wtorek, 1 października 2019

Mrutek przybywa!


Mrutek  zrobił arrivala z pomocą  Dżizaasa ( która  została jego Cio ) i  Jądrzeja (  który  dochrapał się  tytułu Wuja ), w niedzielę  go zrobił o  23 z minutami. Madka  czekała  i wytęskniwała go bo Dżizaas zasiedziała  się u  Psa w Swetrze chłepcząc  herbatę  i  chlając  ciasto co  oficjalnie nazywało się objazdem i rozkopami.  Kiedy Mru wyszedł z transporteka to  po prostu gwiazdor,  Georg Clooney wśród  kotów choć  ze względu na  barwę  to  może  raczej Denzel  Washington.  Dziewczyny  najsampierw zatkało i to tak solidnie.  Pierwsza zaczęła  się lekko  mizdrzyć  Okularia, czarnule  natomiast okazały się  być  nieufne. Gwiazdor gwiazdorzył, normalnie Danuś  i  Laluś razem wzięci i do tego  w dobrym humorze. Od razu wiedziałam  że dobrze  wybrałam  mu imię,  Mrutek mruczy  jakby  mu  kto  tranzystor  ze wzmacniaczem zamontował -  tak z  dobrego  usposobienia, chętnie  i  w ogóle na życzenie  publiczności.  Błyszczy Mru jak czarny jedwab i  ma panterzą  buzię, no  po prostu szał  ciał! Jakby  Felicjan chcąc mi  wynagrodzić wszelkie swoje  niecne  uczynki załatwił  z Wielkim  Kotowym że  mła zostanie przez los taki miły i piękny kot przydzielony.  Wszystko  było  OK dopóki   Dżizaas  i  Jądrzej nie udali się  do  domu zabierając  transporterek a zostawiając  Mrutka.  Do dziewczynek wtedy dotarło że  mają braciszka, no i się zaczęło. Postanowiły  okazać strach (  Okularia ), Wielkie  Niezadowolenie ( Szpagetka ) i felicjanizm ( Sztaflik ).




Madka  Mrutka  musiała ewakuować się z  Mru  na wyrko  i z jego wysokości wysłuchać  pretensji  i zarzutów na temat  swojego "chamstwa i absolutnego  braku  miłości  do  kocich córeczków, przejawiającego  się w sprowadzeniu Denzela który skradnie serce  Małgoś  - Sąsiadce".  Musiałam mojemu żeńskiemu  chórkowi zakomunikować że solista zostaje a skargi  to proszę  na  Berdyczów ( oczywiście  nie wiedziały  o co  kaman  z Berdyczowem i robiły głupie oczka  - Okularia - albo  prychały - Sztaflik i Szpagetka ). Mruti  przysnął, do wyrka postanowiła załadować  się  Szpagetka  a Okularia  i Sztaflik stwierdziły że one mimo wiatru co się kretyńsko nazywa to wychodzą  na  noc  z domu (  Sztaflik cóś porykiwała że  jej  łapa  w domu  nie stanie  dopóki uzurpator  będzie  w nim przebywał ). Noc  przespaliśmy spokojnie, co prawda  nad ranem  Szpagetka  postanowiła udać  się  do wanny z której  wymiaukiwała że  Mrutek  nie ma  futra  jak  krecik  tylko jest  kretynem, no ale  wiadomo  jaka  jest Szpagetka - egotyzm i ekscentryzm nią  powodują  ( trzeci  wyraz  na e  który  oddaje  jestestwo Szpagetki to elegancja ).

Przedpołudnie upłynęło nam  miło choć koty  nie jadły zbyt dużo, co składam na karb nerwów całej czwórki. Po południu mła  musiała wyjść i zawołała wszystkie  koty  do domu oraz zakazała  odwiedzinek Małgoś  - Sąsiadce (  coby zazdrości  nie wzbudzać  i  żeby jej nie  pouciekały ).  Małgoś - Sąsiadka  rano Mrutka powitała i została natentychmiast  oswojona i wzięta  pod  pazur, wiedziałam że  lepiej  żeby samotnie  się  nie pokazywała  i do  Mru  nie ćwierkała  bo w dziewczynach zazdrość  zagra. No  tak,  ale  ja to sobie  mogę  mówić,  Małgoś  nie zdzierżyła i do  Mrutka  przyszła, nastąpiło wkarwienie  dziewcząt  i Sztaflik objęła  przywództwo  brygady  kasacyjnej.  Mrutek szczęśliwie  uszedł mocniejszemu  laniu wchodząc  pod  materac, jak to zrobił  mnie wiem. Futro całe, lekkie  podrapki  ale  zębów panieńskich udało  mu się  uniknąć.

Duże  szczęście  bo dziewczyny  wytresowane  przez  Feliniego to gang nastojaszczy, żadne  z nich  miłe  panienki tylko  kurwiszon (  Okularia ), consigliere ( Szpagetka ) i cyngiel ( Sztaflik ) a  Mrutek  miał do tej  pory do czynienia z kwiatem  kociego  panieństwa i raczej sam  lał  dziewczynki  a nie był przez nie lany.   Obszukałyśmy z Małgoś  całą  chałupę zanim  Mrutkowe  schowanko znalazłyśmy. Wyciągnęłam go całego drżącego  przy wtórze  prześmiewczych  ryków  Sztaflika chodzącego wokół  mnie  na sztywnych  łapach  (  normalnie jakbym Felutka  widziała ).  We wtorek nie ma zmiłuj,  Mrut  zostaje  sam  albo  tylko ze  Szpagetką, z którą  jako  tako się  dogaduje (  hym... może  dlatego że  Laluś  dużo  czasu ze  Szpagetką  spędzał to ona  wykazuje czasem pewną nazwijmy to  "mało słodką słodycz obejścia" ).  Sztaflik i Okularia  siedzą w pokoju  Cioci  Dany  i Azy  albo podwórkują, nie ma  mowy  aby w najbliższym czasie zostały same  z  Mrutkiem.




A teraz  mamy wtorek po południu i rzecz  ma się  tak:  Mrutek  i banda  nakarmieni  mięchem (  Mrutek podwójnie sparzonym, tak  na wszelki wypadek ). Młody przejawia  niezdrową  fascynację  najstarszą sister, nie żeby  tam zakochanie  czy cóś  ale widocznie  mu  imponuje ( mój boszsz... teraz  te wszystkie felicjanizmy będą  mu sprzedawane, nie  mam złudzeń że  Mrutek  nie będzie  edukowany przez Sztaflika ).  Najchętniej  by ją śledził cały czas  ale  mła jeszcze nie pozwala  mu  wychodzić  więc ma  cinżko  z tym śledzeniem. Choć  jak słyszy  skrzeki triumfalne  Sztaflika  ( "Już jestem, gdzie jest  podanie  do stołu?!" ) to natentychmiast  się  aktywizuje, leci jak "szczała"  i  spod stołu spogląda na Sztaflika z uwielbieniem oczami okrągłymi  jak  groszki.  Sztaflik podjada i gada z pełną mordką, na zakończenie  podchodzi  do krawędzi stołu i syczy,   po czym  myk i jak ten wróżek znika.  A  Mrutek wygląda  jak jedna Wielka Fascynacja.  O dziwo  nie zauważa  Okularii, która  jest dla  niego   najmilsza z całego stadka ( milsza od  podstępnej Szpagetki ) ,  Mrutek po prostu  od wczoraj jest zdeklarowanym  masochistą.  Szpagetka postanowiła  załatwić  sprawę  Mrutka  okrężną drogą  jak to  ona. Nie chcesz  mieć  problemów z  braciszkiem -  dokop  mame! Pół dnia łaziłam  bo  nad  ranem  wylazła  i  się  nie pokazała  przy żarciu nr 1  zwanym śniadankiem.  Potem odpuściła obiadek i  podwieczorek.  Oczywiście  wychodziłam  i nawoływałam.  Podobno  siedziała zakamuflowana    pod sosnową  gałęzią  na  dachu szopki  i miała gdzieś  moje  wołania (  Gienia ją  obserwowała  z góry w ramach rozrywki rekonwalescentki ).  Znaczy  demonstracja  była.  Jak  już głodek ją  do domu ściągnął  to zagrała  zdziwienie - "Jak to, to on  tu jeszcze jest?!". Zdumnienie jednak  nie ścisnęło jej  żołądka, pożarła solidnie, raczyła  posyczeć, demonstracyjnie zakazała wstępu  na jej  parapet  i wyszła  z domu  z tym  wyrazem  na gębie  "Nie  czekaj  na mnie  bo  nie wiem  kiedy wrócę!".  Mrutek  został  ze  mną solo, może  to  i dobrze  bo się lepiej poznajemy.  Już  na przykład  wiem że  Mrutek  nie specjalnie lubi szczypanko zaogonia  ale czółkowanie drapiące  to  mogłoby  cały czas odchodzić.  Lubi  też  leżenie  na  boczku i  masowanie  brzuszka, z tej pozycji zresztą  najlepiej  robić  mu  podbródkowanie. Mrutek  wtedy  się  wyyyyciąga! Arrival powoli  staje  się przeszłością,  Mrut  nam  domowieje.


