sobota, 22 lutego 2025

Weekendownik - przedostatni karnawalnik

To już chyba ostatni prawdziwie zimowy weekend. Powolutku topi się śnieg a kosy pitulą tak że Szpagetka uznała za stosowne śledzenia ptactwa zza szyb. Mrutek i Lucas balują na dworze a Ryjek usiłuje ich śledzić, co spotyka się z akcjami wychowawczymi w wykonie czarnul, jak też śledzonych. Tylko Okularia zachowuje dystans do tych występów Ryjka w roli śledzącego. Sztaflik pozazdrościła Szpagetce karmionej w wyrku, mam podawać żarełko do szafy. Taa... sto jeden kocich pomysłów na upieprzenia madki. Ryjek spotkał się z wędliną, podobno wędlina go zaczepiła i zaproponowała jej zjedzenie. Mrutek twierdzi że Ryjek buja, bo wędlina była włoska a Ryjek po włosku nie kuma.  Mrutek świetnie  wie w jakim języku mówi ta wędlina, bo kiedyś do niego przemówiła z mojej kanapki. Ryjek brnął dalej twierdząc że wędlina przemawiała do Ryjka po wędlinowemu. Na szczęście po zechlaniu nic mu nie było, tylko wody dużo pił. No i dostał oklep od Mrutiego, oficjalnie za złodziejstwo,  mniej oficjalnie za to że sam zeżarł  i nie wymiauczał  Mrutka żeby się podzielić. Mła nadal pracuje nad ramką, nawet ranki na paluchu się dorobiła. Koty oczywiście przeszkadzają  jak mogą, Ryjek z Mrutkiem i Sztaflikiem urządzają sobie bitwy akurat w tym miejscu, w którym mła usiłuje ramkę obrabiać, Okularia  chce na ramce zasiadać a Szpagetka nadziera się z wyrka że mam zostawić te głupoty, posadzić tyłek mam na wyrku i zajmować się natentychmiast  Ciałem Najważniejszym, znaczy Szpagetką. To taka mila strona codzienności. Ta mniej miła to konieczność kupienia za opary kasy głośników komputerowych. Stare zbyt często zaliczały przyglebienie. Mrutek i Sztaflik oczywiście nie  kumają o czym mła  baje. Taa... kupiłam, zamontowałam, zadowolniona jestem  średnio. Słodzę sobie życie faworkami, czymś słodzić sobie trzeba. Fotki zdziśki a w Muzyczniku karnawałowo.

2 komentarze:

  1. Ale zdziśki narobiły mi smaka na takie domowe, chrupiące i cieniutkie faworki ! Matulu, ile to już lat takich nie jadłam i nie zanosi się, żebym miała okazję popróbować, nikt chyba już ich w domu nie smaży... Mrozy powoli i u mnie puszczają, dziś nawet słoneczko zaczęło roztapiać śnieg na tarasie, co mnie cieszy- raz, że trochę będę mogła ograniczyć palenie w kominku i tym samym zlikwidować kotłownię w salonie (ostatni rachunek za gaz bardzo mnie zmobilizował do zakasania rękawów i żwawszego dorzucania drew), a dwa, że na tydzień wywczasów nadmorskich w sobotę przyszłą wybywam i niechętnie brnęłabym po plaży w śniegu :-) Ale póki śniegi nie odpuszczą, moje kotowate wolą oglądać spektakle przy karmniku zza szyby i kontrolne obiegi ogródka i okolic ograniczają do minimum.

    OdpowiedzUsuń
  2. O masz. Ja mam jakieś głośniki Logitech zapasowe bym mogła wysłać ;D to daj znać jak zalicza te glebę to wyślę ;D bo mi się kurza.

    OdpowiedzUsuń