sobota, 15 października 2022

Codziennik - nareszcie troszkę nudno

Tfu, tfu, tfu, jakby się przesiliło i powolutku, bardzo, bardzo, wracamy z Małgoś do siebie. Prosto nie jest bo po szpitalu to Małgoś ma jakieś nędzne resztki po i tak nie najlepszym  zdrówku i powrót do stanu przed hospitalizacją wydawa się mła odległy, w najlepszym wypadku bo może być i tak że Małgoś dawnej sprawności już nie odzyska. Na jedno szczęście Małgoś współpracuje ze mła a mła oddycha z ulgą bo najgorsze zostało prolongowane, ku zdumieniu medycznych zresztą. Mła nie wie na jak długo ta prolongata więc cieszy się chwilą, choć ona chwila łatwa nie jest. Teraz tadam, tadam - Małgoś sama siada na łóżku, jest w stanie wykonać takową czynność, w związku z czym zalągł  się był w niej ostrożny optymizm w sprawie spuszczania nóg z wyrka i stanięcia samodzielnego  przy chodziku. Coby ten gryplan zrealizować Małgoś ćwiczy w wyrku mięśnie nóg, obecnie wyglądające jak  u żaby z anoreksją. Jestem z niej dumna, nie trzeba zaganiać do ćwiczeń i to mimo kwiczeń, bo naprawdę cinżko budować jakąś  tam formę u bardzo starego człowieka, który  zalegał cięgiem przez trzy tygodnie, jadąc głównie na kroplówkach. Boli i jest  cinżko jednak Małgoś ćwiczy.

Jeśli chodzi o dopajanie Małgoś to mła ma nadal pod górkę. Jak wielu starych ludzi Małgoś nie czuje potrzeby nawadniania organizmu. Hym...  mła nie chodzi o to żeby Małgoś hektolitrami płynów się opijała, jednakże to musi być  dziennie przynajmniej półtora litra płynnego wlane do organizma.  Mła zaczęła stosować presję psychologiczną,  Małgoś straszliwie boi  się demencji więc mła jej zapodawa barwne opisy działania   zwiększonej ilości  mocznika we krwi, znaczy straszy Małgoś króliczeniem w główce. To zaczyna przynosić jakieś efekty, niestety nie tak spektakularne jakbym chciała. Są już jednak pierwsze oznaki polepszania się sytuacji,  Małgoś znaczy zażądała prawdziwej kawy. Piła ją co prawda jeszcze przez słomkę ale  mła  i tak jest zbudowana bo Małgoś się po tej kawie przypomniało gdzie zakamuflowała ajerkoniak i wyraziła chęć sprawdzenia czy aby się nie popsował.  Mła zapodała łyk testowy na łyżeczce od herbaty i Małgoś wyraźnie cieszyła się życiem. Wiem że mijają już dwa tygodnie od wyjścia ze szpitala ale mła dopiero teraz widzi oznaki powracającej u Małgoś chęci do życia. Paciorki zanoszę do Wielkiego Pogodowego aby jak najdłużej było słonecznie.

