poniedziałek, 1 lipca 2019

Roma Antiqua - Palatyn



Po obowiązkowym odstaniu w kolejnym po kolejce do Koloseum monstrualnych rozmiarów ogonku podreptalim z Mamelonem na Palatyn, jedno z  tych bardziej znanych rzymskich wzgórz, którego nazwa stale odbija się czkawką w inszych językach (  w naszym języku ta czkawka  to pałac ). Mons Palatinum, to tu się wszystko zaczęło a konkretnie  to w grocie  zwanej Lupercal.  Najprawdopodobniej to ta grota, którą w 2007  odkryto pod domem cesarza Augusta.  Porzuconymi bliźniakami boga wojny Marsa i "przymusowej" westalki Rei Sylwii ( taka brzydka  historia o tym jak córkę Numitora, króla miasta Longa Alba najsampierw zwestalczył uzurpator czyli stryjek Amulius, a potem jak zwestalczenie za sprawą Marsa się nie powiodło,  wziął i utopił ) zainteresowała się wilczyca.  Zamiast ludzki pomiot zagryźć i zeżreć do ostatniej kosteczki szlachetny zwierz obudził w sobie matczyne  instynkta, przygarnął bachory, wykarmił własnymi cyckami w  jaskini   i tak stał się tą Wilczycą. Tak, tak, drapieżny stworzeń, Wilczyca, prawdziwa mateczka  Rzymian.  Jej najbardziej znane plastyczne wyobrażenie to tzw. wilczyca kapitolińska. Nazwa "kapitolińska" zresztą niesłuszna bo najsłynniejszą rzeźbę rzymską a tak po prawdzie to etruską z V wieku p. n. e. przedstawiającą Wilczycę ( Romulusa i Remusa dodano później ) wykopano na Palatynie. Dopiero od XV wieku stoi "ku chwale Ojczyzny", jako własność  ludu rzymskiego  w Palazzo dei Conservatori na Kapitolu. Tak więc dawno, dawno temu, w czasach gdy po  Palatynie hasały wilki zaczynał się Rzym. No rzecz jasna władza niszczy wszystko, nawet więzi braterskie, także trza jeszcze było ubić bliźniaka coby cieszyć się pełnią szczęścia. Podobno od  daty ubicia Remusa czyli od dnia 21 kwietnia 753 roku p.n.e. ( jak to obliczyli starożytni historycy ) liczy się historię Rzymu ( he, he, he, cudowne miasto, urodziło się pod ciemną gwiazdą , tak twierdzą niektórzy astrologowie ).


 
Dobra, tyle legendy a teraz czas na historie  bardziej konkretne ( legendy w jakiś sposób też są prawdziwe ale nigdy konkretne - żebyż to nasi politycy jeszcze rozumieli! ). Palatyn przeszedł taką drogę jak Wawel, najpierw powstała osada obronna  na wzgórzu a potem ludzie zasiedlali niższe partie i tereny pod wzgórzem.  Z czasem na górze została sama władza, patrząca z góry na pospólstwo. Znaczy normalka.  Pierwszą osadę nazwano Roma quadrata, powstała ona  na miejscu wcześniejszych osad - latyńskiej i sabińskiej datowanych na VIII i VII wiek p.n.e. . Rzym jest prawdziwie stary, to nie tylko legenda  a konkret potwierdzony  przez archeologów. Wg. ostatnich badań  ślady najwcześniejszego  siedliska na Palatynie datowane  są na wiek X p.n.e.. Co do Romulusa, Remusa i  Wilczycy to mamy tylko teorie różniste.  Moja ulubiona  to ta że w dawnej Italii wilczycami nazywano "panie niespożyte", damy o temperamencie bujnym jak kędziory greckich  efebów i  charakterze mocnym jak  dobre wino. Taka to niewiasta miała się doczekać bliźniąt, za sprawą Marsa ( he, he, he - za mundurem panny sznurem ) rzecz jasna. Ta teoria  łączy się z jeszcze jedną - nazwa miasta  miała  brzmieć Ruma, co znaczyło tyle co cycek. Niestety teoria z   miastem Cycek jest naciągana, najprawdopodobniej nazwa Roma wywodzi się od  nazwy etruskiego  plemienia Rumina które pomieszkiwało na Palatynie  i w okolicach. Wygląda na to  że  Rzym od początku był taki trochę wielokulturowy,  z legendarnej wersji  historii przebija rzeczywista złożoność demograficzna  miasta które  już u samego zarania  łączyło różne tradycje, starożytni Rzymianie mieli świadomość że są produktem wieloplemiennym ( stąd najprawdopodobniej wynikała ich otwartość na inne kultury w czasach późnej  Republiki i Cesarstwa ). W legendzie wyglądało  to tak - najsampierw był niby spór na linii Romulus a Sabinowie.  Chodziło o "kobiełki" i perspektywę rozwoju. Spór  załatwiono  po wilczo - rzymskiemu zagarniając  żeńskie dobro, które to dobro z kolei dla dobra własnego potomstwa udobruchało wkurzonych sabińskich dziadków. Efektem zawarcia pokoju było "dwukrólewie" czyli sprawowanie władzy  przez  Romulusa i Tytusa Tacjusza ( stąd potem tradycja sprawowania władzy przez  dwóch konsulów - taa... ).  Jak  Romulus  został wzięty żywcem  do nieba i został  bogiem Kwirynem (  tak narodziła się inna tradycja - ubóstwianie władcy , był tylko problem z tym "żywcem do  nieba" ) królem Rzymu został Numa  Pompilusz, władca Sabinów. 



Nie będę Wam  w tym wpisie  przedstawiała fotek konkretnych  budynków z opisem "a to jest właśnie to". Od tego to są przewodniki po  Palatynie żeby ludziom  uzmysłowić czym ten piękny zbiór cegieł, dostojna ruina tak naprawdę jest. U mnie zdjęcia  są  od nastroju, he, he, he. Napiszę Wam za to że   przed wybraniem się na Palatyn warto sobie taki przewodnik ilustrowany fotami solidnie przewertować i  przypomnieć co  nieco z historii starożytnej ( zresztą nie tylko starożytnej bo przeca  życie na Palatynie nie zamarło w 476 roku n.e. ). Jak Was kiedyś do Rzymu zaniesie i zahaczycie o Palatyn uzbrojeni w przewodnikową  wiedzę będzie Wam łatwiej zobaczyć to czym kiedyś to miejsce było, kamienie i cegły przemówią. Oczywiście nie musicie tego robić, ruiny są tak piękne a miejsca tak  klimatyczne że magię miejsca na pewno odczujecie.  No chyba  że  będzie 40 stopni na plusie, albo oberwanie chmury.  Mła z "podróżniczego"  łobowiązku ( takie ma zboczenie ) napisze Wam co się na tym rzymskim wzgórzu znajduje. Tak średnio dokładnie Wam napisze, fotki wklei nie zawsze na temat ( naprawdę nie sugerujcie się nimi, nie przedstawiają miejsc które obok albo  pod  spodem  czy na górze opisuję, no  może z wyjątkiem ogrodów rodu Farnese ). Łobowiązek mła  wypełni  bo bardzo chce żebyście wiedzieli Drodzy Czytający z jakiego rodzaju ogromem historycznego bagażu macie do czynienia. Lojalnie uprzedzam że lektura  jest z tych dłuższych i "naszpikowanych" datami i  imionami ( jakoś trudno mi  inaczej pisać o historii, pewnie  durne szkolne  nawyki się kłaniajo ).

Chyba najstarszym budynkiem a właściwie to resztkami budynku jest tzw. Capanna di  Romolo. Tradycyjnie te ruiny domostwa, uchodzą za miejsce którym mieszkał Romulus. Wg. archeologów zachowane do dziś fundamenty zbudowane z wielkich kamiennych  bloków i fragmenty  ścian  rzeczywiście pochodzą z VIII wieku p.n.e. . Budynek nie miał szans aby zachować się w całości, gdyż w dużej mierze wykonany był z drewna. Czas w którym powstał  nie był jeszcze czasem  "marmurowego Rzymu".  "Rezydencja"  Romulusa była  z tych prostych i niewielkich ( największy "chatek" miał około 15 metrów kwadratowych powierzchni ) ale miał już kanalizację  oprowadzającą  wody deszczowe  ( taki mały kanał ) i zwierzęta hodowlane  nie mieszkały pospołu  z ludźmi  tylko w przylegającej do chatki szopce.  Tak to wielkie rzeczy zaczynają się od  tych małych ( jak w tym starym szmoncesie w którym Icek  na widok Bazyliki św.  Piotra pełen podziwu wypowiada zdanko "A zaczynali tak skromnie, od stajenki." ). W czasach Republiki Rzymskiej wzgórze stało się dzielnicą rezydencji, tu swoje domy stawiali patrycjusze. Oczywiście im   bardziej Republika stawała się   łupieżcza tym większe rezydencje wyrastały na Palatynie. Z owych republikańskich czasów  do dziś ostały się jeno fundamenty i pozostałości budynków w tych mniej "wartościowych" częściach wzgórza. Najlepsze  "miejscówki" podlegały bezwzględnym prawom rynku, domy były  odsprzedawane, burzone, na miejscu starych domostw tworzono  nowe.



