Karnawał wchodzi w swoją szaleńczą fazę, tzw. ostatki. W Polsce od Tłustego Czwartku do wtorkowego Śledzika będzie umfa, umfa i ymc, ymc, ymc. Jednakże na tle inszych nacji wypadamy spokojnie, są w Europie tacy, którzy szaleństwa karnawałowe rozpoczynają wcześniej. Najbardziej znany europejski karnawał to ten z Wenecji, zwany w veneto carneval de Venèsia. Współczesna impreza trwa zazwyczaj 10 dni, w czasach Serenissimy zdarzało się że trwała parę miesięcy, z króciutkimi przerwami. W XVII wieku zabawy karnawałowe zaczynały się nieoficjalnie już... w
październiku, były przerywane w połowie listopada i ponownie uroczyście
inaugurowane 26 grudnia a potem to już tradycyjnie, z największym nasileniem zabaw na kilka dni przed Popielcem. Pierwsze wzmianki o karnawale w Wenecji pochodzą z XI wieku, konkretnie to w roku 1094 doża Vitale Faliero zagwarantował Wenecjanom prawo do obchodzenia karnawału, carnis laxatio, w czasie poprzedzającym Wielki Post. W 1296 roku Senat Republiki Weneckiej oficjalnie ustanowił karnawał świętem publicznym, co jak się domyślacie było dla karnawału tym czym wiatr jest dla żagli. Rozbuchało się. Swoje złote czasy karnawał miał w epoce renesansu i baroku, wtedy osiągnął swój szczytowy rozkwit. To w tych czasach rozwinęła się, znana już w średniowieczu tradycja noszenia masek, kojarzona ze świętowaniem karnawału w Wenecji. Maski i kostiumy pozwalały na zachowanie anonimowości i przełamanie barier społecznych. Świat dzięki nim mógł być wywrócony na opak, patrycjusze, arystokraci mogli mieszać się z ludem, konwenanse przestały obowiązywać. Przez wieki karnawał był symbolem nieskrępowanej wolności, takiej na granicy szaleństwa. Stał się wydarzeniem słynnym w całej Europie, w XVIII wieku zaczęto niemal masowo podróżować do Wenecji w czas karnawału, by zasmakować niekonwencjonalnej radości. Nie że drzewiej nie podróżowano w tym celu, jednak w XVIII stuleciu skala zjawiska była taka że można gdybać, czy to aby nie od tego czasu liczyć najazdy hord turystów na Wenecję. Niestety po upadku Republiki Weneckiej zrobiło się kiepsko, najgorsze zdarzyło się w 1797 roku, po zdobyciu Wenecji przez Napoleona. Francuzi zakazali obchodzenia karnawału, w następstwie czego jego tradycja niemal zanikła, bo kolejni rządzący, Habsburgowie, lubili tylko bale w stylu wiedeńskim. Obchodzono karnawał jedynie prywatnie a miastowo tak na niewielką skalę. W latach 30 XX wieku Benito Mussolini zabronił wszelkich obchodów, stary zamordysta. Dopiero w 1979 roku, dzięki staraniom lokalnych władz oraz artystów, karnawał został przywrócony i bardzo szybko odzyskał swoją dawną świetność.
Oczywiście nie wszystkie stare karnawałowe tradycje udało się zachować, zresztą karnawał od zawsze ewoluował. Już w 1520 roku zaprzestano rzezi byka i świń w ostatnią środę karnawału, co było tradycją mającą upamiętnić zwycięstwo Wenecjan nad patriarchą Akwilei Ulrichem II. Szczęśliwie zapomniano o tradycji walk byków z psami. Nikt dziś nie obrzuca kobiet ovi odoriferi, pachnącymi jajkami, czyli skorupkami jajek wypełnionymi wodą różaną. Tradycji tej zakazano już w 1268, z powodu złośliwego napełniania skorupek inkaustem albo i czymś gorszym. Zaniknęła znana jeszcze w XVII wieku tradycja obrzucania się małymi kuleczkami gipsu, może i dobrze, bo zawsze to lepiej oberwać confetti niż czymś twardym. Uchowała się tradycja "Festa delle Marie", pochodu młodych mieszkanek Wenecji, spośród których wybiera się najpiękniejszą. Tradycja łączy tę imprezę z wydarzeniami z IX wieku, kiedy to piraci z Dalmacji napadli
na miasto i porwali dwanaście panien młodych tuż przed ich ślubem.
