Mój Boże, kto nie z nami ten przeciw nam, czas wojny wszystko upraszcza do absolutnego prostactwa. Mła aż otrząsa jak czyta ociekające nienawiścią wypociny na temat innego narodu. Z drugiej strony nie może wyjść z zadziwienia jak ludzie mogą mieć takie łuski na oczach i za przeproszeniem pieprzyć trzy po trzy o rosyjskiej tzw. kulturze wysokiej jak Niemcy o Goethem w epoce działających krematoriów Auschwitz. Co ma piernik do wiatraka a kultura wysoka do społecznego przyzwalania na zbrodnie? Hym... używanie kultury tworzonej przez urodzonych w Rosji twórców, zazwyczaj zresztą cinżko gnębionych przez zarzundzających krajem, do maskowania natury systemu nie wytrzymuje zestawienia z obrazem nadpalonego trupa. Jedna i druga opcja myślenia o Rosji i jej mieszkańcach jest dla mła nie do przyjęcia, emocje rozbujane do fazy histerii a nie spojrzenie na to co jest i jakie jest, nie mówiąc już o tym dlaczego takie jest. Takie to proste że aż prostackie, nie mam na to innego określenia. O tym że Rosja ma ze sobą problem dobrze widzieli od zawsze sami Rosjanie, często ci których dziełami życia przykrywa się dziś militaryzm, skłonności totalitarne i tym podobne brzydkie strony tzw. rosyjskiej duszy. Ci wielcy dobrze wiedzieli że wielkoruskie to nie za bardzo powinno być rosyjskie. "Praszczaj, niemytaja Rossija, strana rabow, strana gaspod. I wy, mundiry gałubyje i ty, priedannyj im narod" - to nie mła, to Lermontow, świetnie zdający sobie sprawę z tego że
Rosja nigdy nie miała obywateli tylko niewolników i poddanych, z tej nędzy kartajewszcziny, z rozkradania totalnego uprawianego do zawsze przez czynowników.
Hym... u nas za sumienie swego czasu robił Stefan Żeromski, dziś mało popularny nie tylko z racji młodopolskich naleciałości na języku pisanym. Taa... łatwiej zobaczyć słomkę w oku cudzym niż belkę w swoim własnym, bardzo głośno wrzeszczymy o zbrodniach sowieckich sołdatów, o ukraińskich na Wołyniu, o tym co sami w czasie wojny robiliśmy pamiętać nie chcemy. Jakoś specjalnej ochoty w narodzie naszym nie widzę na postawienie znaku równości pomiędzy dziećmi ze sztetli wschodniego Mazowsza czy Białostockiego a tymi z polskich wsi na Ukrainie, za to moralne wzmożenie na to "jakie te Ruskie to swołocz" prezentowane jest nader chętnie. Sorry, w każdym narodzie jest całe mnóstwo swołoczy, nieszczęściem Rosji jest to że wplata je ona w system zarządzania i do swoich resortów siłowych sprawniej niż jest to przyjęte w cywilizacji zachodniej. Tylko tyle.