Tak na przykład wyglądała  historia domu pierwszego rzymskiego cesarza Oktawiana zwanego Augustem. Tuż przy świątyni Apolla, połączona z nią tarasem, została zbudowana na ruinach stojących tu wcześniej domostw, między innymi domu Hortensjusza ( rzymskiego adwokata, drugiego po Cyceronie najsłynniejszego mówcy w okresie republikańskim ) czy domu Kwintusa Lutacjusza Katullusa ( konsula Rzymu ). Nie była to już mała  chatka choć jeszcze bardziej  przypominała domy z czasów republiki niż cesarskie  ekscesy  Domicjana.  Ot,  domiszcze z częścią reprezentacyjną i maleńkimi pokojami  prywatnymi. W części prywatnej  archeologom udało  się odkryć parę  pomieszczeń z pięknymi zdobieniami (  między innymi "Salę Masek" z bogatą dekoracją inspirowaną scenografią teatralną czy "Salę Girland" ). W części reprezentacyjnej  odsłonięto dziewięć  pomieszczeń ( "Salę Czarnych Ścian", "Bibliotekę Zachodnią", "Salę Perspektyw", "Salę Kolumnową", "Kwadratowy Perystyl" , "Studio Augusta" )  które zdobione są malowidłami naściennymi z motywami roślinnymi i zwierzęcymi, nakryte sufitem z dekoracją stiukową. Tak na bogato to było zrobione. Dom  małżonki Oktawiana Liwii Druzylli zwanej też  Liwią Augustą ( to ta  o której Tacyt napisał "Jako matka złowroga dla państwa, jako macocha złowroga dla domu Cezarów" - wicie rozumicie, dla ukochanego synusia Tyberiuszka gotowa na wiele wliczając w wiele otrucie przybranego rodzeństwa Tybiego i kto wie czy nie ukatrupienie  jego ojczyma,  co  oczywiście  skończyło się tym  że  rozpuszczony Tybi wcale  nie kochał mamusi tylko  uważał ją za zbędny  balast ) jest  skromniejszy niż ta pierwsza cesarska siedziba. Domus Livia jest jednak o tyle chętnie zwiedzany że posiada taras z którego  roztacza się widok na tzw. całokształt. Do dziś z tego domu,  który jest tak naprawdę domniemanym domem Liwii ( inskrypcja z budynku  "Iulia Augusta" nie musiała koniecznie odnosić się do Liwii Augusty )  zachował się dziedziniec otoczony arkadami oraz trzy pokoje z całkiem nieźle "przetrzymanymi"  freskami z około 30 roku p.n.e. wykonanymi w tzw. drugim stylu pompejańskim ( fresk przypominający kulisy teatru, freski ze scenami mitologicznymi, fresk imitujący otwarte okna z widocznym za nimi krajobrazem - cudności choć nie takie  jak w wiejskiej willi Liwii ). Oczywiście tkanka miasta to nie tylko  domy, w tej części wzgórza gdzie leżą  dom Romulusa i Augusta możemy zobaczyć resztki schodów  które prowadziły niegdyś  z Palatynu  w okolice Circus Maximus. Nazywają  je Scalae Caci, schodami trójgłowego  olbrzyma Kakusa, synusia boga Wulkana.  Synuś podobno  pomieszkiwał  kiedyś w jednej z grot na zboczu  Palatynu. Ciekawe jakie  jest źródło legendy  o tym ziejącym ogniem  potworze?



Jenak  to nie "schódki"  jak to  nazywajo  odzianie tylko akwedukt zbudowany przez  cesarza Klaudiusza jest tym co z takiej tam osady robi prawdziwe miasto. Drodzy  Czytelnicy,  woda bieżąca na każdym rogu to było marzeniem starożytnych inżynierów.  Dla mła jedną z najbardziej spektakularnych oznak upadku cywilizacji w czasach wczesnego średniowiecza był przymus kopania studni.  Niewyobrażalna wręcz degrengolada! Akwedukt  Klaudiusza powstały w latach 38 - 52 ( zaczął  budować szalony Kaligula, Klaudiusz dokończył ) był ósmym w kolejności  akweduktem doprowadzającym  wodę  do Rzymu. Pierwszy  rzymski akwedukt zbudowano w czasach Republiki  Rzymskiej, w 312 roku p.n.e. . Jak widzicie na Palatyn wodę doprowadzono stosunkowo późno, w końcu  bogaci  patrycjusze i sam cesarz mieli  tyle  niewolników  że tzw.  problemy z wodą nie zaprzątały głowy mieszkańcom  rezydencji palatyńskich. Aqua Claudia płynęła woda z odległego o  ponad 68 kilometrów  źródła, 16 kilometrów akweduktu biegło nad   ziemią ( 11 kilometrów na arkadach i 5 kilometrów na mostach ). Przy antycznej ulicy via Latina woda przechodziła przez system filtrów  i akwedukt  wychodził na powierzchnię. Jego ostatnie 13 kilometrów biegło nad ziemią na wysokich arkadach. Akwedukt funkcjonował 10 lat i uległ zniszczeniu. W 71 roku n.e.  odbudował go cesarz Wespazjan a w 81 roku doszło do kolejnej odbudowy za czasów syna  Wespazjana,  cesarza Tytusa. Za panowania Nerona zbudowano odnogę akweduktu zwaną Arcus Neroniani, w ten sposób zaopatrzono w wodę wszystkie z ówczesnych 14 dzielnic miasta. Za czasów cesarza  Domicjana woda z akweduktu dotarła do centrum  Palatynu.  Obecnie na Palatynie możemy podziwiać jedynie smętne resztki tego cudu inżynierii,  jak nas  nosi coby akwedukty z bliska  obejrzeć to lepiej zrobić wycieczkę do Parco degli Acquedotti, bardzo klimatycznego miejsca. W Rzymie resztki Aqua Claudia można zobaczyć idąc via Pernestina.



Akwedukt kończył się  nimfeum, taką świątynką najad, którą   tradycyjnie kończyły się akwedukty. Dziś na Palatynie można zobaczyć ruiny tzw. Septizodium ( tak po prawdzie to Septizodium bardziej widoczne  jest z zewnątrz muzeum, z via di San Gregorio ), monumentalnej fasady zbudowanej w 203 roku n.e. przez cesarza Septymiusza Sewera. Była to kwadratowa budowla z niszami, w których stały posągi. Po jej ścianie kaskadami spływała doprowadzana akweduktem woda wpadając do wielkich cystern, z których była później doprowadzana do pałacu cesarza. Taki pewien rodzaj fontanny, gdzie woda przelewała się przez kilka pięter i wpadała do  basenów. Septizodium miało 89 metrów długości, aż trzy poziomy oparte na kolumnach z niszami. Septizodium przylegało do niezachowanego do dziś pałacu cesarza Septymuisza Sewera.  Dla mła jednak bardziej kręcące niż pałac tego cesarza  byłyby termy  nazwane  jego imieniem. Byłyby, gdyby było  ich "więcej".  Ale zacznijmy od początku, od panującego przed Septymiuszem Sewerem cesarza Domicjana. To był wielki  budowniczy, nadał ostateczny kształt wielu budynkom które dziś jawią nam się jako symbole architektury starożytnego Rzymu ( Koloseum na ten przykład ). Zanim powstały termy wybudowano coś co  dziś zwie się  Arkadami Seweriańskimi a co w rzeczywistości jest budowlą zaprojektowaną przez Rabiriusa, architekta cesarza Domicjana.  Arkady powstały jako sztuczne przedłużenie wzgórza palatyńskiego (  kończyło się  stromym spadkiem ). Wybudowanie arkad umożliwiło wybudowanie term. Termy zaczął budować   Domicjan, kontynuował Sewer a zakończył inwestycję Maksencjusz. Trwało to budowanie  bo były to termy godne Palatynu, luksusowe. Funkcjonowały do  IV wieku, później zaczęły popadać w ruinę. W wieku XVI  papież Sykstus V pokusił się o  "odzyskanie materiału budowlanego", znaczy termy zostały rozebrane a  uzyskany budulec wykorzystany do budowy Kancelarii Papieskiej oraz kaplicy w bazylice Santa Maria Maggiore. Także to  co z term zostało to sobie mła  mogła pooglądać  także w jednej z najbardziej znanych rzymskich bazylik.



Najbardziej imponującą  ruiną na wzgórzu  są dla mła resztki pałacu cesarza  Domicjana,  którego mniej obyci z historią starożytną radośnie mylą z Dioklecjanem ( to ten od zabytków w Chorwacji ). To był naprawdę olbrzymi kompleks pałacowy, robi wrażenie mimo że czas go nie oszczędził, te  resztki które  dziś  widzimy to  efekt wykopków XVIII wiecznych archeologów.  Pałac powstał  wg.  projektów znanego nam już  architekta Rabiriusa w latach 81- 92. Jedną z części  kompleksu był stadion. Wybudowano  go na planie w kształcie bardzo wydłużonego prostokąta ( długości 160 metrów i szerokości metrów 48 ) z zakrzywioną południową częścią. Przez środek stadionu biegł obmurowany pas ziemi, wokół którego pędziły rydwany. Do dziś zachował się tylko końcowy fragment tego pasa.  W absydach stadionu znajdowała się niegdyś olbrzymia trzypokojowa loża cesarska, z której cesarz oglądał  zawody sportowe rozgrywane na swoim prywatnym "placyku zabaw" (  niedaleko jest też prywatny   "placyk zabaw" przeznaczony do  walk gladiatorów, choć wielu archeologów jest zdania że był to raczej amfiteatr i kto wie czy nie wybudował go już po  upadku Cesarstwa Rzymskiego król  Ostrogotów , Teodoryk Wielki ). "Właściwy" budynek pałacowy był tuż obok. To  prawdziwy moloch, wielopiętrowy, rozległy że tylko na wrotkach  po nim się poruszać, taki cesarski  do bólu. Zdaniem mła nie mógł być inny, po prostu po Domus Aurea Nerona nie wypadało stawiać siedziby cesarskiej w innym rozmiarze niż XXXL. Tradycyjnie podzielony na część reprezentacyjną i tą prywatną, przy czym tą prywatną wybudowano nieco  później niż reprezentacyjną. Wiadomo najważniejsze dla każdej władzy jest tzw.  pokazanie się.



Część reprezentacyjna zwana Domus Flavia ( rzecz jasna powstała na miejscu zabudowań wcześniejszych, z czasów  Nerona ) to dziś ślady,  np. pozostałości po prostokątnym perystylu, który otoczony był niegdyś portykiem z kolumn z numidyjskiego marmuru. Dawno, dawno temu na środku mieściła się wielka, ośmioboczna fontanna ze ścianami tworzącymi labirynt.Po północnej stronie do perystylu przylegało wielkie pomieszczenie zwane Aula Regia ( rozmiar z tych imponujących - 30,5 x 38,7 metra ) które było cesarską salą tronową. Oczywiście na tym się nie kończyło, po przeciwnej stronie perystylu znajdowała się kolejna wielka sala reprezentacyjna, w której cesarze wygłaszali przemówienia. Po stronie zachodniej z kolei mieściła się niewielka bazylika pełniąca rolę sali sądowej.  Cały kompleks wykonawczo - sądowniczy w jednym  miejscu!  Po wschodniej stronie zaś mieściło się Lararium czyli kaplica poświęcona ubóstwionym Larom, duszom przodków. Ponoć  Lararium miało być też siedzibą gwardii pretoriańskiej  ( ważne miejsce dla ważnej instytucji  - gwardia była  ważna , to ona lub legiony  często stanowiły o tym kto będzie cesarzem  ). W pobliżu perystylu znajdowała się również wielka sala flankowana dwiema mniejszymi. Była to oficjalna sala bankietowa cesarza zwana Coenatio Jovis. W niej zachowało się hypocaustum  czyli podwójna podłoga, służące do ogrzewania pomieszczenia ciepłym powietrzem. To nie dziwi  bo w Rzymie cesarz przebywał przede wszystkim w tzw. sezonie grzewczym. Na czas upałów, co bardziej majętni ewakuowali się na wieś. Hypocaustum wyglądało tak że  marmurowa posadzka stała na szeregu podpórek około metra powyżej poziomu pierwszej podłogi. Ta wolna podpodłogowa przestrzeń była  wypełniana gorącym powietrzem przy pomocy wielkiego pieca umieszczonego w centralnym pomieszczeniu pałacu pod posadzką. Temperaturę można było regulować, taka cywilizacja! Pierwsze hypocausta powstały w Rzymie w czasach bardzo wczesnego Cesarstwa, za Tyberiusza.  Sam system grzewczy jest stareńki, już jakieś 2000 lat p.n.e. funkcjonował na obszarze dzisiejszego Pakistanu.  Na północ Europy dotarł późno, na naszych ziemiach pojawił się  w XIII wieku. Oczywiście wszystkie niemal przewodniki piszą o marmurowych  wykładzinach ścian pałacowych. Były wypolerowane na tzw. błysk  licheński coby odbijały postacie ewentualnych skrytobójców.  Cesarz Domicjan zbyt  wiele  wiedział o władzy i zastosował taki środek bezpieczeństwa. Za wiele nie pomogło, po piętnastu latach rządów został zamordowany w pałacu cesarskim w Rzymie, w wyniku spisku pretorianów, cesarskiego szambelana i cesarzowej Domicji Longiny. Nie wiem tak do końca  czy to życie uczuciowe ( hym... taa...  mariaż cesarski był  burzliwy, Domicja  Longina była trzykrotną rozwódką, panią swawolną, dwukrotnie poślubiła tego samego faceta czyli  Domicjana a na koniec była przynajmniej świadoma spisku i nie ruszyła palcem, najprawdopodobniej pragnąc zachować  tytuł Domitia Domitiani ), czy też działalność publiczna ( reforma administracyjna państwa, przede wszystkim postawienie na ekwitów i upaństwowienie ściągania podatków ) wykończyła cesarza.

Prywatna część domu cesarskiego
zwana jest  Domus Augustana ( nie mylić z Domus  Augusti, siedzibą pierwszego cesarza  Rzymu ). Domus Augustana jest też taki dwuczęściowy - część północna tradycyjnie  po rzymsku zbudowana została została wokół dużego perystylu  z centralnie umieszczonym basenem, na środku którego znajdowała się wysepka ( prawdopodobnie stała tam świątynia ulubionej  bogini Domicjana, Minerwy  - wg. legendy w tejże świątynce stał posąg tej  bogini przywieziony przez Eneasza z Troi, którego jak wiadomo, he, he, he,  Rzymianie mieli za praszczura ). Przy wschodnim i zachodnim boku perystylowego dziedzińca pobudowano  szereg pokoi oraz olbrzymie pomieszczenie z dwiema przeciwstawnie umieszczonymi absydami. Część południowa pałacu leżała poniżej poziomu części północnej i składała się z kwadratowego dziedzińca z dwukondygnacyjnym portykiem, na środku którego stała wielka fontanna, dwóch pokoi po stronie północnej, olbrzymiej sali z dwoma basenami po stronie zachodniej, z której to sali wychodziły schody prowadzące na jeszcze niższe kondygnacje. Dziś największe wrażenie robią resztki fontanny, fragmenty z czterema półksiężycami nazywanymi kolczykami Amazonek, stąd urobiono jej nazwę Fontanna Amazonek. Z pałacu zachowała się też Eksedra, półkolista ściana wypełniona niszami w których niegdyś stały posągi, pięknie zakolumnowana. Jest niewidoczna ze wzgórza, można ją zobaczyć od strony Circus Maximus.  Z Eskedery ponoć cesarz obserwował wyścigi odbywające się w cyrku. Pałac nie zawsze cieszył się estymą wśród następców Domicjana, wielu z nich nie uczyniło z niego swej głównej rezydencji ( taki Hadrian na ten przykład jak już musiał przebywać w okolicach Rzymu to siedział w swojej willi w Tivoli ). Od III wieku był sporadycznie zamieszkiwany, ponieważ cesarze "cesarzowali" głównie w prowincjach. Jeden z ostatnich cesarzy Walentynian III przebywał w nim nieco dłużej, pełnił też rolę rezydencji Teodoryka Wielkiego i jego wnuka Atalaryka. Później rezydowali w nim jedynie bizantyńscy administratorzy. Skończyło się rumakowanie! Niedaleko  pałacu można obejrzeć ruiny Pedagogium  oraz Schola Praeconum . Pierwsze to szkółka  dla  niewolników pałacowych bo personel trzeba  kształcić, drugie to szkoła cesarskich urzędników niższego stopnia ( w zakres obowiązków wchodziło porządkowanie zgromadzeń  i przewożenie poleceń ).



Oprócz resztek pałaców, term, akweduktów, willi i domostw ( Aula  Isiaca, tzw. Dom  Gryfów ) i najprawdopodobniej paru insuli na wzgórzu mamy takowe  "przyziemne" urządzenia jak cysterny, resztki schodów i dróg a także  "wzniosłości", resztki świątyń.  Świątynia Magna Mater utożsamianej z małoazjatycką Kybele była świątynią ważną dla tożsamości Rzymian. Rzymianie  mieli szczególne nabożeństwo do tej  bogini, ponieważ jej kult wyznawał praszczur  Eneasz, Rzym był oddany w opiekę Magna Mater.  Hym... cóś mnie to przypomina. Do Rzymu Kybele zwana później  Magna  Mater sprowadziła się wskutek dość mistycznych  okoliczności.  Podczas II wojny punickiej kapłani na polecenie senatu odwołali się do Libri Sibyllini ( wieść gminna niesie że od Sybilii z Kyme zakupił je Tarkwiniusz zwany Pysznym ) pytając o wynik wojny. Zwierzchność  Najwyższa wskazała jako ratunek dla Rzymu  sprowadzenie bogini, którą niegdyś czcili ich przodkowie. Scypion Afrykański zarządził i w kwietniu 204 r. p.n.e. w porcie w Ostii zakotwiczył okręt przywożący z Pesynuntu  posąg bogini ( matrony rzymskie witały boginię a niejaka Claudia Quinta, osobiście ciągnęła cumy zadziwiając wszystkich  swoją krzepą - taka  to była z niej Wilczyca ). Początkowo planowano że  stanie on  świątyni Wiktorii na Palatynie ( niestety z tej  jednej z najstarszych świątyń  na wzgórzu zachowało się malutko ) , natychmiast jednak rozpoczęła się budowa świątyni Magna Mater, która to budowa z powodu wojennego  kryzysu  trwała  13 lat.  W 111 roku p.n.e. świątynia została podpalona,  odbudowana została przez Metellusa Numidyjskiego, późniejszego konsula Rzymu. Jakoś budynek nie miał szczęścia i spłonął ponownie, po raz drugi  odbudował świątynię w 3 roku n.e. cesarz Oktawian August. Z tego okresu zachował się do  dziś basen kultowy o wymiarach 16,5 m. x 3 m. Kult Wielkiej Matki przetrwał aż do IV wieku n.e. .  Później zastąpiła ją inna Matka. Zamiast Mater Deum ( jeden  z przydomków Kybele ) mamy Mater Deus. Świątynia Apolla nie była może aż tak przesiąknięta "prerzymskością", importowany z Grecji bóg znalazł jednak coś na kształt "małego Parnasu"  na wzgórzu  palatyńskim. Budowa świątyni Apolla rozpoczęła się w 36 roku p.n.e., świątynia poświęcona została 9 października 28 roku p.n.e. .  Niestety została zniszczona w wyniku pożaru jaki wybuchł w dniu 19 marca 363 roku. To już nie były czasy przyjazne greckim bogom i nie odbudowano jej. Przy tym  miejscu Apollinowego kultu swego czasu stała biblioteka, w której bardzo często w czasach Cesarstwa zbierał się senat. Niedaleko świątyni Apolla będącego też bogiem wieszczy, mieściła się świątynia  wróżów  rzymskich. Agurarium powstało w czasach cesarza Augusta, odprawiano tu  auspicje  państwowe,  że tak  rzecz ujmę. Co do urządzeń przyziemnych to cysterny  nie są najciekawszymi, za absolutny nr 1 uchodzi tunel. Ale od początku, znaczy od pałacu który zbudował na Palatynie Tyberiusz. Głównie dlatego, że wcześniej stał w tym miejscu  dom, w którym się urodził ( pałacu nie polubił, rezydował na wyspie Capri ). Pałac powiększył Kaligula, a następnie za jego przebudowę zabrał się Neron ( zanim wybudował dla swojego ego Domus Aurea ) . Budynek był rzymski do ostatniej cegły, pokoje umieszczone były wokół dużego perystylu. Do dziś udało się odkryć 18 pomieszczeń przykrytych sklepieniem kolebkowym, w większości tych przebudowanych przez Nerona. Archeolodzy ciągle przy nim grzebią, jest sznasa na nowe odkrycia. Ów wzmiankowany tunel to Kryptoportyk Nerona - podziemne przejście zbudowane za czasów Nerona łączące rezydencję Tyberiusza z pałacem Oktawiana Augusta oraz pałacem Domicjana. Miał 130 metrów długości, oświetlenie i wentylację dzięki otworom umieszczonym w różnych odcinkach. Jako "tajny tunel cesarski" miał też dekorację stiukową, nie uchodziło tak "na goło" pomiędzy cesarskimi siedzibami.



