niedziela, 20 lipca 2025

Udało się - urodzinowe refleksje


Mła zakończyła była właśnie swój wiek balzakowski i osiągnęła cyferki, które ludzie kojarzą ze starczym uwiądem. Hym... mła coś słabo kojarzy, chyba punkt istnienia zmienia punkt widzenia, że tak to ujmę. No aż tak staro się nie czuje, insi sprawiajo wrażenie że chcieliby żeby mła się tak czuła. Przede wszystkim rozsiewajo groźne przepowiednie jak to młodych nie będzie żeby się starymi zajmowali. Mła od dawna ćwierka ze system emerytalny do reformy i to rewolucyjnej ale durnie nazywający się politykami udajo że nie słyszo. Cała sytuejszyn zaczyna mła powoli  wnerwiać, najpierw  walczono z przeludnieniem, które naprawdę jest zagrożeniem, obecnie walczy się kretyńsko  z malejącą dzietnością, bo systemy emerytalne padną i ekonomia siędzie. Mam w dupie szalejących prognostów, te ich prognozy można o kant tej dupy potłuc. Czy ludzkość wymierała kiedy liczyła sobie dwa miliardy osobników, czyli na początku XX wieku? A gdzie tam, w ramach utylizacji nadwyżek wykonała dwa konflikty o zasięgu niemal globalnym, by nieco stan pogłowia zmniejszyć.

Spadek liczby ludności nie jest niczym złym, jak uczy historia tych co chcą się uczyć, bywa i tak że przyczynia się do rozwoju i wzrostu, vide to co działo się w Europie po epidemii z lat 1348 - 51. Mła uważa że to szybki przyrost populacji, w jedno stulecie o sześć miliardów, był czystą grozą a teraz sytuacja po prostu wraca do normy. Przyrost ludności to pierwszy objaw globalizacji, jako ludzkość wykorzystaliśmy zdobycze cywilizacji Zachodu i zaimplementowaliśmy je w krajach, w których system społecznych zabezpieczeń stanowiła duża liczba dzieci. Jakby było mało zachodnia agrokultura tak naprawdę rozwiązała problem głodu, obecne klęski głodu mają przyczyny polityczne. W skutek tego działania ludzkość spuchła, nasz gatunek stworzył taką liczbę osobników, która stała się zagrożeniem dla przetrwania tego gatunku. Nie trzeba nad tym zmniejszaniem się populacji biadać, trzeba się z tego cieszyć i dostosować system do nadchodzących zmian.

Słowo klucz - dostosować, nie przeciwdziałać.  Kiedy czytam  o przeciwdziałaniu to nóż mi się w kieszeni otwiera. Od razu mam przed oczami "przeciwdziałanie zmianom klimatycznym", które jest równie skuteczne co przeciwdziałanie promieniowaniu kosmicznemu. Nie da się zatrzymać czasu i zmian, chyba że się będzie zakrzywiać czasoprzestrzeń, to całe gadanie o powstrzymaniu czegokolwiek jest durne. Z perspektywy wieku, który właśnie osiągnęłam świetnie to rozumiem, dziesięć lat temu jeszcze nie byłam o tym święcie przekonana ale teraz mam w tej kwestii jasność. Trzeba się dostosować do zmian klimatycznych, przestać przekonywać ludzi do oczywistej nieprawdy o antropogennej zmianie klimatu ( temperatury na innych planetach naszego układu słonecznego nie rosną z powodu działalności ludzi  na Ziemi,  tylko z powodu aktywności naszej gwiazdy! ) i wreszcie zacząć robić coś właściwego z pieniędzy uzyskiwanych z tego oszustwa zwanego ETS  ( rządy i nierządy uwielbiają  podatki dla niepoznaki nazywane opłatami albo cłami, przy okazji których wprowadzenia wmawiają golonym właśnie baranom jak to zrobią im ciepłe sweterki z nowej wełenki ).

 Przy okazji można by choć trochę ograniczyć zatruwanie tej planety chemią, choć tu spadek liczby ludzi powinien pomoc najwięcej. Wbrew spiskowym teoriom dziejów depopulacja dokonuje się sama, przy kwiku beneficjentów dotychczasowego systemu, w którym niemal niewolniczy zapiendrol pozwolił na stworzenie klasycznej nowej, globalnej klasy próżniaczej liczącej jakieś nędzne promile. Znikające rynki to będzie koniec korpo, co Wam tu ewangelicznie wieszczę. Zasób ludzki zrobi się baaardzo cenny i nie uciekniemy przed wzrostem tej ceny w sztuczną inteligencję. Nowe narzędzie wygeneruje nową rzeczywistość z nowym społeczeństwem, sytuacja analogiczna do tej z maszynami parowymi i masową produkcją. Wraz z rozwojem kapitalizmu pojawiły się zabezpieczenia socjalne. Będzie się działo, mam nadzieję że dożyję tych zmian.

Kiedyś mła myślała że nie dożyje czterdziestki, w czym utwierdzali ją niektórzy mendycy. Hym... może stąd u mła takie  niedowiarstwo jeśli chodzi o mendycznych, jak i tzw. naukowe prognozy. W końcu jakoś tam się trzymam i tylko od czasu do czasu mła się ulewa na tematy zdrowia własnego i to nie tak że szczególnie jakoś cierpię na wpół znane medycynie schorzenia, tylko dopadają mła zwykle banalności, które ma od czasu do czasu każdy a o Złym Mzimu po prostu nie myślę, bo postanowiłam fiknąć w ciekawszy sposób. Mła nigdy jakoś nie była z tych, którzy żyją bo muszą i są   nieszczęśliwi z tego musu, szczęśliwie mnogość spraw, które dzieją się wokół niej nie zostawia mła czasu na temat refleksji nad  stanem jej własnego organizma. Jest jak jest, inni mają  gorzej, co nie wywołuje schadenfreude tylko uświadamia że mła jest po prostu szczęściarą.
 
Mła jest w ogóle człowiekiem sukcesu, np. śladu anoreksji u niej nie widać, he, he, he. Walczę z jadłowstrętem tak skutecznie że on zapomniał u mła występować. Grube ludzie so szczęśliwe, bardzo otyłe  so nieszczęśliwe ale takie zwykłe grubasy hedonistycznie żrące chrupkie pieczywko z masełkiem wydają się mła tą  szczęśliwszą częścią ludzkości i mła myśli sobie że dobrze że się do nich zalicza. Grube są wylewne, co akurat dla mła jest wskazane, bo mła jest introwertykiem, z tym że takim dobrze ukrytym, he, he, he. Aż nie chce mła się wierzyć że się jej udało i pięknie gruba i towarzyska jak papuga dożyła wieku słusznego, postaram  się to jeszcze dłużej pociągnąć, choćby dla jadowitej satysfakcji. Mój boszsz... jak mła dobrze rozumie Pabasię, która wkracza do gabinetu lekarskiego i od progu ćwierka - "Mam 87 lat, ważę  letnie125 kilo i nie schudnę
!" Mła do setki kilosków jeszcze daleko ale blisko do triumfalnego ćwierkania. Z roku na rok ten triumfalizm we mła narasta.
 

No i to by było na tyle tych urodzinowych wynurzeń, teraz mła napisze parę słów o fotach. Z ogrodu nic nie ma, bo mła tam zagląda jedynie z doskoku. Alcatraz teraz głównie zajmują koty i jacyś krewni Posrywka, sądząc z dobiegających nocą odgłosów. Jest za to fotka łąki, ciągnącej się za cmentarzem na którym jest pochowana moja rodzina. Odwiedzałam Dziadka Czesia i przy okazji pooglądałam trochę zielonego. Potem są focie Mrucia, Okularii i Ryjka, zwanego obecnie Franelowym. Cóś to jego futerko się nie zmienia. Następnie są fotki gryźliwego Baltazarka i Tytuska z Dżefikiem ( Titi siedzi, Dżefi zalega ).  A potem domowe foty stołowe, znaczy w kuchni mła. Kwitnący gymnolek, urodzinowe teramisiu mła, wykonane przez Gienię, klosze z IKEA, które mła troszki przerobiła, znaczy cóś tam dokleiła i pomalowała. Ostatnia fotka to zakończone zbieractwo bransoletkowe, przyznajcie ze londyński autobus wymiata. W Muzyczniku dziś solenizant, Czesiek śpiewa o czasie. 

6 komentarzy:

  1. To po prostu i ze serca ❤️‍🔥- STO LAT Tabazo !!!!!
    Rabarbara

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Postaram się, ze wszystkich sił żeby to była setka. Oby tylko w dobrej formie i w przytomności umysłu. Wielki dzięks. :-D

      Usuń
  2. Niech ci Los da czego potrzebujesz Tabazello!!! 💚💚💚 I niech weźmie pod uwagę kocie stado Twoje także! 💚💚💚💚

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niech da mła i stadu, dużo tego co kcemy, a nie tylko poczebujemy. Takiego zdania jest stado. Dzięks Kocurrku. :-D

      Usuń
    2. Ja rozumiem że jak potrzebuje to chce też ;D Ucałować Mrutka!

      Usuń
  3. Wszystkiego najlepszego!
    Od razu zwróciłam uwagę na bransoletkę i ten autobus - super!

    OdpowiedzUsuń