Wenecjanie rozwścieczeni tym "porwaniem Sabinek" zorganizowali wyprawę i odbili swoje kobiety. Najpiękniejsza wenecjanka poprzedniego karnawału otwiera nowy karnawał podczas tzw. Volo dell'Angelo, Lotu Anioła, znaczy zjeżdża na linie z dzwonnicy świętego Marka na Plac Świętego Marka. To zjeżdżanie wpisane w karnawałową tradycję w XVI wieku, dotrwało do dziś choć zostało zmodyfikowane, bo pierwszego zjazdu dokonał turecki linoskoczek a potem spuszczano po linie sztucznego gołębia z brzuchem napełnionym confetti. Mła nie sprawdzała jak to jest dziś z grami hazardowymi ale w XVIII wieku Wenecja była kasynem Europy. W 1638 roku został otwarty pierwszy legalny przybytek hazardu, w 1744 roku w Wenecji było takich lokali przynajmniej 118. Uczestnicy gier byli zobowiązani do noszenia maski albo choć wąsów czy peruk, aby mogli zachować anonimowość. Mła podejrzewa że dzięki temu przepisowi niejedna łapówka została wręczona przez Serrenismę zagranicznym ambasadorom i niejednemu szpiegowi przekazano wypłatę. Tylko pracujący w ridotto
bankierzy i krupierzy , którzy
siedzieli za stołami z kartami i monetami, byli prawnie zobowiązani do
niezakrywania twarzy, co zrozumiale samo z się.
W 1774 roku władze miasta zadecydowały o zamknięciu największych kasyn ze względu na szerzące się uzależnienie od
hazardu, praktycznie połowa Wenecji w nich siedziała. Do dziś napewno dotrwały pokazy fajerwerków, karnawałowe apogeum sezonu teatralnego i operowego, bale maskowe i palenie figury pajaca na zakończenie imprezy. Pojawiły się innowacje, karnawały są teraz tematyczne, a to czcimy Marco Polo, a to Casanovę. Jedną z najważniejszych imprez karnawałowych jest wybór najpiękniejszej maski, czyli la maschera più bella.
No i dobrnęliśmy do masek, każdy uczestnik weneckiego karnawału powinien nosić maskę. To łobowiązek, bowiem założenia karnawałowania weneckiego są takie że tylko wtedy,
gdy bawiący się są anonimowi, zabawa ma sens. Na czas karnawału wszyscy są maskami, stąd powszechne powitanie w tym czasie - Buongiorno, signora maschera czyli Dzień dobry Pani Masko. Kiedyś pozdrawiano się zdaniem mła ładniej - Maschera, te saluto, czyli Witaj Masko. Weneckie karnawałowe maski przeniknęły do aktorskich trup, występujących w czasie karnawału i przyczyniły
się do pojawienia tworu znanego jako comedia del arte. Dziś już nikt nie jest w stanie rozwiązać zagadki co przeniknęło z karnawału do teatru, a co z teatru do karnawału. Znaczy są specjaliści, którzy badają temat ale mła ma wrażenie że to w dużej mierze gdybologia. W historii karnawału w Wenecji były próby skończenia z maskowaniem twarzy. Takie imprezy z pełną anonimowością bywają niebezpieczne, bo ludziom puszczają hamulce. Przyciągają też ludzi mających złe intencje, którzy chcą skorzystać na możliwości bycia zamaskowanym. Władze miasta wydawały szereg zakazów, np. w
1458 roku w trosce o moralność zabroniono mężczyznom przebierać się za kobiety i maskować twarze, bowiem przebieranki i maskowanie często stosowano po to, by wejść
do żeńskich klasztorów. Nocami dochodziło do
popełniania przestępstw przez zamaskowanych bandytów, więc, szły kolejne zakazy. Jednakże wszystkie rozporządzenia dotyczące zakazu noszenia masek, były powszechnie łamane. Ludzie chcieli tej wolności jaką daje anonimowość, mimo różnego rodzaju zagrożeń. No i już wiecie dlaczego karnawał w Wenecji nie podobał się autokratom. Weneckie maski można było podzielić na dwie
grupy: maski teatralne czy też imprezowe ( bogato zdobione, okazałe ) i maski codzienne
( proste, takie które miały maskować a nie przyciągać uwagę ). Wśród masek weneckich można wyróżnić maski
tradycyjne ( takie noszone od początków istnienia karnawału ) i maski
zainspirowane postaciami comedia del arte.
Wraz ze sławą karnawału i coraz większą popularnością masek w Wenecji zaczęły powstawać małe manufaktury, gdzie maski wytwarzano z z woskowanego płótna, aksamitu, koronki, gazy, papier mache i gliny a nawet ze szkła i ceramiki. Maski tworzy się w specjalnych formach, nadających im pożądany kształt a potem zdobi się je malaturą, rysunkami, haftami, koralikami piórami itp. Wytwórcom masek, mascareri, nadano status rzemieślników i uznano ten fach za oficjalny narodowy zawód w Rzeczpospolitej Weneckiej, specjalną konstytucją z 10 kwietnia 1436 roku.
