piątek, 17 października 2014

'Rose de Rescht' - róża wpółzadowalająca

Róża damasceńska Rosa damascena nieznanego  pochodzenia, znaczy ani  rodziców  ani hodowcy w metryczkę nie wpiszemy. Najprawdopodobniej  antyczna staruszka. Róże damasceńskie powstały ze skrzyżowania Rosa phoenicia z Rosa moschata, tak przynajmniej głosi jedna z teorii. Jeszcze inna dokłada do grona protoplastów róż damasceńskich Rosa gallica , zawleczoną na Bliski Wschód przez krzyżowców. Znaczy tradycyjne babranie się w genetyce, które w wypadku damascenek nie ma aż tak wielkiego wpływu na ogrodowanie  (  po protoplastach te róże nie odziedziczyły straszliwej wrażliwości na mróz ).
Pierwszy  europejski opis 'Rose de Rescht' to rok 1843. Wówczas nosiła miano  Pompon Perpetual. Później została starannie zapomniana  ( jedna tylko  wzmianka  w 1912 roku ) i dopiero w 1945 roku odkryto  ją ponownie dla świata. W  Persji  odkryto czyli  w dzisiejszym Iranie ( wolę jednak nazwę  bajeczną  Persja  niż groźnie  brzmiący Iran ). Nazywano ją tam Gul Ereschti, dla ludzi  Zachodu  była różą z miasta Rescht -  rose de Rescht. Jak to  w przypadku perskich róż  bywa, nazwa  miasta  zagościła w nazwie  odmiany  róży ( 'Ispahan' to druga popularna róża nosząca imię miasta w którym  ją chętnie uprawiano ). W Europie hoduje się tę odmianę od 1950 roku.  Mnie   skusiła jej uprawa z powodów mało ogrodowych, hym...tego.....tajemnice  Orientu zawsze mnie kręciły  a nazwa perska róża brzmi po prostu cudownie. Jak do tego dodać wspaniały zapach i malinową barwę płatków  to  wiadomo dlaczego skończyło się  perskim uwiedzeniem. Niestety po uwiedzeniu nadszedł etap tzw.pożycia i odkryłam że uwodzicielka nie do  końca jest królową moich  marzeń.  Nie żeby tam flądra  i jakieś nieestetyczne historie z płatkami, nic z tych  rzeczy. Ale bywa  grymaśna i delikatna, jak to  damascenki czasem mają w zwyczaju .  Kiedy lato jej podpasi kwitnie  jak marzenie, ale chłodek i deszczyk powodują dąsy i grymasy.  Ponoć u znajomków rośnie bezproblemowo i powtarza chętnie kwitnienie ( choć  rzutami, to w końcu nie mieszaniec  herbatni  ).  U mnie kwitnie bezczelnie raz, ale za to  dobrze i tylko w wyjątkowe lata  obdarza  mnie czymś na kształt ponownego kwitnienia ( dwa kwiaty  do czterech to nie jest to co  ja nazywam normalnym kwitnieniem ). Krzew dorasta  do 120 centymetrów ale zdarza  się że  w sprzyjających warunkach jego pędy osiągają większą wysokość. Kwiaty ma ta róża  średniej wielkości - około siedmiocentymetrowe.  Płatków  bez liku czyli na pewno powyżej pięćdziesięciu, no i przede wszystkim 'Rose de Rescht' ma piękny ich kolor. To nie jest wściekły różyk Rosa rugosa czy dość trywialna różowość niezliczonych odmian galijek czy mchówek - 'Rose de Rescht' jest cudownie malinowa. Moje zdjęcie niestety nie oddaje tego koloru.  No i nijak nie da się w poście umieścić  wspaniałego zapachu kwiatów tej odmiany. Jest niepowtarzalny! Jak dla mnie tylko niektóre róże alba mogą w konkurencji zapachowej startować z damascenkami. Zapach czyli  dusza róży jest chyba dzisiaj głównym powodem sadzenia róż damasceńskich. Tak przynajmniej jest w wypadku moich znajomków sadzących damascenki. Do tych róż są różne "ale", ale co do ich zapachu zgadzają się wszyscy - kwintesencja róży, absolut i w ogóle! Żebyż ta moja  'Rose de Rescht' jeszcze chciała  porządnie kwitnąć bez względu na to jakie mamy lato i  w ogóle zakwitać częściej to byłaby  różą w pełni mnie zadowalającą. A tak w obecnej  sytuacji to ja jestem  tak sobie usatysfakcjonowana a ona jest tylko różą wpółzadowalającą.

7 komentarzy:

  1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  2. Faktycznie, kwieciem to ona u mnie nie grzeszy, ale kwitnie niezawodnie na "wpółzadowalająco" przez cały sezon. I cudnie pachnie!
    Tak, jak w różance w Hamburgu, nigdy nie wyglądała :(
    [url]https://lh4.googleusercontent.com/-U7JW9z7BU3M/T_hCfroBpfI/AAAAAAAAUFs/TqCRnxnaq1k/s800/DSC01315.JPG[/url]

    OdpowiedzUsuń
  3. U mnie kwitnienie jest niezłe ale niestety tylko to pierwsze. Różanka w Hamburgu jest oczywiście mocno do przodu, mój egzemplarz takich "osiągów" wżyciu nie uzyskał.Ja mam w ogóle takie poczucie że damascenkom łagodniejszy klimat znacznie bardziej odpowiada - im dalej na zachód czy południe tym lepiej rosną.

    OdpowiedzUsuń
  4. Przyznam, że ja mam problem z kolorem tej róży. Dlatego od dwóch lat wegetuje w doniczce, co jej zresztą bardzo nie służy. W czasie kwitnienia chodzę z nią po ogrodzie i nijak mi nie pasuje, wszędzie wydaje mi się zbyt intensywna w kolorze (a mam rugosę, więc teoretycznie 'de Rescht' nie powinna stwarzać większych trudności niż rugosa). A muszę ją mieć, najlepiej blisko okna, nawet mimo problemów, bo kupiłam ze względu na zapach.

    OdpowiedzUsuń
  5. Malinowy można złagodzić jakimś powojnikiem bylinowym albo inną różycą rosnącą tuż tuż. Moja opcja do malinowego to zdecydowane fiolety.

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja podsadziłam ją białym kwieciem ubiorka i w kolejnych sezonach wszelkimi białymi jednorocznymi. Biały kolor trochę zabija ten zjadliwie różowy kolor. Ale zapach jest dla mnie wspaniały.

    OdpowiedzUsuń
  7. Taa, zapach jest z tych co to lubimy. Ostatnio podwęszam bułgarskie różane mydełka - wszystko z tej tęsknoty za latem.

    OdpowiedzUsuń