czwartek, 4 października 2018

Czas wysortów


Tidubdiddiduda, tidubdiddiduda - czas wysortów, wysortów, wysortów to czas...Pamiętacie taką piosnkę pod  tytułem "Czas relaksu'?  Andrzej i Eliza  śpiewali to w zamierzchłym PRL.  Taka wpadająca w ucho melodyjka.  Wróciła  do mnie  przy okazji wyprawy "po śrubkę" do marketu budowlanego.  Działy ogrodowe marketów i szkółki kończą zielony sezon i w związku ze związkiem przeceniają rośliny, coby zaoszczędzić na kosztach zimowania towaru. Skrzętna ogrodniczka i oszczędny ogrodnik czyha na takowe okazje.  Może  wówczas kupić za tzw. psi piniądz. To co nie poszło zostało wysortem i bywa nieraz wyceniane  na jedną trzecią pierwotnej ceny.  Byłam z Mamelonem w najbliższym nam  budowlanym po  śrubki zadane przez Sławencjusza  i tak nas cóś śrubnęło w stronę  zieleniny. No bo z jakimś  łupem ze sklepu wyjść wypada a śrubków odpowiednich, czyli takich z kwasówki w pożądanym przez Sławencjusza  rozmiarze nie było. Na zielonym stoisku  Mamelon pokazała mi całkiem odpowiedniego dla niej małego asterka krzaczastego czyli marcinka. Zgodziłam się  że roślinka w sam raz urośnięta pod  Mamelonowy  ogród i tyż się zaczęłam rozglądać za łupem. Najsampierw oko zatrzymało się mła na błękitnych kwiatach inszej odmiany krzaczastego a potem powędrowało w stronę trawek stojących na sąsiednim  stoisku.  A tam wycena za sporą doniczkę złociszy siedem.

Przyglądam się uważnie i  dociera do mnie  że oglądam właśnie Schizachyrium scoparium 'Blue Heaven'. Yes, wzrok mnie nie myli, palczatka miotlasta stoi przede mną. Nie jest może  tak niebieska jak  odmiana 'Praire Blues' ale  ładnie się przebarwia i dobrze rośnie na suchym podłożu. Taka w sam raz  trawa na ekstremalnie  gorące lata. Zajęta swoim trawskiem kątem  oka zauważyłam  łapięta  Mamelona przy niebieskiej kostrzewie za marnego piątala  i tknęło mnie że to chyba  duże zakupy będą. Były, bo doszłyśmy do pnączy a tam powojniki w cenie trawkowej - po siedem złociszy. Mamelonu się zrobiły oczka zupełnie takie same jak Felicjanu na widok wołowiny, co to niby miała być na zrazy. No i  się rzuciłyśmy na  te pnącza jak  Felicjan na wołowinę. Wydałyśmy horrendalną sumę  trzydziestu pięciu złociszy każda na powojniczki. Ja buszowałam głównie  w tych z grupy Viticella, a  Mamelon szukała szczęścia wśród innych grup  powojniczych aż doszła do wiciokrzewów które  z rozpędu też postanowiła nabyć.

Taa, było ostro. W ogrodzie pojawią się zatem powojniki pod tytułem: 'Etoile Violette'  bo ma jasne  pylniki  kontrastujące z barwą płatków i dobrze  będzie  pasował do  krzewu róży 'Mm Leveque' posadzonego  parę lat  temu, 'Emilia Plater' bo ma niejednoznaczną barwę płatków i ze względów patriotyczno   ( powojnik prawie  wyklęty ) - feministycznych, 'Błękitny  Anioł' bo potrzebuje czegoś  błękitnie kwitnącego podkreślającego urodę jasno różowych   różanych płatków i 'Prince Charles' bo jak szaleć to szaleć i niuanse w odcieniach kwiatów  trzech ostatnich odmian  będzie się podziwiać.  Nabyłam  też po raz kolejny  powojnik odmiany 'Sweet Summer Love' PBR z grupy Flammula.  No cóż, nie mam ja dobrych doświadczeń z tą odmianą ale postanowiłam się zaprzeć, nie pamiętać złych chwil  i uszczęśliwić towarzystwem różę 'Nevada'. A nóż widelec tym razem pnączu dobrze pójdzie?

Zastanawiałam się  tyż czy  nie kupić odmiany 'Night Veil', która ma nieco większe dwubarwne  kwiaty z ciemnymi pylnikami.  Na razie odpuściłam ale nie wiadomo czy przy następnej bytności w budowlańcu  ( muszę  poleźć po  farbę ) się  wezmę i się  pokuszę. Na koniec zakupów  wyszarpałam  marcinkowego  błękita a Mamelon anemonka 'Pretty Lady Maria'. Wsadziłyśmy  to wszystko na wózek i zadzwoniłyśmy proszalnie do  Sławencjusza (  nie byłyśmy zmotoryzowane  bo po śrubkę poszłyśmy do marketu nogami, dla zdrowia ), któren  nie bardzo był zadowolniony  że  śrubki nie ma  a zielsko  jest i  trzeba nas odebrać z marketowego parkingu. Minę miał potępiającą jak nas z wózeczkiem zoczył, dobrze  że  Mamelon planowała kolację z krewetkami i w ogóle. Choć nie wiem czy kolacja przekona  Sławencjusza do poruczenia nam zakupów  śrubek w  sklepie w śródmieściu. Wszakże są w  śródmieściu miejsca gdzie na pewno można  trafić wysorty.




 Dzisiejsze foty to głównie zdjątka  marcinków mniejszych czyli astrów krzaczastych Aster dumosus. Wyższe marcinki czyli astry nowobelgijskie i nowoangielskie też  teraz ładnie kwitną ale w tym roku jakoś obiektyw preferuje średniaki, czyli astry dorastające do 40 - 60 cm. Na foty  kwiatów nówkowych powojników trza  będzie poczekać   do przyszłego roku.

20 komentarzy:

  1. Jak ślicznie :) Cudne foty strzeliłaś i ja się muszę wybrać i popatrzeć czy czegoś nie upoluję :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chwytaj okazję Agatku, niektóre z moich powojniczków zjechały z prawie trzydziestu złotych do jakże miłej memu sercu kwoty siedmiu złociszy.:-) Asterki tyż niedrogie.

      Usuń
  2. O mammuniuuuuuuu,brałabym,kupowałabym, a balkonik jeden,i trzeba roslinnosc zimować,mać, a na wiosce sarny obeżrą, ojojoj, ja to zawsze chora jestem jak widzę takie wyprze, aż mnie ręka swiezbi i robię isę zachlanna na wszelaką zieloność.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No, oczy jedzą. Mnie też się chce roślin które nijak nie pasują do koncepcji ogrodowej ale Panie tego, tanie jak barszcz. Na szczęście rozsądek jeszcze jakoś tam działa, kupuje jeno to co ogrodowi pasi. :-)

      Usuń
  3. u nas nie ma wysortów, no chyba, ze w lidlu 2 doniczki zwiędłych cyklamenów za euraka. a wystarczyło podlać. za klematisa po circa about 7 ojro pocałowałabym w rękę, o 7 złotych nawet boje się marzyc. u mnie sweet summer love kwitnie jak wściekły od maja do gwiazdki, natomiast zabiłam już dwa Stolwijk Gold'. marcinki vel michałki , obłędne :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Eee, co to za wysorty zdechlakowe! Wysort może być co najwyżej ćwierćzdechły a najlepiej żeby był w dobrej kondycji. Hym... może 'Sweet Summer Love' lubi takie cieplejsze klimaty? U mnie jak do tej pory to była porażka, natomiast 'Stolwijk Gold' nr 2 całkiem dobrze rośnie. Łón to lubi jak insze "alpejczyki", więcej wapienka niż insze powojniczki ( niby wszystkie powojniki lubią ale gatunki takie jak Clematis alpina, Clematis macropetala, oraz mieszańce z grupy Atragene to przepadajo ). Marcinki vel michałki rulez, jak to mawiajo w Polszcze. :-)

      Usuń
  4. Boje sie juz chodzic do sklepow :(
    sezon kwiatkowy trwa…..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trwa w najlepsze. Zanabywszy tego ' Night Veil', z bardzo małym wyrzutem sumienia. Takim w sam raz na siedem złociszy. ;-)

