piątek, 31 października 2025

Czarodziwy czyli niesamowitości

Jeszcze dziesięć lat temu importowane z krajów anglosaskich halloween wzbudzało emocje że ho, ho i jeszcze raz ho. Dziś co najwyżej wstrząśnie jakim frustratem bez piątej klepki, ładującym paskudztwa do cukierków, które zbierają dzieci. Frustrat oczywiście nie pomyśli że szukanie wielkanocnych jajek czy chujinka na Boże Narodzenie to magia i pogaństwo, sianka spod wigilijnego obrusa nie wymiecie i familii z oburzeniem nie pouczy że to niepotrzebny dodatek do świąt. Frustrat załaduje bezrefleksyjnie słowiańskie i germańskie symbole płodności,  jakimi są jajka i figurki zajęcy i uda się świętować zmartwychwstanie, które jak wiadomo jest świętem rozmnażania i ogólnego umfa - umfa. Taa... Rację miał  Józef Tischner, kiedy twierdził że nasz kraj, Cebulandia poczciwa, czeka jeszcze na ewangelizację. No cóż, wygląda na to że może się nie doczekać, nasi ewangelizatorzy z urzędu nie wzbudzają w społeczeństwie wielkiej estymy, raczej cóś na kształt zniecierpliwienia ogółu,  jakie daje się odczuć upierdliwemu i słabo słyszącemu wujkowi, któren domaga się przewodniczenia w dyskusji przy rodzinnym stole, przy którym to stole zasiadła część rodziny mówiąca zupełnie innym językiem niż ów wujek. No i tak w zapuszczeniu sobie tkwimy, niektórzy z nas własne gdybania mając za prawdy objawione a chęć krzywdzenia bliźnich usprawiedliwiając "walką z magią" i starannie nie widząc realnego zła, które tkwi w nich samych. Na szczęście większość ludzi rozumie konwencję święta Halloween, nie wszyscy świadomie ale umowność czasu świąt dociera do społeczeństwa. Powoli zatem ono wrasta w nasz kalendarz, będąc po prostu okazją do przebieranek, przyjątek i wyłudzania słodyczy. Mało kto jest święcie przekonany że w tę noc przychodzą ci z innego świata, no może Amerykanie w to wierzą, oni nawet Ryżemu uwierzyli że Białego Domu nie zdewastuje, he, he, he i Dubaju w nim nie zrobi.

Mła tak się zastanawiała jaki wpis z okazji święta wszelkiej niesamowitości zrobić i wyszło jej że najlepiej to taki, który będzie o spotkaniu z niesamowitością. Każdy z nas ma jakieś takie doświadczenie, w którym nasza racjonalność poddana została próbie. Wicie rozumicie, nie że od razu widzicie zjawy dzwoniące łańcuchami albo innym sprzętem, chodzi mła raczej o to poczucie, czasem nagłe i dość niepokojące że albo mamy do czynienia z błędem matriksa, albo świat jest zupełnie inny niż nam się na co dzień wydaje. Oczywiście usiłujemy sobie takie zdarzenia tłumaczyć jak najbardziej racjonalnie ale nie zawsze się to udaje, bez założenia że to z nami jest coś nie tak i nasz aparat odbierający świat nie był albo nie jest należycie wobec tego świata obiektywny. Zakładamy przecież że niemal wszyscy odbieramy świat tak samo, co mła nie do końca wydawa się prawdziwe. Mła sądzi że w pewnym zakresie odbieramy świat baaardzo podobnie, ale to nie oznacza że zawsze odczuwamy go tak samo. Ciężko jest do niektórych naszych doświadczeń przyłożyć to mędrca  szkiełko i oko, to jak badać naukowymi procedurami sztukę. Zbyt wiele nas jednak różni, w szczegółach, że tak to określę. Najczęściej dziwnie nam się robi z okazji tzw. déjà vu, które to powszechne zjawisko neurobiologowie tłumaczą pamięcią utajoną, pamięcią dwuprocesową lub zakłóceniem pracy półkul mózgowych, kiedy jedna półkula mózgowa przetwarza informacje szybciej niż druga, co powoduje wrażenie, że coś zostało już przeżyte. Psychologowie tłumaczą jeszcze inaczej, większość z nich uważa że to fałszywe wspomnienia. Stada braminów z Indii i niektórzy z fizyków z uniwersytetu Stanforda uważają że to nagłe ogarnięcia całego czasu. Wszyscy coś tam przypuszczają, pewne że déjà vu istnieje i jest powszechne. Prawie tak samo powszechne jest odczuwanie  déjà rêvé - wyśnienie sobie zdarzeń. Mamy tyle kulturowych odniesień do tego zjawiska, towarzyszy nam od zawsze. Kiedyś przypisywano je epileptykom, ale zdaje się że to bardziej złożone. Mniej powszechne jest jamais vu, taka sytuacja, w której coś dobrze znanego staje się nagle obce i nowe. Ech... ta nasza niesamowitość powszednia.

Za ozdóbstwo robią stosowne obabrazki a w Muzyczniku stosowna piosenka o dusznych sprawach. No i mały dopisek - fluidować w stronę Cacunia Rominego proszę, potrzebne mu te fluidy. Romi też fluidy potrzebne żeby Cacek jej nie wykończył.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz