Miał być wpis podróżniczy ale wszystko się pokręciło i mła nie ma teraz czasu na podróżnicze sprawozdanka. Mła cinżko pracuje w świetle nastrojowej lampki, usiłując nie dopuścić do powstania ciężkich żalów, traum rozstaniowych i kociej tęsknicy u chłopców Dżizaasa i Jądrzeja. Mła pozwala zalegać na stole i głaszcze obiema rękami a siedzących na krześle smyra palcami stopy, hym... prawie wszystkie kończyny pracują. Jak na razie wygląda że traumy nie ma, apetyt dobry i żądanie wobec mła, znaczy kocia norma. Oczywiście stado mła ciężko zazdrosne, mła ma całe ramię pokłute pazurkami, tak w ramach udeptywania przypominającego, kto tu jest najważniejszym z ważnych. Usługuję mojemu stadu, wszelkie życzenia spełniam, żeby tylko z tego zazdraszczania im co głupiego do kocich łebków nie wpadło. Jak na razie było tylko lekkie grożenie okołokuwetowe, takie które zażegnałam krótkim "No wiesz!" Jednakże nie ufam bestiom, cium, cium a szkodliwość znaczna może odchodzić w cichości. Dlatego przekupuję nadmiarowym żarłem. Udało się mła w tym tyźniu przeczytać jedną książkę - "Zniknięcie Josefa Mengele" Oliviera Gueza. Mam tzw. mieszane uczucia po tej lekturze. To beletrystyka a mła literatura zwana piękną, coś się ładnych parę lat temu przejadła. Z drugiej strony ta książka jest oparta na źródłach i to ponoć solidnie. Trochę forma mła nie pasi ale dociera do mła o czym autor pisze, to opowieść jak z Dostojewskiego, kara wyrasta ze zbrodni, nie da się uciec od siebie. W ramach przegryzienia tematów cięższych mła czyta książki kucharskie, zawsze to mła na duchu podnosi. A podnoszenie się przyda, bo pogoda snujna, momentami nawet dodupna. Tylko siedzieć doma i przesadzać sukinkulenty, ech...
Fotki kocio - sukinkulentowe. Są też śmieszne przepisy, szczególnie urzekł mnie ten na napój "na puszczanie wód" - urocze. Dwa pozostałe wklejam ze względu na nawy, ludzie mieli kiedyś inwencję, he, he, he. W Muzyczniku cóś rozgrzewającego - Ella, której jest zbyt gorąco.
P.S. Przepis na marcepan, nieco zdziwny. Mła uczono że marcepan wyrabia się ma marmurze a tu garnek, he, he, he. Dodaje jeszcze tanie makaroniki na czas wojny, wszak jesteśmy w konflikcie hybrydowym.
Te przepisy to tylko czytasz czy niektóre wypróbowujesz ? Tak tylko pytam….. 🤓😜
OdpowiedzUsuńRabarbara
Rabarbaro, Bacha w kurniku dopytywała o Cię!
UsuńJak coś się sensownego trafi to czasem próbuję ale tego napoju na trudności w spuszczaniu wody raczej nie wykorzystam. ;-D
OdpowiedzUsuńJa zaś bym spróbowała chętnie (lubię wszystko co z migdałami) tylko tego kwiatu pomarańczy nie mam a obawiam się , że to w nim jest esencja …..
UsuńA wogle to wczoraj (w zimnie) i dziś coś się dało porządkowego zrobić w ogrodzie a już znowu leje i przyszły tydzień lejny i zimnawy i naprawdę, nie jest to dobry rok 🥺😢
Rabarbara
Poczekaj, cóś o marcepanie wpadło mi w oko. Postaram się jutro wygrzebek zrobić. Z kfiota pomarańczowego można dostać wodę. Może gdyby taką wodą esencję herbacianą do tej kwarty rozcieńczyć to by było OK?
