Czuję się nieco zdziwnie, jak na planie filmowym, gdzie ekipa realizująca właśnie odkryła że kręci tzw. czeski film. Fabuła idzie tak: mła od pewnego czasu wie że mieszka w kraju który rządzi się prawami Dzikiego Zachodu, znaczy prawem jest to co ustaliła banda obecnie terroryzująca miasteczko. Mła martwi opcja że co się nowa banda w miasteczku pojawi to się prawo tak będzie zmieniać coby nowej bandzie terroryzować miasteczko było łatwiej. W dodatku żeby mła zdezorientować Wódz Wowa zasiedlił miasteczko chmaro czerwonoskórych dla niepoznaki pomalowanych na biało, hym... nawet dla tych niepomalowanych czerwonoskórych mieszkających w miasteczku od zawsze szokiem było kiedy na miejscu naszego miasteczkowego sądu zobaczyli pewnego dnia wigwam i jakąś zdziwną radę. To zagarnięcie mienia i imienia część mieszkańców zniosła z trudem jednakże te biało - czerwone, znaczy na wierzchu białe, pod spodem czerwone, postanowili urządzić potlacz. I to jest dopiero jazda! Potlacz to je taka czerwońska impreza w której każden oddaje co tam ma żeby się poczuć bardziej wolnym. No to my mieszkańcy miasteczka jesteśmy już na progu wolności absolutnej bo w przyszłym roku wchodzi superpotlacz. No mła wszystko rozumie i wogle ale ma wrażenie że cóś dziwnego dzieje się w miasteczku na Dzikim Zachodzie, które leży w Europie Centralnej - zaobserwowała pojawienie się Świadomych Certyfikatów a niektóre kowboje smęcąc nad szklanko whisky albo innego bourbona twierdzo że Pandemix mła więzi i najwyższy czas na króliczo norę. I że pandemiczny potlacz ma nie być tradycyjny bo wolność tyż trza będzie oddać żeby poczuć się bardziej obdartym. Niepokojąco ćwierkali że obdarci ze skóry so wszyscy czerwoni. No i że mła dostanie do hodowania pluskwę, a mła się pluskiew brzydzi. Mła czeka co będzie dalej, alieny kontra kowboje czy może wywalo scenarzystę bo pomieszał gatunki.
A na poważnie to idzie tak: nawet najbardziej przestraszeni zarazą mieli wystarczająco dużo czasu żeby zorientować się że podejmowane przez rząd ( nie tylko polski, to jest problem globalny ) kroki mające chronić nas przed epidemią nie tylko nas przed nią nie chronią ale wręcz nam zagrażają. Przede wszystkim naszemu zdrowiu, jeszcze raz powtórzę że umieraliśmy z powodu złego zarządzania ochroną zdrowia i jej złodziejskiej pauperyzacji ( lekarze podczas pandemii mają lepsze zarobki ale jest ich mało, średnia ich wieku zbliża się do tej niebezpiecznej granicy za którą mogą stanowić raczej zagrożenie niż pomoc dla pacjentów, pieniądze które mogłyby byś przeznaczone na restrukturyzację ochrony zdrowia były i są rozkradane ), nowego patogenu, który okazał się nienowym, opracowanym laboratoryjnie, zjadliwym dla staruszków i osób o osłabionej odporności ( w tej kolejności, na drugim miejscu po rozpiendrolonej służbie zdrowia ), procedur, które wydają się nie mieć innego celu niż ograniczanie praw obywatelskich i napuszczania jednych obywateli na drugich żeby rządzący i wpływowi mogli uniknąć odpowiedzialności za krach systemu. Informująco dodam że wszyscy jesteśmy niezaczepieni, niektórzy tylko jeszcze nie są świadomi że nie wzięli wszystkich zakontraktowanych dla nich dawek, cóś koło ośmiu czy dziesięciu na łebka wliczając w to niemowlęta. Nie jest mła rolą przekonywanie kogokolwiek że czepionka wymagająca podania