Rabata podjarząbkowa miała nie istnieć, pod jarzębem mącznym ( Sorbus aria ) miała sobie rosnąć trawa trawniczasta. Trawa trawniczasta jednak stwierdziła że są gleby na których wzejść się nie da i do takowych należy mieszanka gliny i tzw. szlaki w okolicach podjarząbkowych.
Miałam albo wymienić glebę ( kasa misiu, kasa ) albo zastanowić się głęboko nad problemem i odpuścić. Zastanowienie głębokie skończyło się tym że pod "Mączystym" ( ksywka nadana jarzębowi mącznemu przez Małgoś Sąsiadkę ) wyrosła góra kompostu, która douroczyła i tak już paskudne podwórko. Przez trzy lata przyszła rabata podjarząbkowa wprawiała w osłupienie odwiedzających nasze włości, no pięknie było, he, he! Ale po tym czasie dysponowałam już czymś na kształt gleby w której coś zdoła wyrosnąć. Zaczęłam się wtedy zastanawiać czy to koniecznie musi być trawnik. Szczerze pisząc to miałam już serdecznie dość dbania o trawsko trawnicze - trawnik zamienił się w Tyrawnik! Nie uśmiechało mi się zapuszczanie zieleniny, której utrzymanie w naszych warunkach klimatycznych we względnym dobrostanie wcale nie jest proste. Nie mam w sobie nic z ogrodnika ( przeważnie dopada to facetów ) dumnego z przepięknego trawnika. Bardzo złośliwie i mało elegancko sobie wtedy myślę że równie dobrze mogliby dbać o "nasadzenia" pól golfowych czy stadionów piłkarskich. Nie da się ukryć że trawniczyć nie umiem i nie lubię choć i w Alcatrazie coś tam na kształt trawnikopodobnej uprawy ogrodowej istnieje.
Umyśliłam sobie że podobnie jak robi to tabazowa Miłka posadzę pod drzewem hosty. Starannie podzieliłam uzyskane od Mamelona egzemplarze ( "zwykła zielona" )i zaczęłam hostowanie masowe wzorując się z kolei na nasadzeniach Oli Almawi. Na szczęście w miarę prędko do mnie dotarło że samymi hostami to ja tej rabaty nie "oblecę". Hosta jednoodmianowa w dużej w masie zaczęła przypominać uprawę warzywka a zwiększenie ilości odmian też sadzonych w odpowiedniej ilości sztuk niewiele pomogło ( poza wprowadzeniem lekkiego niepokoju przez undulaty ). Sałatę miałam na zagonku zamiast ciekawej rabaty! Należało sięgnąć po inne rośliny znoszące cień i dające sobie radę z podjarząbkowymi warunkami glebowymi. Na pierwszy ogień poszły klasyczne zadarnicze - fiołki ( Viola odorata ), jasnota ( Lamium ) i barwinek mniejszy ( Vinca minor ), który jak się okazało nie zdzierżył zbyt ciężkiej gleby i musiał się wyprowadzić za żywopłot z berberysów oddzielający rabatę podjarząbkową od lilaków i mini różanki. Na jego miejsce przylazła a właściwie przypełzła jakaś podejrzana poziomka wytwarzająca rozłogi ( dzikun truskawkowy? ) Hosty natychmiast zyskały na wyglądzie, już nie były sałatą tylko prawie eleganckimi bylinami. Prawie bo jeszcze czegoś tej rabacie brakowało. Rozwiązaniem problemu okazało się posadzenie bylin średniaczków, takich dorastających w porywach do 20 - 40 cm wysokości. Natychmiast zrobiło się ciekawiej. Miodunki ( Pulmonaria ), zawilce leśne ( Anemone silvestris ), pierwiosnki ząbkowane ( Primula denticulata ), bodziszki korzeniaste ( Geranium macrorrhizum )zapewniają radosne kwitnienia wiosenną porą a potem bardzo eleganckie i dobrze prezentujące się ulistnienie. Pozwoliłam sobie z czasem na zapuszczenie na rabacie podjarząbkowej takich roślin które w zasadzie kojarzone są bardziej ze słonecznymi stanowiskami. Floks szydlasty w odmianach kwitnących w pastelowych kolorach zagnieździł się na krańcu rabaty, pojawiły się też małe turzyce ( Carex ). Ostatnio rabata zyskała tzw. piętro będące zarazem jej optycznym zamknięciem. W pewnej odległości od "Mączystego" posadziłam dwie kaliny japońskie ( Viburnum plicatum var. tomentosum ) - 'Mariesii' i 'Dart's Red Robin'. Powolutku to nasadzenie zaczyna nabierać wyrazu. Brakuje mi tylko w nim cebulowej drobnicy wiosennej, może uda mi się w tym roku coś z tym brakiem zrobić.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz