Przyszedł gorąc, taki wilgotno paskudny i obezwładniająco muralno miejski. No nie podobie mła się taka pogoda ale cóż robić ale cóż robić? Na ocipienie klimatu narzekać? Jeszcze komu do łba przyjdzie aerozole w tej naszej błękitnej otoczce rozpylać. No bo wicie rozumiecie, teraz naukowce hamerykańskie doszły do wniosku że zasiarczenie i te inne pyły to może jednak nie takie złe bo czysta otoczka cóś się bardziej nagrzewa czy tak jakoś. Mła się od razu przypomina taki film Woody Allena pod tytułem "Śpioch". Woody zahibernowany w drugiej połowie XX wieku po przebudzeniu liczył na jakiś zdrowy posiłek à la "swoje czasy". No wicie, rozumicie, miody organiczne, kiełki pszenicy. A te naukowce, które go wybudziły proponowały mu to co uchodziło za najzdrowsze w ich czasach, 200 lat po zamrożeniu Woody'ego, znaczy steki, smażeninę w głębokim oleju, krem karmelowy. Te naukowce! "To tytoń, jedna z najzdrowszych substancji", "cukier krzepi" itd. Najśmieszniejsze że z tym tytoniem i cukrem to nie do końca bujda. Ech... niezależnie od tych naukowych najnowszych teorii, czy też tych teorii nieco starszych, mła sądzi że gorące lato należy znieść z godnością ( najlepiej to w wannie ). Intermezza, czyli gwałtowne burze też tam znosić, z tym ze mając towarzystwo kocie. No bo wiadomo, jak leje to trza chronić futra, silnego wiatru czterołapy nie znoszą, a te chałasy na niebie i błyski to zupełnie jak Sylwestrzane wybuchy.
Upalna pogoda nastroju mła nie poprawiła, mła nadal czuje się strasznie staro ale powolutku, powolutku pracuje sama nad sobą. Samo użalanie się jeszcze nikomu nie pomogło, trza tu jakieś działania podjąć. Siedząc wraz z Mamelonem nad urodzinowym deserkiem Sławencjusza ( serek, śmietana 30% i dużo owocków ) mła tak rzuciła w przestrzeń że chyba powinnyśmy schudnąć. Mamelon była za, więc będziemy się pilnować z żarłem. Od moich urodzin, bo od urodzin Mamelona, które wypadają wcześniej niż urodziny mła, to wcześniejszy termin nie do dotrzymania. Wicie rozumicie, szok mentalny by się nam zrobił a po do znaniu szoku mogłybyśmy żreć więcej. Mła musi zrezygnować ze słodyczy a Mamelon to właściwie nie musi rezygnować z niczego ale za to musi zacząć chodzić i przestać korzystać z czaru czterech kółek. Owszem, duże zakupy tak ale te mniejsze to absolutnie nie. Teraz należy się wziąć za określenie czym są duże zakupy. Cóś mła się zdaje że będzie Mamelona bolało ale nie ma zmiłuj, jesteśmy po prostu za grube żeby dożyć starości w stylu "Wandziu trzymaj się!". Trzeba podjąć te bolesne czynności zaradcze. W nagrodę za poświęcenie obiecałam Mamelonu wyjazd na przyszłoroczne wakacje na plażę bez gór w pobliżu. Nawet zaczęłam już konsultować ze spotkaną przypadkowo w tramwaju Dżizaas, która na słowo wakacje natentychmiast zaczęła merdać nogą zamiast ogonem, jakby ślinić się i nerwowo pocierała szyje, cóś smycz na niej czując. Na razie mła znalazła lokalizacje, potem sobie uszczegółowi co i jak. Jest nadzieja że wizja nas wylaszczonych w kostiumach kąpielowych wspomoże nasze wysiłki odchudzeniowe.
Dziś Sławencjusz jedzie na blokadę, na tym etapie jest jego leczenie. Po blokadzie ma być rozćwiczywane, znaczy Sławencjusz też ma swoje zadania do odrobienia. Zatem wszyscy mamy się ruszać i wogle. Mła już samo to że coś robi ze swoją zniedołężniałą starością napawa lekką otuchą, lekką bo tu jeszcze cza mózg ćwiczyć. Mła obejrzała sobie przed chwilą fragmenty debaty prezydenckiej w Stanach i doszła do wniosku że ćwiczenia mózgu konieczne, choćby kwiczenie przy tym z niej wychodziło straszliwe. Obecny prezydent jest w fazie demencji, nie jestem pewna czy lekkiej, niby przyszły jest w fazie rzeczywistości urojonej. Jeżeli Hamerykanie będą mieli taki wybór to proroczę najniższą frekwencję wyborczą w historii ichnich wyborów. Z tego co widziałam to się mła zdało że to obaj kandydaci przebili najniższy z poziomów naszych krajowych polityków a to jest sztuka! Dlatego mła będzie bardzo ćwiczyła swojego mózga, żadnego lenistwa, ćwiczenia matematyczne i rozmyślania o skonstruowaniu bomby neutronowej, coby nam wszystkim odstraszanie załatwić.
Na wszystkie komentarze mła odpowie po południu, dziefczynki mła była mocno zalatana w tym tygodniu a jeszcze papiry w chałupie miała do zrobienia. Po południu jak wrócę to przysiądę do odpowiadania. Na powszechne życzenie publiczności mła zapodaje kolejne zdjątka z Mamelonoison a w Muzyczniku wesołą pogrzebową muzyczkę z Nowego Orleanu.
Nawet na zdjęciach tej bujnej roślinności widać, że upał u was panuje. Zmęczone te rośliny.
OdpowiedzUsuńWczoraj je podtopiło, lało tak że nawet gatki miałam mokre.
