sobota, 31 stycznia 2015

Przylaszczkarnia

Przylaszczki chciałam mieć w ogrodzie od zawsze. Dawno temu, znaczy lat temu trzydzieści z hakiem, bardzo wczesną  wiosną na ulicach Łodzi  pojawiały się tzw. baby z przylaszczkami. Bukieciki były maleńkie, ułożone na mikroskopijnych kawałkach gałązek świerkowych. Z czasem baby  przylaszczkowe zaginęły w mrokach dziejów,  co może  mieć związek z tym ze przylaszczki były pod  ochroną aż do zeszłego roku  ( dlaczego przestaly być chronione tego nie wie nikt - wszak stanowisk przylaszczkowych ponoć nie przybyło ). Pierwszymi przylaszczkami w Alcatrazie były przylaszczki działkowe.  Moja sąsiadka podzielila kępki  przylaszczek, które uprawiała na działce i tak ja i Alcatraz staliśmy się dumnymi posiadaczami.  Przylaszczkom  chyba było dobrze  bo po paru latach zauważyłam trochę więcej kępek, znaczy nastąpiła  ekspansja przez wysiew ( od czasu do czasu mrówki się na coś w  ogrodzie przydają ).

Przylaszczka pospolita Hepatica nobilis  ( nie wiem dlaczego po polsku pospolita jak po łacinie szlachetna ) to roślina lasów liściastych, tam gdzie buki, graby i dęby można się  spodziewać przylaszczek. Kochają wapienne  podłoże, przepuszczalną ale dość zasobną  glebę. Ekspozycja przylaszczek w ogrodzie nie należy do najłatwiejszych, bo przylaszczki żeby zrobiły wrażenie muszą rosnąć masowo, najlepiej w  dużch kępach. Możemy jednak zastosować trick podpatrzony  u jednej z forumowych cooleżanek. Sposób Izabeli, miłośniczki przylaszczek, to założenie  małej rabaty przylaszczkowej z mini iglaczkami w charakterze roślin towarzyszących. To bardzo ciekawie "podany"  zbiór  różnych odmian przylaszczek, rzecz miła dla oczu, które nie muszą  wypatrywać malutkich kwiatków w wielkim ogrodzie.

Przylaszczki nie tylko  się niebieszczą, roślina ma odmiany o kwiatach różowych, białych czy purpurowych.  Szczególnie podatne na wariacje kolorystyczne okazały się Hepatica nobilis var. japonica. Przylaszczki japońskie  z wyspy  Honsiu występują  w  gamie kolorystycznej od  czerwieni, poprzez fiolety i różowości, różne odcienie niebieskiego  do czystej bieli. Te  przeróżnie ubarwione dzikuny o  większych niż u innych przylaszczek kwiatach, stały się  bazą do celowej hodowli mieszańców. Japończycy osiągnęli w tym wypadku to samo co zrobili poprzez  niby  proste kucie stali na katany - prawdziwe dzieła sztuki. Pełne kwiaty przylaszczek, kwiaty których płatki są cudownie ufryzowane, różnobarwne kolory płatków i pręcików, marmurkowe liście - cuda i cudeńka, perełki hodowlane. Niestety te ślicznotki są znacznie bardziej wrażliwe na zawirowania zimowe w naszym klimacie od europejskich przylaszczek.