A teraz zdjątka.
Nr 1  to  Mrutek śpięcy
Nr 2 i nr 3 to  Sztaflik -  "Za nic  się  nie odwrócę  ty zdrajczyni!"
Nr 3 i nr 7 to  Okularia - "Bo ja jestem  taka slodka."
Nr 4 i  nr 5 to Szpagetka - " Ogólnie to mnie  się  nie podobie ta cała  sytuacja!"
Nr 8, nr9, nr 10  to Mrutek - "Przeeeciągnę  i wyyyciągnę  się!"
Nr 10  to  Mrutek - "Najlepszy  hollywood w moim  portfolio.  Normalnie  amant!"

27 komentarzy:

  1. Dżizaas prawdę gada - objazdy były i są. Rozkopali mnię dookoła, jak na kartoflisku siedzę na tej mojej wsi.
    Mrut se poradzi. Nie takie zawodniczki miał on w DT. A że chłopak jeszcze rośnie, to myślę, że za jakiś czas dziewczynki mu nie podskoczą.
    Od jutra będę miała na stanie bajecznego rudzielca, chcesz?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bajeczny będzie musiał poczekać na milsze towarzystwo. U mnie teraz odchodzą sceny. Na ten przykład "Nie będę jadła jak on na mnie patrzy!" a Sztaflik w ogóle w takiej formie że Felicjan byłby dumny. Mrutek przed chwilą został przywołany z parapetu zewnętrznego na którym znalazł się nielegalnie, coś mła się zdaje ze to wychodzenie to będzie szybciej niż w przyszłym tygodniu. Mrutek wyraźnie ciągnie na dwór. To że on będzie olbrzymi to widzę po numerze łap, doświadczenia mła uczy że baaardzo duże koty na ogól są łagodne. Mam wrażenie że Mrutek będzie taki jak Danuś ( nawet głosik ma podobny ). Jak wiesz mam jeszcze od czasu do czasu doglądanie "siostrzeńców", na razie poświęcę się zatem Mrutkowi i Waśce oraz Tytiemu ( no i dziewczynki poobrażane będą wymagały dopieszczania takiego że ho, ho ). rudzielcu zatem bardzo dobrze życzymy, wyszukaj mu pałac z ogrodami letnimi i zimowymi i odpowiednio przeszkoloną służbą. ;-)

      Usuń
  2. Przepadłaś! W oczach tego eleganckiego czarnulka widzę Rudolfa Valentino. To ostatnie zdjęcie, no po prostu ten sam wzrok :) Owinie was wszystkie dziewczyny wokół pazurka. Właściwie już to zrobił. Rasowy amant!

    OdpowiedzUsuń
  3. On ma sporo z Rodolfo, spojrzenia takie rzuca że normalnie człowiek w słupek się zamienia. Potrafi też zarzucać "nóżką". Chyba nikt go nie uczył, z urodzenia taki latin lover z niego jest. Na razie pierwsza obraza na madkę - nie pozwoliłam po ciemoku wyleźć na dwór! A dziewczynki się tam bawią nielegalnie na samochodzie Pana Krzysia. Młody to widzi i ma na madkę wnerw. :-)

    OdpowiedzUsuń
  4. ale panter piękny :)
    a mi w niedziele zabrano syneczka, rudego, słodkiego. poszedł na swoje, do mniasta i pewnie tęskni za mamusio :'(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pewnie że tęskni, no chyba że ma atrakcje wtedy mamusie się tak nie liczo. Ja wyczekuję na Szpagetkę, nadal jestem karana nieprzychodzeniem. Sztaflik ostentacyjnie śpi w korytarzu a Okularia tyłkiem leży na parapecie wewnętrznym ale łepek ma na zewnątrz ( okna zamknąć się nie da ). Mrut śpi w wyrze i za nic ma te demonstracje, tylko ja się zamartwiam.