Dziś na ruinach Domus Tyberiana są tarasy  widokowe, widok mamy na Zatybrze, na Janikulum oraz na Kapitol, Kwirynał, no i przede wszystkim na Forum Romanum. Po upadku  Cesarstwa Rzymskiego Palatyn stracił z czasem na znaczeniu. Sic transit gloria mundi, politycy powinni mieć obowiązek zwiedzenia  Palatynu z przewodnikiem ( najlepiej uzbrojonym w rózgi pomagające zrozumieć różne postawy a także to czym one się kończą - syndrom Kasjusza Chaerei na ten przykład ), w przerwach na  odpoczynek  rozmyślanie nad  sentencjami  Seneki Młodszego - "Bonum ex malo non fit", "Concordia res parvae crescunt, discordia vel maximae dilabunturt", "Imperare sibi maximum est imperium". Ziemię na Palatynie we wczesnym średniowieczu podzielono pomiędzy różne zakony, zaczęły w poblizu rozpadających się starożytnych budowli wyrastać kościoły chrześcijańskie ( hym... często dlatego że cóś wyrastało cóś się musiało rozpaść ). Z tych czasów a konkretnie z wieku X pochodzi wzniesiony na fragmencie świątyni Sol Invictus, nazywanej też na cześć jej fundatora świątynią Heliogabala, kościół San Sebastiano, zbudowany wg. tradycji w miejscu męczeństwa świętego ( ciekawe którego bo św. Sebastiana męczyli dwa razy ). Na fragmencie bo świątynia Heliogabala, która stanęła tu w 221 roku n.e.  miała 70 metrów długości i 40 metrów szerokości a z której ostały się jeno ruiny pięciołukowego portyku, tzw. Pentapylum. Obecny wygląd kościoła jest wynikiem przebudowy, której na zlecenie papieża Urbana VIII Barberini w 1632 r. dokonał Luigi Arrigucci.   Niedaleko tego kościółka  znajdują się "jeszcze nieodkryte skarby archeologii" - być może  fragmenty świątyni Jowisza Statora zbudowanej około 750 roku p.n.e. Kiedy minęły wieki średnie przyszedł czas na kolejne zmiany. Wzgórze zostało podzielono pomiędzy dwa rody: Farnese i Barberini. Ród Farnese postawił na ogrodnictwo a Barberni uprawiali na stokach Palatynu winne grona. Coby błogosławieństwo na nich spływało w 1675 roku na ruinach antycznej cysterny na wodę zbudowali kościół pod wezwaniem San Bonaventuro ( po prawdzie to ufundował go najważniejszy z Barberinich, kardynał Francesco Barberini ). Barberini posiadali południową stronę wzgórza więc  chyba te winnice były należycie pobłogosławione słońcem. 



Ród  Farnese  zapisał się w historii między innymi stworzeniem na północnych stokach  Palatynu Orti Farnesiani czyli Ogrodów Farnese. Powstały  w XVI wieku  na ruinach rezydencji cesarza Tyberiusza. W roku 1550 kardynał Alessandro Farnese  wydał polecenie założenia ogrodów Giacomo Barozzi da Vignola.  Giacomo był jednym z trzech największych architektów epoki włoskiego manieryzmu, o jego klasie świadczy choćby to że pozwolono mu kończyć prace rozpoczęte  przez takiego  geniusza jak Michała Anioł.  Oparł się na znanej od starożytności koncepcji ogrodu zamkniętego Hortulus conclusus, którą  chrześcijaństwo nasyciło mocno religijną treścią. Nazwę założenia zaczerpnięto z "Pieśni nad pieśniami" , wersja z Biblii Vulgaty wygląda tak - "Hortus conclusus soror mea, sponsa, hortus conclusus, fons signatus". Pod  koniec średniowiecza uznawano taki ogród za wyraz  koncepcji Nieustającego Dziewictwa Maryji ( takie tam teologiczne gadki  na temat nieustanności miały  miejsce w wiekach średnich ). W tzw. Brewiarzu Grimani przewijają się pewne stałe elementy nawiązujące do Niepokalanego Poczęcia: zamknięty ogród ( hortus conclusus ), wysoki cedr ( cedrus exalta ), studnia wód żywych ( puteus aquarum viventium ), drzewo oliwne ( oliva speciosa ) , fontanna w ogrodzie ( fons hortorum ), krzew róży ( plantatio rosae ). Praktycznie ogród zamknięty został "skodyfikowany" w traktacie Pietro Crescenzi z Bolonii "Liber ruralium commodorum". To dzieło często było kopiowane, co potwierdza wiele zachowanych rękopisów jego tekstu, często drukowanych w XV i XVI wieku.



Orti Farnesiani sul  Palatino były  pierwszym prywatnym  ogrodem botanicznym w Europie, niewiele wcześniej na przełomie wieków XV i XVI   ogrody  botaniczne powstawały tylko przy włoskich uniwersytetach. Klasyka w najlepszym wydaniu, ogród kwaterowy z centralnie położoną fontanną, należycie wystrzyżony, pełen wszystkiego co winno tworzyć  ogród zamknięty. Kardynał Alessandro był zachwycony tymi zaroślinnionymi tarasami z których roztaczał się piękny widok. W swoim ogrodzie wywodzącym  się ze starego rzymskiego peristylum wybudował sobie letnie mieszkanko, willę, której projekt przypisywano niegdyś   Michałowi Aniołowi a którą tak naprawdę zaprojektowali Vignola i Rainaldi. Ogrody oczywiście wyglądały  inaczej niż dzisiaj, przede wszystkim zajmowały znacznie większy obszar. Były w nich  budowle ogrodowe takie jak Teatro del Fontanone ( znaczy fontanna ), vivarium czyli olbrzymia wanna robiąca za oczko wodne z rybkami, woliery z ptaszętami. Do tego wszystkiego należy jeszcze dodać ścieżki spacerowe pod Domus Tyberiana, starożytne rzeźby które kardynał namiętnie kolekcjonował ( miał to zacięcie kolekcjonerskie po dziadku, papieżu Pawle III w którego posiadaniu  była najlepsza kolekcja starożytnej  rzeźby w Rzymie  ).  No i Casina pełna fresków dobrego pędzla.  Ogród podupadł w XVII wieku ale  u schyłku XVIII wieku podróżnicy  tzw. Grand Tour odkryli  go ponownie.  W XIX wieku nie wypadało nie wizytować tego ogrodu podczas pobytu w Rzymie. 


