piątek, 26 marca 2021

Alcatraz młodowiosenny

 

Pogoda ogrodowa i mła się wzięła  i rzuciła w chwili wolnej  do ogrodowania. Za długo w ogrodzie robić nie mogła bo jej staruszki  cóś krnąbrne, wiosnę poczuły i psocą. Pomysły mają takie typu wiaderko węgla  przyniosę albo pójdę i zrobię porządne zakupy, co to dla mnie dziesięć kilo a przeca na rurkowanie dźwiganie ciężarów nie zaszkodzi. Co i raz  cóś w tym stylu wymyślajo, mła przestała być  dla nich grzeczna i nadziera się na swoją geriatrię jak stary sierżant sztabowy. Wstyd ale mła nerwy puszczają. Źle jest że geriatria ma gdzieś że mła na nią ryczy ale najgorsze że ma gdzieś to co mła do niej wrzeszczy. Małgoś bezczelnie ćwierka "Ja nie słucham co ty do mnie mówisz." a Pan Dzidek udaje głuchego znaczy "Co,  co ale o co chodzi?".  Mła opadajo macki na taką niesubordynację i puszczanie moich wyrykiwanych uwag mimo uszu, mła jest pełna niepokoju jakby stadko rozbrykanych dzieci pod opieką miała.

W ogrodzie mła zapomina o rozrabiających staruszkach i zajmuje się tak pożytecznymi  pracami jak  sekatorowanie i wyrywanie trawsk. Namiętnie też foci  co tylko zielonego z opadłych liści wychynie. A ogród robi się prawdziwie wczesnowiosenny. Słoneczko otworzyło kieliszki krokusów, rozchyliły się płatki przylaszczek, zaczynają na poważnie kwitnąć  ciemierniki. Wystarczył ledwo dwa  dni ciepłej aury i Alcatraz zapomniał o zimie. Mła czuła dziś zapach ziemi, jej ulubioną wiosenną woń, słuchała ptasich  śpiewów przerywanych  tęsknymi pomiaukiwaniami, oglądała wesołego cytrynka i zapracowane pszczele towarzystwo, które miało tyle obowiązków że nawet mój  obiektyw   nie przeszkadzał, grubego trzmiela nurkującego w krokusach. Mła czuła jak z niej złe schodzi i w to miejsce po złym dostaje się wiosna.

Owady fruwające to nie jedyne obudzone w Alcatrazie małe stworzonka, po suchych liściach magnolek pomykają małe pająki. Mła ma wobec nich mieszane uczucia, wie że nie są  groźne ale osiem  nóżek uważa za nadmiar. Troszki jej dziwnie  choć nie to że nieprzyjemnie kiedy te osiem łapek po niej przebiega,  nie jest to tak że mła się ich boi  czy cóś w tym guście. Strząsać z się  nawet nie ma co bo  pająki biegają jakby  czas robiły a trener ze stoperem  w trawach był ukryty.  Mła sobie wmawia że pająki po niej biegają bo widać nie uznają jej za zagrożenie, znaczy uważają mła za oswojoną.  Mła ma tylko nadzieję że nie okażą się wylewne i  nie  zechcą  się przytulać, mła ma pewne granice odporności psychicznej.  Choć pająki spotykane w ogrodzie mła uważa za ładne i absolutnie nie czuje przy nich  grozy arachnofobii, niemiło jej  myśleć że taki kątnik zapragnąłby bliższego z nią kontaktu. Hym... kraby tyż mają osiem nóżek a mła jakoś nie czuje że mają ich nadmiar, pewnie dlatego że kraby mają insze oczka od pająków, może zatem to nie o nóżki chodzi tylko o ten pajęczy wzrok?

