wykonała na koniec serii ćwiczeń podparcie bioder rękami i wyrzut obu nóg w górę, co prawda z lekka zachwiany ale się liczyło. Pan Sławek wymruczał "Nie zachowuje się jak 94 latka, ona pani wstanie." a Małgoś w czasie tego wymrukiwania wpatrywała się w niego bazyliszkiem. Dziś zaczynamy ćwiczenia z obciążnikami, czyli czysty sadyzm i katowanie staruszki, ponieważ Małgoś ma plany wyjścia z domu a nie wyjazdu z niego na wózku. Wiecie, Małgoś w kapeluszu i perełkach przy dyskretnie połyskującym satynowo chodziku.
      Widzicie że mła ma w związku z tym powracaniem Małgoś do żywych mnóstwo roboty, czas się liczy a jednocześnie trzeba uważać na ogólny stan organizmu. Małgoś twierdzi że jak mła postawi ją na nogi to może spokojnie dom dla staruszków otwierać, bo znaczy że się nadawa. Mła twierdzi że się nie nadawa bo wcale staruszków w masie nie lubi. Lubi konkretnych ludziów a nie ogólnie ludziów starszych. Ludzie to nie koty ani psy ani inne kochane stworzenia, nasz gatunek jest paskudny w hodowli.
      Co do leczenia zwierząt, mła słyszała o nieodbieraniu zwierząt z lecznic - groza.

      Usuń
    2. Romi udało mła się dorwać łabędzie, nieco inne ale na swój sposób szykowne.

      Usuń
  5. Małgoś nie traci rezonu, przednie jest to powiedzenie z tobołem;)
    Ehh, oby nie było gorzej.Ładne te szyszki.
    Pogoda u nas piękna, tylko te wyprawy na cmentarz w korkach mniej pociągające.W tygodniu podjechałam na cmentarz to kilometrowy odcinek pokonywałam przez czterdzieści minut.
    Zdrowia nieustająco!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Małgoś robi wszystko by nie być tobołem, znaczy osoba przesuwaną z miejsca na miejsce - tak jakoś zawsze w te miejsca w które nie chce być przesunięta. Szyszki są na jodle koreańskiej, mła ich dużo w tym roku na niej zobaczyła. U nas mgły, cmentarze obleciane i teraz zaleganie. ;-D

      Usuń
  6. Cieszę się, ze się trzymacie dzielnie i Małgoś dzielna.
    U mnie poza piekną pogodą smutek za smutkiem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Izydoru mła Ciebie mentalnie otula, fluiduje i wogle. Mła wie że u Cię ciężko, że odeszła Twoja Teściowa i masz rok pogrzebowy. Mla nie za wiele może zrobić więc tylko ciepło o Was tam na tym pogórzu myśli. Bardzo, bardzo ciepło. Nie tak na odwal się tylko istotnie.

      Usuń
    2. W sobotę żegnaliśmy naszą Przyjaciółkę. Więcej już nie zniosę. Trzymcie się zdrowoi ciepło!

      Usuń
    3. Izydoru, Owieczko kochana.. Wiesz, jest nadzieja że pożegnania nie są ostateczne. Niezależnie od tej nadziei przytulam. Wiem że boli. Nie wiem czemu i za co takie okrutne czarne serie, niech już będzie ich koniec, żadnych telenowel. Trzymaj się kochana.

      Usuń
  7. Izydoru, bywają takie czarne serie, jest mi przykro, trzymaj się, kochana.

    OdpowiedzUsuń