Bo słoneczko Małgoś sprzyja, tak jak i sprzyja teraz mła. Mła też jakoś tak bardziej optymistycznie patrzy na świat w słoneczne, jesienne dni. Jesienne szarugi nie poprawiałyby nam teraz nastroju. No i mła nie mogłaby przy pomocy Małgosinych synów  urządzać dla Małgoś usadzonej w wykombinowanym  wózku, wycieczek do gołąbków. No a są gryplany. Kotostwo spisuje się bardzo dzielnie,  mła jest zdania że kocia obecność powinna być dostępna bez recepty dla takich staruszków, którym udało się przeżyć szpital. Podobnie jest z sąsiedztwem, wizyty sąsiadek bardzo podnoszą Małgoś na duchu. Małgoś chce przyjmować te wizyty na siedząco, uczesana i wogle. Ciotka Elka i Gienia podczas tych odwiedzinek  drą się wniebogłosy  bo Małgoś przeca głucha i pewnie cała nasza kamienica już wie ze wszystkimi smakowitymi  szczegółami o przygodach pocztowych Irenki czyli co  sąsiadka Irenka powiedziała tej larwie, która wepchnęła się w kolejkę na poczcie i jak na nią spojrzała oraz jak larwa usiłowała się stawiać i co zrobiła reszta pocztowej kolejki w odpowiedzi na ten pokaz braku kurtuly ze strony larwy. No w każdym razie mła za siódmymi drzwiami słyszała o tym zajściu, mimo tego że z kompa leciała muzyczka.  Hym... może za cicho leciała. Małgoś po tych sąsiedzkich wizytkach jest padnięta ale jednocześnie jest z odwiedzin i plotek bardzo zadowolona. Pośpi z godzinkę po czym delektuje się plotami porównując obecne zdarzenia do tych, które jej samej się kiedyś przydarzyły. Taki zastrzyk witalności przychodzi wraz z Ciotką Elką i Gienią.

Insza inszość kiedy przychodzi wyczekiwana Cio Mary, wtedy nadaje  głównie Małgoś a Cio Mary słucha. Mła podziwia Cio Mary że bez  żadnych notatek świetnie się orientuje w historii wielodzietnych rodzin K. i S. o których Małgoś jej opowiada, umiejętność spamiętania wszystkich kuzynek drugiego stopnia Cio Mary odziedziczyła po Babci Wiktorii. Ludzie mieli kiedyś taką umiejętność zapamiętywania who is who, Ciotka Jadzia i  Krysia, mama Mamelona, też takową zdolność posiadały. Mła zapamiętuje tylko tych kuzynów pierwszego stopnia i odpada przy licznej progeniturze ( z dwóch małżeństw ) Wujka Franka ( tego od  Ciotki Władki a nie tego drugiego ). Mła znaczy  nie jest zbyt dobrą partnerką dla Małgoś do rozmów właściwych o rodzinie, bo mła się wszystko taśta i nie  czai bazy, znaczy np. nie wie  dlaczego historia córki onego Wujka Franka od Ciotki Władki jest tak ważna w kontekście małżeństwa jednego z dzieci kuzyna Ludwika. No a Cio Mary to wszystko jarzy i wie co się w jakim sosie je. 

Sama Cio Mary nie jest w najlepszej formie, umarł sąsiad Waldy, ten który zawsze nas obdarzał działkowymi pomidorkami. Dobry z niego był człowiek, nikt z domu Mariolki  i Waldyego, którego Najwyższy Kulinarny obdarzył talentem do tworzenia  potraw, nie wychodził głodny. W domu w którym mieszkają Cio Mary i Wujek Jo ubyło kogoś ważnego. Niby wszyscy wiedzieli że od lat Waldy poważnie chorował na serce ale jego odejście było jednak niespodziewane, Cio Mary i Wujek Jo spłakali się na pogrzebie. Wujek Jo ma czarne myśli, jeżeli nie daj Najwyższy  odejdzie jeszcze ciężko chorujący sąsiad Bukiet to Wujek Jo zostanie najstarszym facetem w całym domu. Bycie najstarszym facetem w całym domu jakoś  Wujka Jo nie cieszy, hym... Wujek Jo zdawa się uważa  że to go zobowiązuje do zejścia. Cio Mary postanowiła wywieźć Wujka Jo na działkę, gdzie ma odbywać terapię przy pomocy kosiarki, grabi i szpadla. 

