Tarohoro, Czarodoro, Jarga, Jarga, Wese - mła zaklina modnymi cóś ostatnio słowiańskimi słowami mocy, zwanymi agmami, niespecjalnie sprzyjającą jej rzeczywistość. Szczególnie na odcinku choroby Szpagetki tego potrzebuje. Niestety, choroba postępuje, co widać po wychudzonym ciałku. Jednakże mimo wychudzenia, Jej Słodkości nadal ma się na życie, jest w miarę jedzone, sikane i nie tylko a przy pogodzie jest chęć wyjścia do ogrodu. Są też poranne mruczenia i coś nawet jakby próby udeptywania mła. Każde zawirowanie pogodowe mła przyjmuje teraz z lękiem, bo Szpagetka bardziej wrażliwa się na nie zrobiła. Dla mła najważniejsze jest niebolenie słodkiego ciałka i tego mła się trzyma. Póki w Szpagetce chęć do życia, póty mami służy Jej Wymagalności, mając nadzieję że będą takie wzloty jak u Kocurrkowego Alexika.
W końcu i tak jesteśmy z moją Gwiazdką do przodu, udało się dożyć wiosny i można straszyć motylki, diagnoza styczniowa tego nie zapowiadała. Stado w jako takiej formie, niedobre są a Ryjek wręcz paskudny, madka zgadza się z Mrutkiem - rośnie nam bardzo niedobry kocur. Mrumi wręcz twierdzi że bandyta sycylijski, ech... żadnej miziowatości jak u Pasiaczka czy Lalusia albo Danka, czy Hesia. Czyste niszczycielstwo jak u Felicjana a bezczelność jak u Wiktorka albo Melki Compact. Okularia i Sztaflik starannie Ryjka unikają, ponieważ usiłuje je napadać, Mrutek te napady karci a w kierunku Szpagetki to Ryjek woli się nie rozwijać, bo Szpagi spuściła mu już profilaktyczny wpiendrol, kiedy tylko Ryjek się u nas pojawił i ta lekcja została dobrze przez Ryjka zapamiętana. Odwiedzają nas fabryczne koty i rzecz jasna Lucas, mła widziała też Pusia na spacerku. Wyprowadzany był w szeleczkach, które wyraźnie go wnerwiały. No ale madka Pusia nie ryzykuje, po tym pobiciu przez inne koty, Pusiu samopas chodzić nie będzie.
W ramach wieczornych rozrywek mła obejrzała film, który u nas chodzi pod nazwą "Dojrzewanie", choć termin adolescence, a taki jest oryginalny tytuł filmu, tłumaczyć raczej trzeba jako niedojrzałość, nastolęctwo, cóś w tym guście. Polskie dojrzewanie ma zdaniem mła szersze konotacje. No dobra, mła starczo narzeka a tu przeca nie o tytuł chodzi. Wyrozrywkowała się mła jak na pogrzebie, oglądając ten film. Tak po prawdzie film jest serialem w czterech odcinkach ale mła na tyle wciągnęło że oblookała wszystko na raz i dla niej to całość. Sprzedawane to jest jako kryminał ale to bardziej kino spod znaku Kena Loacha, diagnoza społeczeństwa UK, taka bez podania znieczulenia. Jak liczycie na krimi rozrywkę, to odpłyńcie w inne rejony, bo seans nie jest łatwy i przyjemny, choć interesujący.
