niedziela, 5 stycznia 2025

Codziennik - pierwszy tegoroczny weekendownik i to świąteczny

Hu - hu - ha, hu - hu - ha, nasza zima zła! Znaczy jak  kto zawierzy histerycznym mendiom, które z  mniej niż minus dziesięciu stopni Celsjusza i pokrywy śnieżnej o grubości 10 cm w porywach potrafią stworzyć armagedon, białe piekło i jeszcze parę innych zawieruch, których by się hollywoodzkie tuzy scenopisarstwa katastroficznego nie powstydziły. Ta swobodna twórczość mendialna  coraz bardziej zbliża się wymyślania nieistniejących zwierząt przez Haška i drukowania wiekopomnych odkryć Czecha na łamach  "Przeglądu Zoologicznego" ( można by rzec że w przededniu wywalenia  z roboty przez sztuczną ćwierćinteligencję nasze poczciwe dziennikarzyny wznoszą się na wyżyny demiurgów kreujących obraz świata, no zapętliły się w tym kreacjonizmie ). Hym... mła dostosowując się do tego stajlu robiącego ze zwykłej zimowej aury "niebezpieczny wir polarny" albo "lodowy atak zimnych mas znad Syberii" czy tam innej Antarkdydy, powinna napisać że właśnie zeżarła chomiczka sąsiadów, jak to swego czasu przewidywali kremlowscy od agitek i siedzi zziębnięta w chałupie, podczas gdy za oknem groźny parostopniowy mróz ( boszsz broń mrozik ) usiłuje szronem rysować szyby ( usiłuje bo rady nie da, za wysokie te temperatury na lodowe obrazki na szybach ). Wilcy wyją, koty kulą się ze strachu a lodowaty wiatr hula po mieście. Taa... tak naprawdę to mamy śliczną zimową pogodę, ze śniegiem, lekkim mrozem i świecącym słoneczkiem a nie straszliwy jęzor mrozu czy inny kataklizm. Mła nawet przyuważyła wieczorem uroczy rogalik księżyca, niestety zapowiadanej zorzy polarnej, która miała pojawić się drugiego i trzeciego stycznia widać nie było.

Mła korzystając z takiej fajnej pogody chętnie polazłaby gdzieś na spacerek ale spotkała ją niemiła niespodziewanka - cholerny kozak się rozkleił. Mła wróciła w sobotę z zakupów ( takie troszki większe były bo śliskawo i mła zarzundziła że nasza geriatria to może wyleźć co najwyżej na podwórko bałwana lepić a zakupami zajmie się mła i insi somsiedzi ) z klapiącą podeszwą. Teraz jest suszenie buciora a potem mła podejmie próbę naprawczą, znaczy będzie usiłowała skleić co trza z  podeszwą za pomocą specjalistycznego kleju,  co to nazywa się szewski a pachnie jak zwykły butapren. Mam nadzieję że się uda, w przeciwnym wypadku mła czeka zakup obuwia, co wcale nie czyni jej szczęśliwą. Mła już zadysponowała swoim  "wolnym" groszem ( kupiłam szklane bombki "lodowe" udające stare w cenie okazyjnej złociszy 17 i jedną "lepsiejszą" poszewkę na jasiek ) a tu taki wypadek, który przełożyć się może na wydatek. Ulało mła się w związku z buciorem do kotów, zrozumienia nie znalazłam - Szpagetka wymruczała znad nielegalnie chlanego serka, co to miał być dla mła a nie kotów - "Bucik się rozlazł bo ty mami źle chodziłaś" i tyle. Zero współczucia i ani śladu pocieszki, czy choćby przyznania że rozklejenie się obuwia przy napiętym budżecie to jest pewna boleść.  Nic tylko mruczenia roszczeniowe, śpiochostwo i zapuszczanie bandziochów a mła się ma z westchnieniami nie narzucać, bo tworzy niemiłą atmosferę na którą Mrutek jest uczulony, Sztaflik jej nie znosi, u Okularii powoduje nerwicę a Szpagetka twierdzi że ma przez nią wapory. Taa... wszystko przez mła i jej durne  wzdychania na tle finansowym.

Jeśli chodzi o rankę Szpagetki to się  nieco zmienia. Chyba ją swędzi  bo mła znów musi pilnować polizywania, ranka zarasta i to pod strupem, co mła cieszy. Nie wygląda jednak wyjściowo i mła nadal bardzo pilnuje żeby się nic nie zakaziło. Szpagetka oczywiście olewa temat i mła musi latać wokół jej ranki z odkażaczami. Ostatnio Szpagi usiłowała się dobrać do cudzych misek i Mrutek tyłkiem zepchnął ją ze stołu. Oczywiście dziki skrzek  - "W stygmata mnie uderzył!" - więc mła ruszyła z odsieczą. Jednakże Szpagetka zamiast spokojnie poddać się oczyszczaniu ranki darła japę - "Zabrać mu żarcie i dać mła!" ( ona mła małpuje z tym mła ), było wyrywanie i próba powrotu na plac boju. Je nam nasza Szpagutkowska różnie, dużo i chętnie je surowego miąska, gotowane też podchodzi, puszeczki to tak bardzo wybiórczo i w zależności od humoru, moje żarło za to zawsze, nawet jak ono dla kota bardzo nieodpowiednie. Hym... właściwie to szczególnie wtedy. Wicie rozumicie - nic tak nie smakuje jak cudze żarciucho, w dodatku niezdrowe. O stanie zdrowia Szpagetki jakby ciut lepszym mła wnioskuje po tym że Szpagutek częściej poświęca się pielęgnacji futra. Co prawda Szpagetka twierdzi że to dlatego że została świętą, bo ranka słabo gojąca ( ranka - ranisko to potężne było pod względem powierzchni i głębokości ) a świętość zobowiązuje do odpowiedniej prezencji, żeby na tych przyszłych chwalebnych przedstawieniach dobrze wyglądało. Wicie rozumicie - ranka otoczona błyszczącym jak u foki futrem. Mła nie wierzy w to powołanie do świętości za grosz, bo jej zdaniem świętość to się powinna objawiać w charakterze a osoba tak kłótliwa i pazerna na cudze żarcie jak Szpagetka to ostatnia kandydatka na świętą. No ale się z nią na ten temat nie wykłócam, jeszcze jej z nerwów to zarastanie "stygmata" się zatrzyma, a mła już i tak się zamartwia tym jej wolnym dochodzeniem do zdrowia. 

 

Po południu mła poszła do Mamelona i Sławencjusza. U nich teraz dom smutku bo od Sylwestra nie ma z nami już Fifki, która uznała że siedemnaście lat na tym świecie wystarczy i Mamelon, Sławencjusz i Siśka muszą sobie radzić bez jej opieki. Mła wcześniej o tym nie pisała, bo nie chciała by Nowy Rok zaczął się od smutków. Mła sfociła tegoroczną chujinkę Mamelona, w tym roku Mamelon postanowiła  nieco odejść od złoto - srebrnej tonacji i zaszalała z odcieniami wrzosu ( wstążki i bombki pracowicie ciułane ). Chujinka nieco pociesza, choć w domu wszyscy są  "od siebie". Ech... a tu jeszcze mła przeczytała że u Ani Bzikowej odeszła w grudniu Dziewczynka. Święta i te alleluja a człowiek sobie pomyśliwa. Mła otoczona mruczącą czwórką myśli o Pasiaku. Często.  Nawet bardzo.

23 komentarze:

  1. Moze się z kozaczkiem uda, bedziesz sciskac noga od stołu?😀
    Zima u nas, wrócilim z miejskiego spaceru, chociaz liczylam na lepszy, gdzies w lesie, no ale cóż, dotlenienie nastąpiło, nie ma co narzekać.

    OdpowiedzUsuń
  2. Wyciągnęłam Matuzalemy kozaczkowe, staruszki sprzed lat 6 czy 5. Tyż wylazłam się dotlenić, wstąpiłam do Mamelona i polazłyśmy przed siebie.

    OdpowiedzUsuń
  3. U mnie zima zaniedbuje swoje obowiązki, tyrawniki ledwo przyprószone na biało, a i tak ptaszyska usiłują mnie z torbami puścić, ruch przy karmniku jak na Marszałkowskiej. Tęsknotę za Pasiakiem rozumiem, ale w głębi duszy tak sobie myślę, że może jednak wybrał sobie inną miejscówkę, mniej zakoconą, gdzie może być udzielnym książątkiem? Jakoś w tym roku właśnie mimowolną posiadaczką byłego sąsiedzkiego kota została pani Salmiaki :-)
    Choinka Mamelonowa cudna, zdjęcie jak z magazynu wnętrzarskiego.
    Jakby co, to mam jedne kozaczki krótkie do wydania, rozmiar 5 czyli 38, skórzane i mięciuśkie, zakupione dla Mamuś osobistej, ale okazało się po jednym wyjściu kościółkowym, że nawet obcasik około 3 cm jest dla niej za wysoki, niestety.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mła też tak wewnętrznie czuje że Pasiak sobie polazł do takich u których robi za jedynego księciunia. No ale pewności mła nie ma i to martwi. Poza tym w takiej sytuejszyn to jakiego niewdzięcznego gada mła wyhodowała? Mła się chyba nie nadawa na kocimadkę.
      Mamelon ma ten zmysł do dekorowania i wyprawia prawdziwe sztuki. Np. kupiła chujinkę, po czym ją pocięła i z gałązek złożyła nową, to już jest wyższa szkoła jazdy.
      Co do bucików to mła bezczelnie zapytowywuje czy ten obcasik to szeroki?

      Usuń
    2. Niski słupek, na pewno nie szpilka. Jeśli rozmiar jest ok, to wydostanę obuw od Mamy i poślę, tylko wcześniej niż w przyszłym tygodniu to mi się nie uda, poczekasz ?

      Usuń
    3. Poczekam i zapłacę za przesyłkę i za butki Mariolko. Napisz ile Tobie kochana przesłać.

      Usuń
    4. Mój tatulo w siermiężnym socjalizmie kupował chuinkę, a musiała być do sufitu, któren u nas powyżej 3 metrów i wiązkę gałęzi choinkowych. Następnie oprawiał drzewko a jak już stało, to okręcał wkoło i sprawdzał gdzie symetria w wyglądzie szwankuje, a w te symetrowe luki wprawiał gałązki które zakupił luzem, znaczy się w nawiercone otwory je wpychał ;) I choinka zgrabna się robiła :)
      Sympatycznego roku życzę i aby kociambry zaczęły w końcu doceniać starania Madki :)

      Usuń
    5. Kociambry niedobre, wiec chyba z nimi OK. ;-D Tatulo Twój Marysiu mamelonował znaczy. ;-D

      Usuń
    6. Marijko, moja kol.W rowniez stosuje taki sposób zagęszczania,,jesli jest konieczność😀

      Usuń
  4. Kozaki zawsze zaskakują! Zwłaszcza w Nowym Roku. Ja zostałam mile zaskoczona, ponieważ okazało się, że kupiłam sobie śniegowce pod koniec zeszłego sezonu i ... o nich zapomniałam! A tu niespodzianka! Nie wiedziałam, co zabrać do Słońska, a małżon pyta, czy mi spakować te śniegowce...

    OdpowiedzUsuń
  5. Odpowiedzi
    1. Ale z Ciebie szczęściara, może i masz lekką sklerozę ale ta radość ze śniegowców. ;-D Dzięki za życzenia, mła u Ciebie na wszelki wypadek złożyła wyrazy trzy razy. Przez tego cholernego bloggera.

      Usuń
  6. Tabazello też mam rozmiar 38, kozaków nie mam, ale w razie co to u mnie adidasów jest moc. Nawet takie luźniejsze 38 sobie leżą, bo zwyczajnie szkoda mi wynieść, a nie są zniszczone. W razie co to pisz :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kocurrki adidasy czarnogodzinne mła tyż posiada. Mła ich nie ten... tego... znaczy noszę jak nie mam wyjścia. Dzięki za dobre chęci. :-D

      Usuń
  7. Oj, doczytałam ja o Fifce, Mamelonowo ściskam wirtualnie, żal ,ale dożyla w szczęsciu rodzinnym zacnego wieku , a to ciut pociesza.
    Chojaczkowe rożowosci uroczo zgrabne i zadają szyku.

    OdpowiedzUsuń
  8. Pieski i kotki niestety żyją krócej chyba, abyśmy mogli wiele ich poznać. Facebook przypomina, jak dwa lata temu Mefi wylądował w szpitalu a rok temu Sherlock... No i mamy Isia zaczęła już powoli gasnąć bo nie chciała jeść. Ehhh

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Już z tych szpitalika nie wrócili, bo było źle. Ale odeszli we śnie na kroplówce. Bez bólu na pewno. ❤️‍🩹

      Usuń
    2. Ech... dziefczynki, mła się nawet pisać na ten temat nie chce. Tym bardziej że odkryłam kolejny problem w okolicach rany Szpagetki.

      Usuń
    3. Brzydkości Kocurrku, jutro konieczna wizyta.

      Usuń
  9. Alez milo z taka zima, zazdroszcze i tyle. Tu dopiero armagedon, bo az przeciez nieprawdaz 1 cm sniegu spadl i pobielil , i zaraz szybko stopnial , ale wg mediow to katastrofa klimatyczna jak nic. Wyobrazcie sobie, snieg w zimie , no kto slyszal??? To dopiero anomalia pogodowe. Od rana strasza tym chaosem, mignely mi tylko naglowki i wiecej nie potrzeba :)) widze za oknem te " straszna " zime. Szkoda, ze nie jest prawdziwa :)) To mozna jeszcze w Polsce kupic butapren?? Pod nazwa klej szewski?? Taba, powiedz gdzie🙏🏻 Pozdrawiam Kitty

    OdpowiedzUsuń
  10. Chcialam jeszcze dodac, ze ta kreatywnosc mediow na " lodowy wir polarny " czy lodowy atak syberyjski" bardzo dziala na wyobraznie i o to chodzi. Ludzie nie pamietaja bowiem tego jak bylo ( ze byla piekna zimowa sloneczna mrozna pogoda), ale beda pamietac uczucie jakie media wywarly. Beda pamietac zgroze, i strach i o to chodzi ... Ma sie im wbic do glowy, ze wszystkie te zjawiska to wrecz paranormalne sa. Bo przeciez klimat ... Dzwonie do mamusi a ona wlasnie powtarza mi te naglowki z wiadomosci przerazonym glosem , ze Boze coz to bedzie , idzie taka lodowa zgroza . W styczniu :)) Mroz, lod i snieg . Ech . Kitty

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U nas i nie u nas, wszędzie te armagedony występujące a tu zwykła zima. Mamusi przypomnieć ze trzydzieści lat temu też mrozy były tylko pitulenia na ten temat mniej. Dziś było ciepło, śnieg stopniał, słoneczko świeciło. Naprawdę ładny dzień na świętowanie.

      Usuń