Mła stara się cóś w domu robić, bo  bordello w nim okrutne. Niestety cinko jej idzie. O ogrodzie lepiej nie wspominać. Jedyne co  mła miała zrobić i zrobiła to powidła śliwkowe. Wreszcie mła udało się dopaść odpowiednie śliweczki z ususzoną doopką i mła spowidliła ich solidny gar jak należy,  bez cukru znaczy. Mła zrobiła powidła zwykle a nie korzenne bo doszła do wniosku że dosmaczyć można i później  jak  kto lubi. Przed mła jeszcze dwa solidne smażenia owoców i szlus, przetwarzanie się skończy. Smażenie powideł przez mła działa  ożywczo na Małgoś - "Co tak pięknie pachnie? Ja bym tego trochę zjadła." Mła zapodała a zaraz potem Małgoś została uraczona wodą z sokiem malinowym w nowym, ulubionym  poidełku. Mamelon przywiozła okrutnego kotka z Krynicy, którego Małgoś natychmiast przejęła. Kotek ma zdziwiony wyraz sznupy, miodowy coolorek  na korpusie, napis  Krynica Zdrój i  co najbardziej istotne - fajeczkę do pociągania płynów. Plastikowe poidełko Małgoś natentychmiast po przybyciu kotka wyfrunęło. Mła oddawszy kotka w użytkowanie, zajęła się bliżej piękną popielniczką od Romi - jest idealna do jesiennych kompozycji. Ustroiłam też gary z grzybkami w jakieś chińskie chyba  grzybki z masy papierowej i celebruje jesień na stole w kuchni. No i  mła do kompletu oprawiła  haftowanki grzybowe, tak se wyszło.

Jak widzicie życie mła płynie dość jednostajnie. No i bardzo dobrze! Mła ma dosyć akcji, mła chce żeby teraz  czas upływał wolno i było prawie że  nudno. Mła uważa że jej się to od życia obecnie należy i nie ma że nie ma. O gryplanach i takich innych mła Wam napisze inną razą.  Wtedy  też zrobię sesje Małgosinej łapki z bransoletkami, teraz się nie da  bo czerwono - siność ogólna na łapkach  dopiero przeszła w żółć  a do perełków to nie pasi. W muzyczniku piosenka, która mła zawsze się kojarzy jakoś tak jesiennie, może dlatego że  ciemne noce się jej jesiennie kojarzą. Smutna jest bo wojenna ale jednocześnie ciepła i dająca nadzieję.


28 komentarzy:

  1. Powiem Ci PaniT,że też lubię powidła bez dodatków,tak samo międlone bez nadmiaru przypraw tylko ciut cebuli, buła,jajko,sól,pieprz i troszkę gałki.Inaczej mają dziwny smak.
    Porcelanowy kotek faktycznie zdziwiony, jakby po chińsku.
    A Pani Małgosi dedykuję taką opiekę z Twojej strony, pokaż jej. Niech Ci określi gdzie masz podrapać i wachlować;)
    https://twitter.com/Gabriele_Corno/status/1579376906583281664
    A ja już nie wyczymuję w tym łóżku, wogle to myślałam,że dziś piątek.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mła Malgoś lemurka nie pokaże, bo Małgoś by sie dopiero mła znarowiła. ;-D Kotek wcale nie jest chiński, miał metkę pod tytułem ceramika szlachetna i ponoć on nasz rodzimy. Mamelon twierdzi że się wyróżniał na tle a tło było ponoć takie ze tylko uciekać. ;-D Na wszelki wypadek Mamelon przywiozła z Krynicy w charakterze souvenira dla mła skarpetki. Małgoś cóś zaczyna przebąkiwać że ona tyż w łóżku nie wytrzymuje, są rzucane pożądliwe spojrzenia w kierunku fotelika. Mła się marzy żeby za jakiś czas takie spojrzenia były rzucane w stronę chodzika.

      Usuń
    2. Rozumiem Małgoś,bo dziś z przyjemnością wyskoczyłam z wyrka, "na konrol" pojechałam. I ze zdziwieniem spoglądałam na ludzi w krótkich gaciach,sama oburdana w kurtkę.
      Nie wiem czy Małgoś można werandować,ale pogoda ku temu wspaniała.
      A jak drugi rekonwalescent?