Hym... włos się na głowie jeży, kiedy człowiek wgapia się w opowieść o tym co się dzieje z ludźmi, zwłaszcza bardzo młodymi, którzy wpadają najsampierw w tryby machiny do zarabiania kasy, zwanej mediami społecznościowymi a potem wraz z rodzinami w tryby machiny państwa, która mieli ich procedurami prawa karnego, by następnie dać im przeżyć społeczny osąd, w którym w rolę sędziów jak i wykonawców wyroków wchodzą kolejni młodzi ludzie z mózgami wypranymi przez społeczniaki. No i ten stosunek do ofiar, przewijający się przez cały seans, jako kogoś mniej istotnego niż sprawca. Położyć króliczka pluszowego na miejscu zbrodni, zalajkować i skupić się na nienawiści do sprawcy, wymieszanej z podziwem, bo przeca on mendialny. No i te opłacane przez państwo usiłowanie naprawy umysłu, kogoś, kogo naprawić jest niemal niemożliwym, te próby zrozumienia niezrozumiałego, dociekania dlaczego i bezradność. Hym... tylko temu że z dostępem do broni palnej krucho, Brytyjczycy zawdzięczają to, że nie mają masowych strzelanin w szkołach. Mają za to nożowników. Młodociany bohater filmu przypomina mła to paskudne dziecię z "Musimy porozmawiać o Kevinie" ale nie on sam jest tu problemem, mła nie mogła się pozbyć wrażenia że tu całe otoczenie młodocianego powinno dojrzeć. Mła nie dziwi się np. Mackowi że kombinuje, by wnuk nie wpadł w tryby brytyjskiej edukacji szkolnej. Albo patologia szkół prywatnych albo ta szkół powszechnych, z której strony się nie odwrócisz to wszędzie doopa. Rodzice nawet jak chcą wychować małe na człowieka, to mają pod górkę - szkółka to jeszcze nic, dziki przekaz mendialny wzmacnia zwykłe szczucie, które jest przeca zwykłą sprawą wśród człeczych grup. U nas na razie bachory się głównie leją, miejmy nadzieję że na oklepach się skończy. Film bardzo dobrze zagrany, nie tylko Stephen Graham się wzniósł. Polecam jeśli nie boicie się zdołowania.Mamelon dzielnie maluje mebelek, klnąc przy tym wcale nie pod nosem. Koncepcja lekkiej pozłotki się nie sprawdziła, Mamelon wróciła do koncepcji odrapanego. Mła podziwia, bo sama sobie z ramką nie radzi, która jakby jej nie malować, to nadal paskudna. Mamelon wpadła na pomysł potraktowania ramki koronką, konkretnie to gipiurą. Nie że ramka oklejona nićmi i szlus, tylko okleić i zamalować. No i teraz mła przeszukuje zasoby, niestety w towarzystwie. Ryjek i Mrutek główni koronkarze, dziefczynki olewajo temat. Grzebanie w szmatach z kotami to jest trening cierpliwości na poziomie mistrzowskim, mła była wczoraj wieczorem bliska zagryzienia Ryjka żywcem i zrobienia szczotki do podłóg z Mrutiego. Mruciu jest tylko odrobinę grzeczniejszy od Ryjka, szczerze pisząc ta odrobina to jest ledwie odczuwalna. Poza ramkowaniem to u mła taka przyziemna codzienność, mła nieustannie pierze pościele, bo wiadomo - była nóżka czyli ranka Szpaguni, musi mieć czysto. Mła wkłada do pralki, suszy na powietrzu i kiedy Szpagi wraca z ogrodu to układa się już na czystym. Tak to się toczy da capo al fine. Mła dziękuje Wielkiemu Pogodowemu za słoneczko i za to że takie akcje pościelowe są możliwe. W ramach dowiosenniania mła posadziła bratki na balkonie Cio Mary, na cmentarzu i w Alcatrazie. Mam też bratki na balkon dla Dżizaasa. Pozwoliłam sobie jeszcze na rozpustę i kupiłam pierwiosnki do ogrodu. A co? Teraz jeszcze kupienie jakiegoś mineralniaka do ogrodu, bo dawno takiego nawozu nie było a raz na jakiś czas to glebie służy.
Dzisiejszy wpis obklejony fotkami różnistymi, troszki ogrodowych, troszki mebelków Mamelona, kocie gwiazdy i kuchenny stół. W Muzyczniku bardzo niepoprawny politycznie Eugeniusz Bodo, tańczy Loda Halama. Druga piosenka jeszcze mniej poprawna, śpiewa Reri, pani Bodo znaczy.
Puściłam z nurtem Warty chocholika-marzannę, zaklinając by zabrała ze sobą całe zło z mojego życia. A jak nie całe, to choc trochę, tyle ile da radę. Magija, Wróżko Edno. Podobno do takiego czegoś potrzebne ogień lub woda oraz stosowne daty. Szczyt szczęścia jeśli pełnia księżyca lub samo południe przy wysyłaniu w niebyt chochołka. Co z księżycem to nie wiem, chmurno, no ale przed północą zdążyłam. Obaczym.
