No a co zostało wyszkółkigowane? Mnóstwo dobra wszelakiego, krzewy, byliny, paprociumy i trawy - właściwie każda część Alcatrazu i podwórka dostała nowego zielonego lokatora. Wreszcie dorwałam się do ostnic - z Szewczykowa przyjechała ostnica powabna czyli Stipa pulcherrima, którą czym prędzej "zainstalowałam" na Suchej - Żwirowej. Pięć sztuk przywlokłam i zastanawiam się czy nie za mało. No ale nawet jak za mało to macierzanki wołały że czas najwyższy je sadzić na podwórku a ja nie jestem księżną Mamonii czy hrabiną Dolarolandii żebym mogła sobie pozwolić na zakup wszystkich roślin potrzebnych do obsadzenia rabat. Znaczy dokupiłam trochę macierzanek, takich które do tej pory nie występowały w Alcatrazie ( który licznymi macierzankowymi kępami zasilił podwórko ) i radośnie rozpoczęłam budowanie Macierzankowni. Oczywiście plany planami a w Macierzankowni już pojawiły się goździki kropkowane - gatunek i odmiana 'Leuchtfunk' lub 'Brilliant', te odmiany są dla mnie tak podobne że nie odróżniam która jest która. Chciałabym odtworzyć jeszcze rosnącą niegdyś w Alcatrazie odmianę 'Arcitc Fire', biel kwiatów zawsze dobrze robiła moim nasadzeniom. Potem dosadziłam jeszcze co nieco inszości wytrzymałych na skwar i suszę i nagle Macierzankownia przestała być nasadzeniem niemal wyłącznie macierzankowym. Cóż, nie mam ja melodii do upraw monokulturalnych, nawet ukochane bródki muszą mieć u mnie towarzycho złożone z innych gatunków.
Na Suchą - Żwirową przyjechały ze szkółkingu żeleźniak Phlomis taurica i mikołajek alpejski Eryngium alpinum 'Superbum', zatrwian szerokolistny Limonium latifolium oczywiście w większej niż jedna doniczka ilości ( bo co to jest jedna mikołajkowa doniczka ), jednak poważne szaleństwo zaczęło się przy czyśćcach. Zrobiło mnie się i jeszcze Mamelona zaraziłam. 'Hummelo' w ilości hurtowej ( rósł w Alcatrazie ale zdecydowanie więcej mi tej rośliny potrzeba ), czyściec lekarski Stachys officinalis 'Pink Cotton Candy', czyściec wielkokwiatowy Stachys grandiflora 'Macrantha', Stachys pradica. No wyraźnie mnie czyśćci, he, he. W ramach dopieszczania nasadzeń z tyłu Suchej - Żwirowej ( która w tym miejscu nie jest już tak sucha ) pojawił się przetacznikowiec wirginijski Veronicastrum virginicum 'Album'. W tym wypadku też czuję że cóś za mało tej zieleniny u mnie rośnie. Przetacznikowce nie są tak popularne jak na to zasługują, o wiele większą karierę robią na naszych rabatach przetaczniki kwitnące latem ( u mnie też ich sporo). Pewnie to kwestia intensywniejszych kolorków kwiatów - chabrowe "niebiewskości", indyjskie różyki, karrrrminy wygrywają ze spokojniejszymi kolorami kwiatów przetacznikowców. Wysoki wzrost też nie jest atutem rośliny - nasi ogrodnicy to lubią kwiaty nad którymi mogą się pochylić, taka specyfika rodzimego ogrodnictwa, he, he. No a przetacznikowce bujają na wysokość głowy rosłego faceta i jak tu na taką bylinę patrzeć z góry?
A co dostał Alcatraz? Alcatraz dostał paprocie, nerecznice czyli wypełniacze. Nerecznica mocna Dryopteris affinis - gatunek i odmiana 'Pinderi'. Wysokie, wytrzymałe, mało wymagające i długo trzymające frondy. Hardcory do półcienia, niepozwalające Alcatrazowi zamienić się w uprawę giboshi, japońskiej sałaty. Przywiozłam też Dryopteris wallichiana, pochodzącą z himalajskich lasów paproć dorastającą w dobrych warunkach do naprawdę dużych rozmiarów. Po mojemu jest architektoniczna, wielce ozdobna i mało wymagalna - roślina w sam raz do dużego ogrodu aspirującego do leśnych klimatów. Kolejna paproć to nerecznica szerokolistna Dryopteris dilatata 'Lepidota Crispa Cristata', mniej dla mnie urodna niż nerecznice mocne ale w Alcatrazie jej nieco barokowy pokrój się przyda. No i oczywiście nie mogło się obejść bez czerwonozawijek, dwa egzemplarze Dryopteris erythrosora 'Brilliance' siedzą już w gruncie, chyba jestem czerwonozwijkowo uzależnioną.
Krzewy są trzy - wszystkie podwórkowe. Jaśminowiec 'Belle Etoile' jak najbardziej zasługujący na miejsce w ogrodzie i nieco kontrowersyjne róże florystyczne ( ale ponoć dobrze dające radę w gruncie ) 'Lovley Green'. To jest ta różyczka z fotki obok. Róża ma kfioty w kolorze pizdacjowym ( prawie tak uroczy jak kolor "pożyczkowy" Ewinej wełenki domowo farbowanej ). Jak jej się będzie wiodło w Różance zobaczymy, na pewno pierwszą zimę spędzi solidnie okopczykowana. Będę za nią mocno trzymać kciuki bo jest bardzo urodna, w taki nienachalny sposób
W mijającym tygodniu usiłowałam wszystkie te szkółkingowe łupy posadzić. Pogoda jest jaka jest więc ciężko mi idzie to sadzenie ( po południu za gorąco, wieczorem kumory chlają ). Jutro ponoć ma zacząć się ochładzać. Jest nadzieja że będzie można trochę popracować w ogrodzie nie czując się jak na polu bawełny w Alabamie. Wyczekuję bo uwielbiam przymierzać doniczki, he, he, a potem wgapiać się w sadzonki i wyobrażać sobie jak będą wyglądały gdy osiągną dojrzały rozmiar. Oczywiście będzie wielkie otrzepywanie korzonków, rośliny z Szewczykowa są "glebowe", reszta była sadzona w tym cholernym substracie, który sprawdza się przy pędzeniu roślin ale ogrodnikowi może sprawić przykrą niespodziankę ( zwłaszcza jeżeli ten ogrodnik nie uznaje ciągłego latania z konewką czy zabaw z wężem ogrodowym ). Na fotkach dziś Sucha - Żwirowa ( jeszcze bez nowych nasadzeń ) i gwiazdy Różanki. Fotki z Alcatrazu będą w lipcu.