Mła ostatnimi czasy zaczęła zwracać uwagę na pewien pojawiający się w życiu publicznym motyw - Jak zachować twarz? Wicie rozumicie, kupa ludzi ze świecznika ma gębę, na którą długo pracowali w pocie czółka i z talentem równym temu Gombrowicza, no a teraz chcą mieć twarz. No niestety, twarz to sprawa jednorazowa, zastąpisz gębą i już jej nie masz. Na przykład liberalne elity bardzo chcą być liberalne, tylko po srowidowych obeszczeniach w ten ich liberalizm otwarcie się wątpi. Konserwatywne elity bardzo chcą być ostoją porządku, tylko po kretynizmach konserwatystów, które z porządkiem mają mało wspólnego, nikt rozsądny nie podejrzewa ich o obronę konserwatywnych wartości. Chcenie mienia twarzy nie wystarcza, trzeba brać odpowiedzialność na klatę. Nie ma brania na klatę ciężaru własnych czynów, nie ma twarzy. Nie pomoże dyrektywa o ustawiania w szopce figurki przewodniczącej KE, obowiązująca od 2027 roku, kiedy chcemy wprowadzać cenzurę, nie pomoże czterdzieści tysięcy słów na minutę wygłoszonych w dzień Bożego Narodzenia, jacy to szanujący tradycję jesteśmy, kiedy tożsamość Zachodu wymieniamy za walutę niewiadomego pochodzenia. Politycy nie mają twarzy, mają gęby, nie są zatem szanowani. Na Zachodzie to bardzo widoczne, na świecie nieco mniej, ale proces się zaczął. Nawet w mordorach i orkolandach prestiż władzy spada, trzeba tam coraz mocniej dociskać ludzi, żeby chcieli w gębach zobaczyć twarze. Do ludzi dociera jaka to szopka i stajenka licha, ta cała nasza świecznikowa polityka. Dla mła to zdrowy proces, brak szacunku to kwestionowanie autorytetu, to prędzej czy później zmieni nam system zarządzania ludźmi. Dzisiejszy wpis ozdabiają świąteczne kocie kartki a w Muzyczniku mła zapodaje cóś prawosławnego.
czwartek, 18 grudnia 2025
Rzecz o zachowaniu twarzy
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)


Brak komentarzy:
Prześlij komentarz