UsuńA przy projekcie "Odchudzanie" nie zapomnijcie o zdjęciach przed i po. :-)
OdpowiedzUsuńHym... trza będzie stanąć bardzo daleko od obiektywu żeby nas objął. Przed znaczy.
UsuńOdchudzanie? Byle nie przesadzić bo się obwisa i marszczy. Niebieskie talerze, takie bardzo niebieskie bez turkusu w kolorze podobno zmniejszają apetyt. U ludzi, bo u kur to przeciwnie.
OdpowiedzUsuńObawiam się że jestem jedzeniową daltonistką. Zeżrę z talerza każdego cooloru. ;-D
UsuńOczywiście że zeżresz, niebieski to nie korek. Tyle że jednak zeżresz mniej łapczywie, szybciej będziesz miała dosyć. No chyba że jednak jesteś drobiem. Gdzieś zrobiono eksperyment z barwieniem ziaren i niebieskiego kury zeżarły na raz trzykrotną dawkę dzienną.
UsuńMła raz kiedyś usłyszała że ma kurzy mózg, co akurat nie jest obelgą bo kury są swoiście cwane. No nie wiem jak ten niebiewski by podziałał. ;-D
UsuńTo Ci napiszę że kolory kurzego żarcia i towarzyszące ludzkiemu były badane dziesiątki lat temu. Odrębnie, i zdaje sie że ani w Stanach ani w ZSRR. Chodziło oczywiście o tucz ptaszyn i o sadło ludzkie. Kury dla mnie nieobliczalne. A u ludzi. Coś musi być w tym że na ludzkie apetyty ma zły wpływ i niebieski i zimny zielony. Może chodzi o odbicie koloru, dające gdy odbicie mocne np. mięsu wygląd nieświeżego a owocom wrażenie niedojrzałości, a my jednak wzrokowcy. Kiedyś były u mnie zimnoseledynowe kafelki w kuchni i przy kuchence i jak lubię zielony, to nic gotowanego w takim otoczeniu nie wyglądało apetycznie. Nic. Z niebieskim nie ma aż takich odczuć, żarcie ładne, ale może to to odbicie koloru sprawia że jednak mniej się je, mniej niz przy zieleniach, naturalnych jednak dla części żarcia. Za to niejadki goszczone miały podawane jedzonko na czerwonych i pomarańczowych, na ogół skutecznie.
UsuńDobra, od jutra wyjeżdżają na stół błękity, z zielenią talerzykowo - miseczkową u mla krucho. Mam nadzieję że nie będzie chudnięcia ekspresowego i nic mi nie obwiśnie ponad miarę. Nie chciałabym przydeptywać sobie biustu.
UsuńWysokie, bardzo wysokie obcasy widzę jako jedyne możliwe rozwiązanie w kwestii przydeptywania biustu.
UsuńSzczudła znaczy. Wrrrr... nie lubię, oj nie lubię.
UsuńTrzymam kciuki za misję "odchudzanie" (dlaczego najpierw napisało mi się odchydzanie...?). Podobno nie tylko kolorek ale przede wszystkim wielkość talerza gra istotną rolę w tej kwestii. Obecnie w handlu królują talerze obiadowe wielkości lądowiska dla helikopterów - wiem, bo zmierzyłam. Pozbyłam się białych talerzy o średnicy 23,5 na rzecz PRLowskich ciemno brązowych z Tułowic o średnicy 21 i od razu mniej ziemniaczków wchodzi :)
OdpowiedzUsuńNie namawiam jednak, żebyś talerz obiadowy zamieniła na spodeczek, ale już talerz deserowy i owszem. I to na taki od espresso :))))))))
UsuńCóś jest na rzeczy z tymi talerzami w olbrzymim rozmiarze. Może to hamerykańska moda, tam jest wszystko big size. Jeśli chodzi o talerzyk deserowy to mła doszła do wniosku że właściwy będzie rozmiar naparstka. ;-D
UsuńOj, ten upał! Tragedyja! Dzisiaj podobno najgorzej ma być a potem nastanie ulga. Szkoda, że upał nie odchudza. No bo jak sie tak człowiek smaży i poci to mógłby chociaż kapkę zejśc z wagi.Tak sam z siebie bez szczególnych wyrzeczeń. Oj, przydałoby sie i mnie trochę ścienieć, ale coraz mniej wiary we mnie, że jeszcze kiedyś mi sie ta sztuka uda...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam w gorący poranek!:-)
Olu mła już sobie skombinowała odchudzające niebiewskie talerze, niestety potem na nie nałożyła pomidorki, które polała śmietaną. I pomidorków sporo i śmietany niemało, no nie wiem jak to wyjdzie z tym odchudzaniem. U nas już jak w piecu, siedzę doma ale wszystkie koty na słońcu. Opalanie odchodzi. Czarne zaraz będą rude.
UsuńO to ja też poszukam niebieskich talerzy!!!
OdpowiedzUsuńA granatowe mają lepszy efekt czy mysza być niebieskie błękitne takie?
OdpowiedzUsuńWg. Romi to najlepiej żeby były takie zgniłozielone ale z takimi cinżko więc mogo być niebiewskie takie żeby żarło w nich miało brzydki odcień. No zniechęcać majo.
UsuńZnalazłam granatowe ale muszę na nie odłożyć bo to cały zestaw jest. A ja mam pojedyncze już sztuki z urodzin 30tych XD prawie wszystko wytluczone
UsuńNie. Powinny być niebieskie. Taki kolor podstawowy. Bo zielone, to co prawda robią urodzie żarcia bardzo źle, ale mniej skuteczne. Nie ma talerzy? Niebieski obrusik. Może starczy.
Usuń