      Usuń
    3. Małgoś dziś była na dworze w wózku. Całe 40 minut. Było ćwierkanie do kotów i zaczepianie gołębi.Oprócz zup pija się kawę, herbatę i ziółka. Sławencjusz był na "krótkich rybach" z Piotrusiem, wraca znaczy do normy.

      Usuń
  2. Bardzo mi się podobają twoje ozdoby, Są takie naturalne. Nie wiem ile czasu zajmuje CI ich tworzenie i sama koncepcja, wydają się jakbyś ot tak coś znalazła, tam wrzuciła i o! Jest dekoracja :) Niesie nas pani Jesień w podobne przedmioty: liście, jarzębina, słoiki... Wiele dobrego życzę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szczerze pisząc to ja tych ozdóbstw nie przemyśliwam tak jakoś bardzo - bardzo. Właściwie to ja tak sobie upieprzam dekorejszony z codzienności, z przelatywań przez ogródek, z drogi do sklepu, z paczuszek wspierających, z przypominajek szafowych. ;-D

      Usuń
  3. Życzę Ci tej nudy, a Małgoś zdrowia.
    Dekoracje jesienne i zdjęcia z ogrodu cudne.
    Swego czasu robiłam powidła, pierwszy raz, i dodałam cukru, szklankę na 3 kg śliwek, bo tak było w przepisie, a potem żałowałam, bo były za słodkie. Nigdy więcej cukru do powideł!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mła powideł nie słodzi, scukrzyłyby się bo mła używa śliweczków z lekka owiędniętych. Nuda teraz bardzo, bardzo pożądana, mła naprawdę musi odetchnąć a Małgoś wpaść w rutynę ćwiczeń. Mła świetnie sobie zdaje sprawę że z Małgoś było teraz na krawędzi i jak to mawiajo dohtory - "Gwarancji nie ma". Cała moja nadzieja w tym że Małgoś nie poważa ostatnio lekarskich opinii, bardzo buntownicza jest, co wydawa się mła dobre. No wiesz - "Nie wchodź łagodnie do tej dobrej nocy".

      Usuń
  4. Te kubeczki z grzybkami są epickie!!! 🧡
    Życzymy zdrowia i nie dajcie się !

    OdpowiedzUsuń
  5. W kwestii pojenia próbowałaś może słynnych syropów Herbapol malina z cytryną? Można namawiać na testy albo syrop imbirowy ostatnio w storkotce dorwała.. żeby pić w pracy więcej bo też za mało pije, sama woda się nudzi ..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Małgoś jest herbatkopijna, mła kusi herbatkami. Ostatnio piłyśmy najnowszą niebiewską dla cooloru i zdrowotności. Z syropkami jest ten problem ze Małgoś jest cukrzykiem. Grzybkowe garnuszki to od Pani Ceramicznej czy pani Kamili.

      Usuń
  6. Grzybkowe wyszły tak se? Wcale że nie!. Mają wdzięk, a to bezcenne i wcale nie takie częste w wyrobach własnych. Wdzięk ogólnie deficytowy, więc takie grzybki to miodzio. Kocia pijałka też go ma, i wcale się nie dziwię że plastik poszedł won. Natomiast zadziwiaaś mnie zastosowaniem popielniczki, wysłałam ją jako podgrzewacz pod imbryk, a tu takie... Czyli znalazła inne zastosowanie. Fajnie. Mnie też błogosławiona piękna nuda pociąga. Na rączki Małgoś poczekam😀

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mła cóś na ten wdzięk ślepa, no nie widzę. Plastik do celów spożywczo - pijalnych jest traktowany jako zło konieczne, ani Małgoś ani mła za tym nie przepadamy. Jednakże plastik jest lekki i mła chcąc by Małgoś samodzielnie się poiła korzystała z tej cechy tworzywa. Z Małgoś bowiem było tak źle że nie mogla unieść nawet małego kieliszka z syropem do ust. Było pojenie strzykawką i pojniczkiem, później pojniczkeim ze słomką. Od czwartku Małgoś pije z malutkiej filiżanki, szklaneczki angielki i kotka a dziś było podpijane z kubeczka. Jutro przychodzi fryzjerka, mła bardzo liczy na mobilizację Małgoś z okazji tego wydarzenia.
      Mła lubi sobie z przedmiotami poćwiczyć, popielniczka - podgrzewacz to wdzięczny temat.

