Czegóż ja mogę życzyć moim kocyndrom w dniu ich święta. Zdrówka i szczęścia? Pomyślności w życiu zawodowym i osobistym? Stu lat? Jakieś to wszystko takie banalne życzonka, najlepiej jak im pożyczę po słynne pięć stów na utrzymanie ( wyziera to z ekranów, wybrzmiewa w eterze, aż się człowiek lodówki boi otworzyć żeby na "pińcet" się nie nadziać - polityczne ględzenia żyć nie dają choć jak zwykle dotyczą tego co w gruncie rzeczy mało istotne ). Co prawda ze mnie straszna lumpiara, podbierałabym kocią kasę żeby irysować wyczynowo ale coś by tam kotom zawsze kapnęło. Życzę im zatem pięciu stów poczynając od pierwszego kota ( u mnie musi być na każdego kota, bo jak tu wytłumaczyć Lalkowi że na resztę jest kasa a na niego nie, bo ma pecha i był "pierworodny" - z drugiej strony gdyby nie on to następny w kolejności kot byłby "poszkodowany" aż do ostatniego, który zostałby "jedynakiem", któremu nic się nie należy ). Za dwa i pół tysia miesięcznie ( nawet przy irysowaniu wyczynowym ) moje skarby miałyby full wypas. Co dzień wołowina, w przerwach dla poratowania zdrowia przed przewołowinowaniem befsztyk z kangura, stek z krokodyla i bezcholesterolowa strusina dla Lalentego. Latem wycieczka do Norwegii ( znaczy może wymiana z leśnymi norweskimi, albo kocie kolonie z uwzględnieniem zabiegów sanatoryjnych dla Lalusia ). Zimą obowiązkowy wyjazd w cieplejsze rejony świata ( już widzę te fotki Felicjana na tle piramid w Meksyku, czy fotki wakacyjne dziewczynek napadających akwaria w oceanarium na Florydzie ). Słodkie marzenia!
Kociambry nieświadome tych życzących rojeń posypiają na kocyku, coś podejrzanie zgodne ( taka zgodność zazwyczaj ma miejsce po odwaleniu jakiegoś numeru, przyznam że jestem lekko zaniepokojona ). Pogoda taka że podsypianie jest trochę dziwne, zgodność kociambrza zawsze zdziwna - no pełne zdziwko z powodu kociambrzego spokoju. Pewnie przymrozek przeszkadza życia używać, lepiej tyłeczki wygrzewać. Może do tych "pińcet" dołożę życzenia dobrej pogody, takiej w sam raz dla kotów. Znaczy ciepło ale nie upalnie, deszczyk tylko w przerwie między wyjściami, słoneczko zza delikatnych chmurek na niebieskim niebie. Pogoda w sam raz na wyjście i przywabienie przez dziewczynki kocich samczyków, których potem Lalek i Felicjan będą "obrabiać". W związku z możliwością "obrabiania" to może powinnam życzyć Lalusiowi małej protezki uzębienia a Felicjanowi wstawionego złotego kła ( takiego w stylu rap - gangsta ). Zawsze to łatwiej "obrabiać" gości w pełnym uzębieniu. A coś specjalnego dla dziewczynek? Chomik czyli Okularia byłaby chyba szczęśliwa gdyby dostała super zestaw feromonowy do przywabiań, nasza najmłodsza kota ma ambicję zostać kocią Marylin Monroe. Misialdę czyli Sztaflika uszczęśliwiłby specjalny przyrząd do całodobowego drapania za uchem i urządzenie nagrywające jej skrzeki ( potem tylko odtwarzać, Sztaflik uwielbia wsłuchiwać się we własne ryki ). Prezent dla Szpagetki jest oczywisty - władza nad światem! Szpageton już dawno temu doszła do wniosku że jest koroną stworzenia. Dobrze że jej świat nie jest taki wielki to jakaś tam szansa na zakupienie dla niej władzy istnieje. Cholerka naprawdę by się takie "pińcet" na kota przydało na te prezenty. Jakby "oni" ( znaczy Wy ) dali to kto wie, może kocie pogłowie by u mnie wzrosło. Normalnie dziesięć i pół kota na rodzinę wielokotną, he, he. Wszystkim kotom zdrówka i szczęścia życzę! Oby Wasze pańcie i panowie spełniali wasze życzenia ( bez szemrania i szybko ).
P.S. Przez trzy dni oglądałam telewizję ( nie u mnie, bo ja jestem odtelewizorniona ) i proszę jak mi zaszkodziło! Muszę coś wymyślić żeby mnie szlag nie trafił. Będę pracować nad planem odpowiedzialnego rozwoju ogródka. Bardzo to fajnie się planuje ( odstresowująco ), wypiszę sobie tzw. gryplan sezonowy ( kolejny ) i w listopadzie zobaczę co mi się udało z niego zrealizować ( zazwyczaj jest tak z 20%, czyli jestem lepsza niż politycy wszelkich opcji ). Sprowokowana bombardowaniem zapewnień o uszczęśliwianiu moja dobra i złośliwa pamięć wydobywa z się te kompletnie padłe pisowskie trzy miliony mieszkań + nawoływania tej partii jakieś dziesięć lat temu do wprowadzania możliwości brania przez obywateli kredytów w walucie obcej, pełowskie strategie rozwoju, cyfryzacje i tym podobne nigdy nie zrealizowane wizje, pobożne życzenia przerobione w wypadku obu partii na stanowiska dla kolesi. Kuźwa, a w ogóle to przegapiłam - chyba EU już mi nie dołoży do ogródka, he, he! Tak mnie ostatnio wkurzyli tym harmidrem że zdegustowana atakującymi mnie zewsząd politycznymi pituleniami o tym co się robi i w ogóle ( dlaczego polityczni zawsze dręczą opowiadaniami co będą robić zamiast naprawdę coś znaczącego ku pożytkowi wszystkich robić, a jak już coś takiego dorwą to tak spieprzą że tylko usiąść i płakać? ), nabyłam z okazji Dnia Kota prezent dla Alcatrazego - hym....tego..... coś jakby krasnoludkopodobnego. Zgłuptało mnie trochę. Lalkowi się spodobał, znaczy prezent Alcatrazego zaliczył ocieranie policzkiem ( dobrze że Lalenty nie wyróżnił go innymi działaniami, he, he ).
Rany!!! Jakie super ilustracje :)
OdpowiedzUsuńJa bym zyczyła pełnej miski, ciepłego dachu nad głową i niekończącego się 9 zycia :)))
OdpowiedzUsuńIlustracje z okazji Dnia Kota to stare pocztówki i XIX - wieczny obrazek. Moim to ja życzyć tzw.dobrutek podstawowych nie mogę, bo i tak mają ( oprócz zagwarantowania tych dziewięciu żywotów ), reszcie kotów to chyba najlepiej życzyć wyznawców, to znaczy tfu! - opiekunów chciałam napisać.;-)
OdpowiedzUsuńW imieniu Kotów podziękowania za życzenia i wzajemne wszystkiego najkociejszego.
OdpowiedzUsuńBardzom ciekawa prezentu krasnoludkopodobnego.
Prezent zostanie sfocony jak mi tylko ciężkie zatrucie "politykom" przejdzie ( znaczy womity ustaną ). Jest dość okrutny ale Mamelon oświadczyła że widziała bardziej straszne zakupy w moim wykonaniu.
UsuńWspaniałego weekendu życzę z kotem pod głową :D
OdpowiedzUsuń