wtorek, 15 grudnia 2020

Codziennik - niedzierla śpięca, stawiający włos na grzbiecie poniedziałek, komusze wtorkowe wspominki

Zgniło, buro i jakoś tak przyciężko było w niedzierlę. Koty oburzone na mła bo przez dwa dni jadły suche (  co prawda z surową wołowiną ale kto by tam zwracał uwagę na taki szczegół, samo suche  było, znaczy niedopieszczenie ). Szpagetka jak się nażarła to przyszła na wyro do zalegającej mła ( podstępnie wykorzystałam ich porę posiłku coby się wślizgnąć i trochę  poleżakować ), stanęła na niej  i wydawała z się oburzone skrzeki jaka to ze mła niedobra mami, karmi źle  i jeszcze śpi we własnym wyrze. Mła musiała ją spacyfikować  i zagarnąć pod kordłę coby inne nie usłyszały i pretensji nie wnosiły. Pod kordłą nielegalnie przebywająca zaczęła się ślinić , kanarkować i mruczeć oraz "udeptywać" mła leżąc na boczku i mła musiała pod groźbą słyszalności odgłosów szczęścia zwabiających konkurencję zająć się potworkiem i smyrać, głaskać oraz puchać zamiast kurtularnie zagłębić  się w lekturze, jak to zamierzała uczynić. Popieściwanie z potworkiem niesie  ze sobą niebezpieczeństwo opadnięcia powiek  i to się właśnie mła zdarzyło, mła przespała niedzielny wieczór ze Szpagetonem w objęciach. No ani  nic pożytecznego domowego w tę niedzierlę nie wykonała  ( obiadek się nie liczy bo to jest codziennik a poza tym mła tylko robiła  smażeninę, lżejsze  przygotowała Małgoś - Sąsiadka w ramach programu "Nie dajmy się starości" ), ani nawet się nie ukulturalniła. Bezczelnie chrapała razem z kotą. Kiedy otworzyła  ślepia na wyrku była już cała  piątka rozmiaukująca między sobą o kolacyjce. Mła wstała coby zapodać i jakoś się zorientować w porze nocnej. A tu godzina przedpółnocna  a mła wyspana! Przed nią nocka  a nazajutrz  groza sennego poniedziałku.



A poniedziałek zaczął się dodupnie i to tak jak mało który. Covid nie jest dżumą  ale jak trafi na słabego to się dzieje. No i trafił bardzo blisko mła, że tak to określę. Za dobrze nie jest bardzo oględnie pisząc bo klasyczne pogorszenie w drugim tygodniu, astma od dawien dawna, respirator i prognoza na dwoje  babka wróżyła przy czym babka wredna i mła  ma bardzo złe przeczucia ( mła nienawidzi mieć takich zdziwności  bo one się  jej "sprawdzają"  ). Wiek daje nadzieję ale astma bardzo ale to bardzo pogarsza rokowania, szczerze pisząc całą rodziną nieźle trzepnęło a już szczególnie naszym Tatusiem.   Ciężko bardzo. Mła znów  zrobiła  się wyjątkowo zła  na zarazowe histeryczne tony mendiów, na durne kwarantanny i przede wszystkim  na niemoc służby zdrowia co to miała się  finansować jak te spółki prawa handlowego. Na te wszystkie napędzane przez mendia tzw. oczekiwania  opinii publicznej czyli okazjonalne humbugi typu szpitale narodowe, respiratory co ich nie ma, dupochrony władzy pod tytułem kwarantanny i  maseczki zawsze i wszędzie jak i te nieoczekiwane nieokazjonalne idiotyzmy pod tytułem kosmodrom w Baranowie, czy przekopy nadbałtyckie na które idzie kasa która powinna iść  na zupełnie cóś innego.

Choćby na produkowanie czy sprowadzanie leków nowej  generacji na choroby przewlekłe a właściwie to na uporządkowanie spraw z koncernami  farmaceutycznymi bo to jest problem podobny  do tego z opieką medyczną i na znacznie szerszy dostęp  do świadczeń  medycznych dla społeczeństwa. Mła ma  szczerze dosyć  i  przypuszcza  że nie tylko ona tak ma, tego nadgniłego systemu w którym  niewidzialna ręka  rynku zamieniła się w świetnie  widoczną łapę zagarniającą zyski krótkoterminowe  ( tak się dzieje  kiedy w ekonomii  pojęcie  strategia jest mylone z taktyką ) kosztem wydudkanych którym się uwierzyło we własną  ważność i scęście, bo wmówiono im  że  rzucane ochłapy to zdobycz socjalna  że ho, ho i jeszcze raz ho. Oby z tego zamknięcia społeczeństw cóś nowego się wykluło  bo  obecny "system operacyjny" jest na skraju wydolności. To dotyczy nie tylko naszego podwórka, problem jest globalny. Jeżeli ta socjotechnika którą mła wyczuwa od początku tej całej  historii z pandemią ma czemuś dobremu służyć  to oby właśnie uświadomieniu sobie potrzeby zmiany tego chorego systemu.



W ramach odseparowania  się od własnych ciężkich myśli mła udała się  na spacer zakończony zakupem  kociego żarła, przy okazji zerknęło  jej się na sklep IKEA w którym planowała  przy najbliższym obsypaniu forsą dokupić  zielonych szkiełek. Hym... a tu zonk, ani jej szkiełek urodnych ani w ogóle niczego świątecznego  z wyjątkiem adwentkrantzów bombkowych - wzięło i wymiotło. Mła pierwszy raz  takie przedświąteczne  wymiecenie  widziała, poczuła  się  jak za komuny, kiedy lepsiejsze  bombki się załatwiało. W  ogóle  mła się ostatnio czuje  jak za komuny bo:  na demonstracjach leją, rzundzące politykę międzynarodową  robią tak jakby nie wiedzieli czy chcą sankcji jak za Regana  czy pożyczek jak za Gierka, politykę  wewnętrzną robią za to tak że zaczynamy mieć  "przejściowe trudności" ( tylko patrzeć  jak zabraknie sznurka  do snopowiązałek ), Kościół udaje przewodnią siłę narodu, szpitale udają  że leczą, szkoły to gorzej niż  za  komuny bo już nawet nie udają że uczą, wyjechać cinżko bo  granice nagle wyrosły, no wicie mła zna  takie  klimaty z młodości. Dejavu  czy cóś jakby jej  się zrobiło. Mła sobie teraz może ćwierkać "A nie mówiłam!" tylko co jej z tego, satysfakcja  żadna bo komuszy smrodek przytłacza. Już o tym ona nie raz pisała. Mła przyuważyła jednakże  że tenże nieświeży zapaszek komuny podobie się  licznej grupie 60+ , ludziska wyraźnie ucieszone  powrotem do czasów młodości . Mła nie wie czy  to wybiórcze wspominki przesłaniają miniony całokształt czy nostalgia za czasami kiedy biust nie zwisał, posiadało się własne zęby i włosy, ale wyraźnie widzi że podróż nasza  narodowa do świata dawno minionego całkiem sporej grupie obywateli leży i oni wręcz chłoną klimat, psiocząc niby na jakichś  tam  rzundzuncych bo przeca za ich młodości tyż  się psioczyło ale póki kiełbasa nie osiągnęła ceny 150 zł  za kilogram to się  na psioczeniu kończyło i teraz tyż  się kończy bo się  drugą młodość przeżywa i pławi w rzeczywistości którą się rozumie. Tyle że ta grupa właśnie zaczęła wielkie wymieranie ( żaden covid, zwykła  biologia  - wyż powojenny będzie nam się zwijał ) więc  pewnie sentymentalne rePeeReLowanie trza łapać bo zaraz go nie będzie, zmiana pokoleniowa na horyzoncie i odejdą nie tylko wybrani zarzundzający  "co dają" ale i ta cała smrodliwa otoczka.


