wtorek, 10 grudnia 2013

Azunia

Dziś mija trzecia rocznica odejścia naszej Azalskiej. Stratę do tej pory odczuwam choć ból rozstania z czasem złagodniał. Wspominam nieraz z łezką w oku występy przyjaciółki, wyjątkową pogodę ducha ( jak na suczkę po ciężkich przejściach ) i matczyne instynkty, które pozwoliły mi doczekać się porządnie wychowanych kotów. Najmłodsze pokolenie kociej części rodziny, chowane już bez azowego udziału jest jak stado gimnazjalistów. Azowe wychowanie dawało niemal akademickie szlify, taka to była z niej mateczka! Azuni nie zdarzyło się w życiu kogoś ugryźć, ograniczała się do kłapania odstraszającego. Terroryzowana przez Tabisię, szybko zrozumiała że ze stanowiska "drugorzędnego" można czerpać spore profity - Tabisi zostawiała funkcje reprezentacyjne a sama dbała o tzw. zaplecze ( zajęta odciąganiem reprezentującej Tabisi od nogawki listonosza nie pilnowałam karmy - moja niby terroryzowana i terroryzująca wspólnie potem napoczynały rozwalony worek, zadekowane w kąciku ). Największą miłością jej życia był niewątpliwie Wiktor, który jak się później okazało raczył przebywać z rodziną tylko ze względu na Azę. Wychowała go od gnojka, przeciągając okres jego kocięctwa do granic możliwości ( ssanie mateczki przez pół roku ). Lalek i Danek a nawet niezależna i silnego charakteru Melka podlizywały się Azalskiej okrutnie, spanie przy niej uchodziło za wielkie wyróżnienie. Własnych maluchów moja kocia mateczka mieć nie mogła, potraktowanie siekierą zostawiło ślady w "miednicznych okolicach". Jej przyjazny, matczyny stosunek do wszelkiej żywiny dziwił ludzi, którzy znali jej historię. Azalska była chodzącą życzliwością, wzorową suczą i zbiorem najlepszych psich cech. Prawdziwą psią damą.

3 komentarze:

  1. Z czasem wspomnienia są milsze a trudniejsze chwile wspominamy w łagodniejszej wersji;). Azalska będzie z Tobą zawsze tak jak ze mną Pan Boras jak kiedyś o nim napisałaś. Od roku mam nowego lokatora..., bo przyjacielem jeszcze nie mogę go nazwać. Jest po przejściach i nie łatwo to naprawić, ale Boras chyba czuwa, bo na jednym z kolejnych spacerów widziałam ponad sobą chmurę do złudzenia przypominającą jego postać. Bardzo mi go brak.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja baaaardzo lubię wspominki azuniowe i tabciowe i kociambrzaste. Lokator z czasem zostanie przyjacielem, Boraska nie zastąpi bo każdy zwierzak jest inny. Moje gwiazdy były zawsze wielkimi indywidualistami, kiedy pojawiali się w domu jako nowi lokatorzy nijak nie dało się ich porównać ze starymi przyjaciółmi.

    OdpowiedzUsuń
  3. Całkiem jak moja Dorunia-kochana i też po przejściach,zeszłego września zakończyła swoją ziemską wędrówkę ale będzie z nami zawsze w sercach i pamięci

    OdpowiedzUsuń