W Alcatrazie  trwa teraz  w najlepsze krokusowe szaleństwo, jak co roku mła jest zdumiona błyskawiczną przemianą od cieniutkich, ledwie nabiegłych kolorem "patyczków" w  cudowne, barwne kieliszki. Na razie kwitną u mła głównie krokusy zwane botanicznymi, znaczy wszystkie te  chrysanthusy, tommasinianusy i  krokusy Siebera. Dziś porządnie rozwinęły się krokusy "wielkowymiarowe", znaczy zaczęła kwitnąć ulubiona odmiana mła - Crocus vernus  'Vanguard'.  Mła zawsze przeżywa  ich kwitnienie  bo są wyjątkowo urodne. Co roku dokupuje ich cebulki i ma wrażenie że Alcatraz  czuje że dobrze z nimi wygląda bo łączek krokusowych z 'Vanguard' w roli głównej coraz więcej, te  krokusy u mnie nie zanikają.

Oczywiście mła nadal cieszy oczy śnieżyczkami, z roku na rok jest ich więcej i mła ma nadzieję że doczeka się samosiewnych łączek. Swoje hybrydy będzie mnożyć przez  rozsadzanie a w przyszłym roku choćby oprócz koronawirusowej  czy grypowej znowu jaka pandemia głupoty szalała, to mła nie zważając na przeszkody zakupi sobie nowe  śnieżyczki. 'Lady Beatrix Stanely' i tę odjechaną odmianę Galanthus elwesii 'Comets Tale'. Ma też ochotę dokupić więcej cebul odmiany 'S. Arnott', śnieżyczkowego odkrycia tego sezonu. Wczesnowiosenne zakupy mła by rozszerzyła o  nowe cyklamenki kwitnące wiosną, nie  nowości czy wymyślne odmiany, mła chętnie by zakupiła  więcej bulw cyklamenków  które już rosną w Alacatrazie. Hym... może udałoby się nieco zagęścić te "rozrzucone" kwitnienia. Ogrodowanie dobrze zrobiło mła na jestestwo, jeszcze lepiej zrobiło jej info od Mamelona że przyjechały nasze zamówione w styczniu róże.  Mła  postanowiła że  nie będzie urządzała żadnych domowych sprzątań świątecznych, zamiast tego porobi sobie trochę ogrodowych porządków na Suchej  - Żwirowej i w Różance, żeby miała miejsce na odpowiednie wyeksponowanie  róż. No chyba żeby aura spłatała jakiegoś  brzydkiego figla typu deszcze niespokojne, albo  nieoczekiwane  ochłodzenie.  Wtedy mła będzie siedzieć w domu i będzie  udawała  że sprząta. Sprzątanie jakoś jej na jestestwo dobrze nie robi, niestety.

Fotki to wczorajszy i dzisiejszy "urobek" z Alcatrazu. Mła  fociła głównie  przyziemnie, drobnice cebulową i przylaszczki. Jest też troszki ciemierniczych  fotek ale  malutko bo ciemierniki dopiero się zbierają do wielkiego kwitnienia. W muzyczniku dziś relaksująco ale jednocześnie  energetycznie.


24 komentarze:

  1. Posłuchałam muzyczki, i zazdrość mnie przeszła, pierwszy muzycznik dobrze robi... Nie żeby tak całkiem przeszła, mogę z nią żyć. Ale pech jakiś, zdaje się że znów mnie ominą przylaszczkowe kwitnienia. Gdybym miała siłę, to bym garami (np.) rzucała że złości.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie zazdraszczaj, staruszki i koty dały mi dziś tak popalić że miałam ochotę oddać ich do domu dla staruszków i kotów. Spoko, na przylaszczki powinnaś się załapać. U mła w mieście ciepło, na wsi i w lasach chłodniej, będą dłużej kwitły. Na jutro zapowiadają deszcz, przeca weekend to jakżeby inaczej. ;-/

      Usuń
    2. Rzadko co tak dobrze robi jak wiosenne kwiaty. Koty i staruszki potrafią, oj potrafią dać popalić. Ogród leczy, koi. Na razie sobie popatrzę u Ciebie ale, ach. Pojechałabym. W deszcz.

      Usuń
    3. Nie wiem kto gorszy- czterołapy czy dwułapy? Dają co i raz jakieś koncerty, a to okno umyja po kryjomu a potem dychają, a to nawpieprzają się tego co miało starczyć na dwa dni a potem mła musi ratować. Ogród to takie miejsce gdzie mła może się zamknąć i przynajmniej staruszki jej nie dopadną, koty niestety uczestniczą w pracach. Namolnie! ;-) U mła popaduje, ziemia pachnie cudnie choć mła się nie może wyogrodować należycie to i tak wiosnę czuje.

      Usuń
  2. Te biegające to skakuny są, pogońcowate znaczy. Kątniki siedzą w kątach, jak sama nazwa głosi. A skakuny są piękne i osobiście bardzo je lubię, chociaż moja młodość przebiegła pod znakiem arachnofobii. Ale ogród zadziałał jak skuteczne odczulanie - teraz mnie nawet fascynują, chociaż już takiego krzyżaka to do ręki nie wezmę.
    Pięknie masz, aśćka, w tym ogrodzie. U mnie na razie głównie ciemierniki i przebiśniegi (m.in.'Flore pleno' stare jak ogród, będzie piękny i u Ciebie, zobaczysz). Sangwinarie dopiero wystawiają nosy, krokusów jakoś mało w tym roku, chyba myszom smakowały.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda, ogród leczy z arachnofobii, przynajmniej Ciebie i mła wyleczył. Moje krokusy zaatakowały masowo tyrawnik. No i bardzo dobrze! Ciemierniki u mnie tak powolutku, większość w pąkach. Poświęcę im osobny wpis, dużo ciemierniczych nasadzeń w Alcatrazie to wpis się jak najbardziej należy. U mn ie pełne odmiany przebiśniegów cóś do tej pory szły kiepsko, mła ma nadzieję że przełamie złą passę. :-)

      Usuń
  3. Cuuudnie, a przylaszczki , o mamuniu!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przylaszczki mi się sieją, znaczy mła jest zadowolona. Chciałaby żeby siały się nie tylko nobiliski ale i przylaszczki transsylwańskie. ale jakoś te ostatnie siać się nie chcą. :-/

      Usuń
  4. Chyba się już pogodziłam, że mój ogród nie będzie taki piękny jak Twój. Ale inspirować się i podziwiać mogę do woli. U mnie przylaszczki rosnąć nie chcą. A żeby się wziąć i zagłębić dlaczego one nie chcą, to znowu mi się nie chce. Ostatnio odkrywszy na BBC 1 serial kryminalny lajt z wątkiem ogrodniczym pt: "Rosemary and Thyme". I tak jedna z bohaterek tylko na roślinę cierpiącą spojrzy i już daje werdykt - za dużo wapnia w glebie albo co tam innego.
    Ja tam nie wim.
    Muzyka przyjemna, mnię nieco obudziła. Czy to dziś zmiana czasu czy jutro czy nigdy?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mój ogród to jest uroczy głównie na fotach, w realu to zwyczajny zapuszczony kawałek ziemi. Przylaszczki lubią mieć poddrzewnie i warunki śnieżyczkowe, znaczy lubią półcień, lekka ale zasobną glebę i troszki zasadowy jej odczyn. Mła zna jedną taką co na oko może powiedzieć na co roślinka zapadła i z jakiego powodu. Mła podziwia bo sama musi cinżką pracę detektywistyczną wykonać coby roślinne przypadłości rozpracować. Zmiana czasu dziś w nocy, tak Małgoś mła poinformowała.

      Usuń
    2. Ano, zmiana nastąpiła. Komputer i telefon się same ustawiły, zegarek natomiast uważa, że zmiana czasu to niepotrzebna fanaberia.

      Ty uważaj, bo jak się skończy to szaleństwo wirusowe, to wsiądę w pociąg ( trzymając w ręku kamyk zielony ), i zajadę do miasta Odzi i sprawdzę Twój ogród osobiście.
      Moje przylaszczki miały podkrzaczorowe warunki, ale podejrzewam, że odczyn gleby mamy tu raczej kwachowaty.

      Usuń
    3. Przyjadziesz i się przerazisz i tyle satysfakcji mieć będziesz że u mła nieobrobione, zapuszczone i wogle.
      Dolomit czyn i cuda. ;-)
      Mła się dziś obudziła dzięki kotom o szóstej po nowemu i wygłosiła do nich przemowę na tematy zegarkowe. Olały ja jak zwykle, dobrze że nie dosłownie.

      Usuń

    4. Dolomit, powiadasz... Ogrodniczych nie zamykają, bo to sklepy pierwszej potrzeby, powiedziała mi pracownica onego. To może se kupię...

      Dosłownie to olała Kira. Raz o 6.20 łóżko swe, a drugi o 8.40 wycieraczkę.:-(
      No cóż, jak się w tym mieszka, to się nie czuje. Oczywiście, że sprzątam, wycieram i w ogóle, ale z pewnością unosi się u nas zapach psiego moczu. Maskowany olejkami aromatycznymi; lawenda, neroli, olejki 7 złodziei, resina sacra...

      Usuń
    5. Są gorsze sprawy do zniesienia niż zapach psich siuśków, np. zapach markowych perfum na niemytych ciałach. To jest starość, należy się cieszyć że sucz jeść chce a nie tam jej posiki wypominać. Lepsze siuśkowe zapachy niż chemiczne badziewia rozpylane w "czystych domkach". Amen.
      Dolomit je dobry do wapnolubnych. :-)

      Usuń
    6. Ja nie wypominam, gdzież bym śmiała. Ja tylko wycieram, podkłady zmieniam, kocyki zanoszę do pralki, łóżeczko na czysto ścielę itp.
      Podstawiam miskę z jedzeniem pod nos, a jak już ustać na nogach nie może przy jedzeniu i pada, to znowu podstawiam.
      Chemiczne zapaszki są błeee.

      Usuń
    7. Znaczy opiekujesz się psią geriatrią w sposób należyty. Geriatria na pewno wdzięczna a przede wszystkim kochająca bo przeca czuje uczucie które pańcię skłania do roboty koło zwierza. :-)
      Chemiczne odświeżacze zdaniem mła powinny być zakazane, świństwo jak rzadko. :-/

      Usuń
  5. Oj mi też ze sprzątaniem nie po drodze coś.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo sprzątanie jest nudne i jakby mało kreatywne. Młą zdecydowanie nie przepada. ;-)

      Usuń
    2. Ale miło jest mieć posprzątane. Ten stan zaraz po jest bardzo satysfakcjonujący. Tylko dlaczego właśnie ja muszę sprzątać. Znaczy, nie muszę, znaczy, brudno jest.

      Usuń
    3. A jeszcze milej jak to posprzątane nie jest wykonane przez mła. Chyba brudem zarosnę. Brud ponoć nie taki groźny dla zdrowia jak sądzono ( choć rzecz jasna nie należy przeginać z uodpornianiem ;-D ). :-)

      Usuń
    4. No właśnie, wpadły ktoś i posprzątał i potem kawkę wypił z ciasteczkiem i byłoby czysto i miło 🤣

      Usuń
    5. I żeby jeszcze za to ciężkiej gratyfikacji nie żądał na tej kawie i ciasteczkach poprzestał. ;-)

      Usuń
  6. No ja nie wiem, co jest z tym sprzątaniem domowym... Nie idzie, i już. Za to pozadomowo - ogrodowe- jak najbardziej, do zmroku całkowitego. Niestety, dziś, po pięknym poranku i przedpołudniu zgonił mnie do domu wicher i deszcz już koło 15.00... Ale oczywiście w domu do tej pory nic nie ruszyłam, to jakiś obłęd;)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ogrodowe sprzątanie to praca z żywym organizmem, całkiem insza inszość od domowej nudy. U nas powiało i popadało po południu. No ale za to wiosną pachnie. :-)

      Usuń