Pierwsza połowa wieku XIX przynosi kolejne zmiany własnościowe na wzgórzu. Część wzgórza należąca do  rodu Barberini dostaje się w ręce cara Rosji, część należąca do rodu rodu Farnese zaś staje się własnością Napoleona Bonaparte. Wreszcie w drugiej połowie XIX wieku cały teren przejmuje władza kościelna.  Jednak  papież Pius IX bardzo szybko pozbywa się wzgórza przekazując je  nowo powstałemu państwu włoskiemu. Rozpoczynają się wielkie badania archeologiczne wzgórza, takie znacznie bardziej profesjonalne  niż  amatorskie  wykopki mające miejsce w XVIII wieku. Na nowo odkrywa się ruiny i historię Palatynu. Kiedy człowiek schodzi via  Nova, przez Clivo  Palatino  ku Forum  Romanum czuje w nogach te parę tysięcy lat. To jest właśnie  rzymski problem mła, na raz tej masy historii ogarnąć się nie da. Na jednym wzgórzu pod specjalnie dla mła przygotowanym przez Najwyższego Operatora Turystycznego  dramatycznym niebem ( jak z antycznej tragedii w której nieuchronnie musi wypełnić się przeznaczenie czyli dżedż ulewny spaść i pieron walnąć ) było dla mła więcej zachowanej ludzkiej pamięci  niż w całkiem sporych miastach. Ba, nawet więcej  niż w tych olbrzymich! A wiecie Drodzy Czytający, Mamelon i mła dopiero schodziły na Forum Romanum. Strach się bać!

8 komentarzy:

  1. Omatulu, na trzy razy czytałam.
    Skąd ty kobieto tyle wiesz o tych małżeństwach, romansach, spiskach, truciu i skrytobójcach?
    Poza tym polerka "na błysk licheński" spowodowała u mnie wariacki napad śmiechu :D
    I musiałam odczekać.
    Zdjęcia bardzo oddają klimat. Ogromnie mnie się podobało!
    Miłego dnia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Plotki, My Dear, plotki! Zawsze przejawiałam zainteresowanie tym wszystkim o czym na ogół mówi się półgębkiem i nie pisze w takiej oficjałkowej wersji historii jaką są szkolne podręczniki ( oficjałkowej bo porządna oficjalna historia niczego nie pomija ). Błysk licheński to dość popularny termin wśród kamieniarzy. :-)

      Usuń
  2. Literówkę w tytule popraw! :-)))
    A teraz będę czytać resztę.
    Twoja uniżona korektorka, Agniecha spod płota.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięks Agniecho, jakaś Anitka przez q pisana mła się wdarła i kręciła. ;-)

      Usuń
  3. Przemijalność - siedziało w tle głowy czytając post jak jakiś zły chochlik na ramieniu szepczący do ucha. Przemijalność, która dla współczesnego człeka jest czymś odległym i w żaden sposób nie związany z jego życiem :) Tworzymy, prześcigamy się w tych różnych nowinkach budowlano mechanicznych a skończymy jak ten piękny i stary zabytek, tylko tym razem swora wilczyc nas pożre z zmęczona naszym niszczeniem planety. A swoją drogą ciekawe czy dla zwierząt tak mityczna wilczyca też jest bohaterką?
    Ot takie tam... cudowne wakacje sobie sprawiłaś :) Mam nadzieję, że pogoda lżejsza niż u nas była :)

    OdpowiedzUsuń
  4. To wakacje kwietniowe były, wtedy Rzym da się oglądać. Nie wyobrażam sobie stania w upale czterdziestostopniowym godziny i trzydziestu minut w kolejce coby oblookać starożytności. Latem z Rzymu kto może to myka, od antyku nic się pod tym względem nie zmieniło.
    Wilki mają hierarchię w stadku podobną trochę do ludzkiej. Tworzą też rodziny ze skomplikowanym wzorem powiązań. Jakby wilczyca zdecydowała się na przygarnięcie inszych młodych i wywalczyła sobie w stadzie takie prawko, to nikt by nie miał nic do zawycia. Insza sprawa że tak wychowane cudze młode szybko musiałyby wrosnąć w stado. Mamusia zawsze jest bohaterką, he, he, he. Seneka też był tego zdania. :-)

    OdpowiedzUsuń
  5. Wspaniałe miejsce, raj na ziemi... Od zawsze marzę o podróży do tych magicznych Włoch i mam nadzieję, że już nawet w te wakacje się owe marzenie spełni... Pozdrawiam, będę zaglądać do Ciebie częściej! ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie do końca taki raj, na Palatynie swego czasu rezydowało mnóstwo politycznych węży i żmij!;-) Do Italii warto pojechać, tam prawie wszystko jest zarazem historyczne i urodziwe. Mam nadzieję że uda Ci spełnić marzenie. :-)

      Usuń