niedziela, 1 listopada 2020

Gry wojenne i inne codzienności


To nie będzie wpis świąteczny bo mła cóś wcale świąteczności nie odczuwa, tak się porobiło i co  inne mła ma  w głowie. Mła by się zdumiewała gdyby się jeszcze mogła zdumiewać, jednakże ona  od lat proroczyła że kretynizm obecnego zarzundu wyprowadzi ludzi na ulicę i jak się okazało może startować w konkursie  na wioskowego proroka ( co prawda  do tego żeby zostać prorokiem wioskowym w skutek przewidywania wyniku  działań obecnego zarzundu nie potrzebna  jest jakaś nadzwyczajna  jasność, wystarczy wyciągnąć tzw. wnioski z przesłanek, więc  żadna  to chwała dla mła ). Insi  wioskowi starannie podzieleni  na dwie grupki, tych co czuli albo wiedzieli  że obecny zarzund to dyletanci i złodzieje i tych którzy ni cholery wiedzieć tego nie chcieli. Ci co wiedzieć nie chcieli nagle się  obudzili w parę miesięcy po  ostatnich wyborach i pyszczą jakby to nie oni wybrali tych a nie innych politycznych tylko wyboru dokonali nieznani sprawcy. Trzeba było głosować nie za pińcetami i czynastkami tylko za tym co dla wszystkich najlepsze. Jak się kto kartą do głosowania posługiwać nie umie to się budzi cinżko zdziwiony że za pińcet to sobie  będzie mógł dwie wizyty lekarskie zamówić ( takie z wynikami podstawowych badań ), albo wpłacić ratę na laptop dla dziecięcia coby się pisać i czytać  nauczyło i cztery działania podstawowe opanowało, bo bez tego to na samym telewizyjnym przekazie cóś cinżko będzie wiedzę zdobywać a tu gęsi do pasania  za bardzo nie ma żeby dziecię należycie do życia przyuczyć.
 
Mła ani myśli na barykadach stawać bo ona w swoim czasie stawała żeby kartka do głosowania cóś znaczyła. Jak większość narodu ma w dupie kartkę do głosowania i uznaje ją  za talon na pińcet albo na czynaście to niech się teraz  ta większość skutkami własnego wyboru nacieszy. Rolnicy co to nie rzucą ziemi skąd ich ród, górnicy od węgla ciężko dotowani przez wszystkich, matki Polki i ojcowie Polacy co to każde pińcet przytulą i zagłosują odpowiednio "bo ci to dają",  emeryci  co za osiemset przepuszczą szansę na o to żeby dostać to co im się naprawdę należy, ludzie którym się wydawa że Cebulandia to cóś jak  terytorium zależne  Watykanu, zamieszkane  przez lud katolicki i warstwę wyższą czyli kler, roszczeniowe  gówniarstwo które  olało możliwość wyboru w swoim własnym kraju bo liczyło że bezproblemowo da stąd nogę. Niech się teraz oni wszyscy  skutkami własnego wyboru cieszą, mła jest w stanie jeszcze przez jakiś czas znieść obecny zarzund dla tego ichniego nacieszenia. A do karnawałów ulicznych jej  kręgosłup się już nie nadawa, że o innych częściach cielska ledwie napomknę.
 
Jak do tej pory do ponad połowy ludzi w tym kraju nie docierało że państwo jest rozwalane od podstaw  to może teraz dotrze, kiedy rozpiździej ogólny jest już taki że trzeba być  ślepym żeby tego nie widzieć. I nie, to nie jest wina zarazy, e - recepta wprowadzona  z powodu zbyt małej liczby medycznych to wyćwierkiwana była od listopada zeszłego roku a weszła w życie w styczniu, teleporady weszłyby w życie  za jakiś czas  nawet bez covidu, który  ma niby wszystko usprawiedliwić. Z tym że nie usprawiedliwia bo na oddziałach umierają  teraz głównie nieleczeni od marca - kwietnia ludzie, którzy przed zejściem na "choroby towarzyszące" łapią zarówno wirusowe jak i bakteryjne  świństwa. Nawet skręcający na lewo  redachtorzy zaczynają kumać  na czym polega problem ( rozwijamy go twórczo, podobnie jak  Brytyjczycy ), bo cóś cinżko nadal wierzyć w straszliwość  samej zarazy kiedy do szpitala trafiają głównie zapuszczone cukrzyce, nowotwory i rozedmy. Dla  tych ludzi i bez  covidu respirator jest ostatnim etapem. Od końca maja  medyczni usiłowali przekonać zarzund że będzie problem z nieleczonymi pacjentami taki że covid  to przy nim prycho. I co? I gófno! Trza było koronopanikować  coby władza się pewniej poczuła i wybory mogła w miarę spokojna o wynik przeprowadzić. Jak się na tym drogi wyborco nie poznałeś to teraz masz możliwość zejścia w oczekiwaniu na działania medycznych, sam sobie wybrałeś.
 
