W chałupie u mła mobilizacja, powstała specjalna jednostka nagrzewająca. Powołane zostały: Okularia, Kasiuleńka i Helenka. Sztaflik i Mrutek odmówiły służby bo: czarne się mocniej grzeje, mła nie zagwarantowała stopni oficerskich, odpowiadających ambicjom niektórych kotowskich. Mła korzysta z usług zmobilizowanych, bo jej to bardzo potrzebne. W sobotę polazłam na zakupy i wróciłam z kręciołą, słaba co cud. Tegoroczna sezonowa zaraza popieściła mła mocniej niż się spodziewała. Hym... mła jest stara rura, trza jej uważać z jesienno - przedwiosennymi chyrchaniami. Dzięki Najwyższemu Zdrowotnemu w domu stado tereapeutek, gotowych nieść mła pomoc. Bardzo ochoczo. Uwalają się pod kołderką, blisko mła, bardzo niehigienicznie. Wicie rozumicie, mła im może sprzedać chorobę odludzką. Wyciąganie mła z choróbki to ryzykowna misja. Fotki kocie, znaczy dziefczynki na misji, hym... Kasiuleńki tylko fragment grzbieciku udało mła się zdjąć. W Muzyczniku stare nostalgiczne tanga, takie jesienno - Zimowe. Wykonania zacne - Santorka i Sława.
niedziela, 16 listopada 2025
Nierdzielnik - kototerapia pogrypowa
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Dzielne koty, zdrowiej!!!!
OdpowiedzUsuńMła rozważa przyznanie orderów za poświęcenie i deputatu mięsnego. ;-D
UsuńA mnie znowu cóś bierze, coś znów zatoki zalewają przód twarzoczaszki i ogólnie jakby nie teges. A może to zmęczenie? Hm. Zwodniczo piękna pogoda była, jak najbardziej słusznie bo "dzień ubogich" był przy Jasnej Górze. I ja tez byłam, pierszy raz, wydawniczo oczywiście, i oczywiscie z powodu "roboty wyciskającej poty" bez kurtki i czapki. I zdaje sie że odchoruję. Jednak.
UsuńImprezkę opiszę, może i u Cię cos takiego jest? Jakoś nie wierzę żeby było miasto bez ubogich. No dobra, jedziemy z opisem.
Raz w roku, w niedzielę najbliższą świętu ubogich (dzień ustanowiony przez papieża Franciszka), cz-wowskie organizacje charytatywne łączą siły i robią imprezkę, same, bez udzialu miasta. Jasna Góra udostepnia miejsce na parkigu, wielki namiot, stoły i obiad w wielkich termosach - więc jest ciepły i smaczny dwudaniowy obiad i jest gdzie go zjeść. W ramach innych działań dwie urocze fryzjerki strzygą tych co sobie życzą, są jakieś rzeczy jadalne i niejadalne wydawane chętnym, loteria użytecznych fantów. Zmienia sie to w zależności od sponsorów, teraz byla chemia do prania i mycia, sloiczkowana gotowa owsianka, sosy do makaronu, delma do smarowania i napoje gazowane. Od sasa do lasa, ale ludzie kolejkowali aż milo. Ponadto wyłożone ciepłe kurtki, nie nowe, ale w stanie idealnym, trochę nowych butów. Co do loterii, to każdy przy wejściu na teren imprezy dostaje sztywny kartonik, numerkowany i to te numerki sa losowane. Fantów loteryjnych jest niewiele, szansę na wygranie ma moze co trzydziesty/czterdziesty uczestnik i są to rzeczy takie, które mogą się przydać bezdomnemu, a nie ma możliwości ich zdobycia. W tym roku były to lekkie i ciepłe kocyki z poliestrowego włókna polarowego i mikrofibry, w mocnych nasyconych kolorach, szafir, jasny granat, bordo, szmaragdowa zieleń, wojskowa zieleń, ciemny cynober i jasny cynober, fiolet, bardzo ciemny żółty, brąz, czerń, pojedyncze, jednobarwne i tyle tego. Prześliczne szczerze pisząc. Mam koce, no ale żaden z moich osiusianych przez Jacusia taki ładny i fajny nie jest. Muszę się dopytać skąd byly te cuda, w sklepach nie widziałam takich.
Co do imprezy, to dla mnie nowa, dla ubogich nie bardzo, licznie przybyli i jakoś tak podejrzanie sprawnie zaliczali kolejne atrakcje. Zjeść, napełnić siaty, w międzyczasie odebrać fant, ewentualnie ostrzyc się i wybyć. Migusiem. Impreza była od dwunastej do wpół do trzeciej, sprzątanie potrwało dłużej.
No. Teraz muszę namówić moje futra żeby podjęły ogrzewanie mamuni.
Niech ogrzewają, plecki i płucka, i stopki!
UsuńU nas nie bylo takiej akcji.
Nie ma u nas takich akcji. A w Lublinie nie słyszałam żeby coś było. Są schroniska to na pewno i jakieś jadalnie z tego, co wiem. Ale nic większego nie słyszałam, żeby organizowali. Wiem, że w Warszawie jest Fundacja co tydzień daje obiad i potrzebna rzeczy wydają. Ale to chyba fundację z datków ludzi wszystko.
UsuńU nas jest taki dzień obchodzony. Pod ódzką katedrą to na stałe jest taki namiot do różnych imprez charytatywnych, a teraz był otwarty do późnego popołudnia, właściwie to do wieczora, bo te ciemności to już o czwartej. Jest jedzenie, ciuchy i z tego co wiem, to bonifraterska porada medyczna, bracia prowadzą jeden z ódzkich szpitali. U nas to jest tak robione że nie tylko Kościół ale instytucje miejskie też w to wchodzą. No i firmy sponsorują albo same przygotowują co tam trzeba. To duża impreza. Podobno dużo ludzi przychodzi po pomoc, ale mła to jedna kobitka która robi w wolontariacie powiedziała, że nie zawsze ci co przychodzą, to są akurat ci co najbardziej potrzebują. Wielu ludzi się wstydzi, bo się gupio utarło że bieda stygmatyzuje i oni przy publice nie chcą nic brać. Dlatego mam takie trochę mieszane uczucia i mła się lęgnie w łbie czy to aby nie zadowalacz sumienia a nie konkretna działalność, która powinna być systematyczna i że tak powiem, jak najbliżej ludzi , żeby nie obsługiwać tylko tych klasycznych, wyuczonych bezradności ale także tych, których życie się pokręciło. Z drugiej strony te medyczne sprawy bardzo potrzebne. O loteriach nic nie wiem.
UsuńRomi herbatka z wkładem i nagrzewanie kotostwem natentychmiast i tak da capo al fine.
Po ponad roku działa w punkcie zdania sobie jeszcze nie wyrobiłam. Co do pomocy, nie da sie dotrzeć do najbardziej potrzebujacych, gdy oni tego nie pokażą, nie mówią, nie przyjdą. Ci co przychodza dostaja to co mamy. Kropka. Jednak... Czasem zdumiewa mnie roszczeniowość i pazerność, wyrażna wredota, cwaniactwo, co poniektórych. No ale cóż, nie jest powiedziane ze potrzeba pomocy uszlachetnia. Różni są I w każdym, także w tym z wskazanymi paskudztwami zachowań jest to coś co nie pozwala na lekceważenie wyrażanych potrzeb. Chociaż przyznaję, są chwilę gdy pogoniłabym lub wrzasnęła, ale tego nie robię I nie zrobię. Może. Medycznych zazdroszczę.
UsuńO ile dziś nie dobiję się, to mam szanse uniknąć choroby. Po nocy lepiej.
Mła się wydawa że pomoc instytucjonalna to jedno a takie zwykłe ludzkie zainteresowanie, nie że wścibstwo, to drugie. Każdy robi swoje. Po mojemu to lepiej nawet dopieścić naciągacza niż nie pomagając pominąć tego co naprawdę potrzebuje. Zresztą z tymi naciągającymi to często bywa tak że oni tacy cwani na tych socjalach, cóś słabo sobie radzą w normalnym świecie, sprytu starcza na tyle żeby tak na krzywy ryj coś tam, ale żeby sobie życie zorganizować to nie tego. Co do przesłanek. którymi się kierują ci co pomagają to pełne spektrum przyczyn - od wzniosłych po przyziemne a czasem nawet takich podgruntowych.
UsuńTy się czymaj zdrowia, Złe Mzimu krąży. ;-D
śliczności kociaki...
OdpowiedzUsuńNawet charaktery mają śliczne. ;-D
UsuńEkipa zacna, ręce... tzn. futra, które leczą.