W latach 90 XX wieku Aleksander Janow pisał że era Jelcyna to tylko demokratyczny epizod w historii Rosji i że następny etap będzie faszystowski. Wykrakał? Nie, to tylko wyciąganie wniosków z historii. W XX wieku groza rewolucji i wojny domowej, stalinowskie czystki, których najbardziej wynaturzoną formę możemy odnaleźć w kulcie Pawki Morozowa, Hołodomor, masowe mordowanie jeńców wojennych, rabunki i
gwałty dokonywane przez sowieckich żołnierzy - takie fakty pozwalały ogarnąć rzeczywistość, stwierdzić że możliwa jest wiara Rosjan w swoją wyższość moralną
połączoną z masakrowaniem cywilów, gwałtami, a także
gotowość absolutnie bezkrytycznej wiary w każde kłamstwo władzy odciążające sumienie jednostki. Czy to jest nowe? Absolutnie nie, to tylko Zachód ma pamięć złotej rybki. Kiedy w Polsce trwało Powstanie Styczniowe, Aleksandr Hercen, takie niechciane sumienie XIX wiecznej Rosji, zwrócił się do Victora
Hugo uchodzącego za europejski autorytet moralny z apelem o zabranie głosu, Hugo napisał odezwę: " Żołnierze
rosyjscy, stańcie się na powrót ludźmi". Był rok 1863. Dziś pewnie nadgorliwi wrzuciliby Hercena do wielkiego wora z napisem "Ruska Swołocz" . Ech... Śladu po tym "nawracaniu" nie zostało ani w Rosji gdzie żołnierze to na ogół imię i nazwisko potrafili napisać i szlus, ani w zachodniej Europie, gdzie na społeczeństwo rosyjskie patrzy się poprzez pryzmat przybyłych imigrantów, rzadko przy tym zadając sobie pytanie dlaczego ci ludzie emigrowali z własnego kraju. Tacy Francuzi wspominają białych Rosjan i dysydentów, Amerykanie opowiadają o rosyjskiej mafii a Niemcy jako jedyni na Zachodzie Rosjan się po prostu boją. Jak najbardziej zresztą słusznie, Niemcy dobrze wiedzą, co im zrobili Rosjanie, ale też wiedzą że dobrze na to sobie zapracowali. Oni jedni ze starych państw Zachodu utożsamiają tak naprawdę Rosjan z Rosją. Reszta za przeproszeniem pieprzy trzy po trzy nie przekładając rosyjskiego systemu totalitarnego, tego samodierżawia ukochanego przez Rosjan, na jamy w ziemi w których chowa się ofiary masowych mordów. Szczęśliwie nie doświadczyli rosyjskiej okupacji więc ględzą o tym wstydzie który Amerykanie zafundowali sobie w Guantanamo, wrzodzie na demokracji, nie widząc różnicy skali z sepsą. Taki klubik pożytecznych idiotów polityki niby a po prawdzie to raczej biznesmenów handlujących nie tyle przekonaniami co niezależnością własnych narodów od kaprysów dyktatur - vide wzrost cen energii jesienią zeszłego roku, Rosjanie dobrze płacą, podobnie jak Chińczycy ( znamienne jest że City nie popierało zaangażowania w konflikt w przeciwieństwie do Wall Street ). Społeczeństwo zachodnie poglądy ma podobne do poglądów swoich polityków.
Faszyzm? Mła nie do końca się zgadza z tym faszyzmem rosyjskim czy też tym ukraińskim, to są raczej nacjonalizmy, którym coraz bliżej do nazizmu. O ile Ukraina jako państwo usiłuje z trudem zachować jakiś balans o tyle państwo rosyjskie popłynęło. Zwróćcie uwagę że piszę tu o państwach a nie o jego obywatelach, trzeba rozróżniać bo nigdy 100% obywateli nie popiera działań własnego państwa. Dlaczego faszyzm zlewa nam się z rosyjskim nazizmem? To jest dość proste - zarówno komunizm jak i faszyzm są wybitnie antyinwidualistyczne a nacjonalizm jak i one zakłada prymat zbiorowości nad jednostką. Jerofiejew opisuje to tak: "Rosyjskie "My" nie składa się ze zbioru "Ja", będących wartością dla siebie samych, jak to ma miejsce w Europie. Rosyjskie "Ja" nie jest pierwiastkiem przystosowanym do samodzielnego życia, przebywa wyłącznie w molekule narodowej. Stąd nie "Ja" kształtuje ideę "My"; to "My" przemawia i manifestuje. "My" płodzi wyrodne "Ja" jak drobne kartofle". "Jednostka zerem, jednostka bzdurą" jak to pisał z kolei Majakowski, który rozumiał że komunizm jest dla Rosjan jak najbardziej do przyjęcia. Faszyzm przerodzony w nazizm z tego samego powodu też będzie. Znaczy gdyby nie Wujek Wowa to ten rys rosyjskiego charakteru wykorzystałby inny Wujek któremu marzyłby się powrót imperium w chwili kiedy jego państwo ma siłę takiego dużego terytorialnie Pakistanu. Rosyjska dusza ma sporo azjatyckiego pierwiastka, pewnie dlatego jako