Mła przytłoczona porannymi wieściami się przeraziła z lekka   mijającego czasu, starość poczuła po jestestwie i w związku  z tym postanowiła tyż  troszki porozkoszować  się postkomuną zanim przyjdzie nowe i zmiecie. Należy jej się, przeca ona tyż pamięta te wywczasy w Bułgarii, talony na maluchy i dekoracje  z puszek  po piwie. Mła w  celu  porozkoszowania się weszła  do mięsnego w  którym towaru  jak w dawnych sklepach z  żółtymi firankami. Mła zagaiła do znajomej sprzedawczyni - Czy jest coś zjadliwego? Pani Danusia do mła - Jest wieprzowina ale pompowana, wołowiny dobrej nie ma. Mła - Jak to nie ma? Pani Danusia uspokajająco - Będzie jutro.  Bo tej co jest dzisiaj to pani koty do pyska  nie wezmą. Mła zapytowywuje - A co z nią nie tak? Pada - Pompowana! Może sobie pani dla siebie wziąć i ugotować. Mła zaczyna ćwierkać że ona to też  by chciała cóś dobrego zjeść. Pani Danusia okazuje serce - To ja jutro tej dobrej trochę dla pani odłożę więcej. Mła odchodzi usatysfakcjonowana tak jak odchodziła w latach 80 ze sklepu zakładowego w którym zrealizowała kartki zakupując rarytetne części tusz zwierzęcych. No prawie spod lady jej się miącho udało dostać, prawie spod lady!  A tak nawiasem pisząc  to mięso pompowane wydawa się jej odpowiednikiem dawnych "parówek z papierem toaletowym". Podobno z wędlinami jest jeszcze ciekawiej  niż  z miąskiem  bo to jest  jak wyrób jedzeniopodobny ( za czasów młodości mła  w sklepach  było coś nazywanego wyrobem czekoladopodobnym, członkini jej najbliższej rodziny po spróbowaniu onego wyrobu odkrywczo choć mało elegancko  stwierdziła "To gówno!" ).

Mła tak naprawdę nie wie bo wędliny jada rzadko, a nawet bardzo rzadko, ale ponoć obecnie wędliny nie różnią się  smakiem. Pabasia ostatnio myślała  że ma objaw covidowy bo jedyne co czuła to słoność wielką różnych wędlinek zakupionych z okazji imienin. Hym... nieliczni uczestnicy jej  kameralnej imprezki tyż się zaczęli obawiać  o zdrowie ( a wszyscy w wieku słusznym, powyżej 80 ) bo odczucia mieli podobne. Dopiero przetestowanie na wnuczku jednej z uczestniczek imprezy, któren był  po babcię przyjechał,  plasterków rarytetnej wędlinki uświadomiło zebranym że z nimi  to OK, kubki smakowe nie zaatakowane, gorzej z wędliną. Młody wypasiony przez babcię na prawdziwym żarciu przemówił  - Co za góhhhh....yyyy... jak się nazywa ta szynka? Pabasia triumfalnie zaćwierkała  - Taka a taka, czterdzieści sześć zł za kilogram to gówno kosztuje! Wszyscy odetchnęli z ulgą bo cóś  już  podobnego w życiu  ich trafiło. Jadali ersatze w młodości. Mła doszła do wniosku że obecne wędliny to odpowiednik żółtego sera z lat 80. Gouda, Edamski czy Morski - wszystkie dokładnie smakowały tak samo paskudnie niedojrzałym serem. A na półkach sklepowych  robiły za wypełniacz na równi z octem i musztardą. Niby się zmienia a się nie zmienia, ta pozorna zmienność pewnie ludzi na starość pociesza. Może w pewnym wieku człowiek  rzeczywiście dochodzi do wniosku  że im więcej zmian tym bardziej  nic  się nie zmienia?  Hym... mła nie wie, jest za młoda, ciągle wierzy w wieczną zmianę. No i chłonie naszą postkomuszą realność zanim przeminie.

Dzisiejsze  foty  to manewr okrążający w wykonaniu Szpagetki z Mrutkiem w charakterze okrążanego ( Mrutek cóś tam pomrukiwał że on jest bastion ), pełen nielegal koci włącznie z przebieżką po pościeli, zaleganie  towarzystwa ( Sztaflik i Pasiak dołączyli ), szkiełka mła wraz z osławionym bałwankiem i taki uspakajający muzycznik.