Myślicie pewnie że mła  tak tryska jadem z dziką satysfakcją. Mylicie się, satysfakcji to mła wcale nie czuje tylko jej  gorzko,bo ona teraz razem z wszystkimi  dostanie po dupsku.  Tylko że ona nie tyle się  na zarzund wkarwia bo o nim  to zawsze miała złe zdanie, tylko na durne do bólu społeczeństwo, które sobie na taki zarzund zasłużyło aż niemiło. Ech, mła  do tej pory miała nadzieję ( co prawda  nikłą ) że ludzie posiadają jakiś instynkt samozachowawczy.  Niestety teraz musi z bólem serca przyznać rację tym którzy ludzkie stado porównują do owczego.  Nie chcę pisać  że większość  ludzi nie zasługuje na wolność bo uważam że to nieprawda ale sądzę  że do wolności trzeba niestety dojrzeć i że droga   do tego dojrzewania jest bolesna, bo wymaga zaparcia się tych owczych skłonności co w nas się odzywają i większej samodzielności myślenia. W  ogóle wicie rozumicie, mła jest zdania że myślenie ma kolosalną przyszłość i jeżeli do czegokolwiek trza ludzi przymuszać to  do myślenia, zanim przymusi ich do tego  konieczność. Myślenie bywa  bolesne, czego człowiek nie lubi ale jest konieczne do przeżycia, kto w porę tego nie załapie będzie miał w życiu ciężko. Miotać nim będą  emocje a własna sprawczość obróci się przeciwko niemu. Tak mła to widzi.
 

A teraz koniec biadolenia bo mła się nie ma zamiaru denerwować jak sprzedawcy chryzantem, ona musi swoje jestestwo oszczędzać. Mła z okazji świąt listopadowych upiekła wraz z Ciotką Elką składkowe rogale świętomarcińskie i takie z powidełkami śliwkowymi tyż. Ustawiła u się wazony z dąbkami bo w tym roku  krucho u niej z kasą ( taa... bo normalnie to u  niej Kuwejt, he, he, he ) i wspomóc producentów chryzantem nie za bardzo ma  czym, choć  miałaby na to ochotę Bo i ludziom by pomogła i kwiatami się nacieszyła ( mła nie ma  cmentarnych skojarzeń związanych z chryzantemami, ona raczej jest z tych pamiętających że chryzantemy złociste to stały w kryształowym wazonie na fortepianie i koiły smutek i żal ). U niej w wazonach chryzantem wielkokwiatowych w tym roku jak na lekarstwo ale dąbki tyż ładne i pięknie pachną ( bardzo lubię tą gorzką woń kwiatów i liści, latem zdarza mła się podwąchiwać wrotycz, który podobnie pachnie ).

 Pogoda taka jakby mniej snujna ale tak super hiper to mła się  nie czuje, pewnikiem deszcze co mają nadciągnąć jej organizm popsowany starością wyczuwa. Może  jakiś spacerek uskuteczni ale tak szczerze pisząc to ją ciągnie do zalegania z kotami. Znaczy mła listopadzieje po całości, musi  się starać gawry nie zakładać bo jak w sen zimowy zapadnie to nie wiadomo czy się  z niego  obudzi ( niektóre starsze osobniki odpływajo w hibernacji, ona nie po to na wakacje  pojechała żeby się ryzykownie zahibernować ).  Mła postanowiła że będzie różne ćwiczenia uprawiać. No i zaczęła od ćwiczeń kulinarnych  z rogalami świętomarcińskimi. Następnie powinna zacząć ćwiczenia ponownie z powidłami bo "któś" opędzlował garnek ( Małgoś i Ciotka Elka twierdzą  że to dla zdrowotności było, bo "tam przecież wcale nie ma cukru" i tym podobne głupoty ).  Tyle  tych powideł zniknęło że mła resztkę  przeznaczyła na nadzienie do rogalików, bo nie było co słoikować. Mła  chyba następną partię powideł będzie smażyć zamknięta na klucz.