egzotyczna wzbudza taką fascynację na Zachodzie. Im dalej od państwa w którym żyją w masie ludzie z rosyjską duszą, tym ona większa. Sąsiedzi zachwytu nad rosyjską duszą nie podzielają, choć samych Rosjan lubią. Jakby oddzielali w czasach kiedy Rosjan nie opanowuje amok, ich jako ludzi od państwa i systemu które tworzą. A co z Ukraińcami? Do tej pory nasz stosunek do Ukrainy był odwrotny do tego jak postrzegaliśmy Rosjan i ich państwo, ukraińskie państwo nam nic nie zrobiło z tej prostej przyczyny że jest bardzo młode a sami Ukraińcy? - no cóż, określenie banderowiec było wymienne wobec Ukraińca. Tak nam się porobiło na skutek historii jakby Wołyń i Podole to cała Ukraina była a nie jej zachodnia część stanowiąca około 1/3 terytorium. Nie tak wiele osób wie o separatystycznym pokoju z Rosją bolszewicką, który podpisaliśmy w latach 20 XX wieku zostawiając na lodzie nadal walczących Ukraińców i o polityce wobec mniejszości narodowych prowadzonej w dwudziestoleciu międzywojennym. Zatem istnieje u nas słabe pojęcie o tym jak sobie wyhodowaliśmy żmiję na łonie, starannie dbając by była cholernie jadowita. Własnej głupoty nikt w podręcznikach szkolnych opisywać nie lubi a szkoda. Dopiero dziś zagrożenie ze strony Rosji uzmysłowiło wielu z nas że nam razem z Ukraińcami po drodze. No wicie rozumicie, jak Isakowicz Zalewski mówi że Wołyń to Wołyń a pomóc człowiekowi trzeba, czas wspierać napadanych i ludzie z tą pomocą ruszają to jest to olbrzymia zmiana.
Bo na wspólnym wózku jedziemy. Rządzący Rosją ubzdurali sobie i przekonali do tego własne społeczeństwo że wszędzie gdzie pisze się cyrylicą jest Rosja, w której akurat pisze się grażdanką. Bułgarzy się nie cieszą a Serbowie nie znają rosyjskiego sołdata więc uważają że OK. Jakby było mało tam gdzie cyrylicą się nie pisze powinno być dla Rosji bezpiecznie, jakbyście nie wiedzieli to rosyjska propaganda obecnie sprzedaje wersję że mnóstwo Ukraińców uciekłoby do Rosji ale Polacy siłą trzymają chcących powrócić do matuszki, totalny odjazd. Mła się natentychmiast włącza skojarzenie z latami 30 i sytuacją z Niemcami, Hitler razem z narodem niemieckim też był w nieustannym zagrożeniu. Wszyscy czyhali. Rozpoznaję od początku ten kod i jak czytam czy słyszę o zagrożeniu pełzającym NATO to zastanawiam się kiedy to sojusz, który od czasu awantury o Kosowo jest bardzo jednoznaczny jeśli chodzi o używanie siły w Europie, znaczy nigdy wincyj, Rosji zagrażał? Wojska żadnego państwa należącego do NATO nie naruszyły granic państwowych Rosji. Ba, żadne państwo sąsiadujące z Rosją nie naruszyło jej granic. Za to Rosja spoko narusza granice państw sąsiednich. Czołgami, samolotami, żołnierzami. Bo jest zagrożona przez czyhanie. Z faktami się nie dyskutuje, można ich tylko nie przyjmować do wiadomości i rojenia snuć o zagrażającym NATO. Rosja swoją polityką może sprowadzić sobie to co sprowadzili sobie na głowę 80 lat temu Niemcy, zagrożenie stało się realem i to okrutnym. Ech... te ciągoty imperialne, przywrócić sobie dawne znaczenie i pozycję, mimo że już dawno nie spełnia się kryteriów pozwalających być supermocarstwem. Oczywiście to nie jest tak że to jest tylko wina Rosji. Mła napisze to wprost - na podstawie wyimaginowanych zagrożeń przez lata była prowadzona wojna z terroryzmem. Wyimaginowanych bo do wyeliminowania takiego zagrożenia nie trzeba prowadzić kosztownych wojen. Dowód - domniemanego sprawcę tej rozpierduchy z 11 września 2001 roku wyeliminowano w Pakistanie, państwie niebędącym w stanie wojny z USA i jego sojusznikami. Przypominam że w tzw. wojnie z terrorem aktywny udział brała Rosja naciskając na dawne republiki ZSRR w sprawie udostępniania lotnisk dla przerzutu sprzętu wojskowego. Tak się kończą durne wojenki koncernowe i współpraca z reżimem, reżim krzepnie i czuje że też może sobie pohulać. Zwykli ludzie obrywają najmocniej. I tak Rosja zamiast rozpaść się jak Pambuk przykazał czyli przez samorozkradzenie, co jest jakby naturalnym dla niej sposobem zejścia ze sceny dziejów, zaczyna rozpad od drgawek wojennych co przekłada się na straszność dla jej sąsiadów a może też przełożyć się na straszność dla samych Rosjan.