czterech dawek w ciągu roku jest cacy czy be, każdy swój rozum ma, mła tylko zapodaje info że paszport covidowy jest ważny po podaniu kolejnych dawek więc bycie zaczepionym jest terminowane. Ponieważ wirus w sposób naturalny słabnie to Wróżka Edna proroczy że zaraz oficjałką będzie booster nie co trzy, a co dwa miesiące. To nie jest teoria spiskowa, tylko real - wystarczy wejść na strony oficjalne i poszukać danych o zakontraktowanej ilości preparatów antycovidowych przez KE. Teraz zrobił się problem ponieważ wiedzą powszechną stał się fakt że preparaty nie chronią przed transmisją wirusa, cała narracja paszportowo - zdrowotna się sypie, piniądz został wydany a wizja łagodniejszego przejścia choroby cóś nie chroni politycznych przed pytaniami o to co z kaso i wogle po co to wszystko i o co kaman.Zarzundzanie pandemio tylko przyczyniło się to tego co się od dawna szykowało i co jest tym co pandemiczna zasłona miała przykryć, gospodarka zaraz będzie szorować po dnie, tak naprawdę nie tylko z powodu wzrastających cen energii wywołanych w dużej mierze przez durne polityczne działania robione na zamówienie pieniężnych ( handelek spekulacyjny emisjami czyli powietrzem ) a kryzys który miał być kontrolowany przez politycznych zamienia się w chaos. Jak się okazuje społeczeństwo nieco inaczej wyobraża sobie pewne sprawy niż polityczni czy pieniężni. Np. Zielony Wał i ostatni szczyt klimatyczny czyli eleganckie zabawy elit nałożone na rzeczywisty kryzys, w olbrzymiej mierze przez elity spowodowany, nie wzbudził cóś entuzjazmu mas. Pandemia - na wypaleniu, ebola chyba by już wrażenia po tym minionym listopadzie na nas nie zrobiła, więc ekonomia będzie miała dla nas teraz pierwszorzędne znaczenie. Ekonomicznie jesteśmy dopiero u progu kryzysu, mła od dawna proroczy że on zmiecie rzundzących i to w sposób inszy niż im się wydawa. Jednakże to nie ekonomiczny kryzys nam tu zdziwności funduje, to co się dzieje zawdzięczamy kryzysowi władzy. Zmurszało i się sypie. To nie pandemia i nawet nie do końca sama ekonomia, to struktury społeczne trzeszczo, władza robi się przejrzysta dzięki obiegowi informacji. Nie da się ocalić pieniężnym i politycznym wpływów, dotychczasowego sposobu zarządzania, procesy historyczne które ich tego pozbawio zaczęły się blisko pięćdziesiąt lat temu.
Nie chodzi o to że zarzundom czy pieniężnym kto łby pościna, ta rewoluszyn bardziej pójdzie w stronę tej amerykańskiej sprzed ponad dwustu lat - zmieni się stosunek do władz, potrzeba ich kontroli stanie się oczywistością. Z dzisiejszego punktu widzenia ta kontrola może się wydawać nadmierna ( Wróżka Edna widziała trzecim okiem, Wróblewski nie widzi obydwoma ), dla tych którzy będą żyć za dziesięć, dwadzieścia lat będzie ona tak oczywista jak dla nas to że posła chroni immunitet. Pieniężni nadal pozostano pieniężnymi tylko pieniądz nie będzie się w ten sposób w jaki teraz się to dzieje przekładał na wpływy ( mogo mieć taki problem że jak chco rzundzić otwarcie to będo musieli za to tak sporo płacić że skórka nie będzie warta wyprawki, i jeszcze ta wieczna groźba że zarzundzani zechco uspołecznić zyski ) . Mła cóś nie wierzy w elektroniczny piniądz oparty na nie wiadomo czym, ta koncepcja wymaga naprawdę mocnej wiary w uczciwość systemu a tej już brakuje przy piniądzu fiducjarnym. Edna