piątek, 11 grudnia 2020

Smutno, śmieszno i tak sobie

Mła sobie tak jakoś grudniczy powolutku, napinkę miejscami  jeszcze ma ale już taką mniej napiętą. Małgoś - Sąsiadka, Pabasia i Ciotka Elka  usiłują świątecznie brykać ale mła zręcznie usadza towarzystwo. Jedynie Cio Mary nie daje się wciągnąć w żadne świąteczne przygotowania no ale  Cio Mary nie ma teraz  głowy na jakieś tam słodkie popierdółki wypiekowo - strojeniowe. Mama Wujka Jo, Daniela, zachorzała nerkowo a jak się ma 100 lat to zachorzenie nerkowe nieprzeziębieniowe jest bardzo niebezpieczne. Cio Mary nie miała ostatnio dla mła uspokajających wiadomości, szczerze pisząc to mła się martwi bo widzi że to nie idzie w dobrą stronę. Tylko że  pomóc w przezwyciężaniu  choróbska za bardzo nie ma jak, należy tylko liczyć na resztkę sił organizmu Danieli i zdawać sobie sprawę że człowiek  nie samochód i silnika z gaźnikiem i skrzynią biegów  mu nie wymienią. Mła ma nadzieję że  się jakoś  Danieli uda i mła nie dostanie telefonu z niechcianą wiadomością. Z drugiej strony mła jest realistką i powolutku przygotowuje z Cio Mary naszego Wujka Jo do konfrontacji z nieuniknionym. Mła tyż  się będzie musiała skonfrontować z nieuniknionym bo Daniela towarzyszyła jej w jakimś stopniu przez całe młowe  życie, przeca ona pamięta Mamę mła jako małą dziewczynkę. A teraz jeżeli Daniela zgaśnie to z nią zgaśnie i  jakaś pamięć o inszych  bliskich mła. Myśleć mi się w ogóle na ten temat nie chce, niespodziewane odejście Pana Andrzejka dało mi już popalić a tu jeszcze to.
 
Ze spraw śmiesznych ( szczęśliwie smętne strony życia  równoważy jego śmieszność ) - nasze polityczne odniosły kolejne sromotne zwycięstwo na drodze ku jarzeniowej przyszłości, mła  nie jest  na tyle naiwna  żeby naprawdę oczekiwać seppuku naszego mynistra od niesprawiedliwości ( miękiszon przekonywałby że to nie miało być seppuku tylko sudoku ) bo te spółki skarbu państwa takie fajne pensje płacą  a pewnych rzeczy nie robi się rodzinie, zwłaszcza przed rodzinnymi  świętami. Zatem mła proroczy że będzie jak do tej pory było a może nawet weselej. Najbardziej  wpływowy duchowny jedynie słusznej wiary dał w ubiegłym tygodniu taki występ że zatkało nawet co bardziej  logicznie myślącą konserwę, że o zwyczajnych katolikach ledwie napomknę. Tu mła proroczy zmierzch, kiedy skończy się dojenie państwa i pieniążki przestaną  napływać do zakonu,  ojczulek zostanie nagle zdyscyplinowany dzięki cudownie wyprodukowanemu poczuciu przyzwoitości  u jego przełożonych. Takie nadprzyrodzenie, prawie że biblijne. No ale dopóki ojczulek  przynosi wydojoną kasę będzie mówił co chce więc jeszcze przez jakiś czas będziemy się zapluwać  albo ze złości albo ze śmiechu, w sumie za nasze pieniądze to zaplucie. Zagramanicą UE i Brytole kombinują  jakby tu przedłużyć okres przejściowy tak żeby się  to nie nazywało przedłużeniem okresu przejściowego, Naczelny Rosji został zaliczony w poczet bóstw, a Ryży z Hameryki dalej zbiera kasę "na sfałszowane  wybory" czytaj kosi forsę dla siebie  bo business is business a naiwni sami się proszą o ogolenie.
 
Ze spraw takich sobie - mła nie zdążyła sfocić  śniegu co spadł w mieście Odzi bo się wziął i rozpłynął. Leżał w nocy a bladym świtkiem popłynął. W związku ze  śniegiem koty postanowiły korzystać  z życia nocą i mła  musiała robić za okienną.  Żadnego płacenia z ich strony za wejście, choćby cichej mruczanki mła nie usłyszała.  Nawet ocierek nie było! Tylko do michy i z powrotem na śnieg! Egotyzm, egoizm  czysty i brak wyczucia  z ich strony, zapamiętam przy dzieleniu mięskiem.  Teraz mła się zmusi i pożre  większą część tej indyczyny co dla nich kupiła. Mła nadal zapamiętale kominkuje, sama sobie grozi kupieniem kolejnych olejków ( marzy jej się tatarakowy inaczej zwany kalamusowym ). Mamelon pozazdrościwszy mła postanowiła nabyć lepsiejszy kominek, wybrała bardzo ładny z glinki biało szkliwionej. Niestety kominek kupiony w necie, do Mamelona dotarł w kawałkach co  ją rozsierdziło bo był to kominek "ostatni na stanie".  Pieniędze zwrócą ale co z tego, kominka ni ma. Pocieszająco i eksperymentalnie  paliłyśmy u Mamelona lawendę, cynamon, bergamotę i olibanum, z odrobiną neroli i mirtu w jej starym kominku, który Mamelon zakupiła w czasach kiedy o kominkowaniu nie miała  pojęcia. Wody trza  było co i raz dolewać  co nie jest praktyką wskazaną przy kominkowaniu. Rozeźlona Mamelon wyszukała żaroodporną szklaną miseczkę i zaczęła  przemyśliwać nad konstrukcją na której  ją umieści. To ma sens  bo szkło dobrze się czyści z wypalonych olejków.
 
Dzisiejszy wpis  ilustrują stare pocztóweczki ze świątecznymi  pieskami i kotami a w muzyczniku Joni Mitchell i jej wersja Blue Christmas, mła bardzo lubi tę piosenkę bo czasem czuje że też chciałaby mieć  rzekę.

4 komentarze:

  1. Co do spraw smutnych, to co będę pisać, niełatwe one i już. Ciężko się znosi pożegnania. Sto lat to piękny wiek, każdemu życzyć by w dobrej formie dożył i jeszcze umiał się życiem cieszyć, ale gdy ktoś tak zakorzeniony w naszym życiu odchodzi to jest szok. W wypadku Mamy wujka Jo - ona może was jeszcze zadziwić i pożegnań na razie nie będzie. Oby.

    U mnie CHUPACABRA poluje teraz namiętnie na moje starutkie gender. Biedna Lisia nie ma życia, jeden wielki stres, wrzask, paniczne ucieczki. Bardzo jest biedna, bardzo. Ja też w związku z tym nie mam odpoczynku. Co do spraw kominkowych i kombinacji, można, czemu nie. Kłopot tylko z estetyką, bo pięknym zapachom powinien towarzyszyć przyjemny widok, a najprostszym sposobem jest wykorzystanie zwykłej puszki po np. pomidorach czy kukurydzy bonduell (che, che są puszki z drukowanym obrazkiem) i podziurkowanie jej poniżej dolnej krawędzi dla uzyskania dostępu tlenu dla ognia. Prymitywne, niepiękne, a skuteczne. Pod puszkę kamyki i można spokojnie wśród aromatów szukać pięknego kominka.


    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zawsze jak napisze że mi się luzu troszkę udało zrobić w życiorysie to cóś się dzieje i mła zaiwania, zamiast kurtularnie siedzieć i wonie kominkowe chłonąć. Z Danielą obecnie jest tak że jest Ona kontra wyniki. Trza czekać i mieć nadzieję, nic inszego się nie wymyśli bo leków na niewydolność krańcową narządów nie ma ( co Daniela uparcie rodzinie tłumaczyła zanim jej organizm podtruło na tyle że odpłynęła ). Estetyczne kominki się pojawiają, problem w tym że estetyczny jakoś nie zawsze jest ładny ( wiem to niby niemożliwe ale mła tak odczuwa ). U młą w temacie kocim obraza - śmiałam wyjść z domu bez porannej sesji dopieszczającej - jestem suką obrzydłą i nic mnie się od kotostwa nie należy! Za to im ode mnie należy się wszystko. Jak mła się znerwuje, jak pogoni te kocie tyłki, jak sobie porozmawia z paskudami na temat żywej myszki przyniesionej do domu i tu wypuszczonej to wszyscy poczują kto tu rządzi!

      Usuń
  2. Jejku Tabaazo, słuszny wiek 100 lat, każdemu go życzymy bezrefleksyjnie rycząc urodzinową pieśń, a przecież niewielu osiąga.
    Może Twoja Daniela jeszcze sobie troszkę pożyje w zdrowiu. Życzę.

    Ciekawe, czy Mamelon nabył kominek, który i ja nabyłam. W poprzednim roku. Biały, kwadratowy, z dziurkami na światło. Ale mój przybył w jednym kawałku. I szkliwo mu odchodzi po wypalaniu olejku na sucho, co nie wiedzieć dlaczego, zdarza mi się często.
    W związku z tym dziś i wczoraj aromatyzuję dom zapachem rosołku. Gar ma 8 litrów pojemności, więc szybko się nie wygotuje. Też fajny zapach, z pewnością prozdrowotny.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rodzina kibicuje Danieli, babcia Wujka Jo żyła 103 lata w dobrym zdrowiu ( co prawda w ostatnim półroczu życia podejrzewała całą rodzinę a już szczególnie syna o kradzież rarytetnych majtek firmy Triumph ).
      Kominek Mamelona był obły i wyciskany w proste wzorki i co najważniejsze z na tyle dużym pojemnikiem na wodę żeby nie było akcji z olejkiem na sucho wypalanym. Mamelonu tyż zostaje na razie rosłowanie, mła będzie za to smażyła kotlety mielone co je sobie Małgoś wyżyczyła. Ale to dopiero jutro bo teraz mła rusza do łobowiązków, takie ma sobotnie popołudnie po tym jak napisała że napinki ni ma. Taa...

      Usuń