Dziś dalsza część turystycznej przebieżki po Brugii, trasa jednodniowych wycieczek. Wzdłuż kanałów zwanych tu reien, co ponoć pochodzi od nazwy rzeki Reie. Nazwa rzeki wg. niektórych źródeł mogła być też pierwotnym określeniem miasta. To się wzięło stąd ze celtycka nazwa rzeki Rogia przypomina nazwę Brugia. Rogia to w języku Galów "woda święcona", hym... etymologia znaczy szlachetna. Wg. źródełek, które uznają odrzeczną nazwę Brugii, w wyniku ewolucji nazwa wody, Rogia lub Ryggia, stała się również nazwą miasta Bryggia. To B przed R jest wiązane z skażeniem do którego doszło w w czasach najazdów Wikingów, chodzi o staronordyckie słowo bryggja, oznaczające pomost lub nabrzeże. Nazwa Brugia wykazuje podobieństwo do Bryggen, historycznego portu w Bergen, który zresztą podobnie jak Brugia był od XIV wieku ważnym miastem Ligi Hanzeatyckiej. Mła to się zdawa że Celty sobie a nawa miasta powstała w czasach skandynawskich najazdów. Brugia była ośrodkiem do którego łatwo było się dostać z morza rzeką, ten pomost i nabrzeże bardzie wskazują na lud morski, że tak to określę, jako na ten, któremu miasto zawdzięcza swoją nazwę. Najstarszym źródłem materialnym, w którym po raz pierwszy pojawiła się nazwa miasta, są monety datowane według najnowszych ustaleń na lata 864 - 898. Są na nich takie formy nazwy miasta jak: Bruggas, Bruccas, Briuggas i Briuccas.
Historyczne centrum
jest dobrze zachowane, zwłaszcza średniowieczny układ ulic. Na to że Brugia wygląda jak wygląda niewątpliwie wpływ miało też XIX wieczne budowanie w neogotyckim stylu. Było tak powszechne że powstał taki podtyp stylu, znany jako neogotyk brugijski. W wieku XIX wiele starych budynków zostało odrestaurowanych,
przebudowanych w tym stylu. Jednakże Brugia jest przeca znacznie starsza niż gotyckie czy nawet romańskie budowanie, już w II wieku naszej ery, była tu osada galijsko - rzymska. Między IX a XII wiekiem
miasto dzięki ważnemu portowi rzecznemu, który w gruncie rzeczy był prawie portem morskim. stało się międzynarodowym centrum
handlowym, jednym z najważniejszych w Europie. Utworzenie w 1134 roku Zwin, kanału nawigacyjnego pomiędzy Brugią a
morzem, zapewniło przetrwanie połączenia.
W 1089 roku Brugia została ogłoszona stolicą hrabstwa Flandrii, a od
XIII do XV wieku Brugię uważano za centrum
gospodarcze północno - zachodniej Europy. To właśnie tu powstała pierwsza na świecie giełda. Ze względu na swoje znaczenie
jako centrum handlowego w Brugii powstał pierwszy na świecie budynek
giełdy. Złoty wiek Brugii trwał od około 1280 roku do roku 1480, miasto liczyło wówczas cóś ze 46 000 mieszkańców.
Wyglądało wówczas jak wzorcowe miasto średniowiecza, otaczał je mur a centrum otrzymało nawet drugi mur miejski, którego część bram
przetrwała próbę czasu. Burgundzka rodzina panująca uczyniła
Brugię swoją siedzibę, co przełożyło się na obecność wielu znamienitych artystów, malarzy i architektów. Śmierć Marii Burgundzkiej w 1482 roku i zamulenie kanału spowodowało upadek znaczenia Brugii. Historycy spierają się dziś czy Brugia zbiedniała czy tylko przestała się bogacić.
XVI wiek nie był dla Brugii łaskawy, nie dość końca Burgundii, zamulenia kanału i zmiany biegu rzeki to jeszcze hrabstwo Flandrii w dynastycznych układach przypadło królestwu Hiszpani, królowie tego kraju byli także hrabiami Flandrii od roku 1592 do 1713 roku. Hiszpańskie panowanie Brugii nie służyło, wojny religijne i upadek handlu, te klimaty. Potem nastąpiło panowanie austriackie, aneksja francuska i zjednoczenia z Holandią i Belgią, tak jak w innych miastach Flandrii. Rewolucja przemysłowa w XIX wieku nie dotknęła Brugii w większym stopniu, jedyne o co brugijczycy wówczas walczyli to o prawdziwy port morski w pobliżu. Wraz z modą na odkrywanie gotyckiego dziedzictwa, Brugia zaczęła też robić za atrakcję turystyczną. Kiedy zbudowano port w Zeebrugge w 1896 roku a wystawa prymitywów flamandzkich w 1902 roku okazała się sensacją brugijczycy już wiedzieli co robić. Port to zawsze biznes a na własnej historii to już Włosi pokazali jak zarobić. Od tego czasu miasto jest atrakcją turystyczną, podczas obu wojen światowych Brugia została prawie całkowicie uchroniona przed zniszczeniem, bo bardzo mocno starano się by uniknąć zniszczeń. Dziś wycieczki tupią wzdłuż kanałów i wysłuchuje przewodników nadających o zabytkach cz miejscowych zwyczajach, np. o corocznej Procesji Krwi Świętej odbywającej się w Dzień Wniebowstąpienia w Brugii odbywa się Procesja Krwi Świętej, relikwii, ktorą Diederik van Alsace przywiózł z Jerozolimy do Brugii czy odbywającej się co pięć lat Procesji Złotego Drzewa upamiętniającej ślub Karola Śmiałego i Małgorzaty Yorku w 1468 roku.
Turyści drepczą najczęściej wzdłuż kanału Langerei, począwszy od ulicy Dijver przez chyba najbardziej znaną ulicę Brugii - Rozenhoedkaai. Kiedyś handlowano tu solą, w średniowieczu na Langerei w tym miejscu znajdowała się przystań, gdzie rozładowywano statki z solą, jednakże w XVIII wieku na ulicy wyrosły stragany z dewocjonaliami, wśród których największym powodzeniem cieszyły się różańce i stąd nazwa ulicy, hym... Różańcowa. Dreptanie po tych ulicach to cóś jak dreptanie po nabrzeżach Canale Grande w pobliżu Ponte Rialto w Wenecji, taki punkt bez zobaczenia którego pobyt w Brugii się nie liczy. Dlatego jest tam dość tłumnie, to jest trasa jednodniowych wycieczek z Brukseli do Brugii i Gandawy. Szlak do kościołów, szpitala świętego Jana i do beginażu, zatem nawet po przewaleniu się jednodniowych wycieczek, miejsce dość ludne. Przechodząc przez park w którym wystawiono ocalałe kolumny podtrzymujące niegdyś krytą przystań Waterhalle dochodzi się przez uroczy mostek w pobliże kościoła Maki Bożej Najświętszej Marii Panny i Muzeum Gruuthuse, któremu mła poświęci troszki więcej czasu. Mła co prawda nie była w środku ale już ogląd "po wierzchu" ja usatysfakcjonował na tyle ze postanowiła Wam nieco przybliżyć ten fragmencik miasta.
Wypada zacząć od niejakiego Baldwin z Lede, któren otrzymał w lenno tzw. gruut, możliwość warzenia i sprzedaży piwa oraz nakładania na innych piwowarów w okolicy konieczności wykupienia konieczność wykupienia takiego zezwolenia od lennika. Z czasem gruutrecht oznaczał także możliwość nakładania podatków na samo piwo. Ten monopol na warzenie napitku i zyski uzyskiwane z jego sprzedaży Baldwin z Lede otrzymał od innego Baldwina, hrabiego Flandrii, który do historii przeszedł jako Baldwin IX. Sprawa miała miejsce około roku 1200. Rodzina Baldwina z Lede zaczęła się wówczas pisać jako rodzina Van Brugge i była i pozostała jedyną rodziną w czasach feudalnych, której nazwisko było jednocześnie nazwą miasta. Z powodu wiadomego lenna do rodziny przylgnęło nazwisko Gruuthuse, bo dzięki monopolowo ród zdobył bogactwo, status i wpływy, czego widocznym dla wszystkich obrazem była ich rezydencja zwana Domem Panów Gruuthuse, zbudowana w jakże prestiżowym sąsiedztwie kościoła Matki Bożej Najświętszej Marii Panny. Dwór Gruuthuse posiada kapilcę modlitewną połączoną z tym kościołem. Według wielu historyków ród Gruuthuse, ludzi wzbogaconych na piwie, był najważniejszą z patrycjuszowsko szlacheckich rodzin w Brugii w czasie od XIII do XV wieku. Rodzina ta jako swoje "zawołanie" miała "Plus est en vous" , co można przetłumacz jak o "Więcej jest w tobie". Szlachectwo we Flandrii zdobywano nie tylko na polach bitewnych, od zawsze ceniono w tym regionie Europy umiejętności rozwijania biznesu.
Najbardziej znanym z rodu był Lodewijk van Gruuthuse, książę Steenhujis i hrabia Winchester ( tytuł hrabiowski przyznał mu król Anglii Edwarda IV w 1472 roku, za udzielenie gościny wygnańcowi w czasie wojny Dwóch Róż! ) a w latach 1462 - 77 był namiestnik Holandii i Zelandii. Był znany jako mecenas i kolekcjoner dzieł sztuki, był żołnierzem, dyplomatą i politykiem dworu burgundzkiego w czasach jego świetności. Urodził się w roku 1427 i całe jego życie upłynęło wśród blasków i cieni burgundzkiego panowania. Wicie rozumicie, brał udział w takich wydarzeniach jak: Turniej Białego Niedźwiedzia, Bankiet Złotego Bażanta, był kawalerem orderu Złotego Runa, katolickiego zakonu rycerskiego, powołanego do życia w 1430 roku w Brugii przez Filipa Dobrego, uczestnikiem wojny z Gandawa, która zawdzięcza mu ponoć ocalenie. Łączył merkantylizm z tzw. rycerskością, był typowym przedstawicielem elit które twardo stąpały po ziemi a jednocześnie swoje życie wewnętrzne jak i towarzyskie tworzyły wokół epoki przemijającej, forma przypominająca epos rycerski a pod spodem handelek. Lodewijk zbierał rękopisy z pięknymi miniaturami, hym... w czasach druku. To mów wszystko. Starszy o cztery lata brat Lodewijka, Jakob van Brugge, znany też jako Jácome de Bruges, został dworzaninem Henryka Żeglarza i wylądował na świeżo odkrytych Azorach, na Terceirze zaflancował siedemnaście flamandzkich rodzin. W XV wieku na Azorach wylądowało w sumie 2000 Flamandów, stąd stara nazwa archipelagu - Ilhas de Flamengos. Na wyspach zostały po nich wiatraki i dzieci z niebieskimi oczami. Tacy to byli ci panowie Gruuthuse.
Gruuthuse Hof i znajdujący się na Naadelstrat, niedaleko Jan van Eyckplein, Bladelin Hof to rezydencje z czasów burgundzkich, tzw. pałace miejskie. W XV wieku tego typu budowanie było powszechne tylko we włoskich miastach i we Flandrii. Gruuthuse Hof ma wiele XIX wiecznych wtrętów, Bladelin Hof jest bardziej autentyczny, więcej w nim średniowiecznego budowania. W Gruuthuse Hof najlepiej poszło kaplicy, w zasadzie cała jest XV wieczna. Jednak gruuthuse Hof to nie tylko budynki, Muzeum Gruuthuse, czyli to co znajduje się wewnątrz dawnego dworu panów Gruuthuse to całkiem insza inszość, naprawdę warta zobaczenia. Jeżeli mła jeszcze kiedyś zajedzie do Brugii to na pewno nie odpuści zwiedzania. Przede wszystkim oblooka manuskrupty. Oczywiście nie jest to cała kolekcja Lodewijka, ta niestety uległa rozproszeniu, sporą jej część można dziś podziwiać w zbiorach francuskich. No ale troszki się ostało. Muzeum
Gruuthuse zostało odnowione w latach 2014 - 2019 pod kierunkiem
architektów z pracowni B - juxta, ze szczególnym uwzględnieniem zachowania
dziedzictwa historycznego. Doceniono to i renowacja to uzyskała Europejską Nagrodę za renowację w Barcelonie w roku 2023. Po oblookaniu budynku Muzeum Gruuthuse turyści zazwyczaj drepczą do kościoła Matki Bożej Najświętszej Marii Panny a potem do Sint - Jahnshospital i Begijnhofu Ten Wijngaerde. W następnym wpisie udamy się tak troszki poza tę typowo turystyczną trasę, znaczy pójdziemy w miasto tam gdzie rzadko jeżdżą dorożki i pływają łodzie z turystami.
Przepiękne miasto, absolutnie zachwycające. To miejsce, które zdecydowanie chciałabym zobaczyć. Tam czuć historię, klimat z dawnych baśni. Mega mi się podoba. Zdjęcia świetne, bo czuć atmosferę miasta. Ciekawi mnie, co zobaczyłaś poza ścieżkami tymi znanymi, także czekam na ten post. No uwielbiam takie miejsca, gdzie czuję się, jak w starej baśni, chce mi się malować i co bardzo ważne, czuję relaks, zapomnienie, wejście w świat danych zdjęć, dziękuję. <3
OdpowiedzUsuńNia ma za co dziękować, mła się cieszy ze choć troszki z tej magicznej podróży udało się mła przekazać. Hym... Brugia jest mniej więcej tak realna jak stara Wenecja, niby jesteś tu i teraz ale tak nie do końca. No i dobrze, czasem się trzeba odrealnić. Czymajcie się tam z Marcinem, wspieraj rodziców, dla nich to kopniak od życia. Mła chodzi o to że Marcin się wykaraska z kłopotów to wtedy dopiero rodzice mogą odchorować cały ten stres.
Usuń