Oczywiście ćwiczenia kulinarne to nie yoga i trza się pilnować  coby w boteryzm nie popaść. Mła ma naturalną skłonność  do boteryzmu więc zajęcia kulinarne nie są dla niej całkowicie bezpieczne. Ze sportów pozaogrodowych to mła w tym sezonie jesiennym   najczęściej uprawia leżenie na płaskim, ze względu na kręgosłup. Dyscyplina mało męczliwa ale mła czuje że niespecjalnie jej służy, trza  by mięśnie wzmocnić a zaleganie ich cóś nie wzmacnia. W zasadzie powinna rehab mieć ale ona nie jest pooperacyjna i zagrożona kalectwem żeby ją w obecnej sytuacji służb  naszej powszechnej ochrony zdrowia,  któś musiał rehabilitować. Mła na razie czyta o ćwiczeniach, konsultacje uskutecznia wśród medycznych znajomych co też  dla niej będzie odpowiednie i będzie  sobie  ćwiczyć doma razem z Małgoś - Sąsiadką ( ona swoje bioderko, mła głównie mięśnie brzucha i grzbietu ). W końcu ćwiczyć można wszędzie a mła rzeczywiście nie kaleka, chodzić chodzi to i sama kwicząc poćwiczy.

Teraz  o dzisiejszych fotach. Mła powklejała jeszcze troszki fotków mineralnych. Minerały jakieś jesienne jej się wydają w swojej urodzie, pewnie dlatego że ma sporo  agatów w czerwieniach i oranżach. A może to po prostu zamieranie wegetacji jej uwagę na nieożywioną część Natury kieruje ( Natura prze duże N  na znak szaconku ). Przyczyna  jesiennych  skojarzeń mineralnych tak naprawdę nieznana ale to bez znaczenia, urodne są i trza jej zaserwować "sercom strapionym jesienią". No bo już listopad i przed nami ta najpaskudniejsza faza jesieni, zimno i cimno. Dobrze że w domu kociambry robią za  podgrzewacze, mła  nie wie jakby  listopadowe chlupoty i wymrozki bez okładów z kota mogła przeżyć. Takiego kota wystarczy tylko odpowiednio ułożyć i włączyć mruczenie i już  się robi człowiekowi lepiej. Jak kotów jest pięć a wszystkie przyłożone do miejsc strategicznych dla działania organizmu to po prostu nirwana, człowiek odpływa bo nic  nie czuje. Wicie rozumicie, ten błogi stan kiedy nie czuje się paskudności krnąbrnego ciała i w ogóle nie myśli że się je posiada, znaczy jakby ludź zdrowy był.



13 komentarzy:

  1. Przepiękne te kamolki. Część z nich bardzo mi się kojarzy z dziełami cukierniczymi, ten z indygo też (jagodowo-jeżynowy mus w galaretce pod tytułem "niebieska laguna", czy jakoś tak) i aż mi się zachciało jakiegoś dekadenckiego deserku.

    Kręgosłup ratuj, ćwicz, będę trzymać kciuki i przesyłać pozytywne fluidy, może wyłapiesz.

    Co do reszty, eech. W miarę możliwości będę chodzić, wspierać, działać japą, ale.... Mam wrażenie że to jeszcze nie świt, jeszcze nie tym razem. Choć kto wie, chciałabym się mylić.

    Trzymaj się cieplutko i zdrowo. Ogniste pozdrowienia dla Ciebie i
    Kotostwa oraz oczywiście dla Kobiet co je masz w otoczeniu.


    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mła je mało żarciowo kojarzy, prędzej z przebarwieniami na jesiennych liściach albo czymś w tym typie. Te innobarwne, nie tak gorejące to bardziej z tym co się robi na powierzchni bańki mydlanej. Kręgosłup będzie ratowany, choć ćwiczenia są upierdliwe i w dodatku jakby na złość mła on wysiada w części górnej, którą jej zdaniem trudniej wyćwiczyć. Uliczne działania mła zostawia młodszym, niech się biją o swoje jutro ( mła ma naprawdę wrażenie że obecny zarzund robi wszystko aby pozbyć się brzemienia władzy, przedtem obficie się zaopatrzywszy na przyszłość z naszych pieniędzy, jakoś słabo widzę insze uzasadnienie dla pomysłu budowani szpitali polowych przez spółki SP ). Trzymać się będę zdrowia będę co sił i pozdrowię kogo się samiczego da, zacznę od Sztaflika, Szpagetki i Okularii ( pewnnie Mrutek się podłączy jako bezjajeczny a Pasiak jako przyszły bezjajeczny ;-) ).

      Usuń
  2. Ty Romana, weź nie kojarz kamieni aż tak kulinarnie, bo jeszcze mi się pomyli i jakiego połknę. Nie mam co prawda zbiorów jak Tabaazella, te moje przypominają raczej jajka, głównie czarne. Natomiast jajka od kur właśnie wyszły, więc nawet se nie mogę upiec jakiegoś ciastunia maluśkiego na pocieszenie.

    Nadmienię, że dużo jest ćwiczeń na dolną część kręgosłupa, które uprawia się na leżąco, jednakowoż podłoże powinno być twarde, więc łóżko odpada. Sama osiągnęłam już ten niemiły etap, że widzę konieczność owych ćwiczeń uprawiania, ale uprawianie systematyczne mi się jakoś nie wdrożyło. Za mało jeszcze boli. Za mało pozytywnego stosunku do swego jednego jedynego, ciałka ukochanego.

    Chciałabym spytać, co to za zadziwiające szkiełko/kryształ/niewiadomoco na zdjęciu nr 6 a zwłaszcza 7?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Te niteczki to jest rutyl w kwarcu. Takie igiełki w kryształach kwarcu nazywają się "włoski Venus". W przypadku mojego kryształka są cóś mało włosiste. Ćwiczenia kręgosłupowe będą się odbywały na macie rozłożonej na podłodze. Jeśli chodzi o ciasto pocieszalnicze to mła się usiłuje powstrzymać przed obżarstwem świętomarcińskim. Na razie jest dzielna. ;-)

      Usuń
  3. Co poradzić, tak mi się kojarzą i już. Kiedy zbierałam czerwone kamole do akwarium, też miałam w związku z nimi kulinarne skojarzenia. Wypisz wymaluj kawałki wołowego mięcha, z tłuszczykiem lub z kością. Te na szczęście cukiernicze.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To jest tak jak z tym szeregowcem co mu się nawet biała chusteczka z tralala kojarzyła. ;-)

      Usuń
  4. 🤣🤣🤣 wydało się!!!🤣🤣🤣

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mła tyż się czasem czuje jeśli chodzi o żyr jak ten szeregowiec, na szczęście nie zawsze.;-)

      Usuń
  5. Piękne minerały i bukiety! Ja ostatnio zlikwidowałam późnoletni bukiet z trzciny, a raczej przekształciłam na bukiety jesienne. Zamiast tego postawiłam bukiet z suchych bukowych gałęzi. Coś bym do nich dołożyła, ale jeszcze nie wiem co. Zwykle stawiałam gałęzie dębowe, z liśćmi, ale jakoś pod dęby nie poszłam.
    A co do Twoich proroctw, to - tak jak piszesz - nie trzeba być jakiś jasnowidzem, trzeba tylko logicznie pomyśleć. Ostatnio trafiłam na wywiad z Jackowskim i pośmiałam się trochę, bo obecną sytuację można było przewidzieć nie mając talentu wróżbity.
    Chryzantemy bardzo lubię, więc wspomogłam ogrodników i kupiłam na balkon.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U mnie chryzantemy zazwyczaj stoją bardzo długo - pokój chłodnawy, wodę zmieniam co i raz więc się odwdzięczają. Zdarza się że w wazonach zastępują je grudniowe dekoracje.
      Yes, każdy średnio rozgarnięty co epokę Gierka jakoś tam pamięta wiedział jak to mniej więcej się skończy. Życie na kredyt zawsze się kończy tak samo. :-)

      Usuń
  6. U nas w przychodniach rehabilitacyjnych można wykupić pojedyncze zabiegi za śmieszną cenę (prawie w cenie rogala świętomarcińskiego), taka godzina rehabilitacji cudów nie zdziała, ale można te ćwiczenia potem spróbować powtarzać samodzielnie (to droga na skróty, bez wyszukiwania w necie właściwych ćwiczeń i wskazówek ich prawidłowego wykonywania).
    Piękne kamienie, a ten z ósmego zdjęcia to co to za cudo ?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To chyba blenda cynkowa, sfaleryt znaczy. Inaczej siarczek cynku. Wypolerowany to urodny. U nas w przychodniach jest różnie z tą prywacizną, zresztą problem kwiczeń mła rozwiązała w ten sposób że przyjdzie do nas Pani która ustawiła ćwiczenia Małgosi, mła jej pokaże wypisek medyczny i wykona kolejne prześwietlenie i cóś się zaradzi. :-)

      Usuń
    2. Dobry pomysł, w takich sprawach warto poradzić się fachowca :-) A to faktycznie blenda cynkowa, ach, jakby mi pasował wisior-naszyjnik z takim cudem !

      Usuń