Mła zaraz wypada do ogrodu, bo pogoda bajka. Sekatorek na róże naszykowany. W domu włączone kolejne pranko, tym razem materiały na poduszki. Koty już siedzą w ogrodzie, wszystkie, nawet Szpagetka uciekła przed płukaniem ranki, mimo że mami prosiła żeby raczyła dać się oprawić. Do porannej kawy mła dziś miała tulipankowanie, Michał, nasz sąsiad, bardzo mocno przeżywa Dzień Kobiet. W końcu świeżej daty żonkoś. W związku z tym cała żeńska populacja naszej kamienicy zatulipankowała. Rozsądnie naszykowałam wazon, bo kamieniczne chłopaki pozazdrościły. To miłe, kwiatowe podarunki zawsze robią dobre wrażenie. Niestety musiałam przemawiać do Ryjka, który bardzo chce gryźć wazonowe kfiotki. Hym... Ryjek myśli że te kwietne hołdy to dla niego, na swędzenie ząbków. Zdaniem Mrutka Ryjek jest nieodjajczonym idiotą i Mruti nie widzi dla niego przyszłości na uniwersytecie ani nawet na polibudzie. No wiecie, nie to co Mrutek, nasz orzeł intelekta. Mła wspomina że rok temu Mrutki mógł twierdzić że mieszka z doktorantem, nasz Pasiaczek przecież tak szczwany jakby doktorat miał bronić. Dziefczynki, czyli Okularia i Sztaflik, też nie mają o Ryjku najlepszego zdania. Po ichniemu Ryjek jest niewychowanym bachorem, którego one, kocie panie starsze, postarają się wychować. Zębem i pazurem. Ryjek sobie z tych metod nic nie robi, jest młodzieńczo upierdliwy i miłośnie nachalny. Wczoraj uniemożliwiał przez pięć minut Panu Pocztowemu odjazd rowerem. Ocieranie się o pedały, próba wspinania się do koszyka, mruczenia i wgapianie się w oczy, te klimaty. Pan Pocztowy zamiast pogonić ciamkał. No i jak tu Ryjka wychowywać, kiedy okoliczności nie sprzyjają? Jak wszyscy Ryjku ustepujo?
Fotki zdziśki a w Muzyczniku energetyzująca muzyczka dla ludziów starszych, taka że nożęta same chodzą.
Mła wróciła z ogroda i jest padnięta. O zgrozo, zrobiłam połowę tego co planowałam i to z odpoczynkiem coirazowym. Hym... wychodzą te pączusie i faworki karnawałowe, bandzioch pracom ogrodowym nie służy. Nie dość kilogramów, to i latka mła odczuwa. Szpagetka ogrodowała ze mła pochrapując w okolicy magnolki, od czasu do czasu otwierała ślepka i patrzyła na mła z wyraźnym politowaniem - "Że też tobie się mami chce." Mła wówczas sekatorowała z większą zaciekłością, niech kota widzi że mła daje radę. Taa... po tym dawaniu rady jestem solidnie wypluta, miałam coś upiec na jutro ale zalegam. Po rozruchu wiosennym muszę mieć czas na dojście do siebie, coś mła się zdaje że wieczoru filmowego nie będzie, mła pewnikiem chrapnie przed ekranem. Doczytałam dziś w sprawie śmierci Gienka, czyli Gene Hackmana, ulubionego aktora Cio Mary, ech... czułam że to będzie smutna historia. Sporo młodsza żona Gienka, opiekująca się nim, zmarła z powodu hantawirusa, takiego paskudztwa, które grasuje na południowym zachodzie Stanów. On, biedak chory na alzheimera, zmarł tydzień po niej. Serce nie dało rady ale mła się obawia że mogło tam być kiepsko z jedzeniem i piciem, bo osoby z tą chorobą tracą łaknienie i trzeba je dopajać i dokarmiać. Ci ludzie też strasznie się boją. Naprawdę dodupne jest to że dopiero konserwatorzy zatrudnieni w posiadłości znaleźli zmarłych po ponad dwóch tygodniach od śmierci żony Gienka, Betsy. Mła sobie myśli że to straszliwie smętne, kiedy nikogo nie niepokoi brak wiadomości od rodziny czy przyjaciół. Szczególnie od osób starszych. Ludzie znani a jakby mieszkali na pustyni. Mła nie chodzi o to że na prawdziwej pustyni, tylko na takiej wyzutej z bliskości. Można sobie mieszkać w środku lasu ale jednak razem z ludźmi, którzy o człowieku myślą a można mieszkać w ludnym mieście tak jakby się mieszkało na odludziu.
Teraz mła nakarmi kotostwo po czym zrobi sobie ciepłą kąpiel. Moje mięśnie się tego domagają, skrzeczą i to wcale nie cichutko, wstanie z krzesła po tym ogrodowaniu to łojoj. Mła już widzi siebie w pianie i z rozgrzanymi mięśniami. No i wdychającą upojne wonie cytrusów i liści eukaliptusa. Mła się to należy, jak kotom miąsko.
W kolejnej części Muzycznika piosenka kąpielowa z Kabaretu Starszych Panów, fotki to nadal zdziśki.
Koty nakarmione, Szpagetka nawet sfocona na wyrku. Ryjek z Mrutkiem biegają razem z Lucasem po ogrodzie, Sztaflik i Okularia zasiadają na "swoich" krzesłach. Mła chyba dziś postara się cóś oblookać, coby się ukulturalnić. Nie bardzo wiem co bym oblookała, ostatnio nowości filmowe mła nieco zdołowały. Może wrócę do jakichś staroci, najchętniej jakiejś niegłupiej komedii? Czegóś co by mła zwojów nie przepaliło. Chyba "Zakopana Betty" albo brytyjski "Zgon na pogrzebie" to będzie to. Jutro po południu mła się bierze za wykończenie ramki owalnej kupionej na Marolles. Będzie w coolorze kremowym. Dobra, fotki wieczorne ze Szpagetką, która stwierdziła że nie będzie pozować, mła ma spadać z aparatem i nie przeszkadzać w higienie a w Muzyczniku totalny odjazd taneczny.
P.S. Znalazłam całkiem niezły film "The Critik". Takie solidne brytyjskie kino.
Kwiatki śliczności! Ten czarny też ;) Te materiały to len? Bardzo piękne. Muzyczka super, sama bym poskakała, nawet bardziej intensywnie, a okazji brak :(
OdpowiedzUsuńTen czarny kwiatuszek to tak naprawdę dwa kwiatuszki - Mruciu i Sztafliś. Materiały to len lumpeksowy, utargowany w cenie słusznej, znaczy biletowej MPK. Mła ostatnio wszystko przelicza na bilety MPK. ;-D
UsuńA ja po wczorajszym sprzątaniu balkonu mięśni nie rozgrzałam kąpielą, a szybki prysznic nie pomaga raczej w takich sytuacjach. Balkon nie był wysprzątany jesienią, więc trochę roboty było i dziś mam zakwasy w mięśniach pośladków i z tyłu ud. Nie wiem, jak one się nazywają, a nie chce mi się szukać. No i trochę w ramionach, bo przenosiłam mnóstwo rzeczy w tę i z powrotem.
OdpowiedzUsuńFajna ta wiosenna aranżacja. Mebelki, widzę, ujednoliciłaś, super.
Przylaszczki już u Ciebie wyłażą? U nas jeszcze nie widać.
Mła po tej kąpieli to usnęła ze Szpagetką w objęciach. Stado potem mła jeszcze doleżało, wie zostałam wygrzana po całości. Może dlatego mła dziś wstała bez stękania. Mebelki czas w końcu zakloszować ale co się mła ma do tego zabrać to coś staje na przeszkodzie. Przylaszczki wyłażą, ciemiernikowe kfioty się otwierają, wiosennieje, :-D
UsuńSmierc Gene'a Hackmana , jego zony i psa wydaje nam sie bardzo dziwna. Oczywiscie oficjalna wersja jest dosc wiarygodna , ale jednak cos nam nie daje spokoju... Czy tak bogaci ludzie , mieszkajcy w tak ogromnej posiadlosci nie potrzebowali pomocy na codzien? Sluzby, sprzataczki, ogrodnika? Osoba / osoby takie zjawiaja sie po ponad dwoch tygodniach od smierci i zawiadamiaja wladze? Cos mi tu nie gra i to grubo, ale prawdy sie chyba nie dowiemy. To zarazenie sie hantawirusem zony Hackmana - owszem, mozliwe, ale dziwne wydaje mi sie , ze ona nie dzwonila do zadnego lekarza, nie szukala pomocy chocby telefonicznie? Wirus ten zaczyna sie jako zwykla grypa, ale potem atakuje nerki badz drogi oddechowe, wiec dziwie sie, ze kobieta mieszkajaca z mezem chorym na Alzheimera nie szukala pomocy na zewnatrz? Naprawde chcialabym wierzyc, ze oni oboje plus pies zmarli z przyczyn naturalnych, ale cos mi tu bardzo bardzo nie styka. Nie tylko mnie. Moj chlop , z zasady bardzo anty-konspiracyjnie nastawiony do wszelkich wiadomosci, sam wyraza watpliwosci. A co do pogody - to obszczescilo chyba cala Europe - jest cudownie cieplo, slonecznie i pieknie☀️☀️☀️🌷🌷🌷. Wiosna, panie Sierzancie! Ogrodowanie idzie pelna para! Tudziez pranie za praniem:)) Kitty
OdpowiedzUsuńWygląda na to że oni zrezygnowali z tzw. udogodnień, czyli pracowników przebywających niemal na stałe w domu. Nie każdy lubi obcych ludzi kręcących się po domu, mła to akurat rozumie. Nie każdy też szuka pomocy do opieki nad chorym na demencję czy alzheimera, to jest bardzo indywidualne. Myślę że zmarli z przyczyn naturalnych, ona z powodu podłapania wirusa, którego mogła brać za zwykłą grypę, stąd brak kontaktu z lekarzem, on z głodu i pragnienia, co spowodowało zatrzymanie pracy serca. Mła najbardziej dziwi brak telefonów od przyjaciół czy rodziny.