UsuńStaram się nie myśleć o pogodzie i ogrodzie, staram się myśleć o deszczu i grzybach, czyli znaleźć choć ślad pozytywnego. Ciężko to idzie. ;-D
O kurcze, jakie te dwa przepisy mają zabawne nazwy...haha fajowe. 🤣 Wzdętki mnie pozwalają. Hahaha
OdpowiedzUsuńDobra i kochana jesteś, kotki mają z Tobą dobrze. Jakiś taki mega przyjemny ten post, przyjemne foty, tekst. Lampka bomba, super piękna. Utul i ode mnie kotki, choć już tulenia mają ogrom, ale to jeszcze jedno od Agi poproszę uczynić. Tulu tulu dla Was🥰
One, znaczy kotowskie, niedługo to wyłysieją od tego głaskania i obciumkiwania. Fotka z lampą Dżizaasa jest rozgrzewająca, u nas dziś naprawdę paskudna pogoda a światełko takie ciepłe. Dobrze sobie w życiu pomagać małymi przyjemnościami, choćby macaniem kotów przy świetle lampki podczas gdy za oknami taki lejny, jesienny wieczór.:-D
UsuńO widze , ze sukinkulenty wrocily, no i dynieczki sliczne , he he mowie sliczne, bo mam identyczna, jeno w innym kulorku 😊Pierwszy przepis cus niebezpiecznie duzo gorzkich migdalow zawiera, jeden dwa sa lecznicze, ale calego luta przyjac ? Nic dziwnego, ze wody poleca, cialo bedzie chcialo wydalic tego cyjanku ile sie da :))) Kotki niech beda grzeczne i pazurkami nie drapia, mizianie lepsze . Na koncu wpadla mi w loko Twoja lampka. Marze o takiej od dawna . Kiedys zamowilam u Chinczykow, ale kase wzieli , a lampki nie przyslali, wiec teraz juz im nie wierze i na zadne Temu Tamtemu nie wchodze. A w sklepach ni ma.🙃Kitty
OdpowiedzUsuńFakt, dużo tych gorzkich migdałów, Wody majo prawo lecieć. ;-D Lampka nie moja. lampka je Dżizaasa i też przyszła do niej z przygodami, choć nie przez Tam Temu. Dżizass zamawiała lampki i kinkiety i wszystko było przesłane terminowo i kompletnie inne od tego zamawianego. Producent był tylko bliżej i mogła się wykłócić, Dynieczki podobne do moich so u Dżizaasa, mamy rodzinno słabość do coolorowych szkiełków. Kotki ogólnie niedobre, może ocieplenie idzie czy cóś, bo wyraźnie pokazują że mła się może przydać co najwyżej w charakterze podnóżka. Takie traktowanie mła zalicza zazwyczaj kiedy na dworku ciepło i można mła olać. ;-D
UsuńJuz dawno zauwazylam bolesnie i namacalnie, ze cokolwiek zamowie z ebay'a to przychodzi takie jakby podobne, ale zupelnie inne! Zaden ciuch nigdy nie mial ani jakosci ani rozmiaru , ktory zamawialam 😡A zwroty kosztuja . Jedynym porzadnym zrodlem , ale drozszym od pieniedzy jest Amazon , a jeszcze drozsze Etsy. Z Amazonem przynajmniej tyle dobrego, ze zwroty sa bardzo latwe i bezplatne. A bardzo czesto nawet nie chca, aby odsylac, a kase zwracaja👍 Etsy to rekodzielo i male firmy , zaklady, ktore maja dobra jakosc, ale z tego tez wzgledu sa drozsze, co ja rozumiem. Ale jakosc pierwszorzedna , kiedys zamowilam poduszke " tapestry" i przyszla 100% jakosc i wzor. Taka sama z ebaya przyszla jako scierka ... 😂Kitty
UsuńEch... niestety jak na razie wydawa się że net rzundzi handlem, sklepów coraz mniej a i towar w nich taki se. :-/
UsuńPozdrowienia dla Was i koreczków niech się uspokoi wszystko 🍀🍀🍀
OdpowiedzUsuńKoteczków
UsuńNiech się uspokoi Kocurrku, niech się już uspokoi. :-D
UsuńMasz tych kaktusików mrowie. Gdzie ty je trzymasz? Bo moje okna i parapety należą do kotów i nie ma mowy by tam coś stało. Wojnę o to stoczyłam i przegrałam. Co to jest trudne spuszczanie wody, bo jakoś nie mogę ogarnąć?
OdpowiedzUsuńU mła wojna kaktusowa nadal w toku, wywalczyłam parapety w pokoju Cioci Dany i Azy, o "sypialnie wielofunkcyjną" nadal walczę, w kuchni poległam. ;-D
OdpowiedzUsuńMła się wydawa że chodzi o problem puchnięciowo - siusialniczy. Wody się zatrzymywały a ten kwasek pruski zusammen z herbatą i mlekiem go usuwał, powodując wzmożone wydalanie moczu. .
Ojejkum jejku! jakie fajne nazwy. Wzdętki. Cudowne. Chyba sobie przyswoję, tylko inne znaczenie przypiszę.
OdpowiedzUsuńU nas powikendowa choojowica. Okrutnie wiało, drzewa poprzewracało, gałęzie połamało, prąd zabrało, ale szybko oddało, na szczęście. A teraz tylko zimno, mokro i szaroburo. Ach no i ogrzewanie zepsuwszy się niespodziewanie.
Tak więc grzeję się kozą (z metalu), i kotem (z krwi i kości, na szczęście obleczonych grubym futrem ), bo pies się nie nadaje. Chyba że pośrednio, gdy się za nim gania, bo znowu trzyma w pysku coś, czego trzymać w nim nie powinien.
Cium, cium!
U nas Agniecho napiendrala deszczem, nie umiem tego inaczej określić. To jest takie jakieś złośliwe padanie, nie tam żadem miły, porządny deszczyk czy uczciwy deszcz, to opad nachalny i upierdliwy, niemalże jak opad radioaktywny. Usiłuję sobie wmówić że woda zrobi dobrze na grzybki w lesie ale ten ziąb coś moje rozmarzenia na temat grzybobrania szybko koryguje. Co będzie chciało w takim ziębie wzrastać?
UsuńZ tym ogrzewaniem u Cię to dodupnie ale tak to jest, że jak zimna ujnia to właśnie wtedy ogrzewanie quźwa zawodzi! Dobrze że kot i koza użyczyli ciepełka. No ale że Korek nie użyczył?! No wieprzek, nie pies. ;-D