Wyrób masek trwa cały rok, turyści czują się w obowiązku wywieźć z Wenecji maskę, choćby ta nadawała się tylko do powieszenia ścianie, albo była wykonana z plastiku gdzieś w Shenzhen. Tradycyjne weneckie maski karnawałowe to: baùta, morèta, volto, medico della peste i gnaga. Najbardziej znanym typem maski weneckiej jest baùta, biała maska bez brody z wydatnym nosem. Wenecki sznyt to nosić tę męską maskę z do
kompletu z czarnym płaszczem i trójskrzydłym kapeluszem, czyli trikornem. Ta maska niegdyś była
niegdyś obowiązkową maską mężczyzn Serenissimy, bez takiej maski w czasie karnawału nie wychodzono z domu. Prawie tak samo popularna jest maska volto vel larva, która zakrywa całą twarz. W dzielnicy Castello jest mały sklepik z maskami, w którym jest kosz z baùtami i volto do samodzielnego malowania - turyści się kręcą. Medico della peste ma rodowód mało przyjemny, wywodzi się ze smętnych czasów zarazy. Takie maski, jako część stroju ochronnego nosili lekarze w czasach epidemii w XVI wieku. Pełny kostium doktora czasów zarazy to czarna płachta posmarowaną
woskiem, duży czarny kapelusz i maska z
długim zakrzywionym nosem przypominającym dziób ptaka. W tych "dziobach" prawdziwi lekarze nosili zioła, które miały przeciwdziałać miazmatom. Taka zmodyfikowana maska trafiła też na twarz Pulcinella i Pantalone, to ona odpowiada za długi nos pajaców. Kobiecą maską jest morèta, podobna do volto,
ale wykonana z czarnego aksamitu i ozdobiona welonem. Kobiety nosiły
też często maski gnagna, przypominające loci pyszczek i zakrywające górną część twarzy, których uzupełnieniem był koci
strój. Maski typu gnaga, wraz z przebraniem, były często używane przez mężczyzn, którzy przebierali się za kobiety. Maska Kolombiny zakrywa twarz od nosa w górę, zdobiona jest na bogato: pióra, cekiny i inne błyszczenia. Jest wiązana wiązana wstążkami z tyłu głowy lub trzymana w ręce za drążek vel trzymanczko, jak to mawia Dżizaas. Uzupełnieniem masek były kostiumy ale to trzeba by osobny wpis zrobić, bo już w XVIII wieku naliczono siedemdziesiąt typów kostiumów. No dobra, to by było na tyle. Fotki macie z prawdziwnymi maskami, żadnych plastików, w Muzyczniku Vivaldi, czyli typowo po wenecku. Karnawałujcie póki się da!
Bardzo ciekawe! Pół roku (prawie) karnawału, to brzmi raczej męcząco, ale - co kto lubi. Sowa
OdpowiedzUsuńWenecja w pewien sposób żyła z tej imprezy, w XVIII stuleciu karnawał przyciągał już tylu turystów że Wenecjanie wyraźnie kombinowali jak rozładować ruch. ;-D
UsuńPiekne są te maski! Przepiękne! To istne dzieła sztuki! Choćby dla nich samych warto pobawić sie karnawałowo. Szkoda, że nie ma u nas takiej tradycji z balami maskowymi. Jakies tam pojedyncze niby są, ale wiosny to nie czyni...
OdpowiedzUsuńOlu za to mamy pączuszki, które zdaniem mła są lepsze niż fritole veneziane. Owszem, w Wenecji pączuszki bardzo smaczne ale nasze polskie nadziewane to jest klasa mistrzowska. :-D
UsuńTe zwierzątkowe dla mnie, bajkowe zupełnie. Co prawda turkusowym słoniem byłam, daaawno. Kiedyś, mocno wkurzona w latach liceum przez kilku kolegów, dokładnie pisząc wkurzona wymogami co do seksownego wyglądu naszej płci, koniecznego wg. nich, oraz komentarzami jak która wygląda i która jest seksi a która nie, zrobiłam sobie maskę z brystolu, wymalowanego na turkusowo w złote gwiazdki, taką nasadzaną na głowę jak wiadro, właśnie głowę słonia. Nawet dobrze wyszło, no ale gdzie temu mojemu dawnemu tworowi sypiącemu plakatówką do tych rzeczywiście dzieł sztuki. Ten ptaszek, ach. Kot. Lis. Cuda.
OdpowiedzUsuńMła pamięta brystolowe maski z lat szkolnych, pracowite kombinowanie z plakatówkami i wściekłe poszukiwania cekinów. Ech... Dziś człowiek wlezie do sklepu z chińszczyzną i wszystkiego do zdobienia w bród. Są nawet gotowe maski, rzecz jasna z lekka ohydne. Mła oglądała namiętnie te zwierzątkowe ale podobały mła się też te baùty z widokami skopiowanymi z obrazów weneckich mistrzów malarstwa z XVIII wieku.
Usuń