OdpowiedzUsuńEkh... futra które liczą . Na dodatkowe miąsko liczą.
OdpowiedzUsuńO, moja Milunia wróciła w w następnym wcieleniu, jest teraz u Ciebie (to ta tricolorka). Tak samo na mnie patrzyła, aż mi się oczy zaszkliły i w nosie zakręciło. O. i jakoś mokro się zrobiło pod powiekami, a wydawało mi się, że już tak bardzo nie tęsknię...
OdpowiedzUsuńTeż tak czasem myślę, a jednak... Vuko taki do Amberka podobny. A myślałam, że minęło 8 lat i się zagoiło. A gdzie tam. Tak samo Freya jak Venda. I jeszcze wiek ma taki, że eh... I też łobuz.
UsuńTa pustka jest cały czas. Tylko się z nią żyje... 💗
Och Mariolko, mła rozumie. W pobliżu domu mła, niemalże po sąsiedzku, na wewnętrznym parapecie rezyduje mała, czarna koteczka. Ma co prawda cztery łapki ale figurka to zbliżona do Najpiękniejszej. Mła też się wgapia szklanym wzrokiem. Czasem kiedy widzę podobne umaszczenie albo pozę u inszych kotów, też mła tak zdziwnie. Ech...
UsuńKocurrku ile to lat minęło od mojego pierwszego pożegnania? 47 mła wychodzi. No i wiesz, nadal potrafię sobie przypomnieć ten smutek, który fizycznie bolał. Żeby mła depresja nie zeżarła to natentychmiast przypominam sobie wszystkie ta fajne, dobre momenty.
Tak trzeba te fajne momenty sobie przypominać ! 💗💗💗
UsuńNajważniejsze żeby tych dobrych momentów było dużo. :-D
UsuńTabo, no nie dajesz szansy, żeby organizm dochodzil do się, mam nadzieję, że Cię ciepelko kotowskie wygrzeje solidnie.
OdpowiedzUsuńZdrowia i Tobie i Kotkom! 💗💗💗
OdpowiedzUsuńOby nic nie rozkładało nikogo. Romański też!
Łączmy się w sikunowym bólu. 💗
Dziefczyny robię co mogę żeby się nie dać i powoli idzie to jakoś do przodu. :-D Dziś ciepło opatulona nawet polazłam do teatru.
UsuńO to daj recenzję co oglądałaś! Ja w teatrze byłam w liceum ostatnio na Fauście ;D
UsuńMła pokaże zajawkę w nowym wpisie.
UsuńPodobno dzisiaj dzień czarnego Kota więc wszystkiego naj naszym czarnym charakterom w kocim futerku ;D
OdpowiedzUsuńLatarka działa! Będę dawać znaki co i jak tylko się uporam a już mi słabo na samą myśl
Mrumisław twierdzi że Dzień Czarnego Kota jest zawsze a Sztaflik dodawa że czasem to ten dzień jest nawet dwa razy dziennie. ;-D
UsuńJa dopiero wychynęłam po przerobieniu paragrypki sezonowej. Położyłam się w środę zdrowa a obudziłam w czwartek chora. Przetrzęsło mnie dość mocno. Ale już zbieram się. Potwierdzam: kotookłady działają. Trzy koty i pies, to najlepsze co leczy. Do tego czosnek, pędy sosny i malina. I miód. A reszta Miasteczka choruje na srowida bo nasz lekarz uwielbia testować. Szanuj się Taba, teatr w telewizji można obejrzeć. Po co narażać się na zakażenia wtórne? Ja się pytam...?
OdpowiedzUsuńCo najwyżej mogli sprzedać mła nowego wirusa ale raczej nie sprzedali, bo publika nie chyrchała. Teatr na żywo to teatr na żywo, inna bajka, szczególnie przy przedstawieniach muzycznych a mła była na balecie z żywą muzyką. Z takim przedstawieniem to jest troszki tak jak z górami oglądanymi w telewizji - niby są ale nie ma. ;-D Najważniejsze że mła zakotookładzona wyleżała Złe Mzimu. U nas ze srovidem szału nie ma, bo jedni czują że mus robić testy a inni nie, no i tak to jakoś idzie. Hym... leki dajo te same, co nie powinno dziwić, bo tak zawsze leczono grypopodobne a przeca jak szacujo od niepamiętnych czasów za sezonowe wirusówki to w 1/3 odpowiadały koronawirusy. ;-D
Usuń