OdpowiedzUsuńAcha, i jeszcze trzeba życzyć sobie by zamiast złego przyszło dobre. Bo jak nie, to zamiast odeszłego przylezie nowe źle. Więc sobie pozwoliłam posłać życzenia obficie, Szpagetta uwzględniona. No nie wiem, stara gropa pierwszy raz tak sobie puściła z wodą chochołka. Bodo jako czarna Murzina ładniejszy.
UsuńEch... Romi, gdyby kukła mogła zachód mojego Słoneczka choć nieco wstrzymać to mła by tysiącami kukły spławiała. Niestety Słoneczko zachodzi nieubłaganie, ilość zjadanego żarełka się zmniejsza, głosik jakby słabszy, choć duch w niej silny. Mła raczej odprawia czary w intencji najpiękniejszego zachodu Słoneczka, skupiając się na takich przyjemnościach typu leżakowanie koty w ogrodzie i korzystanie ze słonecznej pogody, poranne zalegiwanie pod kordłą z mizianiem, całusy w sznupę tak żeby wszyscy widzieli, Szpagi uwielbia kiedy wszyscy widzą mamine hołdy. Odejście Szpagi ma być dobre, łagodne przekroczenie granicy bez strachu. Mła nie dopuści złego, po prostu szlaban i już. Na nowe złe nie mam już siły, będę starannie ignorować jakby co, dopóki się nie pozbieram. Magia teraz potrzebna jak rzadko, dobrze żeś kukłę przywarciła, niech płynie pełna kłopotów i precz weźmie smutki. Mła też w kółko sobie klepie Tarochoro, Jarga, Jarga, dla podtrzymania Mocy. Amancizm Eugeniusza zawsze mła zastanawiał, to nie był szablonowo przystojny mężczyzna. Podobno miał mnóstwo uroku osobistego, może w tym tkwiła zagadka jego powodzenia. Jako Murzina słabo rozpoznawalny.
UsuńAbsolutowi pewnie rybka czy postulaty życzeniowe z topieniem lub paleniem chochołka czy z mamrotaniem, czasem słyszy i reaguje. Często nie, co pewnie wymuszone kosmicznymi planami i zamysłami.
UsuńCo do Bodo, to na żywo feromony, osobowość też ciężka do wychwycenia na focie czy taśmie, a miał fajną.
(Opinie ludzkie to pikuś, wychowany przezeń pies - dog arlekin, ten świadczy o Bodo najlepiej. I tu bardzo źle myślę o historii tak nieżyczliwej i dla psa i dla Bodo. ) Sama wiesz, żywy ludź emanuje, fota, film to ułamki, więcej niż cień, dużo mniej od człowieka na żywo.
Mła sobie myśliwa że Absolut ma taki kołonotatnik, w którym wszystko odnotowuje, osobiście. Magia jest chyba pod P, jak Przesyłanie Energii. Kiedyś widziałam dokument o Bodo, to nie był człowiek małego formatu.
UsuńU nas zmiana pogody, Szpagetka szybko chciała się wynieść do ogrodu, by na słoneczko się jeszcze załapać. Troszki musiałam pomóc, bo słabizna, ale miejsce leżakowania wybrała na własnych łapkach. Takie starannie ukryte przed wścibstwem Ryjka. Teraz cale towarzystwo leżakuje a mła wypatruje zmian na niebie, coby w razie dżdżu szybko Szpagi ewakuować z Alcatrazu.
Ale masz ogród stołowy! Prawie tak bujny jak ten zewnętrzny.
OdpowiedzUsuńTabazello droga, czy w tym roku planujesz wysyłkę siewek ciemierników do zainteresowanych? Bo jeśli tak, to łyknę wszystko, co zechcesz dać.
Zdrowia i szczęścia Szpagetce życzę.
Zapomniałam o Marzannie, ale może i tak będzie lepiej.
W wypadku Szpagusi liczy się głównie Jej szczęście, tak to teraz jest. Ciemierniki wyślę w dużej ilości, spoko. Na stole kuchennym jakoś zawsze pełno a w sezonie na zielone to nadpełno. Do Marzanny chyba dojrzeć, spuszcza się ją kiedy człek na to gotowy. Podrap tam ode mła Bezjajecznego.
UsuńBezjajeczny podrapany, pogłaskany, wyściskany i w ogóle.
UsuńDzięki w sprawie ciemierników, dlaczego ony w sklepie muszą być takie drogie to ja nie rozumiem zupełnie.
Licencja Agniecho, licencja. Cóż, mła Tobie wykopie siewki bezlicencyjne. ;-D
UsuńJakoś przeżyję ten brak licencji.
UsuńU nas znowu atak paskudnego zimna i w związku z tym ogrodowanie się odsuwa w czasie, nie cierpię marznąć aż tak, zwłaszcza kiedy organizm domaga się wiosennego ciepełka.
Nieustanne życzenia pomyślności dla Szpagetki.
To klimaty jak u nas. Alex je raz lepiej raz gorzej. Odpukać w niezakłaczone na razie jest ok. Zobaczymy jak będzie. Nowy antybiotyk i widać, że gorzej nieco.
OdpowiedzUsuńCo mla Tobie będzie pisać Kocurrku, sama wiesz. Człowiek się musi przygotować, niestety.
UsuńNadal raz lepiej raz gorzej. Antybiotyk do dzioba idzie bo nie zjada jak wgniote w jedzenie. Ale z probiotykiem to jest ruletka. Raz zje raz nie... Jeszcze tydzień tabletek i spokojn odliczam
UsuńU nas kiepsko. :-(
UsuńKwiatuszki cudnej urody a najpiękniejsze to ogoniaste :D . Dojrzałam szafeczkę :) Masz rację, wiosna, która bardzo cieszy. Buziaki :D
OdpowiedzUsuńMasz rację, ogoniaste najpiękniejsze. :-D
UsuńAdolescence to doslownie wiek dojrzewania, wiec tytul Dojrzewanie uwazam za jak najbardziej trafiony, ale samego dziela nie zamierzam ogladac. To co tu sie dzieje z mlodymi ludzmi i w jakiej degrengoladzie sie ich wychowuje i ksztaltuje, jest dla przecietnej polskiej rodziny i polskiej mlodziezy jeszcze abstrakcja. Nie jestesmy jeszcze na tym etapie🤞, choc Unia robi usilnie wszystko, abysmy nadazyli za tym zachodnim cud modelem : poprzez odpowiednie dyrektywy i zmiane norm i prawa , medialne pranie mozgow, chore przepisy , nie mieszczace sie w glowie, a jednak prawdziwe i tak krok po kroczku wchodza w zycie. Kultywuja patologie, narkomanom daja narkotyki na recepte, alkoholikom alkohol , niekalajacym sie w zyciu zdana praca daja mieszkania i placa za ich utrzymanie, itp
OdpowiedzUsuńitd. Rosna tysiace ludzi uzaleznionych, chorobliwie otylych, chorych, fizycznie i psychicznie, niezdolnych do samodzielnego zycia ani myslenia... ale system juz przygotowal wyjscie : eutanazje na zyczenie, bez zbednych formalnosci. Nie wiem o czym jest ten film, ale wzdryga mnie juz sam opis ... a rzeczywistosc jest chyba duzo gorsza . Pozdrawiam , Kitty
Dla mła termin dojrzewanie nie kojarzy się wyłącznie z wiekiem młodzieńczym, jest znacznie szerszy. Wiek dojrzewania OK, dojrzewanie tak sobie. To co się dzieje z młodymi ludźmi nie jest kwestią modeli wprowadzanych przez UE, to jest starsza sprawa, związana z ruchami lewicowymi i usiłowaniem przemodelowania społeczeństwa. Jak wszystkie zmiany niesie to zarówno rzeczy dobre, jak i niedobre. To że kobiety mogą głosować nie narodziło się w głowach ludzi o prawicowych poglądach, warto o tym pamiętać zanim się potępi w czambuł "lewactwo". Starzy zawsze narzekają że młodzi są do dupy, takie starych prawo. Tylko że na to obecne "są do dupy" nałożyło się troszki więcej niż przy takim zwyczajnym konflikcie pokoleniowym. Mamy z czymś podobnym do czynienia jak w latach 60 XX wieku, normy zbytnio się rozjechały i modele zachowań nijak nie przystają. Starzy nie są w stanie pojąć, choć niby mechanizm zrozumiały, vide odcinek z psychologiem. Społeczeństwo UK jest podobne do innych z Zachodniej Europy, pewne sprawy dzieją się w nim szybciej niż na reszcie kontynentu, mła myśli że to przez wyspową izolację. Resztę Europy Zachodniej np. dopiero czeka masowa ucieczka sporej części społeczeństwa w chorobę, co jest związane z końcem tego nadsocjalu, który miał tam miejsce. Dla mła jest jasne że u nas też będą gorzkie żale związane z progiem dochodowym dla 800+ czy 13 i 14. Jednakże 10 lat rozpusty zasiłkowej to jest prycho przy tych paru pokoleniach, dla których zasiłek z powodu oddychania to norma. Masz rację, brak zdolności do samodzielnego życia, myślenia, to się kończy brakiem odpowiedzialności. Służby społeczne wychowujące dzieci to horror. Niestety prawica przegina w drugą stronę, w której dziecko jest własnością rodziców a nie samodzielnym podmiotem z przynależnymi prawami. Czekają nas ciekawe czasy. :-/
UsuńPowiedzialabym Taba, ze smutne to czasy kiedy dziecko stanowi wlasnosc panstwa , uwazam jednak , ze dziecko bardziej przynalezy do rodzicow niz do panstwa, a rola rodzicow jest sprawowac nad nim piecze, ochrone, wychwywac i prostowac jego sciezki , a nie da sie dzieci wychowywac bez zasad i solidnej struktury. Dzieci zreszta bardzo tego potrzebuja : potrzebuja stabilnej struktury , na ktorej moga sie oprzec i w ktorej moga zyc i czuc sie bezpiecznie. Dziecko jest podmiotem , a nie przedmiotem, ale poki nie osiagnie wieku doroslego rola rodzicow jest kluczowa, aby tym podmiotem sterowac . Jesli te role przejmuje panstwo z powodu niewydolnosci rodzicow , to juz jest niedobrze, ale jeszcze gorzej jest , jesli panstwo uzurpuje sobie odgorne pierszenstwo do zarzadzania dziecmi ; odbieranie ich rodzicom z powodow ideologicznych ( dzieci sa przesluchiwane przez nauczycieli pod katem politycznej , lewackiej poprawnosci, ale tylko te biale, czarnych nikt nie tyka), wydawanie decyzji o przymusowym leczeniu nawet szkodliwym dla dziecka, przymuszanie do takich czy innych czynnosci, z ktorymi nie zgadzaja sie rodzice, itp, itd. To wszystko znamy z historii z czasow chocby komunistycznych czy dyktatur , a teraz odbywa sie to w imie " demokracji" i nie tylko w UK. Norwegia wykazuje w tym tez duza aktywnosc, choc tam przynajmniej dziala jeszcze jakis zarys etyki, tutaj to juz jest jak podstepna choroba, ktora toczy ten kraj . Kitty
UsuńKażda przesada jest paskudna w skutkach, nieważne czy ze strony rodziców, czy ze strony państwa. Dziecko jak sama piszesz jest podmiotem, znaczy nie może być własnością rodziców i państwo powinno gwarantować jego prawa. Bo trafią się tacy, którzy nie np. będą chcieli kształcić dziewczynek, bo przeca zawsze można twierdzić że to niezgodne z poglądami rodziców. Państwo ma zapewnić kształcenie Kitty i w dupie mieć w takim wypadku widzimisię rodziców. Jak widzisz kijek ma dwa końce. Masz rację co do uzurpowania sobie przez państwo dyktowania poglądów politycznych rodzicom ale z tym zupełnym brakiem kontroli rodziców przez państwo, jak najbardziej apolitycznej, to ciut za daleko. Jest mnóstwo idiotów, którzy mają dzieci, mimo że dla dobra tych dzieci, mieć ich nie powinny. Mła sobie mniema że dobrze by było żeby na posiadanie dzieci licencje jakieś były czy cóś, to co ludzie wyrabiają z dziećmi jest czasem trudne do zrozumienia.
UsuńJa wiem, że to gadanie o licencjach to z bezsilności, gdy słyszy się o różnych strasznych przypadkach, ale jest to wizja przerażająca jednak...
UsuńLecę do "ogródka".
