czwartek, 2 maja 2019

Sezon irysów SDB kręcący się jak karuzela




Się wzięło i się rozkręciło, znaczy  weekend  majowy a sezon irysowy w pełni. Tak szczerze pisząc  to nie lubię ja tak wczesnych kwitnień bo albo się boję  majowych przymrozków albo czuję że  znów  zamiast wiosny mamy lato. No nie dogodzisz, he, he, he. W tym roku całkiem zadowalające kwitnienia choć bezczelnie przyznam że po raz kolejny  moje przesadzanki z Alcatrazu mnie zadziwiły. Taa, oznaczone odmiany okazały się być nie tymi wskutek czego odmiany wczesne sąsiadują z tymi bardzo późnymi  co wcale nie służy urodzie rabaty, zaginęły mła podczas tych przesadzanek niektóre odmiany Blytha i Blacka, co mła bardzo złości, no i są problemy z coolorkami - znaczy nie zawsze kwitnące sąsiedztwo prezentuje barwy na tle których odmiana wygląda  dobrze. Jak co roku mam jakieś ale, zaczynam się zastanawiać  czy aby nie malkontencę (  w głowie  Ciotki Elki urodziło się takowe podejrzenie - dałam odpór jednak po zastanowieniu z przykrością muszę stwierdzić że cóś niestety w tym  ciotczynym podejrzeniu jest ).




W każdym razie nie wyczekuję z utęsknieniem kwitnienia nabytych w zeszłym roku irysów, bardziej mnie w tym roku nakręca odnajdowanie na Suchej - Żwirowej moich starych pieszczochów przeniesionych z Alcatrazu. Zdziwne ale jest jak jest i nie ma co snuć opowiastek o nówkach jak ja tu mam ciągłe odliczanie staruszków. Nie znaczy że nówki nie kwitły, owszem jako jedna z najwcześniejszych odmian pokazała się śliczna  nóweczka od Roberta, problem z tym że ledwie jej zdążyłam zrobić zdjęcie a susza + upał nie dały się  długo nacieszyć pierwszym nóweczkowym kfiotem. Bywa, zawsze mam straszny niedosyt po takowym  błyskawicznym wykwitaniu. Wolę nawet żeby odmiana sadzona w zeszłym roku nie zakwitła niż żeby kwitnienie było jakoby go nie było.




Ciągle, niepomna niesłodkich doświadczeń,  knuję i gryplanię jeśli chodzi o nowe stanowiska irysowe i przesadzanie. Wcale ale to wcale nie jest to bardzo dobre dla moich irysów, z tego knucia i gryplanienia są potem korowody i insze atrakcje, żadna roślina nie lubi  być traktowana jak ciągle przesuwany mebel. Zauważyłam że najlepiej rosną w moim ogrodzie te odmiany o których udało mła się troszki zapomnieć .  Bez ciągłego gmyrania w okolicach kłącza, bez zbytnich dopieszczeń, ciągłych opielów, terminowych dokarmiań rosną sobie w najlepsze pięknie kwitnąc. Hym... dobra strona sklerozy? Cóś mła się zdaje że w tym sezonie czeka ją bardzo  trudne zadanie zaniechania ciągłych przesadzań, trza się  będzie sprężyć, jakąś  tabletkę antykonceptualną zażyć jakby do  głowy przychodziły cudowne pomysły rabatowe i dać roślinom trochę odetchnąć od siebie. Jest  wówczas szansa na  masowe kwitnienie.




A tak w ogóle to zaczęłam odbywać swój irysowy coroczny rytuał - rano we szlafroku ( ale bez szlafmycy ), z kubkiem salwadorsko - afrykańskiej kawy w łapie ruszam na przegląd  roślin. Sąsiedzi już zdaje się przyzwyczaili się do tego widoku (  Włodzimierz twierdzi że to oznaka późnej wiosny - wczesną przylatują bociany a potem ja w stroju domowym patałętam się po rabacie, lato jest wówczas kiedy jedna znajoma sklepowa zakłada fartuch z lekka prześwitujący bezpośrednio na bieliznę ). Rzecz jasna przeglądu roślin dokonuję w asyście.  Kiedy przegląd nie odbywa się bladym świtkiem tylko o rozkosznej  godzinie  dziesiątej  to asysta ani myśli wracać do domu, zalega na floksach szydlastych i żagwinach. Ja dołączam w jakiś czas potem do asysty ale nie zalegam, na Suchej  - Żwirowej czas przygotować wyższe kategorie bródek  do udanej prezentacji.