      Usuń
  7. Mi to naczyńko bardziej wyglądało na cukierniczkę , a nie popielniczkę, i masz rację, że pięknie wygląda z jesiennym przybraniem, ustawiłabym je na tej tacy obok nakrapianych (?) kielichów.
    Fajnie wyglądają te kserokotki na stole, z wyrzutem spoglądające na zupełnie niejadalne słoiki :)
    Powideł prawdziwych nie robiłam już ze sto lat, mam traumę po ich przypalaniu się po wielogodzinnym smażeniu.
    Cieszę się, że Małgoś lepiej się czuje, niech tak -albo i lepiej- będzie jak najdłużej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ma byc dobrze, mła to zapowiedziała Małgoś i nie chciała słuchać żadnych takich ze to od Małgoś nie do końca zależne. Hym... mła te dekoracje ciągle przestawia, kserokotki pojawiają się i znikają, pewnie i popielniczko - podgrzewacz - cukierniczka wyląduje kiedyś przy kielichach w cętki. Mariolko mła wysadziła iryska dla Cię ale się poplątało i mła miała co inszego na głowie. Dlatego mła wsadziła iryska do doniczki i wyślę Tła wiosenną porą wraz z inszym zieloinym. Mła teraz ma czas na to żeby tylko się po ogrodzie przelecieć więc solidniejsze wykopki ogrodowe i paczkowania roślinne mła przenosi na wiosnę. :-D

      Usuń
    2. U Romany pisałam o leżących u mnie od miesiąca i czekających na posadzenie cebulach, więc to dobrze się składa, że irysek będzie na wiosnę :)

      Usuń
    3. Oj, to dobrze bo mła miała cinżki wyrzut resztek sumienia.

      Usuń
  8. Tak to się można nudzić :) Dobrze, że Małgoś zebrało się na życie.
    U nas też kwitnie przetwórstwo warzywno-owocowe, bo zostalim hojnie obdarowani plonami, więc walczę z masą dóbr, które trzeba poupychać w słojach i szufladach zamrażarki, względnie obsuszyć.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z trudem się zebrało, medyczni jakby zaskoczeni że jednak się rusza i żywie. Hym... mendycyna wyraźnie bezsilna. ;-D Mła ma dla Cię tyż słoiczki i nie ma że nie ma. Co do obsuszeń to mła chciałaby się wybrać na grzybki ale się chyba nie wybierze. Łobowiązki ma z tych najważniejszych. Grzybki to sobie mła wyhaftuje co najwyżej, he, he, he. ;-D Nie myśl że mła biadoli, mła się cieszy że są łobowiązki, gdyby ich nie było to żadne grzybobranie by mła nie pocieszyło.