Z dedykacją dla Szpagetki zespół, który stopniowo obrzydzają nam sprzedając kolejne kawałki do reklam
https://www.youtube.com/watch?v=yEYRoXWmWYU
Łubudubu, łubudubu, to byłam ja Sowa
UsuńTaba, mnie tez przeraza sam pomysl " licencja na dzieci". Jako ludzie , mamy prawo rozmnazac sie wg wlasnej woli i uznania , a nie pytac panstwo i urzednika o zgode. Bez przesady. Takie pomysly juz sa od dawna , jak rowniez dzieci za pozwoleniem ( W Chinach tragedia i kompletnie zachwiany balans miedzy dziewczynkami i chlopcami , efekt ingerencji panstwa) , poza tym to jest nasze prawo NATURALNE i zadne eugeniczne pomysly nie maja prawa go naruszac. P.S. Argument z nauczaniem dzieci odwroce : a co dziecmi , ktorym system szkolny pierze mozgi wg akurat obowiazujacej ideologii i rodzicami, ktorzy tego nie chca? i prawem rodzicow do nauczania domowego? Niewiele jest krajow zachodnich, w ktorych jest to w ogole mozliwe. Taka ciekawostka ze Stanow : otoz dzieci w szkole podstawowej przenosi sie co roku do innej klasy, specjalnie rozdzielajac dzieci, ktore sie ze soba przyjaznia, tak aby nie nawiazaly blizszych wiezow ani z innym dzieckiem, ani jako klasa. Fajne co? Dzieci rozdarte i placzace, nie chcace wracac do nieznanej klasy i oddzielone od zawartych juz przyjazni. To jest czyste okrucienstwo . Przyklad prosto od rodziny, ktora ogladam. Kitty
UsuńPrzecież z tą licencją to mła nie pisała na poważnie, ot, jak czyta o dziecku sadzanym na rozżarzonym piecu to się jej takie pomysły lęgną. Fajny Queen, młodość mła. :-D
UsuńKitty powyżej mła napisała Sowie co z to licencjo, natomiast ostrożnie z tym złym państwem, bo np. w Chinach to wina zarówno państwa i cudownej polityki jednego dziecka, jak i społeczeństwa, kochanych rodziców preferujących synów, bo dziewczynki w Chinach to ludzie drugiej kategorii. To nie państwo kazało abortować żeńskie płody Kitty, czy wbijać dziewczynkom igły w łebki - to rodzice, którzy nie byli zachwyceni płcią dziecka a których nie było stać na zapłacenie państwu za drugie dziecko. W Indiach, w których polityki jednego dziecka nigdy nie było problem jest ten sam, ingerencji państwa nie ma a durnota rodziców istnieje jak najbardziej i prawo sobie z tym nie radzi. Co do prania mózgów małoletnich, Kochana z czym do gości, mnie samej za komuny mózg prali w szkole i co z tego? W domu mówili co innego i komuszyzm się u mła nie rozwinął. Gdyby rodzice zajmowali się dziećmi a nie oczekiwali że szkoła załatwi za nich wychowanie to żadne pranie mózgu w szkole, by rady nie dało. Co do rozdzielań, życie to nie bajka i dobrze żeby młode zdawało sobie z tego sprawę. Szkoła nie jest od zapewnianiu dziecku przyjaciół tylko od nauczenia dziecka uczenia się. Integracja grup równieśniczych przylgnęła do szkoły, zważywszy na przemoc wśród dzieciaków, nie wiem czy tym akurat szkoła powinna się zajmować.
UsuńTaba, w Chinach panstwo zarzadzilo polityke jednego dziecka, wiedzac dobrze, ze plec meska jest plcia preferowana , bo tylko syn musi zapewnic byt starym rodzicom ( tam nie ma emerytur). Dziewczynki jako nieprzydatne staly sie " przeklenstwem" rodzicow. Ale to ingerencja panstwa , doprowadzila do tego, ze w Chinach jest ogromny niedobor kobiet, kazda sztuczna ingerencja w naturalne prawo natury tak sie konczy. Ludzie wybrali " sztuczna selekcje" i takie sa skutki. Gdyby nie to chore prawo rownowaga by trwala. Wszelkie ingerencje sa szkodliwe : wybijanie jednego gatunku natychmiast zaburza rownowage calego ekosystemu - ktory natura urzadzila idealnie i w idealnej rownowadze. A co do dzieci - to tworzenie wiezi spolecznych jest bardzo wazne w ich rozwoju, te praktyki zrywania ich sila i rozdzielania dzieci kazdego roku maja dosc mroczny cel : wlasnie przeszkodzic w ich tworzeniu, wykreowac czlowieka skupionego tylko na sobie i swoich potrzebach, pokazac dziwcku, ze grupa i przyjaznie nic nie znacza. To sie pozniej niesie w zycie - motto : nikt nie jest wart mojego czasu i uczuc, tylko ja sam. Bo tworzy sie mechanizm samoobrony ; Ja jestem najwazniejszy, nikt inny . To jest modelowanie od podstaw . Kitty
UsuńPrzeczytaj co napisałam o Indiach. Mają dokładnie taką sytuację jak w Chinach bez ingerencji państwa, zatem wpływ na zachwianie równowagi płci chińskich obostrzeń państwowych jest dyskusyjny, bo skoro w dwóch państwach o różnych systemach masz ten sam skutek, to sorry Kitty, masz do czynienia z wyborem rodziców i kwestią społeczną. Z tą ingerencją Chin w płeć dziecka wyglądało tak że państwo ścigało za zabójstwa dzieci płci żeńskiej i zdelegalizowało aborcję ze względu na płeć, kiedy weszły badania prenatalne. Tak samo jest w Indiach. Chiny obecnie zachęcają do prokreacji a proceder wyboru płci płodu ma się świetnie. W każdym kraju, w którym nie ma zabezpieczeń emerytalnych masz bardzo naturalne zabezpieczenie emerytalne w postaci dzieci, które utrzymują rodziców. W teorii znaczy, bo praktyka jest różna. Model społeczny to coś więcej niż państwo, państwa bardzo często z nimi walczą, dlatego Kitty w kulturze zachodniej niewolnictwo stało się be. Kitty z biologią, ekosystemami itd. i ich przenoszeniem na kwestie społeczne to ostrożnie, już jeden taki był, któremu się wydawało że determinizm działa w społeczeństwie - dziś jest uznawany za jednego z największych zbrodniarzy a jego "biologiczne" myślenie o społeczeństwie za słabe. Mła nie zaprzecza że biologia jest podstawą życia społeczeństw, ale to nie jest tak że można cóś porównywać. Poza tym Natura jest nieustannym ruchem a ta równowaga to mit, nie prawda. Co do dzieci - dzieci przede wszystkim wychowują rodzice, w czasie 0 - 5 wpajają dziecku około 90% wzorców zachowań. To jest czas przed edukacją szkolną Kitty. Nie obarczaj państwa zaniechaniami rodziców. Mła kiedy widzi matkę, która uspokaja dwuletniego dzieciaka w tramwaju, wkładając mu do ręki smartfon, w swoim zaraz sama nosa zanurzając , nie widzi tu działania państwa, tylko egoizm rodzica. Mogę znieść ryczącego trzylatka w samolocie, którego rodzice usiłują zabawić rozmową ale dwulatek ze smartfonem działa na mła jak płachta na byka. Łatwo Kitty zwalić problemy z dzieciakami na państwo ale to rodzice mają wobec dziecka zarówno prawa jak i obowiązki. Wiesz jak to jest z ludźmi, praw lubią pilnować a o obowiązkach myśleć nie chcą. Skutek jest taki że dzieci zbyt często traktują jak swoją własność, którą dziecko nie jest, bo żaden człowiek nie powinien być własnością innego, a jak dziecko sprawia problemy, bo się popełniło błędy wychowawcze, no to jest to wina państwa.
UsuńDzięki za zdjęcie zmalowanego mebelka, cudnie się prezentuje :-) Bratki też już posadziłam, kupiłam tylko żółte i niebieskie o średniej wielkości kwiatach, ale od sąsiadki dostałam całą skrzynkę wielkokwiatowych i w najróżniejszych kolorach, więc i je wpakowałam do donic i koszy, niech cieszą oczy kolorami, zanim wiosna zacznie się na poważnie.
OdpowiedzUsuńMła poszła w pierwiosnki, nabyłam zwyczajnego kluczyka. :-D
Usuń