Z bólem serca wyzbyłam się kasy zapewniając towarzystwu i ścianom chałupy solidną porcję ciepła, a po mojemu to nawet gorąca. Jakoś się muszę przestawić co nie jest proste bo ja z tych zimnolubnych ( albo i zimnokrwistych, jak ten perszeron ). Koty oczywiście zachwycone z wyjątkiem Felicjana, który wyniósł się do pokoju Azy i Cioci Dany, zażądał zaścielenia parapetu pikówką czyli narzutą na wyro ( łóżeczko w praniu bo uświnił je niemożebnie ) i obserwuje w miłym chłodku co to się dzieje za oknem ( wściekły ryk jak tylko zobaczy łobcą konkurencję, przyjazne pomruki na Epuzera, przeciągłe z lekka grożące miauczenie kiedy widzi nasze kamieniczne dwie suczki ). Reszta okupuje kaloryfery a ja jak zawsze się dziwię jaki to cud że te kocie ciałka nie wysychają na wiórki! Tyle miłego a teraz do tzw. kłopotów dnia codziennego . Mła będzie zmuszona złożyć reklamację w sprawie pralki bo ona pralka tańczy mimo wypoziomowania ( lekstronicznego ), nóżków należycie ogumionych, maty gumowanej. Chyba cóś ma nie tak z bębnem. W każdym razie zostawiłam ją z praniem kulturalnie stojacą na swoim miejscu a zastałam urządzenie na środku pralni, bezczelnie usiłujące wyrwać wężyk doprowadzający wodę i stepujące tak że słyszałam te odgłosy na zewnątrz chałupy ( przyspieszyłam jak ferrari ). No cóż, jak bym chciała pralki pilnować czy ekscesów nie wyczynia to bym sobie Franię z odzysku zanabyła a nie automata, znaczy zbieram siły na pójście z tzw. protestem postzakupowym ( praleczka cóś niszczycielska, przez to stepowanie mam straty nie tylko moralne ).
Zbieram też siły na zakupy choinkowe, o jodełce mi się śni co to ona będzie potem sobie w Alcatrazie porastała. Tylko żeby ona porastała to korzeni szpadlem załatwionych mieć nie może. W związku ze związkiem jodełka musowo szkółkowa a nie z marketu. Skłaniam się ku miłej koreance, takiej średniego wzrostu. Niedługo zamierzam wyciągnąć większą część zabawek i zdecyduję co ulegnie zawekowaniu a co się powiesi na Tannenbaumie. Z Mamelonem omawiałyśmy koncepcje strojnicze ( zieleń i czerwień czyli klasyka jako tło dla licznych figurkowych bombek posiadanych przez mła została uznana za zbyt ciemną, przytłaczającą i w ogóle za bardzo na serio ) dekorów świątecznych, które to zajęcie odpowiada kwietniowemu planowaniu coby tu jeszcze dosadzić na rabatach żeby ogród był bardziej ogrodowy. Słodka działalność przepijana kawą. Podziwiałam też cinżko ( doginanie drucików do zawieszanych ozdóbek ) wypracowany przez Mamelona żyrandol, stajlowy, nieprzeładowany. Pytanie kto tego okaza i chlubę żyrandolstwa będzie mył wisiało w powietrzu, więc niby niepytana Mamelon w powietrze odpowiedziała że ktoś go kiedyś umyje. Przezornie pozostanę przy papierowych kloszach na moich żarówach, elegancję będę podziwiać u Mamiego. A w ogóle to kochany Mikołaju "I've been an awful good girl" i cóś mła się należy za tę obrzydliwą dobroć. No odpuszczam tytuł własności do kopalni platyny, jacht, błękitny kabriolet, ozdóbstwa od Tiffaniego a o sobolach przerobionych na futro to w ogóle nie wspominam bo sobole to ja tak bardziej żywe na dziczyźnie preferuję. Jednak Mikołaj mógłby się postarać i cóś miłego zesłać, na ten przykład więcej czasu dla domu i ogrodu, mniej spraw do załatwienia i o zdrówko dla wszystkich drogich sercu mła się zatroszyć a i jej samej tego zdrówka tyż nie skąpić. Czy Mikołaj mła czyta?! No i najważniejsze - czy Mikołaj rozumie co czyta?!
Dzisiejszy post zwyczajnie codziennikowy ozdabiają urocze pocztóweczki z początku wieku ( zwróćcie uwagę że Mikołaj nosił się wtedy bardzo modnie w bladej purpurze ) i współczesny odpowiednik ( to chyba z Demotywatorów, ta odpowiedź jakże materialistyczna na bynajmniej niematerialistyczne prośby mła ).
Ekhmmm, że tak się głupio zapytam, czy sprawdziłaś, zanim wyjdziesz przed panem z pralkowego serwisu na totalną blondyneczkę, czy aby na pewno zostały usunięte blokady z bębna pralki, które są zakładane do transportu? Bo pralkowe objawy jak raz wskazują na nieusunięcie blokad ;)
OdpowiedzUsuńBoszszsz, ja ze wszystkim jeszcze w lesie głębokim, o ozdóbstwach nawet nie mam czasu pomyśleć!
Ostatni rysuneczek wcale nie taki nowy. Najgorsze jest to, że od lat nic nie traci na aktualności.
W instrukcji ani słowa o blokadach nie było a było wszystko od - zdjąć folię okrywającą. Jedyne co wg. instrukcji należy zrobić przed uruchomieniem to ustawić, wypoziomować, nałożyć gumiaczki i prać. LG nie jest bębnowana na pasach, una ma jakąś inszą konstrukcję. Podobną historię z pralką tej marki miała Doro, zdarza się. Poza tym ja cwana na wszelki wypadek bo mało techniczna, zanim podjęta została myśl o zwrocie to dwóch technicznych już ją oblookało. Nerw mam.
OdpowiedzUsuńKochany Psie ja też jestem w lesie i to głębokim ale co mi tam, marzyć o chujince znaczy odlatywać w lepsze rejony niz syfiland w domu i tzw. łobowiązki. ;-) Co do demotywującego Mikołaja to fakt że nie nowy i co najgorsze fuckt że ciągle aktualny. :-/
Też bym miała nerwa, bo przed świętami pralka tak jakby potrzebna.
UsuńI Jaskółka poniżej ma rację, że coś z tymi Mikołajami nie tak. Bo ani to już biskup (ja pamiętam Mikołajów z pastorałem), ani Dziadek Mróz (bo ten przynajmniej gustownie przyodziany był), ani Jul Tomte (bo przerośnięty) i po mojemu błąka się po grudniu za długo. 6.12 i wystarczy, potem były u nas Aniołki - ubierały choinkę i dawały prezenty.
Taa...potrzebna, zgadnij co się właśnie wypłukuje w wannie? W dzieciństwie to była obsada że ho, ho, ho - Mikołaj, potem Gwiazdor, potem dołączyły aniołki a w pierwszej klasie ja sie dowiedziałam że prezenty sponsoruje Dzieciątko Jezus. W drugiej klasie to ja już miałam wyrobiony pogląd na to kto naprawdę kupuje prezenty ale sentyment do faceta w czerwonym ubranku mla pozostał. To chyba z powodu pierwszego świątecznego zakupu który mła uskuteczniła w wieku lat pięciu - gu zgrozie rodziców za szpieniędze ze skarbonki wyciągnięte pęsetką mła była zakupiła farbowanego cukrowego Mikołaja ( i nie dała go sobie odebrać do momentu wyciućkania łba ). :-)
UsuńFaktycznie może coś z bębnem w pralce nie tak? Ja mam taką otwierana od góry, jest wypoziomowana i stoi jak skała, ale za to ryczy niczym odrzutowiec, kiedy wiruje.Mnie to nie przeszkadza, niech sobie wyje, przynajmniej wiem, w jakiej fazie prania jest aktualnie. Nigdy nie lubiłam takich pocztówkowych Mikołajów, w ogóle nie lubię tych facetów, mam wielką awersję do nich i nawet nie wiem , dlaczego, bo nigdy nie miałam z takimi do czynienia. Nie przeżyłam nigdy chwili, by taki facet w czerwonym płaszczu wręczał mi prezent, a jak widzę Mikołaja, to mnie obrzydzenie bierze. Chyba ta stylizacja mnie brzydzi- obleśny grubas, z wielkim czerwonym nochalem, w czerwonym płaszczu, mizdrzący się do dzieci. Nie widzę w nim żadnego dobrotliwego darczyńcy.
OdpowiedzUsuńJakieś skrzywienie mam, albo odwrotnie- trzeźwe spojrzenie? Czort wie. Choinki nie będę miała, ale jodełki są fajne, bo długo trzymają igły. Tak, w donicy najlepsza, ale trzeba uważać, bo zdarzają się z przerośniętymi korzeniami "podkręcone" na dnie donicy) i one bardzo źle się w glebie przyjmują.
Taki Mikołaj oblecha to niezły kamuflaż dla pedofila w wersji soft- raz w roku ale za to grupowo pomacać do woli różne dziecięta.
UsuńMiła Koreanka, powiadasz, Tabaazo? Ale czy una nie ugotuje się w domu?
Powodzenia w sprawie pralki, ale może ona po prostu marzenia ma - choinką by być chciała, więc stara się przemieścić na bardziej paradne piętro.
Jak pisałam w komenciku wyżej Mikołaja z powodów słodko osobistych jestem w stanie znieść z godnością. Co prawda przypomina mła się jak niejaki pan Lutek J. robiący etatowo za Mikołaja "na naszej klatce schodowej", nadużył był na pracowym opłatku ( nielegalnym, takie to były czasy )a mimo to bohatersko podjął próbę wręczania prezentów. Niestety pokonała go rzeczywistość czyli schody. Na szczęście nie musiała przyjeżdżać do Mikołaja karetka bo brak reniferów dałby mła wczesnoprzedszkolnej sporo do myślenia i "zniszczył słodkie rojenia dzieciństwa". Jednakże Mikołaj w wydaniu Pana Lutka J. był na tyle interesujący ( "Karwwwa!" zamiast "Ho, ho, ho" i tłumaczenie naszej sąsiadki przeznaczone dla jej małoletnich że Mikołaj to tak zlatuje ze schodów bo w bloku nie ma kominów ) i jawiący się tak jakoś realnie że info że Mikołaja nie ma nie zrobiło na mła specjalnego wrażenia albowiem podejrzenia zalęgły się w niej wcześnie. Nie były one mocno ugruntowane ale mła od zawsze lubiła proces wyjaśniania a przy Mikołaju to dorośli cóś kręcili co mła wyczuwała. Mła podejrzewa też że jej nie nacechowane pejoratywnie podejście do Mikołaja wynika z tego że mła wie że on tam żaden biskup Miry. Mła jest świadoma że to krewny krasnoludków a wiecie jaki jest stosunek Tabazelli do tych małych w kubraczkach i czapeczkach. ;-)
UsuńKoreanka nie udusi się bo mła zaraz zejdzie do rozsądnej temperatury, mła nie zamierza się ugotować a i drzewko na tym skorzysta. Drzewko zresztą zostanie solidnie oblookane przed zakupem, w końcu tak naprawdę to nie bycie chujinką jest jego przeznaczeniem a porastanie sobie w ogrodzie.
Życie wewnętrzne pralki zostanie zbadane jak tylko znajdę kozetkę.;-)
Jaki krewny krasnoludków???? Toć on tylko strój zapożyczył od nich. Gdzie mu do tych miłych niebożątek, co to mleko zwarzą, krowom ogony powiążą, a i zdarzy się, że podciepa w kołyskę wsadzą i po piętach go gilgają, by darł się, a żarcia żądał na okrągło. Eeeee... Mikołaj nie ma takiej wyobraźni, a już na pewno ochoty do figli. Za to cięgiem by piwo żłopał i dzieciaczki obłapiał. Toteż, ja wolę moje bożęta domowe niż takiego niewydarzonego chłopa w czerwonym kabacie.
UsuńA ta czapeczka czerwona to skąd? I jak się to ma do mitry biskupiej? Przeca to krasnolud, przebrany Weles który się podszywa pod świętego chrześcijańskiego. Magiczny Pan Zaświatów Dający Życie - taka to pełna tytulatura tego zakamuflowańca. No i ma mnóstwo małych krewnych i powinowatych - przeważnie kurdupli o magicznych zdolnościach. ;-)
UsuńZałamałam się... tutulaturą. Zadufek z tytułami:):):):):)
UsuńMogło być gorzej, ta tytulatura jeszcze nie jest odpowiednio długa, he, he, he.
UsuńZaglądam pomachać, kiedy tylko stanęłam na nogi... ale czytać będę później. Dopadła mnie choroba. Ale to nic. I tak sobie na spokojnie nadrobię twoje posty :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :D
Zdrowiej i znajdź w tym przyjemność. Leżenie z konieczności jest do doopy, natomiast zdrowienie i lekkie zalegiwanie to milsza sprawa. Człowiek już nie taki padnięty, czuje wracające siły a poleżeć bezgrzesznie sobie może. :-)
UsuńCzy dobrze zauważyłam już w poprzednim wpisie, że przestałaś sponsorować upadający przemysł węglowy i zmieniłaś ogrzewanie? Zazdraszczam. Ja wciąż grzebię się w czarnym złocie (młode kocie ma uciechę, a ja podłogi w rzucik z czarnych łapek), a przy rosnących cenach i chudnącym portfelu to niedługo palenie w piecu będzie jakąś jubilerską robótką. A zimnolubna nie jestem, chyba że latem :).
OdpowiedzUsuńMikołaj cudem może nie jest, ale już nie wiem, co lepsze, mikołajki w przykrótkich futerkach, czy panowie z czerwonawymi nochalami?
Jak to, pralkę ustroić w świecidełka? Że niby wewnętrzne życie pralki umyka nam niepostrzeżenie, a bidula pracuje ostatkiem sił na depresję? A że już najmłodsi miewają rozchwianą psychikę, to i gwarancyjnej pralce mogło się trafić. Behawiorysta od pralek potrzebny od zaraz.
Ja never nie sponsorowałam bezpośrednim zakupem wyngla przemysłu wynglowego. Od kiedy mieszkam w kamienicy robię brzydko zawodowym związkom górniczym a dobrze temu cholernemu satrapie zza wschodniej granicy i brodatym panom znad Zatoki Perskiej. Kosztuje mła to krocie ale własne mieszkanie ogrzewam olejem lekkim. Niestety nie stać mła na zafundowanie wszystkim w kamienicy takowego ogrzewania a i ludzi nie stać na płacenie za nie bo nasze państwo ustala olbrzymie podatki i akcyzy na paliwo coby stada krewnych królika utrzymać na państwowych posadach. Zarzundzajo tak politycy wszelkich opcji, dopiero tzw. słuszny gniew ludu hamuje skutecznie bezczelne zapędy. Jak czytam że to wszystko przez Łunię to mła się nóż w kieszeni otwiera bo cóś mniej wierzy w dyżurnego chłopca do bicia niż w pazerność znajomych królika. Jednak dla kotów spoko, w okolicy większkość pali wynglem więc jest gdzie się upieprzyć w miale. ;-)
UsuńDziewczyńskie Mikołajki odpadajo, to prawie to samo co ten dziadyga reklamujący Coca - Colę. Fuj!
Może rzeczywiści powieszę bałwanka na pralkowym pokrętle, tak na wszelki wypadek, w ramach profilaktyki zdrowotnej? :-O
I u mnie gwarancyjna pralka wybrała się na spacer (na szczęście bez szkód) - zbuntowała się przeciw przeładowaniu, za ciężko jej było i pewnie chciała się skutecznie odciąć od wody.
OdpowiedzUsuńW mojej bęben był naładowany prawilno, widać jej wewnętrzne jestestwo uznało jednak że jakiekolwiek ładowanie bębna jest bee. ;-)
UsuńBlokada bębna - jeśli przywieźli Ci do domu to powinni ją zdjąć. Jeśli jeszcze tego nie zrobiłaś to dzwoń do serwisu niech Ci tłumaczą gdzie te śruby, bo jak bęben urwiesz gwarancji nie będzie.
OdpowiedzUsuńu mnie to normalnie lepiej jak młot pneumatyczny, żałowałam, że nie mam czego rozbijać jak się tłukła a ile strachu nam narobiła jak zaczęła w pralni na dole hałasować a my na górze. Mąż 4-drzwiowa szafa siadł na niej i jechał niczym na rodeo :D Na szczęście polskiej produkcji i blokada chyba pod rodaków robiona i nic się nie stało. A tak to byłoby przykro :/
UsuńZ tego co Pan Serwisowy pedział to raczej będzie wymiana ze względu na nieprawidłowe osadzenie bębna, ponoć się zdarza w tym modelu tej firmy. Zastanawiam się czy nie dopłacić i innego nie wziąć. Mam nad czym mysleć. :-/
UsuńOstatnio sama kupowałam to akurat ja patrzyłam na cenę ale interesowała mnie pojemność bębna bo teraz w tych instrukcjach to stoi że 1/3 bębna, albo tylko połowa bębna... kiedyś waliło się do pełna i było ok. Więc poczytaj sobie dobrze tę instrukcję i popatrz na czym Ci najbardziej zależy. NIby szukaliśmy też oszczędnej energetycznie ale wtedy jest kosztem wagi? Nie pamiętam już. Aaaa... w poprzedniej miałam takie kółko z cyferkami i mogłam spojrzeć i wiedziałam, na którym etapie jest prania i kiedy skończy, ta ma tylko jakieś kolorowe diody i jak nie spojrzę na czas włączenia to ....taaa... nic nie widzę i nie mam pojęcia na jakim jest etapie.
UsuńJa podejrzewam że moja pralka czuje się jak statek kosmiczny i to była po prostu próba startu a nie pranie. Te wszystkie nówki co to mają wyświetlacze i są energooszczędne ( znaczy nie mają programu na 90 stopni ) to ściema nad ściemami. Po mojemu produkowanie śmieci, nijak to się ma do mojego starego, poczciwego Hoovera który w porównaniu z obecnymi pralkami prezentował prawdziwą klasę piorącej maszyny. :-/
Usuń