środa, 30 kwietnia 2025

Codziennik - przedwielkoweekendownik

No i zbliża się Matki Boskiej Grillowej czyli Wielkoweekendownik Polski. Rodacy ruszą na memłon przyrody razem z rusztami i węglem drzewnym. Oby nie tam gdzie sucha ściółka ( co zdawa się ich ulubioną opcją, niestety )! Temat rodactwo nasze i zasoby leśne ostatnimi czasy poruszyła Tupaja w swoim niewesołym wpisie, mła po przeczytaniu najchętniej spakowałaby chciwość i bezmyślność w jedną zgrabną paczuszkę i usiłowałaby sporej części Polaków wcisnąć w ramach prezentu w otwory odbytowe, nie zwracając uwagi na wrzaski protestacyjne. W tematach leśnych dodam że w kraju,  w którym jest problem ze stepowieniem i z zasobami wodnymi,  masowe cięcie starodrzewu jest zwykłą głupotą. Mła nie jest za brakiem wymiany nasadzeń leśnych ale na Wielkiego Leśnego, niedługo to w rezerwatach ścisłych będzie się ciąć! Hym... z okazji świąt narodowo - państwowych mła życzy rodakom rozumu,  żeby się nie miotali od masowych wycinek do tzw. Projektów, jakimi zdewastowali okoliczny sadek, bliski sercu Ani Bzikowej. Rozumu, Polacy, rozumu! Mła nadal z całych sił usiłuje uciec od mendialnej sraczki z okazji wyboru Wielkiego Notariusza. Jest ciężko, nawet bardzo, człowiek boi się klapy sedesu podnieść  żeby jazgot wybiórczy jej nie dopadł. Tak, tak, jej a nie jego. Jak już mamy taką nadpoprawność językową,  to człowiek to zarówno ona jak i on a także ono. Mła tak sobie myśliwa o tej onej, bo oczywizda sprawa macic znowu na tapecie a główny zapiewajło w tej kwestii nawet onej macicy nie posiada. Chyba w myśl zasady, nie wiem jak to jest z to macico ale się wypowiem. To mła też się wypowie, każdemu chłopu po 35 roku życia ciąć jajka, no bo po co mu one jak jakość plemników spada?! Fajny pomysł, nieprawdaż? Nieważne że głupi jak Lato z Radiem, ważne że mendialnie może być nośny. W tej kampaniji same takie mendialnie nośne pomysły, im głupszy tym bardzie mendialne głośność dźwięku podkręcajo. Dlatego mła stara się by do niej jak najmniej tych radości docierało, tym bardziej że mła świadoma prerogatyw tego najwyższego urzędnika w Polszcze, którego naród wybiera w wyborach bezpośrednich. Wybieramy notariusza i zwierzchnika sił zbrojnych, patataj,  a nie Pana Boga wszechmogącego. 

Dach schnie i może pod koniec tyźnia będzie można z pęknięciem zawalczyć. Materiał jest, teraz tylko ludzia ugadać i modlić się żeby doschło nim znowu zacznie popadywać. Przed mła znów ogarnianie chałupy, od czego jej się słabo robi, no ale mus to mus. Do mła dotarło że przeca w tym nowym miesiącu to mamy podróżować z  Irenką, więc przy młowej obecnej formie fizycznej to porządki niezdrowo dużo czasu mła zajmą. Ech... Irenka cała w wypiekach, kiedy o podróży opowiada. Mła przywiozła jej troszki słodyczy z Sycylii i Irenka przeżywała. Mła najbardziej boi się samolotu dla Irenki, nie dość że to jej pierwszy lot w życiu, to jeszcze linią pod tytułem Ryanair. Loty z tym przewoźnikiem potrafią być przeżyciem, ponieważ dodatkiem do tanizny lotu są tzw. atrakcje. A to bilety sprzedadzą na rząd 33 w samolocie mającym rzędów 29, a to  będą odprawiać podróżnych w takim tempie że po tym boardingu trza czekać na nowy slot. Same radości! Mła stara się jak najostrożniej Irenkę uprzedzić o tychże radościach i to tak żeby jej nie przestraszyć na amen. Ona naprawdę bardzo przeżywa tę swoją włoską podróż. Dla Mamelona i mła to troszki powszedniość i  znajome włoskie lotnisko, raz nawet się na nim przespałyśmy, bo lot miałyśmy o nieludzko wczesnej porze. No a dla Irenki to wszystko świeżynka będzie.

Dziś za ozdóbstwa robią kartki z motywem chrząszczy majowych a w Muzyczniku Starsi Panowie, w wiosennej piosence.

17 komentarzy:

  1. Wszystko racja, wyborcze tematy prawie można znaleźć w lodówce, lasy tną bezmyślnie, a remont dachu to nie przelewki, porządki zresztą też. Ale ze Ryanair taki pokręcony? Kilka razy leciałam, dzieci latają i jeszcze się na takie numery (tfu, tfu, tfu, przez lewe ramię) nie nadziałam.
    Chrabąszcze cudne :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiosna Ninko, wiosna na całego, bo koty obudziły mła przed świtem drąc japy w kwestii żarełka. Zatem porządki wiosenne trza uskuteczniać i nie ma że nie ma. Mendialnie mła stara się obecnie słabo istnieć, więc jest jaka taka szansa że doczekam czerwca w dobrostanie psychicznym. Co do linii na R to mła już ponad 12 lat temu poczuła co to za gagatki a oni się od tego czasu tylko twórczo rozwinęli. Rok temu proponowali mła na ten przykład 200 euro za rezygnację z lotu na który sprzedali zbyt dużo biletów.

      Usuń
  2. Też od rana Miśki obudziły i musiała być puszka a jak. Grill jutro, a dzisiaj książeczka. W kwestii latania zaczęłam oglądać Turbulencje. Durnowate ale wciąga i weź tu człowieku przerwij serial.
    Ale czytam póki co książkę a raczej dwie i później będę patrzeć perypetie pasażerów lotu...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mła na razie stara się o lataniu nie myśleć, pewnie dlatego że przed mła perspektywa lotu linią na R. Mła dziś idzie na przyjątko, ale raczej z grillowanym to ostrożnie, mła tak głównie dla towarzystwa. Zaraz łeb umyję żeby sierść była świeża. Koty oczywizda nakarmione po gwizdek. ;-D

      Usuń
    2. Nie no może nie wylądujecie pięć lat później jak w serialu ;D

      Usuń
    3. Kocurrku wypluć z siebie tę myśl, obróci się trzy razy przez lewe ramię i jeszcze raz splunąć.

      Usuń
  3. O ja ciekrynce! Widziałam dziś więc dwa chrząszcze majowe! Które wygrzebały się z ziemi i wpadły prosto pod zainteresowaną paszczę i łapy Korasa. Ledwo je uratowałam.
    Zielono do kwadratu tu. Pozdrawiam wszystkie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiosna w tym roku z turbodoładowaniem, teraz oczywizda powinny przyjść mrozy, zgodnie z teorią co się polepszy to się popieprzy. Korek jak widzę zainteresowany entomologią, zupełnie jak mój Mrutuś, Może by na jaki uniwersytet wysłać?

      Usuń
    2. Ich razem? Jako parę studentów? Jestem za. Może by jakiego granta dostali, to byśmy miały kasę z tego.

      Usuń
    3. Parę bardzo pilnych studentów, Mruciu wczoraj mimo dnia wolnego śledził motylki. ;-D

      Usuń
    4. Korek przeprowadził wiwisekcję jednego chrabąszcza. Tego zauważyłam za późno.

      Usuń
    5. Mrutek wczoraj usiłował badać motylki, szczęśliwie Mruciu troszki grubawy a motylki bardzo lotne.

      Usuń
  4. Nieszczelne dachy to moja trauma, ja co prawda już nie mieszkam w kamienicy na ostatnim piętrze, ale moja córa i teściowa owszem :-( U mnie za to teraz atrakcje w postaci kolejnego pokolenia kun, wychowujących się w dachowym ociepleniu i za podbitką.
    Tradycję w postaci grylla narodowego zamierzam podtrzymać jutro, dziś machnęłam 51 km jako rowerową wycieczkę (niechcący, myślałam, że dwadzieścia parę km to będzie w obie strony, a okazało się, że w jedną) i kiedy już ożyłam pod wieczór, to ułożyłam metr sześcienny solidnych dębowych bierwion i znów padłam. Pikowanie pomidorków przełożone na jutro.
    Mam nadzieję, że linia na R nie da ciała i nie zepsuje Irence wyczekanej wycieczki!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nienawidzę cieknących dachów, też od zawsze miałam z tym przeboje. Mam tylko nadzieję że tym razem umówiony ludź zdąży z naprawą przed nawałnicą. 51 kilometrów w jedną stronę? Zamiast w dwie? Hym... mła po czymś takim nie tylko by się czuła wystrychnięta na dudka, mła by się czuła wręcz wydudkana przez los na strychu! Przywieźli by mła z takiej wycieczki elegancko przewieszoną przez ramę roweru. O tym żeby cokolwiek po tym wyczynie jeszcze robić to mowy nie ma, oddychanie byłoby już wysiłkiem. Mła zaklina w myślach linię na R, w razie czego będę w ramach msty nakłuwać fotkę właściciela linii na R bardzo ostrymi szpilkami.

      Usuń
    2. Ja nie zapomnę jak w pierwszym roku jak zamieszkałam tu na ostatnim piętrze w ulew deszcz się lał w łazience na kibel z sufitu, a jeden regał z książkami odsuwałyśmy, bo woda też się lałą w pokoju. Masakra. Ale od tamtej pory odpukać nic się nie działo. Zgłoszone do spółdzielni było i naprawili.

      Usuń
    3. Szczęściara, u nas mało który remont dachu odbywał się bez poprawek, nawet te generalne różnie się kończyły. Taba, te 51 km to w sumie, ale i tak jak dla mnie wyczyn, co prawda nabyłam sobie rower elekstryczny, ale ambitnie próbuję spalać kalorie i wspomagam się głównie pod górkę, bo tu już kolanko powiedziało pas wyczynom. Muszę przyznać, że w końcu jazda rowerem jest dla mnie czystą przyjemnością, choć na razie tak do 40 kilometrów, potem już orka na ugorze była. Zawsze lubiłam rowerowe przejażdżki, ale kondycja i kolano trochę ograniczały moje zapędy :-)
      Co do linii na R. to może przezornie rozbić obóz na lotnisku ze sporym zapasem przed startem, żeby zaatakować punkt odprawy w pierwszej kolejności ?

      Usuń
    4. Pół nocy dziś nie spalam dziefczynki w związku z dachem, wicie rozumicie - dżedż! Jako ogrodująca jestem na tak, jako baba od łatania dachu jestem zdecydowanie na nie. Schizofrenia jakby. Co do wszystkiego rowerowego wynoszącego ponad 20 kilometrów to i tak podziw! Mariolko linia na R działa najgorzej kiedy pasażer solidnie przygotowany, linia potrafi odwołać znienacka lot. Już raz tak miałam.

      Usuń