piątek, 28 sierpnia 2015

Polowanie na cebule czas rozpocząć! - pierwszy łup narcyzy

Róg  myśliwski wydał odgłos i upasiona ogarzyca  ruszyła na łowy! Róg był w tym wypadku sączącym się podstępnie w ucho ogarzycy głosikiem Pani Ewy z osiedlowego ogrodniczego.  Hasełko "przywiozłam cebulki", słodko  i kusicielsko wyszeptane ( Pani D. z mięsnego obecna przy rozmówce mogła nie okazać zrozumienia dla pasji ogrodniczej, info było podane dyskretnie ) spowodowało u mnie całkiem głośne, mało tajemnicze  ogarze  "granie" - "Jakie, jakie, jakie?!"  ( a co mi tam, i tak wiadomo że jestem roślinkowo stuknięta ). Okazało się że  w osiedlowym są cebule jednego z ładniejszych, moim zdaniem,  narcyzków - odmiany 'Pipit'. Po upolowaniu "Pipitego" dzielnie przyaportowałam go do ogrodu i silnie naszła mnie koncepcja. Silne nachodzenie koncepcji  zazwyczaj jest kretyńskie, bo koncepcja nachodzi nie wtedy kiedy trzeba ( co innego na głowie, problemy typu "zasadnicze"  i kasa rozplanowana ). Jednak wiem że z nachodzącą koncepcją nie mam co walczyć bo i tak przerżnę.  W tym roku naszło mnie potwornie na stworzenie kolejnej rabaty z piciumiastych narcyzków. Lubię kurduple, kwiaty nienachalnie urodne i świetnie pasujące do wczesnych botanicznych tulipanów. Odmiana 'Rip van Winkle' staruszka pochodząca z XIX wieku jest jednym z nielicznych odmian narcyzków o pełnych kwiatach, które u mnie "nie psieją". Mieszańce cyclamineus takie jak 'Ara' czy 'Jack Snipe' są po prostu urocze i nigdy ich dość. Odmiana 'Jetfire' z tej samej grupy jest trochę zbyt ognista jak na moje potrzeby rabatowe, nieco jej cebul rośnie w Alcatrazie i akurat tyle starczy! Dokupię za to więcej nieco wyższych narcyzków z grupu tazetta, odmiana 'Minnow' całkiem nieźle u mnie rośnie ( tzn.jej cebule nie odlatują po każdej zimie ). Zastanawiam się czy ponawiać zakup Narcissus canaliculatus , poprzednio sadzone cebule zanikły. Z drugiej strony to była pierwsza moja z nimi próba i może po prostu źle im dobrałam stanowisko. W każdym razie maluchy mają pewne miejsce na liście zakupowej tworzonej na tegoroczny jesienny sezon cebulowy.




Kusi mnie też oferta narcyzków z łososiowymi przykoronkami i tych "barokowych".  Nie żebym jakoś specjalnie dużo ich potrzebowała, wolę łany eleganckiej odmiany 'Thalia'.  Są jednak takie miejsca w  Alcatrazie, które ożywiłabym czymś o ciekawym przykoronku. Moje doświadczenia z takimi narcyzami są jednak nie najlepsze, cebule nie cieszyły się jakąś przesadną długowiecznością. Posadzone obok narcyzki 'Thalia' nadal cieszą moje oczy a po "barokach" ślad zaginął. Pewnikiem skończy się na tym że odmiany o łososiowych przykoronkach będzie reprezentowało  odkrycie tegorocznego sezonu - chwała grupy triandrus 'Katie Heath',  a wszystkie 'Salome', 'Replete' czy 'Petit Four' pozostaną  sobie w hurtowniach i sklepach. Więcej uroczej "Katie"  zamiast ekscesów barokowych ( chyba wyjdzie to na korzyść cebulowym rabatom - większa grupa roślin jednej odmiany zawsze lepiej wygląda niż  "poutykana" różnorodność ).  Narcyzki o drobniejszych, pełnych kwiatach takie jak 'Bridal Crown' czy  'Sir Winston Churchill' chętnie powitałabym jeszcze raz w alcatrazowych progach.  Są świetne z tymi wieloma kwiatami na pędzie, mimo tego że kwiaty są pełne nie stwarzają wrażenia przecywilizowanych.  Niestety mam pecha do tych odmian - jak nie plaga cholernej muszki kombinującej jak tu  zapewnić  swojemu potomstwu żarło, to zima stulecia.  Takie pechowe to u mnie cebule, a przecież  wiem że nie są to grymaśne odmiany - znam ogród gdzie rosną bezproblemowo od wielu lat.  No cóż,  podejmę chyba to narcyzowe wyzwanie i zakupię jakieś  pięć cebul w ramach przeciwstawiania się przeciwnościom losu. Może klątwa zostanie zdjęta i te fajne narcyzki pojawią się bardziej masowo w Alcatrazie. Natomiast na pewno nie podejmę po raz kolejny próby z narcyzami o  olbrzymim , płaskim przykoronku. Odpływają u mnie po jednym, góra dwóch sezonach - szkoda kasy.




Pewniaki tegorocznych zakupów to jak zwykle poeticusy i 'Thalia'. To są evegreens  na mojej liście przebojów.
Tych cebul musi być najwięcej, wiosenna pachnąca biel  zdobiąca uporządkowane rabaty, mało ciekawe miejsca, czy tam całkiem zapuszczone okolice. Wszystko ku chwale Alcatrazu! Szczęśliwie  zlokalizowałam w miarę "przystępno - cenną"  ofertę cebulek odmiany 'Thalia'w markecie budowlanym, odległym ze dwa przystanki ode mnie. No proszę, nawet na bilet nie wydam ( dwa bilety to akurat cena jednego opakowania cebul ). czasem życie w mieście ma swoje  plusy.

2 komentarze:

  1. Thalia są najlepsze!
    W tym roku upolowanej odmianę Green Eyes są piękne.
    Ciekawe jak się bedą zachowywać w ogrodzie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U mnie się niestety "Zielone Oczka"zmyły ale się nie stresuj, to było po zimie stulecia. Mało co wtedy się nie zmyło! U mnie ocalała główne drobnica cebulowa.

      Usuń