piątek, 9 lutego 2024

Traktory nie tylko zdobędą wiosnę, one zamierzają zdobyć cztery pory roku

Dziś traktorują u nas w Polszcze, mła się pochyliła nad tematem, bowiem  jak każdy ludź mła jest uzależniona od konkretnej porcji kalorii dostarczanej codziennie organizmowi. Dla mła jest istotne co je, a zatem jest tyż istotne kto i jakie żarło jej dostarcza. To co robio traktory realnie na  mła wpływa, to co robio byłe parlamentarzysty chcące wleźć do parlamentu nie i mła zaprawdę jest wnerwiona tym że mendia zapychajo nas informacyjnym gównem o czwartorzędnym znaczeniu a dopiero od  początku tego tygodnia łaskawie informują że rolnicy w całej Europie są wkarwieni.  Dobra, od zarania. Miało być pięknie, wyszło jak zawsze. Europejskie sobie kiedyś tam, jeszcze w erze och i ach globalizacji, wymyśliły że sponsorowanie rolnictwa to dupanda i trza sektor ograniczyć a żywność sprowadzać z Afryki i Ameryki  Południowej, w doopie mając zieloność katowaną mazutem, bo przeca to nie żaglowce by żywność przewoziły. Taa... taka to ta ekologia u unijnych o środowisko zatroskanych. Dupkom się zachciało inżynierii społecznej popróbować a jak kto choruje na kompleks  Boga to rokowania so kiepskie, kaftanik bezpieczeństwa prędzej czy później założo,  bo ani Natura, ani historia okiełznać się nie dajo. W  celu zmniejszenia pogłowia rolników należało śrubować normy środowiskowe coby papusiającym żywność było miło a rolnikom cóś mniej ( co akurat mła bardzo popiera ). Wszystko szło  w tym kerunku jak się spodziewano, mnóstwo ziemi rolnej w Europie odłogiem leżało. Tak było dopóki się nie zechciało robić zabaw  panedmicznych. Globaliści ekstremalni utłukli się własnymi rączkami,  kiedy okazało się że dostaw z Azji ni ma i nie będzie. Na dzień dobry padła produkcja leków a później były insze radości związane z przerwanymi łańcuchami dostaw.

Ekstremalni długo nie mogli uwierzyć że się koncepcja Europy żywionej przez insze kontynenty wali, ba, niektóre jeszcze nie wierzo w to  co się dzieje! Dalej są na etapie "hobbystów udających farmerów". Żadnych dopłat do paliwa, żadnych osłon celnych i w ogóle niczego dla rolników. OK. Mła tyż jest za brakiem dopłat takich ja te obecne. Tylko jak urealni się ceny żywności produkowanej w Europie to przed Parlamentem Europejskim gilotyna zostanie ustawiona nie rękoma rolników tylko konsumentów. Tania żywność z krajów gdzie o normach mało kto słyszał. Taa... No cóż, co i raz wybuchały w ubiegłej dekadzie skandale z tym związane. U nas kury chadzać będą na wolności ale my będziemy wpieprzać te z brazylijskich ferm czyli obozów zagłady dla zwierząt, nasycanych po śmierci chemią, żeby apetyczniej wyglądały. Albo sałaty z odpowiednią ilością Escherichia Coli . Kiedy mła czyta teksty typu "Od dawna wiadomo, że rolnictwo w Europie to relikt, nie ma żadnych szans w konkurowaniu z amerykańską i kanadyjską pszenicą; dojdzie jeszcze ukraińska, argentyńską wołowiną, australijską wełną itd. Rolnictwo w Europie jest skazane na nieopłacalność. Nie pomogą protezy unijne czy inne", to zastanawia się jak mocno trzeba być zanurzonym w globalistycznej przeszłości  żeby nie ogarniać w dobie wybuchających konfliktów że produkcja rolna jest produkcją o strategicznym znaczeniu. Wystarczy przerwać łańcuch dostaw i sobie będziesz durniu jeden z drugim żarł lebiodkę na przednówku zbieraną i pożywne placuszki z kory brzozy a nie wołowinę argentyńską zagryzaną pszenicą amerykańską na glifosacie hodowaną i nie będziesz popijał napojem słodzonym kukurydzopochodnym syropkiem, który to syropek z takiej samej uprawy jak ta pszenica.

No i git  bo jedyne komu by  to dobrze zrobiło to  koncernom uprawiającym paszę dla ludzi i przetwarzającym ją w fabrykach. Nestlé S.A. ma siedzibę w Szwajcarii, kraju do EU nienależącym. Zaprawdę powiadam Wam, dopieszczajmy szwajcarski koncern mający siedzibę w Vevey, nie pozwólmy zdechnąć Szwajcarom z głodu, sami zdychajmy jak Amerykanie na cukrzycę i nowotwory by koncernowym było lepiej. Jesteśmy tym co jemy i qarwa mamy tego w Europie świadomość. Wicie rozumicie, Coca - Cola w  Stanach ma większą zawartość cukru niż ta w  Polsce, wiele amerykańskich produktów nie ma szans  na europejskim rynku bo to ersatze. W Stanach jest dobra, organiczna żywność w normalnej, czyli bezdopłatowej cenie i masa gówna, którym żywią się Amerykanie ciągle jeszcze wierzący że FDA to niczego paskudnego do obrotu nie dopuści a  oni sami żyją w raju w którym dobra żywność jest tania.  Ta wiara to stąd że statystycznie Amerykanie mniej ruszają poza granice kraju niż Europejczycy. To nie jest tak że mła popiera wszystkie postulaty rolników, one są zresztą rożnych krajach różne,  bo rolnictwo europejskie nie jest jednorodne. Jednakże mła sporo z nich popiera. Mła nie uważa że rolnicy to przeszłość, mła uważa że koncerny rolne, które produkują taniej, muszą być ograniczane tak żebyśmy nie doprowadzili do kartelizacji produkcji o znaczeniu strategicznym. Dlatego nadal potrzebne są regulacje ekologiczne, żeby  stopa zysku nie była dla koncernów zachęcająca. Jednocześnie koncerny jako bardzo duże podmioty nie powinny dostawać żadnych subsydiów, do niczego.  W zależności  od wielkości areału upraw w danym kraju powinno się ustalać do jakiej wielkości gospodarstwa mogą otrzymywać kasę za trzymanie jakości produktów, bo z  tym, zdaniem mła,  powinno się wiązać możliwość subsydiowania.

Z czym na pewno trzeba skończyć żeby rolnicy mogli produkować a my zdrowiej jeść. Przede wszystkim z tym piendroleniem pod tytułem  Zielony Ład, które jest zbiorem pobożnych życzeń eurokratów i za cel miało brak opłacalności produkcji rolnej w Europie. Z biurokratyzacją rolnictwa, to już nie jest ochrona konsumenta, to jest mania prześladowcza. W dodatku sztuka dla sztuki, bowiem przepisy są tak niejasne a często wręcz sprzeczne ze sobą że orientację tracą  nie tylko rolnicy, ale nawet zajmujące się tym profesjonalnie firmy i instytucje doradcze. Kiedy biurokracja zaczyna się zajmować sama sobą, najlepszym wyjściem jest zmniejszenie kadry urzędniczej na samym szczycie biurokratycznej drabinki o ponad 50%, stary sprawdzony sposób. Trzecia rzecz do likwidacji to suicydalna polityka handlowa dopuszczająca bez cła na unijny rynek produkty z krajów, które nie muszą spełniać żadnych unijnych standardów ( w tym tych uwielbianych przez "Zielonych"  klimatycznych, środowiskowych, socjalnych, sanitarnych  ).  Zanim zaczniemy biadać nad losem farmerów z Burkina Faso, pomyślmy jak poradzimy sobie z transportem produktów rolnych z  tego kraju.  Mła wierzy że problemy z zanieczyszczeniami azotem, wynikające ze stanu hodowli w Holandii i Belgii,  spoko da się rozwiązać o ile nie będzie się grzało ideologią, to samo dotyczy produkcji rolnej z Ukrainy, która powinna już teraz podlegać europeizacji norm. Narzekanie w temacie skażenia azotem i jednoczesne narzekania na ceny nawozów to coś nie tego, gówno to złoto, mocz takoż samo, chyba któś to powinien bardziej przemysłowo przerabiać. Quźwa, byleby kto tylko jedynie słusznych wizji nie miał to będzie się można pochylić nad zmniejszeniem produkcji związanym ze znaczną poprawą jej jakości. Koniec nadprodukcji chłamu, w tym kierunku powinniśmy iść a nie w odpuszczanie używania pestycydów czy antybiotyków. W  tym celu mła jest za wprowadzeniem na agendę europejską zagadnienia dotyczącego  ograniczenia emisji.  Mła uważa że należy natychmiast ograniczyć o 100% emisję głupoty. Dla polepszenia klimatu, tego między ludźmi przede wszystkim.

Dziś za ozdóbstwa wpisu robią ilustracje starych książek kucharskich, z czasów kiedy zaspokojenie apetytu nie było dla Europejczyków oczywistą oczywistością. Nie dlatego że jedzenie było porażająco drogie, tylko dlatego że za pracę płacono mało. Teraz apetyt zaspokoić to żaden problem, problemem jest jakość zaspokajacza. Postęp jest, należy zatem mieć nadzieję że za jakie sto lat zaczną za pracę w  końcu płacić tyle że nikt byle czego jeść nie będzie. W Muzyczniku ojla, ojla.

11 komentarzy:

  1. Ty mi odpisz na maila, buntowniczko bez traktora.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. E tam zbuntowana, z lekka anarchizująca co najwyżej. ;-D Maila wysłałam i dochodzę po się po wczorajszym karnawale w ryjo. ;-D

      Usuń
  2. To jest istna paranoja z tymi unijnymi zakusami na rolnictwo europejskie. Tak, jak napisałas - musimy mieć producentów zywności u siebie, zeby nie zostac w razie czego z ręka w nocniku. Do tego ta niewyobrażalna hipokryzja - naszych rolników dociskać w sprawie róznych norm i cudów wianków a w tym czasie sprowadzać beznormową żywnosc skad sie da. To truje nas ta złą żywność, czy nei truje? Jeśli nie, to po co te wszystkie normy? No wiadomo - po o by zniszczyc nasze rolnictwo. A jeśli nawet im sie to uda, to co zrobia ze sobą owi dotychczasowi rolnicy. Z czego będą żyć. Czyzby przewidywany był juz wkrótce gwarantowany dochód podstawowy? A może depopulacja na całego? Bo przecież zastępów bezrobotnych będzie wkrótce ogrom. Tak wielu nas stanie sie zbędnych. Przypomina mi sie jeden z odcinków "Black mirror", gdzie ludzkosc spedzała dnie na oglądaniu idiotyzmów typu talent show albo durnych gierek na wielkich ekranach, na pedałowaniu na stacjonarnych rowerkach, żeby wypracować energię - zapłatę za beznadziejne żarło...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie trzeba robić depopulacji, ona już trwa w najlepsze i mało ma wspólnego z działaniami polityków. Na mła w ogóle te gryplany, które majo kształtować przyszłość, robio wrażenie cinżko idiotycznych. Taa...w latach czterdziestych czy pięćdziesiątych XIX wieku niektórym brytyjskim politykom sen z powiek spędzała ilość końskiego łajna, która w przyszłości miała zaścielać ulice Londynu. Teraz mamy przepisy na miasto 15 minutowe. A prawda jest taka że tzw. motor postępu pracuje jak chce a ludzi okiełznać nie sposób. Piendrolenie nawiedzonych, zawsze tak samo irytujące, na temat czegoś na co wpływ polityków ma miejsce dopiero w fazie przyklepania projektu do wdrożenia. Najgorsze że przynudzają opłacani z naszych własnych piniądzów.

      Usuń
    2. I dlatego powinni sobie politycy nawiedzeni przypomnieć od czasu do czasu, że lud im dupsko może przetrzepać dosłownie, a nie tylko w przenośni.

      Usuń
    3. Mła jest za ustawieniem takiej małej gilotynki przypominajki przed budynkami parlamentu i siedzibami zarzundzajuncych i sądami. ;-D

      Usuń
    4. A co myślisz o przywróceniu instytucji pręgierza?

      Usuń
    5. Tylko pod warunkiem możliwości obrzucania pręgierzowanych zgniłymi jajami.

      Usuń
    6. No ba! Tyle żywności się marnuje, to będzie ją można twórczo wykorzystać.

      Usuń
    7. Marnuje się bo jest nadprodukcja chłamu, problemem rolnictwa jest zrobienie z niego przemysłu, produkcja wielkotowarowa. Produkuje się wręcz niesamowite ilości nikomu niepotrzebnego żarcia, pieprząc trzy po trzy o biednych dzieciach w Afryce, choć już pięćdziesiąt lat temu wiedziano że głód w tej części świata ma korzenie czerpiące z inszej gleby niż niedostatek ziemi uprawnej, czy brak możliwości wypasu bydła. Okresowe susze nawiedzają całe południe globu ale to Afrykę uparto się dokarmiać, rujnując gospodarkę rolną w wielu krajach tego kontynentu. W tym roku będą dupiaste zbiory zbóż i soi w Brazylii ale jakoś o klęsce głodu w Mato Grosso nie słychać. Żarło europejskie powinno być organiczne co oznacza zmniejszenie wydajności i wzrost cen powiązany z jakością. I żeby ten wzrost nie był olbrzymi trza rolników dopieszczać, dopóki się na tyle społeczeństwo nie wzbogaci żeby dopłaty nie były konieczne. Takie dopłacanie do dobrego żarcia zmniejszy obciążenia na wydatki medyczne. To jest inwestycja. Zamiast tego mamy jednak ciągle wydajność z hektara i unijne głupoty typu zamiast dziesięciu wypełń czterdzieści papirów albo import żywności niespełniającej norm. Jest to tak głupie jak lato z radiem. Najgorsze że rolnikom tak obrzydzono zieloność i ekologię że oni będą dobrowolnie tkwili w systemie, który zżera sam siebie. Z tymi kredytami, papierologią dopłatową i zmową marketów.

      Usuń