12 komentarzy:

  1. Strasznie wielki ogród, proszę Tabaazy. Ogromny wręcz. A zestawienia kolorystyczne - no cóż. Jak nie Twój gust, to czyjś inny zadowoli...

    OdpowiedzUsuń
  2. Ykhę, ykhę - to jest tak naprawdę Podwórko podciągnięte pod nazwę ogród, ogród czyli Alcatraz jest sprytnie ukryty za szopkami. Co do zestawień kolorystycznych to lepiej żeby w ogrodzie mła one zadowalały jej gusta, he, he, he. ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ta ściana z cegieł to tyły szopek, czy tył jakiejś kamienicy? Próbuję sobie wyobrazić enklawę zieleni w mieście, z dostępem dla sarenek, i jakoś nie mogę. Musi nie jest to ścisłe centrum.
      I myślę sobie, ile to pracy włożonej. W tajemniczy ogród.

      Usuń
    2. Ta niewinna ścianka ma ponad osiem metrów wysokości i jest ścianą tzw. szwedzkiej hali, inwestycji wybudowanej w granicy nieruchomości w niezwykle praworządnych latach siedemdziesiątych XX wieku. Na szczęście nie ma już z fabryki wyjścia na teren naszej nieruchomości a było. Murek nie jest najgorszy, no i ku uldze naszych uszu z hali wywędrowały żakardówki. Teraz to wózki widłowe po niej popylają. Zdaniem mła prędzej czy później fabryka zmieni się w cóś inszego bo w Odzi rozbudowują nam dzielnicę przemysłową a nasza dzielnica raczej typowa mieszkaniówka na obrzeżach.
      Sarenki przychodzą w chwilach wolnych bo ja sobie pomieszkuję w dorzeczu dorzecza i mam w okolicy sarenkowe szlaki migracyjne. Nie czuję tej ogrodowej pracy, pewnie dlatego że to nie jest OBOWIĄZEK tylko przyjemność. :-)

      Usuń
  3. Piękne irysy i pewnie pięknie pachną. Masz co robić w tzw. podwórko-ogrodzie. Mnie się kolory podobają. Nawet bardzo.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Maluchy nie pachną tak intensywnie jak kwiaty wyższych kategorii bródek, no insza siła rażenia. Co do kolorów to mnie się podobają wszystkie z osobna, natomiast nie wszystkie zestawienia odmian i otoczenia są dobre - zawsze cóś mła przeszkadza, że tak rzecz ujmę. Podwórko robi się pracochłonne dlatego Alcatraz leśnieje, teraz wchodzi w fazę zieloną - mniej kwitnień za to więcej faktur, kształtów i odcieni barwy zielonej. :-)

      Usuń
  4. Jest pięknie,i jak fajne te przechadzki poranne, zazdraszczam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przechadzków porannych za nic bym nie odpuściła Toż to jedna z największych przyjemności ogrodowych tak co rano sprawdzać co też nowego się na rabacie obudziło. Kawa nawet inaczej podczas takiej przechadzki smakuje, jakby lepiej tak czy cóś. :-)

      Usuń
  5. Uwielbiam do Ciebie przychodzić, twój ogród jest wizją ogrodu z moich marzeń :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No i mła wzięło i zatchło! Agatku real skrzeczy, mój ogród jest niezaplanowany, nieskoordynowany roboczo ( znaczy bawię się w nim z doskoku ), zarośnięty nie zawsze tym czym bym chciała i na dodatek muszę walczyć z własną manią dekoratorską żeby był ogrodem a nie tylko miejscem prezentacji roślin. Po mojemu to on się na wizję z marzeń nie nadaje, to raczej nieustająca próba dążenia do zapamiętanych z dzieciństwa ( i raczej mało realnych ) klimatów. :-)

      Usuń
  6. ,,Niezaplanowany, nieskoordynowany roboczo" i dlatego naturalny i taki... z moich marzeń :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niezaplanowany jakoś zawsze wymaga większego skoordynowania roboczego. ;-)

      Usuń