UsuńPonoc stosunki z rodzina byly dosc kiepskie, brak wiezi z dziecmi, zyli w izolacji... Moze faktycznie jest to bardzo nieszczesliwy zbieg przypadkow , ale pokazuje , jak bardzo wazne sa nasze wiezy miedzyludzkie... Naszla mnie taka refleksja, ze gdyby cos takiego przytrafilo sie nam, to zanim rodzina przyzwyczajona do moich codziennych telefonow by sie zorientowala , tez mineloby ze 4-5 dni...Sasiedzi mogliby zajarzyc jeszcze pozniej:)) Kitty P.S. A pies? Dlaczego zmarl pies?
UsuńKitty, cztery do pięciu dni mła rozumie, ale ponad dwa tygodnie?! To jest smętność po całości. Piesek ponoć starszawy, mógł zejść ze stresu i żałości.
UsuńNo smetnosc nad smetnosciami 🥲Kitty
UsuńDobrze że mła tak bliżej ludziów, szanse na znalezienie truchełka w stosownym czasie jakby nieco większe.
UsuńPiękne obrazki domowe i ogrodowe, u nas widuję przebisniegi, może w ogrodach juz i krokusiki wyszły, ale moje scieżki nie prowadza po dzielnicach miedzy blokami z terenem ziwlonym, czy domami z ogródkiem.
OdpowiedzUsuńU nas już się mocno śnieżyczkuje, krokusy, cyklamenki i przylaszczki też wystartowały. Chyba będzie u nas padało i dobrze bo glebie się przyda.
UsuńRanki zimne, male minusy do tej pory były nad ranem, w dzien 17-20st. Wzmianka w prognozie o przelotnym deszczu może od czwartku, przydałby się porządny deszcz.
OdpowiedzUsuńMła sprawdziła, zapowiadają jutro że cóś tam może przelotnie popada ale takie większe lanie to i u nas od czwartku. Mła jednakże czuje całą sobą że ciśnienie leci w dół. :-/
UsuńOj tak, leci, też odczuwam.
UsuńA u mła od rana dziś słonecznie, ptocy dzioby prujo, koty zalegujo w ogrodzie. Mła na razie kawkuje, może cóś dziś zrobię ponad normę. ;-D
UsuńA ja po garażówce, zdycham sobie na ławce w połowie drogi do domu. Piękna pogoda, milutko i wogóle cudnie, a jak adrenalina zaczęła mi spadać (bo PO garażówce, tam zawsze jakby mobilizacja), to pcham ten wózek wpół śpiąco i z lekka zygzakiem bo kołowacizna. I zaraz muszę się zmusić do dalszego pchania zygzakiem tobołów, bo jak nie, to zasnę. KAWY!!!, albo procentów.
OdpowiedzUsuńMła za jakieś pół godzinki zgarnie Szpagutka z ogrodu, zwoła resztę kocyndrów i nakarmi stado a potem sobie zaparzy wściekłego szatanka i kto wie czy procentów sobie nie naleję, bo powieki mła opadajo. :-/ Daj znać, jak się Tobie ustabilizuje, jak poszła garażówka. :-D
UsuńJuż w domu, rozładunek i transport tobołów po schodach podniósł mi ciut ciśnienie, więc piszę póki wyższe. Dziwnie było, w Galerii wymiana płytek podłogowych, tak na łaciato, żeby sklepu nie zamykać i żeby było przejście. Tam gdzie płytek nie ma folia z opisem żeby nie chodzić i nie rozstawiać stoisk. Więc dziwne skupiska płacht, dreptanie ludzi sznureczkami. Poszły mi wszystkie włocławskie talerze, a miałam takie do wieszania, każdy inny, sterta piękności na pół metra, sterta druga prawie też półmetrowa talerzy do jedzenia, z wzorem kobaltowo-brązowym. Stres niesamowity przy transporcie do, stres czy dowiozę z powrotem, a tu proszę, wszystkie poszły do ludzi. Z zachwytami. Coś jednak się rusza w gustach, nie u wszystkich, ale jedna z pań zrobiła wściekły wykład chłopu o wyższości Włocławka nad produktami z acropalu czy z Ikei. Poległ. Kupili.
UsuńNo i bardzo dobrze. Dla Cię zysk, dla ludziów więcej zrozumienia dla urody rzeczy. :-D
UsuńRomanko, no i mądra kobieta z tym Włocławkiem, a Tobie ulga, że pieniądz, i że targać na powrot nie musisz.
UsuńTak, sama przyjemność, obiadowe przez wykład poszły szybciutko. Te ścienne o motylej urodzie schodziły wolniej do kilku chętnych, było przebieranie i dobieranie😃. Ale, tu zdziwko, z powrotem przywiozłam kielich lampion, szklana zgroza do przewózki. Często tak jest że coś co się myśli że będzie hiciorem łapanym natychmiast jakoś tym hiciorem nie jest. Jeszcze parę minut, skończy się pranie płacht, rozwieszę i idę spać, oby wyszło. Kawa zadziałała słabo, no ale nie wiem czemu zdarza się przy takim zdechnięciu że leci się z nóg a zasnąć się nie da.
UsuńFakt. nigdy nie wiesz co do ludziów trafi. Z tym spanie po zmęczeniu to niekoniecznie, czasem emocje czymają. Człek zmęczony, oko by zmrużył a hormony złośliwie buzują. Obłożenie kotem na tako przypadłość u mła najlepsze.
UsuńRomana, a mnie scielo z przerazenia jak przeczytalam" poszly mi wszystkie talerze z Wloclawka", sterta pol metra itp. No zdretwialam z przerazenia , ze to wszystko poszlo na przemial, znaczy stluklo sie!🫢 Doczytalam, ufff, ze sprzedalas🙏🏻Wloclawek cudowny, u mojej mamy tez byl, wydala wszystko ludziom bez zapytania mnie, ostalo sie tylko jedno jedyne calkiem spore jajko w niebieskie kwiaty malowane, cudnosci 😍Jajo wielkosci dloni - zdazylam zabrac zanim dokonczyla czystki :)) I mam w kuchni na pokaz stoi. Oj talerze Wloclawka kupilabym bardzo bardzo 👌👌👌Kitty, pozdrawiam P.S. Czy jeszcze ci sie cus ostalo ?
UsuńWłocławka na razie mam tylko małą ścienną solniczkę i płaską podstawkę pod garnek. Nie wizytowały ostatniej garażówki. Ale to zmienna rzecz, może jeszcze coś znajdę.
UsuńJa napisałam na forum, że przedwiośnie jest niebezpieczne. Człowiek tyra w ogrodzie, jakby sie szaleju najadł. Ja sobie narzuciłam przerwy pomiędzy pracą w ogrodzie dłuższe niż sama praca. Nie zamęcze się dzięki temu. Co to za cudowne materiały?
OdpowiedzUsuńŁupy z lumperionka osiedlowego, tanioszka. :-D Mła ostrożna z sekatorowaniem, miło i ciepło ale mła pod żadnym pozorem nie może się rozłożyć.
UsuńJutro przeczytam. Morfeusz trzy zęby mniej. Już niuńkuje swoje nianianiania i zjadł pasztecik. Śpi. Ufffff. Udało się. 😺😺😺😪😪😪 Alex ma zastrzyki ostatniej szansy na 9 dni. Zobaczymy. Robić mam codziennie dwa. Ehhhh. Wyniki ma bardzo złe. 😵 Lunka ma straszne struwity o wyszła w badaniu krew w moczu więc ma leki na miesiąc i musimy działać. Oby się udało. I niech ona współpracuje 🫶🏼🫶🏼🫶🏼
OdpowiedzUsuńKocurku😘ech, trzymam kciuki za koteczki i za was.
OdpowiedzUsuńStaram się ogarnąć, żeby coś ogarnąć. Wpis mam. Idę karmić Alexa setnym smakiem już.
OdpowiedzUsuńCzymam kciuki za Alexika z całych sił. Morfi da radę, spoko. Ze struwitami też się polepszy, tylko diety trza pilnować.
Usuńwiosna jest przepiękna :D
OdpowiedzUsuńDlatego mła by chciała by po tym ochłodzeniu nie było więcej mrożenia. Kwiecień bez przymrozków sobie życzę. Czy Wielki Pogodowy czyta uważnie co mła w tej sprawie pisze?
UsuńWłaśnie pada śnieg :D Sowa
OdpowiedzUsuńU mnie tylko lało, za to bardzo solidnie. :-D
UsuńCzwartek wieczór lało, a wczoraj nas zasypało na biało!!!
OdpowiedzUsuńSzczęśliwie w mieście Odzi bezśnieżnie.
OdpowiedzUsuń