26 komentarzy:

  1. Taaa, zmiana podobno idzie po spirali, więc droga przebyta daleka, a stare bliziutko - na wyciągnięcie ręki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mła tyż ma takie wrażenie że stare na wyciągnięcie łapy. Na wszelki wypadek zaczęła sobie przypominać jak te kartki na dobra wyglądały i jak to z tymi zamianami alkoholu na słodycze szło.

      Usuń
    2. Papierosy na metry. To było dopiero coś.

      Usuń
    3. A mła to oprócz kretynizmów zauważyła i dobre rzeczy w minionym światku komuszych zwyczajów - np. butelki szklane na mlicysko które się wymieniało albo płaciło za nie kaucję. Mleko w takich butelkach było "jednodniowe", potem zamieniało się w zsiadłe.

      Usuń
    4. Mleko, śmietana w butelce dużej, oraz w butelce małej. Mniam.
      Butelka szklana z kaucją, to bardzo ekologiczny pomysł, jakoż szary papier i torebki do pakowania. Do tych patentów można by wrócić.

      Usuń
    5. Do tego to nie tylko można ale należy wrócić, nie wszystkie dawne pomysły były durne.

      Usuń
    6. Tak!
      Sliczne szkielka zaprezentowałaś.

      Hehe, kotki nieco juz rozszyfrowalam.

      Usuń
    7. Madkom wielokotnym to łatwiej je rozpoznawać, taka prawidłowość życiowa. Mła lubi szkiełka, od lat zbiera. Znaczy od czasu kiedy się polowało za komuny na tzw. Krosno.

      Usuń
  2. Kalosze u jubilera!!!! W całym Auchanie tylko ocet!!!🤣🤣🤣🤣

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ty mła nie strasz, mła już wczoraj miała przedsmak tzw. braków na stanie jak się pańcie o ostatnią przecenioną chujinkę w opustoszałym stoisku świątecznym w IKEA żarły. Nawiasem pisząc, chujinka z tych okrutnych. ;-)

      Usuń
    2. Czyli w stylu.
      Bardzo bym nie chciała by powróciło to dawne w nowym wydaniu, ale coś jest na rzeczy. Może trzeba by Bareję pooglądać w ramach porównywania czasów i zbrojenia się na ten nowy wariant starego. Nie ma wątpliwości, ktoś nas przeklął, żyjemy w ciekawych czasach. Chińczyk? I za co?!

      Usuń
    3. E, chyba nie Chińczyki, one to by się bały powrotu Mao!Co do Barei to jest prawda czasu i prawda ekranu. ;-D

      Usuń
  3. Ale ladniutkie szkło!
    Kociszcza moje też sie wałkonią gdzie popadnie, lózkiem nieco gardzą, ale jak sie polożylam wczoraj do filmu, to przyszły wspołtowarzyszyć.
    Oczekuję podzielenia się wrazeniami na temat szopki watykańskiej😃😃😃

    OdpowiedzUsuń
  4. Lepsiejszego zdrowia dla Twoich bliższych i dalszych potrzebujacych!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moje potwory łaskawie pozwoliły mła zabrać się do wklepywania tej odpowiedzi na wyrku. No mła cała oszołomiona! Co do zdrowia życzonego to oby zadziały się cuda, wszak zbliża się czas cudu. Ech... szopka w Watykanie mła się podobie, ona lubi rzeczy inspirowane sztuką ludową. Zdecydowanie woli to niż gipsowo - disneyowskie klimaty. Papieże niegdyś zamawiali wielką, rewolucyjną sztukę i cinżko wykłócali się z artystami. Ostatnie dwa wieki to upadek sztuki religijnej w zachodniej Europie, katolicyzm rozminął się z nowymi prądami w wyniku czego mamy np. wpisany w masową wyobraźnię wizerunek Jezusa, który został swego czasu bardzo złośliwie nakreślony przez Philipa Rota w "Kompleksie Portnoya" - "... takim wyglądem jak na tym obrazku był niewątpliwie głównym pedałem Palestyny. Fryzura na pazia, cera jak z reklamy kosmetyków "Palmolive", ubrany w szatę, która dziś pochodziłaby od Fredericksa z Hollywood!" . No gdzie takiemu obrazkowi do Jezusa z Sądu Ostatecznego Michała Anioła czy Jezusowi z Wieczerzy w Emaus Caravaggia? Te inspirowane ludowością figury szopek są dla mła lepsze niż religijny kiczyk.

      Usuń
    2. A kosmonauta jak sie ma do tego?
      Mnie sie tez podoba, jest intrygujaca😃😃😃

      Usuń
    3. Na jednej z elewacji katedry św. Wita w Pradze tyż jest kosmonauta i jakoś nikt z tego tytułu się nie oburza. Mamelon twierdzi że kosmonauta to wręcz powinien we współczesnych religijnych przedstawieniach występować obowiązkowo. ;-)

      Usuń
  5. Mrut jest rudy!?
    Chyba zacznę je rozpoznawać nawet na zdjęciach.
    Dużo zdrowia dla potrzebujących go.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ryżawa to jest Szpagutek w słońcu. Mruti jest solo na fotce pierwszej kociej i ostatniej kociej. A potem jest w duecie ze Szpagetką na fotkach 2 - 6 i na fotce nr 8 ( Mruti zaleguje , Szpagetka okrąża ). Szpagetka jest solo na fotce nr 7 a na fotkach nr 9 i 10 jest Sztaflik. Pasiak na fotce nr 11, no ale on jest łatwo rozpoznawalny. Okularia cały dzień spędziła w ogrodzie z nową miłością Pysiem i dlatego nie ma jej na fotach.

      Usuń
    2. No popatrz, to jednak nie zacznę ich rozpoznawać na zdjęciach.

      Usuń
    3. Nie ma kłopotu z rozpoznaniem Misiuni-Okularii - bo jej nie ma. A z temy Kotamy na fotach, to ech.. Na żywca, gdy dochodzi osobista ekspresja kociego ciałka, gdy widać bez przekłamań wielkość stwora i słychać go - nie ma opcji pomyłki. Nawet po dotyku futra po ciemku da się odróżnić kota od kota. Foty mylą i tyle. A Mrut był rudy! Z tegoż powodu był Kasztankiem.

      Usuń
    4. Obecnie Mruti jest najczarniejszym z czarnych, dziefczynki są bardziej rudawe. Mruti jest największy, Sztaflik najgrubsza a Szpagutek nie do pomylenia bo karzełek i trójnóg. Madka je w ciemnościach po głosikach rozpoznaje, po rodzaju sierści, po sposobie ocierania się. No wicie rozumicie - serce madki. ;-D

      Usuń
  6. Szkło przecudne masz ;) Jak ono ciągle jest przy tylu kotach? U mnie jest taki młody, któren wszędzie jest i wszystko go interesuje.
    Myślisz, że wróci taki napój serwatkowy w buteleczkach jak śmietana? Bardzo go lubiłam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mła zbiera szkiełka bo lubi, kotom się czasem zdarza zniszczyć ale bardzo, bardzo rzadko. Niektóre rzeczy wrócą insze nie, mła ma nadzieję że przemysł mleczarski będzie się modernizował bardziej w kierunku eko bo to co jest teraz to woła o pomstę do nieba. Śmietany z gumą guar to jeszcze można znieść choć z trudem, natomiast insze dodatki w mleczku i przetworach to o pomstę wołają do nieba. A wszystko przez to że handel wymusił długie terminy przechowywania żywności. No to mamy co mamy, nawet truskawki przypominają w smaku i konsystencji tekturę.

      Usuń
  7. Koteczki piękne :) i fajny mają kocyk... musze chyba poszukać. :D
    Mruti i spółka piękni!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mruti to wymiaukuje że jest najpiękniejszy w klasie, bez dwóch zdań. Oczywiście całe stado wymiaukuje że Mruti się myli bo najpiękniejsze to są Szpagetka, Sztaflik , Okularia i Pasiak.
      Kocyk mła kiedyś kupiła na promocji w JYSKu czyli Józku, przecenili o 70% z okazji jakichś urodzin czy cóś. One czasem tak robio.

      Usuń