      Usuń
  9. W dzisiejszym wpisie powiało nadzieją ną którą tak wszyscy czekaliśmy. Dobrze, że mroczne perspektywy króliczenia działają i Małgoś troche pije.U osób starszych brak wystarczającej ilości płynów może spowodować zapalenie układu moczowego, wiec to następny argument żeby Małgoś piła więcej. Kisiel i budyn to też płyny. Może M.lubi??Może lody własnej roboty?? Trza tu kombinować i próbować.
    Ach te starsze Panie i ich wycieczki na pocztę.Nigdy nie wiadomo co z tego wyniknie i jak się skończy. Taba i Małgoś jesteście dzielne!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Małgoś zaczęła normalnie podpijać w niedzielę, herbatkuje, kawkuje i ziółkuje. Tfu, tfu, tfu - idzie ku lepszemu. Kisiele i budynie, tudzież zupy krem to mła odwala na okrągło, mla zaczynała poważniejsze karmienie Małgoś od kaszy manny, wszystkie zupy gotowane bez soli były dla Małgoś dwa tygodnie temu jeszcze za słone, taki był skutek szpitalnego "dokarmiania". Nie dziwi to mła bo sód i potas to tak tuż - tuż dolna granica i tylko wlewy z kroplówek trzymały ciśnienie. Małgoś dopiero teraz zaczyna wyglądać jak Małgoś, choć nadal to jest cień dawnej Małgoś. I nie jest to skutek choroby pod tytułem covid tylko rozwalenia szpitalnej opieki medycznej przez zarzundzajacych nią , na każdym poziomie zresztą zarzundzające rozwalajo to co się jeszcze ze szpitalnictwa ostało. Groza i ból zęba.

      Usuń
  10. Jejuuu, ja nie mam zadych przetworów,buuu.

    OdpowiedzUsuń
  11. Nudy,jak,najwięcej nudy zyczę. Dzielna Małgoś, dzielna Ty w pomaganiu i opiece,szacun.
    Kompozycje jak zawsze sliczne, a te grzybki wyszyte bardzo ladniutkie, a kubeczki z grzybkami wzbudziły moje zadziwienie.
    Kotek pijałek smieszny taki, mialam kiedys wewiorkie, ale poszla do ludzi.

    OdpowiedzUsuń
  12. Jak będziesz grzeczna to mła wyśle Tła jakieś tam słoiczki. ;-D Nudy, nudy i jak najwięcej nudy. Mła potrzebowska teraz jeśli chodzi o nudę. Co do grzybków haftowanych to mła jest krytyczna, ceramiczne wydają się mla bardziej sensowne.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nawet twk nie mów, ceramika co innego a robotka osobista to co innego!
      Podziekował, dotre do somu to moze bedzie czas i na przetwarzanie,jak dorwe cos sensownego, chcialwbym buraczki z papeyka i takie twm,dzemiki to rozpusta i niewiele mi trzeba.

      Usuń
    2. Co z tego że osobista jak rozczarowująca? Wracaj, wracaj, dostaniesz dżemikiem. ;-D

      Usuń
  13. To samo zakrzyknelam w duchu. nudy, wiecej nudy!!! Niech wam nuda uszaki wychodzi, az Malgos zacznie wierzgac nozkami😁 Sceneria jesienna po prostu bajkowa ... dzemiki hmmm, cudne, ja nie moge, ale jem mnostwo jagod na surowo, mniam. Sloiki mam, cudzej roboty, ale sa. Ten kraj nie sprzyja przetworom , za nic. Ceny owocow i warzyw to kosmos ( tu sie sprzedaje na tacki 100 gramowe) , ale jakos sobie radzimy. Ach zazdroszcze przetworstwa, kiedys bardzo lubilam to robic - sloiki pelne jagod i wisni byly przez cala zime ...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Małgoś wierzga jak rasowa klaczka, mła dla zachęty tyż wierzga. z tym że mła jak kucyk. Mła przetwarza bo powidła lubi. Jutro Cio Mary przywiezie z działki jabłka i winne grona, mła będzie stała przy garach a Małgoś będzie ćwierkać że pachnie i ona by spróbowała, koty będą przeszkadzać na całego a przed Ciotką Elką zostanie postawione zadanie wyśledzenia kto nie oddał słoików. Jesienność po całości. Mła musi zadzwonić do Dżizaasa bp ma brzydkie podejrzenia że też usiłuje stać na tej jednej nodze i powidła smażyć. Jądrzej złapał ją na kamerze od śledzenia kotów, jak usiłowała nielegalnie porządki w szafie robić. Była jazda ze strony Dżizaasa o Big Brothera ale mła poparła Jądrzeja po całości. Gnojek siostrzany sobie rekonwalescencję urządza!

      Usuń