powiedziała jej że kopalnie walut wirtualnych wymagajo takiej ilości energii że tylko zimna fuzja uczyniłaby ten proceder opłacalnym w dłuższej perspektywie czasowej. Poza tym Edna cóś bredziła o tulipanach, odmianie 'Semper Augustus' i poważnym problemie. Mła sądzi że po pieniądzu fiducjarnym przejdziemy do waluty opartej na twardych dobrach ( kruszce, rzadkości, nośniki energii ). Zabawy w wirtualny piniądz potkną się o to samo co zawsze, żywność i energia nie mogą być wirtualne. Fiducjarny w sumie tyż wirtualny piniądz generował tyle kryzysów że można go pożegnać bez żalu. Bye, bye! Inna sprawa to forma piniądza, niektóre gupie ludzie za łatwość wydatkowania mogo powierzyć swojo kasę innym, na głupotę rady nie ma - leczy się to empirią.Do mła dopiero niedawno dotarło ale za to bardzo mocno że jeżeli ktoś tu walczy o to żeby było jak było to są to ludzie elit władzy. Wiecie jak to jest z klasą próżniaczą, przychodzi ten moment zmiany i nic się zrobić nie da, choćby się bardzo chciało - działania przynoszą odwrotny skutek niż się zakładało. Przez pewien czas wszystko jeszcze się toczy siłą inercji ale zaraz się posypie i trza będzie budować nowe. Ten mijający rok był bardzo ważny, bo my tu niby zamaseczkowani ale tak naprawdę to maski opadły. Wiecie że mła ma nosa do smrodów, pandemię wyczuła w lutym 2020, za grubo to było szyte ( mła kombinowała czy może instynkt jej nie zawiódł ale już w kwietniu tamtego roku dotarło do niej jakie to jest nie halo ) to i teraz mła Wam wróżbę noworoczno zapoda prosto od Edny, tzw. okno zmian nie to że się przymyka, ono zaraz zamknie się z hukiem. Kiedy zamyka się okno to otwierajo się drzwi, ale one otwierają się już dla zupełnie innych spraw, będzie szło nowe. I nie będzie to wcale nowe które będzie proste i łatwe do zaakceptowania ani dla zarzundów ani dla ludziów, bo nowe nie przyjdzie i nie zwali się na głowę tylko będzie wyszarpywane.
Będzie trochę jak drzewiej ale będzie tyż inaczej. Będzie można podróżować ( dla mła to ważne ) ale będzie mniej bogato, pusty pieniądz który nas zalewa będzie dławił system i będziemy bidnieć ( jak piniądza w systemie było mało bo pokrycia nie miał to na potęgę drukowali i teraz jest go mnóstwo na całym świecie a wart jest tak naprawdę tyle ile papier na którym go wydrukowali - nasi musieli to zerżnąć w najdrobniejszym szczególe ). Niestety w związku z tym że będzie bidniej choć swobodniej będzie tyż mniej bezpiecznie, cóś za cóś. Zwolenników bezpieczeństwa zapewnianego przez totalitaryzm uprzejmie informuję że to oksymoron, świat nie jest bezpieczny a ten w wydaniu totalitarnym to najmniej. Jak to ładnie nam apokaliptyczni podćwierkujo "Kto ma uszy do słuchania, niechaj słucha!". Przypowieść o ziarnie niestety dla zbyt wielu niezrozumiała, zawsze było z tym ciężko a tu jeszcze katecheci szkolni ją dotłukli. Miejta uszka otwarte, a to co między uszkami niech pracuje bowiem ciekawe czasy nadchodzą! Mam nadzieję że jak na wróżkę przystało Edna wypowiada się dostatecznie mgliście.
Dzisiejszy wpis ilustrują pocztówki których grafikę zaprojektowała Helena Maguire. W czasach królowej Wiktorii te pocztóweczki były bardzo popularne. Mła się nie dziwi, słodyczaste. W muzyczniku tyż stosownie, czyli jeszcze świątecznie ( do Trzech Królów jest świątecznie z tego co mła pamięta ).