      Usuń
    2. madka po to je by się martwić.
      atrakcji ma po kokardę ale serce madki wiadomo :P

      Usuń
    3. Ja się martwię Szpagetką, postanowiła nie wrócić na noc żeby dać madce do myślenia "kogo woli". Jak ją złapie to przemocą w domu zamknę z Mrutkiem, pewne granice jednak muszą istnieć! :-/

      Usuń
    4. znam i rozumiem ból oraz nocne wyjścia na trzy dni z fochem na twarzy. żołądek doprowadzi ja do pionu :)

      Usuń
    5. Wróciła, zeżarła, została zamknięta, jej oczy ciskają błyskawice w kierunku mła! Jestem teraz madką wyrodną, zaczyna się właśnie skrzekliwa przemowa brzydka pod moim adresem. ;-)

      Usuń
    6. brzydkie przemowy spływajo po nas, madkach, jak po oślizgłych kaczkach ;P

      Usuń
    7. Po madkach spływa ale co za francowatość można wychować na własnej pierwsi! A takie to malutkie i słodziutkie, a takie mrukliwe a teraz wściekłe na madkę napluwające. Jednakże już drugą miskę wołowiny się zjadło, mimo tych nerwów. :-)

      Usuń
  5. Ta nasza nowa kicia też mocno mrucząca ale mnie przyszło do głowy że się boi i dlatego próbuje się przymilać jak ,,dziecko". A Ty piszesz, że to dobre usposobienie? Dobrze wiedzieć :) Twoja kocia ferajna jest niesamowita :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moja ferajna przede wszystkim jest niegrzeczna! :-/ Co do mruczeń - kot mruczy ze szczęścia nie ze strachu. Ze strachu to koty się chowają albo są bardzo agresywne. Mruczenie to zaproszenie do pieszczot - no pieściowaj mnie ludziu to ci będę mruczeć!

      Usuń
    2. Podobno również może mruczeć,by się uspokajać,kiedy jest zestresowany.

      Mrutek zaiste cudny,i jako młodziak daje się domownikom ustawiać,ale podejrzewam ,że do czasu.

      Usuń
    3. Nie wiem czy Mrutek do czasu spotkania ze Sztaflikiem wiedział co to prawdziwy stres, tak samo jak nie wiem czy do owego spotkania wiedział czym jest zauroczenie. Teraz mruczy i śledzi a banda knuje w cichości. ;-)

      Usuń
  6. Hmmm... niby koty fajne są, ale jakoś nie moje. Wolę szczekające. Ale rozumiem doskonale wielbicielki pomruczeń, żeby nie było, że nie lubię, nie, po prostu nie moje.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak naprawdę to wsio ribka czy one szczekają czy mruczą, ważne że są! :-)

      Usuń
  7. Paczcie Państwo - Tabaaza się dokociła i to tak solidnie. Mrutek jest przepiękny, ale ja z kotami mam nie po drodze. Co prawda, ludzie twierdzą, że yorki są mieszanką kota i psa, więc ja wolę taką mieszankę... Trzymam kciuki za pogodzenie całej ferajny...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz nie po drodze bo jeszcze na tę właściwą nie weszłaś, he, he, he. :-) A tak na całkiem poważnie to naprawdę nie ma znaczenia czy człowieka przygarnia kot czy pies, żywe stworzenie go przygarnia! :-) Mła to nawet u żółwia kiedyś zobaczyła cóś na kształt uczuć choć on ponoć nie ma uczuć z powodu słabo rozwiniętego mózgu ( zupełnie jak niektóre naukowce co to mózgi zwierząt badajo ale jak one funkcjonujo to te anatomy tak do końca nie wiedzo za to chętnie wypowiadajo i wypisujo się w stylu: mam przypuszczenie graniczące z pewnością i myślę - znaczy cogito - że jest ono zobiektywizowaną przesłanką do podziwiania mojego geniusia ).;-)

      Usuń
    2. miałam żółwia, Antka. samodzielnie wchodził na siodełko na rowerze, nie chował się przed domownikami ale jak się obcy pojawił to żółwia nie było, uwielbiał drapanie w szyje i nawet moja matka go pokochała choć zniszczył jej woskowany parkiet. zakończył żywot godnie, ze starości, w oliwskim zoo gdzie został oddany ze względu na pogarszający się stan zdrowia. pan żółwiowy stwierdził potem, ze miał ponad 70 luckich lat, policzyli mu słoje na skorupie czy jakoś tak.

      Usuń
    3. Ja też znałam kiedyś bardzo miłego żółwia który rozpoznawał osobę przynoszącą sałatę i mleczyk, wiedział kiedy zazwyczaj przychodziła i oczekiwał. Nie wiem czy to możliwe ale chyba rozpoznawał kto jak chodzi, bo babcia Andrzeja M. pojawiała się w drzwiach domu to żółw się nagle materializował był i miał żądania oraz "nadstawiał skorupę" ( naprawdę lubią drapu - drap w okolicach szyjnych ). Z tym żółwim tempem to legenda jest, jak z bajkami o gadzim rozumku - żółwie wcale się tak wolno nie poruszają, przynajmniej mła to tak odbiera ( i to nie dlatego że ja taka jak w tym dowcipie o anemiku któren uchylił był szybkę terrarium a one żółwie myk, myk, myk ). :-)

      Usuń
  8. Oj, człek w komputra nie zagląda przez kilka dni, a tu takie wieści! Powiem jedno: ŁAŁ!
    Trzymam kciuki za układanie stosunków w rodzinie :)
    Dokocenia są stresujące dla wszystkich, nie da się ukryć. Nie zapomnę, jak (dawno temu) trójka rezydentów zgodnie zajęła miejsce na szafie, gdzie spędziła kilka dni, patrząc z góry, jak takie jedno małe czarne anektuje całą podłogę, fotele, kanapę i przyległości. Schodziły na sik i jeść, szybki oblot ogrodu (wtedy jeszcze wszystkie były wychodzące) i wracały na szafę. Agresji nie było, ale obrzydzenie malujące się na mordkach było ewidentne ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tabaaza9 października 2019 14:05

      Mrutek jest kot przemiły, niestety uczy się brzydkości od dziewczynek. Od Okularii numerów ze skakaniem z szopki ( "Jestem dachowcem, wlezę na każdy dach i z każdego zeskoczę a nawet zeskoczem!" ), od Szpagetki pokumał że można sikać kole kuwety i to jest nawet elegancko ( Szpageton jest niemożliwa! ) od Sztaflika uczy się póz grożących i pokazywania zębów ( leżą naprzeciwko siebie w jednym wyrku i warczą pokazując kły, z czasem zasypiają z tymi otwartymi mordami - normalnie zimna wojna 2 powrót peacemakera - dno dna! ). Dzisiaj dał występ przed listonoszem, tak mu przeleciał przed rowerem że mało co a zbieralim by listonosza z gleby. Na szczęście spoko, Pan Listowy ma rozpuszczonego yorka Freddiego, przyzwyczajony do konieczności różnych wynikających ze zwierzęcego temperamentu ( choć ogólnie Freddi to anioł w porównaniu z niektórymi znanymi nam wspólnie stworzeniami - taki Babe na przykład, mały ale zajadły i zjadliwy ;-) ). Pewnie za jakiś czas to moje stado będzie zintegrowane a Mrutek należycie niegrzeczny. ;-) Teraz podsypia bo do południa szalał po dworze, musiał dawać nieźle popalić w rodzinnym DT Tymczasowej Madce - tam był bezpieczny ale zamknięty, w domu ma "wolność i swobodę" i widać że to nie jest kocurek bardzo mocno domowy. Mrutek jest z tych którzy bez wychodzenia byliby nieszczęśliwi ( a taki Tofik na dwór wyprowadzany ma gdzieś radości ogrodowe, byle szybko z dworu w domowe pielesze gdzie można roznosić swoją własną chałupę, zresztą przy pomocy mamusi zwanej Fantą, która też za przebywaniem na dworze nie przepada ). :-)

      Usuń