      Usuń
  5. Mnie udało się na wyprzedaży letniej kupić kilka ciekawych odmian powojników. Nawet się zaadoptowały mimo niesprzyjającej aury :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też mam nadzieję że moje się ładnie zaadaptują. Sadzonki ładnie przekorzenione, rośliny wyglądają na zażyte. :-)

      Usuń
  6. Ech, żadnych zakupów w tym roku, nic. NIC! Kanalizę nam wreszcie będą robić, pół ogrodu do przekopania (na szczęście to co w środku robimy własnym sumptem, ale i tak będę musiała z zielskiem się po ogrodzie przemieszczać). Na ulicy już armageddon, chociaż dopiero w przecznicach ryją. Wszystko białe od kurzu, rośliny w ogrodzie też. Strach się bać i ogrodowania się odechciewa...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ten ból d. przeszłam parę lat temu. Wspierająco Ci napiszę że niższe rachunki za ścieki działają niezwykle ożywczo. No i ich "niewielkość" może przekładać się na różnorodność sadzonych języczników. ;-)

      Usuń
    2. Na różnorodność języczników wpływ ma jak na razie głównie (i jedynie) mój zapał do wysiewów i przeżywalność siewek. Zdobycie czegoś bardziej wyrafinowanego 'z nazwą' graniczy z cudem, a zmienność tej roślinki też ma tu dużo do powiedzenia ;-)
      I tak największym hamulcem w pozyskiwaniu jest ciasnota w ogrodzie :-(

      Usuń
  7. No to ja tyż lecę, może w Obi będą. Ja dokładnie z takich samych względów Emiliję Plater i Błękitnego Anioła nabyłam, rosną żwawo i pięknie kwitną . A ten Sweet Summer Love, którego tak zachwalam, padł i zdechł. Wykopałam, pożegnałam się z tą odmianą i nie chcę więcej. Wolę bardziej bezproblemowe i kwitnące jak należy, a nie żeby gościa prosić, żeby łaskawie kwiata pokazał. Ostatnio zainwestowałam miejsce w ogrodzie na drugą świdośliwę odmiany Sleyt, bo niższa. Mam już większą olcholistną bezimienną, ale nie żałuję bo ma przepysznościowe jagódki. To jest moje odkrycie Ameryki - że coś tak smacznego i bezproblemowego może rosnąć i u nas, nie trzeba pryskać i podsypywać nawozem, a kwitnąc jest niesamowitą ozdobą ogrodu. Jakbym miała większy ogród posadziłabym z niej szpaler - żywopłot.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W OBI to nabywszy jak na razie tanie krokusowe cebulki. W tym tygodniu straszyłyśmy z Mamelonem Leroja. Co do świdośliw to się zgadzam, dżefko warte propagowania. Owoce jak owoce ale urodnie się w ogrodzie robi jak zakwita i jak się przebarwia. :-)

      Usuń
  8. Też tak mam, że ile razy jestem w budowlanym, wychodzę z jakimś krzaczorkiem. Muszę zatem odwiedzić mojego leroja, może też coś wyprzedają :)))

    OdpowiedzUsuń
  9. Nie pisałam dotąd chyba, ale podczytuję. Fajna opowieść - o Tobie, a jakby o każdym z nas... Przy okazji dowiedziałam się, że Sweet Summer Love nie jest wart uwagi, a właśnie się do niego przymierzałam. Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  10. Tamaryszku, może u Ciebie Sweet S. Love będzie lepiej rósł, nie trzeba się poddawać, a warto wypróbować. U mnie pierwszy rok po posadzeniu rósł, cherlawo ale zawsze i nawet wypuścił kilka kwiatków. Po zimie odbił, wypuścił pędy 2 i zamarł. Potrzymałam go do sierpnia, nie dawał oznak życia, więc - exit.

    OdpowiedzUsuń
  11. Tamaryszku zgadzam się z Bjork, co ogród to insze warunki i kto wie, może u Ciebie ten powojniczek sprawi oczom uciechę że ho, ho. Spróbować zawsze warto, tym bardziej że w wiadomym Leroju cena w typie sztuczny chlebek i ćwierć kostki masła. :-)

    OdpowiedzUsuń