wtorek, 9 czerwca 2015

Różowa rapsodia

W Alcatrazie  i w Mamelonoison ( czyli ogrodzie Mamelona ) rośnie całkiem sporo różowych irysów TB. Po trosze jest to wynik mojego nieumiarkowanego apetytu na wszelkie bródki, a po trosze efekt "barbionizacji" ogrodu przez Mamelona (  Mamelon swego czasu uznał że najpiękniejszymi kolorami świata są pastelowe różyki - tak ma być, przeplute i zaklepane ).W naszych ogrodach zatem w porze Wielkiego Sezonu jest różowo ( w Alcatrazie na wybranych rabatach, w Mamelonoison w zasadzie "po całości" ). Nie wszystkie rosnące u nas  irysy o różowych kwiatach są oznaczone, niektóre z nich  to darowańce ( darczyńcy nie zawsze znali nazwy odmian ), inne były przywożone po "irysowych wykopkach" zakrapianych wiśniówką ( rzecz oczywista że trudno wtedy dopilnować zgodności  odmianowej ), jeszcze inne miały być odmianami  o kwiatach zupełnie innego koloru ( ha,  nawet w renomowanych szkółkach wpadki się zdarzają, o czym przekonała się np. Barashkon przy zakupie wymarzeńca 'Coffee Trader' ).

Snu z powiek nam ten brak oznaczeń odmian nie spędza, bezczelnie się przyznaję że irysy podobają mi się zarówno jako rośliny prawilno oznaczone, jak też podejrzanie bezimienne ( "Czymże jest nazwa? To, co zowiem różą, Pod inną nazwą równie by pachniało"- tak twierdził mistrz Shakespeare i ja się z nim zgadzam ). Odmianom którym nie udało przypisać się nazwy nadałyśmy z Mamelonem domowe imiona. Mamy "Biszkopciaka", "Porcelanka", "Zmrożonego Blyth'a", "Różowego Ewandkora". Nie odstają urodą od "wymetryczkowanej" irysowej arystokracji. Różyki chłodne, różyki ciepłe, różyki bardzo różowiutkie - wszystkie piękne i wywołujące radosne pomruki  u Mamelona. Irysy oznaczone jak i  te  tylko "nazywające się" traktowane są tak samo - jedyna różnica to dyskretnie wbity  znacznik w pobliżu kłącza ( tak ostatnio oznaczyłam wg.mapki nasadzeń 'Wilanów' Zbigniewa Kilimnika, czyli  irysa z ostatniej fotki ). Czy  irysy TB o różowych kwiatach podbiją  całkowicie Alcatraz i Mamelonoison? - raczej nie. Ja uwielbiam swoje "brudy" i "szmateksy" a Mamelon odczuwa pewien przesyt różowości ( ostatnio postawił na irysowe fiolety ). Jednak "trochę" różyku nigdy nie zaszkodzi, landrynki słodzą życie.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz