środa, 27 października 2021

Codziennik - ciepławy koniec października


Mła  dałaby go głowę  że dziś Mrutek dla niej wyśpiewywał  "Tango Anawa", ze szczególnym naciskiem na frazę "A pani nigdy nie zrozumie co to jest tango Anawa". No cóż, mła rzeczywiście nie rozumie tych dzikich gonitw, skoków i wyskoków z domu przez okno, kretyńskich podskakiwań  do listków niesionych wiatrem i ostatnich motylków.  No bo Mruciu  ma teraz pełnoobjawowe rififi, rabladoruje po Alcatrazie, Podwórku, mieszkaniu, wyraźnie go nosi.  Nic  z leniwego kocura Mrutosława w nim teraz nie ma, ADHD nim miota, nadaktywny i najrzydziurny nasz Speedy Mrutello.  Tylko jedną sprawę celebruje - żarełko. Przy posiłkach się budzi Mruciu smakosz, nienasycony rzecz jasna. Mła z lekka przerażona Mrutkowym apetytem, z drugiej jednak strony przeca on  to zechlane w mig wyrabladoruje. "Tango Anawa" wymaga sporej dawki energii. Hym... a może by tak Mrutka w jakie dynamo zatentego, w dzisiejszych czasach to może nawet na niego  dopłata by  była jak na OZE, he, he, he. Reszta stada też  korzysta ze słonecznej  pogody i tego że  aura jakby cieplejsza.


Mła  dostała zaległe  co się należało, jeszcze nie do końca  ale na tyle że nią w doniczusie ciepnęło.  Na szczęście mła się  trzymała z całych sił pionu moralnego i choć on się trochę wygiął ( tylko trochę, mła ma przeca kasę do oddania, nie mogła sobie pozwolić na tarzanie się w rozpuście ) to mła ocaliła środki i tylko jedna doniczusia jej przybyła. No ale za to jaka! Kotosław ciemnoszary, z wyrobionymi pręgami na tłustych boczkach! A w Kotosławie zagadka botaniczna. Mła nabyła roślinkę   bo po primo była tania a po drugo  to pisało na doniczce Gasteria  Duval a na gasterię nie wyglądało. Mła znaczy poczuła w sobie zielonego detektywa i przystąpiła do śledztwa.  Odkryła  sukinkulenty nazywane  x Gasteraloe, znaczy mieszańce  gasterii i aloesów. Najczęściej do hybrydyzacji służą gatunki Gonialoe variegata i Aristaloe aristata , są najbardziej "chętne" do współpracy z gasteriamii. Hybrydy po aloesach dziedziczą zdolność do wytwarzania rozet. Rozróżnia się trzy typy gasteraloesów: grey ghost, short green i marble queen. 

Z tymi roślinkami z IKEA to jest tak z lekka dupiasto bo i owszem napisane cóś tam ale  to niemak w każdym wypadku po pierwsze bajka, a po drugie bajka o bezimiennym królewiczu. Znaczy ani  to prawilne oznaczenie gatunku a o nazwie odmiany to już w ogóle zapomnijcie. Mła z wyczytków wyszło że to może być odniana  'D Due' albo jakaś inna 'D Delta', raczej nie odmiana 'Flow' ( zbyt szerokie liście ) choć mła widziała w sieci  i takie zdjęcia tejże 'Flow'  iż głowę by niemal dała że to  jest właśnie to co w Kotowskim rośnie. No cóż, jak na razie przyjdzie mła roślinkę nazywać "Tajemnicą IKEA", też ładnie. Mła nie powinna narzekać, cena zielonego nie była wygórowana bo tak to się jakoś składa  że wraz z napisem określającym gatunek czy odmianę cena rośnie. Na mła kieszeń to w zasadzie są dostępne sukinkulenty mix, więc mła nie ma co wybrzydzać. Kto wie jak tak dalej pójdzie to mła będzie mogła kupować tylko takie zielone okraszone  napisem "Roślina domowa".

W dziedzinie kwiatownictwa materiałowego mła jakoś nie odnosi sakcesów. Wicie rozumicie, mła by chciała  żeby tak bardzo naturalnie było ale w jej wykonaniu cóś wcale nie jest.  Niby mła tego...ten... manualna ale zwijanie jedwabnych  róż jest o wiele bardziej skomplikowane niż to się wydaje na tych filmikach instruktażowych, przynajmniej dla mła. Mła nawet nie chce myśleć co się może robić  przy produkcji kwiatów powojników ( a miała takie ambitne plany ), no groza , Panie tego, groza. Po całości! Nie znaczy że mła się poddawa, co to to nie ale szybko kfiotków w wykonie mła  nie zobaczycie (  o ile w ogóle, bo jak  jej nie wylezie to mła się nie zamierza klęską chwalić ). Jedno co  dobre że jedwab przyjemny w dotyku, mła na pewno rzuciłaby to kwiatkowanie w diabły gdyby miała np. wykonywać z kryształku, tak jak cooleżanka Romi (  mła ma niemiłe wspomnienia związane z tą tkaniną, są dla niej prawie tak nieprzyjemne  jak wspominki przedpotopowego  ortalionu ).


Teraz o  osiągach naszego drugiego kocurka - Pasiaczek został uznany za najbardziej rozmownego kota w naszej kamienicy. Ostatnio przeprowadzał  rozmówki z Czarkiem, który zaprawiony w bojach bo jest własnością dwóch starszych kocich dam. Pasiak oczywiście "zaliczał" samochód, znaczy zalegiwał na masce. Czarek oczywiście jechał do roboty, znaczy się spieszył.  Najpierw było "Proszę zejdź",  Pasiak odburknął,  później było "Schodzimy!",  tu nastąpiło pultanie Pasiaka i opowiadanie całemu światu jaki to Czarek paskudnie nieuprzejmy. Zdesperowany Czarek ryknął "Wynocha!" i dopiero wówczas poznał siłę kociego głosu! Zdaje się że mógłby też poznać siłę pazura ale  ponieważ jest wytrenowany przez swoje gwiazdy  to mła usłyszała ratunkowe "Pani..siu, Pani ..siu!". Kiedy Pasiak zoczył mła to się dopiero skarżenie zaczęło i opowieści o "niesłusznym przepędzaniu", mła Pasiaka musiała zdjąć i na glebę postawić a on obrażony  ryczał. Obraził się i  ruszył do samochodu Pana Krzysia.  Pan Krzysiu też wychodził  do pracy ale Pasiak stanął przed nim i zaczął obmawiać  Czarka i mła znów usłyszała  "Pani..siu, Pani ..siu!", tylko Pan Krzysiu nie pokumał  i dodał "On jest chyba głodny". Taa... jak Pasiaczek usłyszał słowo głodny to był bieg w stronę  chałupy aż się kurzyło i oczekiwanie przy misce. Elokwencja nasza zupełnie jak  Mrutazy, micha jest w stanie przerwać wszystko!

Teraz fotki. Głównie Sucha - Żwirowa i chłopcy. Pasiak cinżko obrażony zalegający na jedwabiach i Mruti  "komsumujoncy" trawkę ( no nie ma to jak żreć  z trudem wyhodowaną z nasionka rarytetność ). Są też fotki Kotowskiego z sukinkulentem "Tajemnica  IKEA", z czech stron obfociłam! W muzyczniku, jakże by inaczej, "Tango Anawa"!

29 komentarzy:

  1. A to się obśmiałam, koty rzadzą!

    Doniczka kotkowa to sugeruje by tak cus dla kotkow rosło😀😀😀

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z tym sadzeniem dla kotów to mła musi uważać. Lepiej nie prowokować dzieła zniszczenia! ;-) Chłopaki ostatnio się pozycjonują w kamienicznym stadle, a to maiuki do sąsiadów a to awanturka z sąsiedzką suczką. Wyraźnie ich nosi.

      Usuń
  2. A to ciekawe, że ich nosi,,moje śpią do rozpuku, no ale one niewychodzące.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Strasznie nosi, mła musi wieczorami do domu zaganiać. Nawet Trójnożną Boginię. 8-O

      Usuń
    2. Może czują, że to już oststnie podrygi jesieni, te zapachy, myszki i te sprawy, a później jak juz zimowa aura zagosci bedzie kocykowanie, chrapanie i żądania dopieszczania i ciepelka.

      Usuń
    3. Może tak być, one zimą to zdecydowanie mieszkaniowe ( no chyba że pierwszy śnieg, Mrutek wtedy wariuje ).

      Usuń
  3. Ale cudownie jesienny ogród! Doniczka w kształcie kota mnie wprawiła w mega "chcenie" takiego obiektu ;) śliczne oby sprawiała Ci jak najdłużej radości. Kotki cudowne ale mają tam dobrze :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozbisurmanione moje towarzystwo, tylko na mła porykujo i pomiaukujo żeby im usługiwać. A jakie pyszczenia jak cóś za wolno! Kotek ceramiczny s tylu zimowego Pasiaka - należycie pękaty. ;-)

      Usuń
  4. Raj mają futerka!!! Jedwabie pod tyłeczkami, karoserie (czy wolą "metalic"?), stoły, piernaty lub trawki.... A już o możliwościach innych zmilczę😀. Raj.
    Doniczka super, aż mi się w łepinie jakieś pomysły pojawiły, groźne 😀.
    Natomiast co do Tajemnicy Ikei, to przecież nie ma co dociekać, toż to najwyrażniej kolejny "składak", dobrze że nie do samodzielnego montażu.😀

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mła sie nie mogła oprzeć temu kotku, no stała i śliniła szybę jak dziecko które widzi cukierki, których absolutnie nie powinno jeść. Mła tak sobie myśli że może IKEA mózgi na kwiczy? Tu składanka, tam zagadka. ;-D Kotowskie październikowo szczęśliwe, żebyż tylko one mła tak nie pomiatały. Co do karoserii to metalic jest be, ogoniaste wolą klasyki. Najbardziej to ciemne bo wiadomo - właściwe nagrzewanie. ;-)

      Usuń
  5. Czyli Pasiak potwierdził, to co Mrutek wcześniej nam tu komunikował - GŁODZISZ KOTY!
    Puchaty zadek Pasiaka cudnie komponuje się w jedwabiach.
    Ikeowskie rośliny (mam trochę) są fajne, bo dość dobrze rosną w warunkach domowych. Zupełnie mi nie przeszkadza, że są to jakieś tam prawdopodobne aloesy czy inne hawosje. W papierach ich mieć nie będę, więc nie muszę znać z nazwiska. Starczy, że zielone i dobrze rośne - takoż i Twój nabytek róść będzie. Rośliny z Obi, zgodnie z hasłem Obi Cię przerobi, to loteria z wygranym losem dla nielicznych (praktycznie wszystko, co u nich kupiłam zdechło samo lub po długiej chorobie i mozolnej agonii). Roślinki z Biedry też dają radę, pod warunkiem, że wcześniej personel ich nie zaleje w trupa lub - co częściej - nie ususzy (zdarzało mi się regularnie wykłócać z personelem w jednej z wrocławskich Biedronek o odrobinę wody dla roślin).
    Doniczka fajna, tylko mała. Szybko z niej roślinka wyrośnie. Z bólem kieszeni inwestuję w większe donice i osłonki, takie bardziej docelowej wielkości, żeby oko nimi cieszyć. Taki np. kot naturalnych rozmiarów. Nie mogę przeboleć, że takąż doniczkę sowę nie pamiętam która, ale jakaś wyrywna roślinka mi korzeniami rozwaliła.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mła dlatego tak na temat roślinków detektywi bo mła wybiera takie które so karłowe. Szczwana taka jest. Jeśli chodzi o zakupy roślinków w OBI to przede wszystkim tam jest drogo. Mła ma trzy haworsje stamtąd i jeden aloes. Kupione jako maluchy, musiały być starannie otrzepane z substratu. W substracie to się fajnie w szklarniach uprawia ale w domowej uprawie to jest wyrok dla zielonego. Pierdonkowe rosną u mła poprawnie, ikeowe sobie radzą ale najlepiej udajo się mła leroye. Donice większe mła ma ale w nich rosno asparagusy. Mła nie może mieć za dużych roślinków bo mła ich nie podźwignie do mycia i wogle. Kompakty preferuje. Rozwalenie sowy korzonkiem to mła by opłakała, mła wrażliwa na doniczkowe dobro. ;-)
      Pasiak spuchaciał już na zimę, mła usiłuje czesać ale Pasiak tylko by za Mrutkim latał ( Mruti nie usiedzi że by mła go mogła spoko wyczesać ). Mła nie głodzi swoich kocich potworów, mła dba o to żeby mogły samodzielnie się poruszać. Jakby żarły tyle ile chco to mła musiałaby w kółka pod brzuszki zainwestować. Jutro mamy dzień mięsny, w Mrutku się instynkta łowieckie odzywajo jak surowiznę widzi, mła musi szybko palce zabierać z michy bo by upolował! ;-)

      Usuń
    2. Lerloyów nie mam, bo i nie mam lerloya na podorędziu. Obi też już nie mam, ale źle wspominam. Nowych mam mało. Zwykle ze szczepek dostanych lub kradzionych - nie bójmy się tego słowa - lub wymienianych via fejsbuk. Generalnie flora mi się wyklarowała, kilka rodzajów kwiatków, które chcą współpracować zadomowiło się na dobre, a reszta jest milczeniem. Uważam, że mam za dużo, rozpełzają się, więc rozdaję, jak tylko mam komu.
      Z tymi "wielkimi" docelowymi doniczkami to też nie przesadzajmy. Osobiście też preferuję rośliny nie za duże, bo drzewa i krzewy za oknem starczają mi aż nadto. Dlatego docelowa wielkość donicy to średnica 20-24 cm.
      Z upraw ostatnimi czasy i tak preferuję boczniaki na balocie słomy w łazience ;)

      Nie przesadzaj z tymi kółkami pod brzuszki. Tłuściutka, pyzata stareńka Łazanka jest zadowolona z życia i mojej kołdry puchowej :)

      Usuń
    3. Kółka pod brzuszki to musowo, Mrutki dzisiejszą noc spędził zalegając na mła. Chyba niedotleniona jestem czy cóś po tym zaleganiu. A rano w bonusie miauk protestacyjny bo mła musiała przeca wstać ( kwestia suchego wyra ) a panter chciał jeszcze pochrapać. U mła za Łazankę robi Okularia, tylko z niej to jest Łazana całym pyziolem. ;-)
      Doniczki 24 to mła jeszcze samodzielnie przeniesie, wszystkie większe nie nadają się dla jej kręgosłupego. Z tym "za dużeniem" roślinami to rzecz względna, przeca u nas pora szara trwa prawie pół roku. ;-)

      Usuń
  6. Ano właśnie kotki głodzone! Łebki za mało okrągłe i białko potrzebne bo te łapki jakieś takie za chude w stosunku do reszty.
    Ja moim michę ukrócam dziewczynom, bo coś się przejadają na mokrych śniadaniach i już wychodzi plajta w kuwecie. Więc zawieszam puchę na śniadanie. Reszta przeżyje, a one wariatki rzucają się i warczą na innych nie nazarte jakie. Albo do Mefa je wrzucę i dam śniadanie dorosłym i stabilnym oddupnie.

    Sraczka kurna no. Czekam na urok.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jest urok. Mefi się zatkał. Lipaza 2400. Chyba muszę odciąć nogę.

      Usuń
    2. Jeszcze czego!!!!!!! Żadne takie!!!!!! Oduraczaj!!!!! Lub odurokiwuj!!!!

      Usuń
    3. Rób wszystko co konieczne i daj znać jak Mefisiemu. Oby się jak najszybciej odetkało co cza. Ja muszę pilnować żeby Okularia nie wyżerała czarnulom. Ona podstępnie się do ich misek dobiera, na "cooleżankę".

      Usuń
    4. Są na kroplówce. Dam znać jak wrócą. Dzisiaj Merida poszła do Weta, bo nastąpiła spółka śmieciowania ze starszą siostrą Yuumi Poop i małe rude nie je i robi rzadka kupę. Jumcia na się świetnie jak to zawsze ona. Ale siostra już podtruta. No co za drań!!!!!

      Usuń
    5. Nie bój żaby, będzie dobrze. Byle Mefiś powrócił do się bo małe dadzą radę. :-)

      Usuń
  7. Jak to jest, że nasze milusińskie natychmiast anektują miejsca, które niekoniecznie byśmy chciały przeznaczać na kocie legowisko ? Chociaż Pasiak w jedwabiach prezentuje się nadzwyczaj godnie :) Wiadomo, że jeśli położymy gdzieś rzeczy zdjęte z suszarki, to na wierzchu zaraz znajdzie się kot. To samo, jak na chwilę spuścimy z oka prasowane obrusy. Instynkt działa niezawodnie :)
    Podziwiam Twoją stanowczość i konsekwencję w kwestii żywienia futerkowców, moje dwa białaski utuczone niemożebnie, wzorem Pańci, niestety. Tylko staruszeczka Milunia trzyma linię, leciutka jest jak piórko , ale na szczęście nadal ma apetyt, tylko je jak ptaszek- tu skubnie, tam coś pochrupie . Z mokrych saszetek wylizuje tylko sos, muszę spróbować zmiksować jej zawartość takiej saszetki, może wtedy zjadłaby więcej.
    Obejrzałam dwa filmiki z robienia jedwabnych róż- o mamuniu, co za precyzyjna robota ! Ten jedwab jakoś się wcześniej usztywnia przed wycinaniem i wyciskaniem kształtu różanych płatków ?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mefisio mój właśnie tak ma. Jak ptaszek, bo jeszcze by się przejadł. Ja polecam gotowanym kurczaczkiem podtuczyć. Mefcio najlepiej na tym wychodzi. Bo saszetki to właśnie sos sam i koniec. To samo chrupki je jakby chciał a nie mógł. A gotowany kurczaczek to zawsze jest coś. :)
      U mnie też biała Cebula znaczy się Daenerys to jest okrągła sztuka. Ona kocha rano zjeść porządnie puszkę i koniec. Ostatnia odchodzi od miseczek, jak ma pewność, że wszystkie puste.

      Usuń
    2. Moim zdaniem koty majo radar na miejsca w których naszym zdaniem zalegać nie powinny. Mła spotkała się z takimi które usiłowały leżeć na wypranej a już suchej pościeli rozłożonej na suszarkach. Włos się jeży na głowie ze zgrozy. Milusia może mieć dziąsłowe problemy pan starszych, paszteciki so wówczas najnajami, znaczy trza miksować. No i ten numer z kurczakiem miksowanym tyż zacny, dla kota najtego bo miącho i skórka gotowane bez soli, z odrobinko - ociupinko zmiskowanych warzywek dobrze wchodzi ( jak i wychodzi, co też ważne ). U mnie za Cebulę robi Okularia, bo Mrutek to ma takie sezonowe rzuty na żarcie, natomiast u Okularii apetyt całoroczny.

      Usuń
    3. U mnie też całoroczny grubasek to Luna. Ona kocha suchą karmę. Żadne tam sasetki, a idź z tym pani w las. Ona tylko suche i poidełko kwiatuszkowe teraz ukochane. Codziennie trzeba uzupełniać, bo się woda w kranikach kurczy.

      Usuń
    4. Okularia kocha wszystko co jadalne, niestety. No i wygląda jak tucionek. Tylko troszkę szczupleje na wiosnę, minimalnie i ciut, ciut. ;-)

      Usuń
  8. Co ten Pasiak tak skołtuniony? Uczesz księcia do zdjęć. Z przedziałkiem.
    U nas złota jesień ale sarny już w stadach, czyli coś nadchodzi.Nie będziemy wymawiać nazw.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pasiak jak widzi kocio szczoteczkę to zmyka ino mig. On lubi prawie wszystkie domowizny, akurat czesania nie znosi. Strasznie się pulta kiedy mła uda się go dopaść ze szczoteczko kocio. O nazwach to nawet nie myśl, złota jesieni trwaj!

      Usuń
    2. Podpowiem cichutko: grzebyczek, grzebyczek, grzebyczek....

      Usuń
    3. Taka cwana to ja tyż byłam - grzebyczek został wrogiem nr 2. ;-)

      Usuń