Trochę bardziej odporne są za to ich azjatyckie kuzynki Hepatica nobilis var. asiatica, kwitnące w kolorach od fioletu do różowego, no i rzecz jasna białego. Niestety ciężko je dostać, więc prawie nie spotyka się ich w ogrodach, z wyjątkiem  Hepatica maxima ( wspaniałej, dużej przylaszki, pochodzącej z małej wyspy Ullung-Do, leżącej 150 km od wybrzeży Korei Południowej ). Znacznie rzadziej można spotkać Hepatica henryi , czy  Hepatica falconeri. Trafić można za to na amerykańskie przylaszczki  Hepatica acutiloba, a nawet Hepatica  obtusa vel Hepatica americana. Od  europejskich przylaszczek odróżniają amerykańskie krewniaczki  węższe płatki okwiatu, większe podkwiatki, które tworzą niby kielich i krótsze i mniej owłosione gląbiki. . Europejskie przylaszczki pospolite żeby nie było za to prosto,  występują w większej liczbie "dzikich" odmian. Chyba najładniejszą  jest Hepatica nobilis var. pyrenaica, prześliczny roślinek z Pirenejów o marmurkowych, zielono - srebrzystych liściach. Bliżej nas, we wschodnich  Karpatach wyewoluowała odmiana Hepatica nobilis var. multiloba, której liście nie są  trójklapowe  tylko posiadają  pięć  klapek. Na zachodzie Ukrainy opisano formę  subquinquefolia, która jest jakby formą pośrednią pomiędzy wschodniokarpacką odmianą a "zwykłą" przylaszczką pospolitą. Ze Szwecji pochodzi  odmiana Hepatica nobilis var. glabrata, bardzo wolno rosnąca, niska  forma kwitnąca białymi kwiatami Podobnie drobnej budowy, a także najczęściej białokwietna jest Hepatica nobilis var. insularis. Dodajmy jeszcze do tego wszystkiego słynną zwyczajną "zmienność w obrębie taksonu"  i  zaroi nam się od różnobarwnych przylaszczek, a także przylaszczek o zaostrzonych czy różnobarwnych liściach..

Mieszańce europejskich nobilisek może nie są aż tak efektowne jak japońskie hybrydki, mają jednak nad nimi niezaprzeczalną przewagę - są znacznie lepiej przystosowane do naszych warunków klimatcznych. Prześliczna odmiana 'Rubra Plena'  ( na fotce obok i poniżej ) zniosła pamiętny luty w 2012 roku, japońska "dzika" forma  pubescens odfrunęła z królikami. Europejskie przylaszczki pospolite krzyżowane są bezproblemowo z innymi gatunkami przylaszczek  (  z europejską Hepatica transsylvanica, czy z azjatyckimi i amerykańskimi gatunkami ). Hepatica x media to krzyżówki przylaszczki pospolitej i  przylaszczki siedmiogrodzkiej. Mają zdecydowanie więcej cech charakterystycznych dla przylaszczek siedmiogrodzkich.


No i doszliśmy do przylaszczki  siedmiogrodzkiej  vel transylwańskiej Hepatica transsylvanica. Już nazwa gatunkowa mówi skąd  ta przylaszczka pochodzi, z krainy Vlada zwanego Palownikiem   i  króla Batorego  ( tak się to przynajmniej najczęściej kojarzy ). Spokojnie, region górzysty więc przylaszczka wytrzymała. rośnie za zboczach górskich, w znacznie bardziej suchych glebach niż inne przylaszczki. Jest zdecydowanie większa od  nobilisek, dorasta do 20 - 25 cm. Liście są pięcioklapowe i trochę  jaśniejsze niż liście przylaszczek pospolitych.  W czasie łagodnych zim te liściory nie zanikają, takie  hardcory. W  ogóle mam  wrażenie że  przylaszczka transylwańska jest bardziej żywotnia i wytrzymała na "zawistne losu pociski" niż  przylaszczka  pospolita. Od  nobilisek różni siedmiogrodziankę  nie tylko budowa i kolor liści, wzrost i żywotnośc ale i  budowa kwiatu - przylaszczka  transylwańska ma większe kwiaty,   o większej  liczbie płatków.  Są   jaśniejsze od błękitu naszych  "zwykłych" nobilisek. Przylaszczka siedmiogrodzka posiada formy o kwiatach białych i różowych. Ma też formy półpełne.
Krzyżówki  Hepatica transsylvanica  z  Hepatica  nobilis var.pubescens noszą nazwę Hepatica x euroasiatica. Jak to mieszańce międzygatunkowe zarówno  Hepatica x media jaki i Hepatica euroasiatica są  prawie zawsze sterylne.  Z pozyskiwaniem ich  jest zatem prawie tak samo ciężko jak z pełnokwiatowymi odmianami nobilisek  ( pełne kwiatki to zero  pylniczków i  innych znamion, słupków itd. ). Problem z mnożeniem wpływa na cenę.

Nie ma zmiłuj, odmianowe przylaszczki nie należą  do roślin tanich. Zakup trzeba  naprawdę solidnie przemyśleć. Moja  przylaszczkarnia jest dopiero w budowie, głównie  to europejskie nobiliski i  siedmiogrodzianki. Z japonkami się pożegnałam  i wszelkie oznaki na niebie i ziemi wskazują że do ich uprawy  nie wrócę  ( mam nadzieję że wybaczycie mi brak opisu trzech japońskich form z wyspy Honsiu, ale szlus, szlaban i w  ogóle chęć zapomnienia  mojej własnej wersji  "klęski na Iwo Jima" ). Dwa lata temu podzieliłam odmianowe przylaszczki jak to Mamelon określiła - "Na włoski" i porozsadzałam je na większej rabacie ( baaardzo naturalistycznej  ).W zeszłym roku "włoski" zrobiły się kępkowate i jak tak dalej pójdzie to jest nadzieja na uzyskanie "kwitnących placyków". Mam nadzieję że nastąpi to szybciej niż nadejście  mojego wieku emerytalnego ( a sporo latek  mi zostało do osiągnięcia tej nirwany ).

5 komentarzy:

  1. Uwielbiam przylaszczki :) Najlepiej u mnie rośnie siedmiogrodzka, nobiliski tak sobie, raz lepiej, raz gorzej. Jesienią widać sporo siewek ale chyba giną zimą bo wiosną nie mam nadmiaru roślin. Z japońskich też zrezygnowałam, nie przeżywają u mnie zim. Natomiast H. maxima uwstecznia się, chyba już jej w tym roku nie zobaczę. Nigdy jeszcze nie spotkałam ich w naturze, w lesie spotykałam tylko zawilce.
    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  2. W podłódzkich lasach są, jeszcze. Nie wiem dlaczego znieśli ich ochronę, na północy i zachodzie kraju ponoć ciężko je uświadczyć. Twoja bardzo rarytetna darowizna Wiesiu idzie całkiem, całkiem - obecnie jest pięć kepek, za jakieś dwa lata znów rozsadzę, bo marzy mi się takich kępek ze trzydzieści ( wtedy będą widoczne w alcatrazowej perspektywie ). Na szczęście mnożą się w postępie geometrycznym, he, he.H. maxima z tego co wyczytałam jest delikatniejszą z azjatyckich, musi mieć zacisznie i gleba z tych nieprzesychjących nadmiernie. U Miłki szła calkiem nieźle, spróbuj potraktować złośliwą maximę dolomitem i końskim nawozem ( wiem że znalezienie znajomego konia wcale nie jest sprawą prostą ). Inna możliwość to zużyte podłoże z pieczrkarni, przesusz, daj troszkę dolomitu i też będzie git.

    OdpowiedzUsuń
  3. Odpowiedzi
    1. Hym....tego..... Nie żeby ze mnie chodząca skromność była ale ja raczej jestem kiepskawym fotografem. W dodatku robię zdjęcia moją starą "małpką" ( no wiesz, aparat dla małpy - wszystko niby w automacie ). Ciągle się odgrażam że coś tam zakupię lepszego, ale kasa rozpływa się na inne rzeczy a ja dalej "małpkuję". Te zdjęcia w moim wykonaniu to takie raczej technicznie kiepskawe, nieostre gdzie potrzeba albo ze zbyt dużym światełkiem. Raczej to nie zdjęcia tylko przylaszczki Ci się podobają, he, he!

      Usuń
  4. Podczytuję z zainteresowaniem o wiosennych kwiateczkach i nasunęło mi się pytanie: jakie byłyby najlepsze do ogrodu w lesie sosnowym (z dodatkiem brzozy i dębu, ziemia kwaśnawa i raczej sucha)? Czy jakiś gatunek możesz polecić? Wiem, że w naturze, to raczej nie występują, ale może któryś jest bardziej odporny na takie warunki.

    OdpowiedzUsuń