Raził na Zachodzie do tej pory nacjonalizm ukraiński, teraz dociera że Rosjanie to takie wielkorusy, nic się nie zmienili. Mła ze zdziwieniem czyta że kogoś dziwi że na mięso armatnie to pojechali żołnierze z Dagestanu czy Kałmucji albo Kraju Chabarowskiego i to oni mają być odpowiedzialnymi za zbrodnie. Znów pamięć złotej rybki. Zbrodnie wojenne są wpisane w rosyjską doktrynę wojenną, to sianie terroru i likwidacja zagrożenia partyzantką. Dowódcy o tym wiedzą, jest to powszechna praktyka, zdziwienie Zachodu po Czeczeni, Syrii jest nie na miejscu. Hipokryzja do entej potęgi. To że walczą na najgorszych odcinkach frontu nie etniczni Rosjanie a ludzie z odległych i biednych republik dla nas w Polsce jest żadną nowością, nikogo się nie bano tak jak "Kałmuków" w armii radzieckiej i tej nieradzieckiej przetaczającej się podczas II WŚ przez nasz kraj. Tylko Własow, Rosjanin, został powieszony na strunie fortepianowej za kolaborację z Niemcami a dowodzący azjatyckimi jednostkami rozpirzającymi wszystko sowieccy generałowie nie. To traktowanie jako mięcha armatniego ludzi niebędących etnicznymi Rosjanami ma rasistowskie podłoże, Rosjanie pielęgnują azjatyckość w sobie dopóki ona się bardzo mocno fizycznie nie uzewnętrznia. O stosunku do ludów Kaukazu lepiej nie wspominać. To jest kalka tego co było w latach 50 XX wieku w Stanach w stosunku do obywateli pochodzenia afrykańskiego. Do mojego pokolenia wychowanego na "internacjonalizmie" sowieckim to słabo dociera, choć na ogół wystarcza jedna dłuższa wizyta we współczesnej Rosji żeby otrzeźwieć. Do Zachodu za to nie dociera w ogóle, są jak dzieci nadal wierzące w Rosję walczącą z nazizmem nie widząc realu zza propagandy i utrwalonego od dawna obrazu. Rosja jest po prostu rasistowska, w większym stopniu niż Ukraina, nie mam tu na myśli wierchuszki tylko społeczeństwo. To wynika z zapyziałości, siedzeniu na dupie w jednym miejscu i z konserwatyzmu oraz bidy. Klasyczna mieszanka. Ukraińcy po prostu bardziej masowo się ruszają a w zderzeniu ze światem mity pryskają. Nie znaczy że Ukraińcy to same anioły i żadnych rasistów, faszystów, nazioli nie produkują i w ogóle nie popełniają zbrodni wojennych. Taa... mają za uszami i to sporo, przeca my ani ślepi ani głusi - "Pamiętaj Lasze po San nasze". Spoko, my też potrafimy zaoferować pogardę i pomiatanie "swołoczą", tylko co to zmienia w kwestii konieczności sojuszu? Co do zbrodni wojennych. Nie ma wojny bez zbrodni. Jest tylko kwestia czy zbrodnie wojenne są założeniem wojskowym czy też zdarzają się. System czy konkretne zdarzenie to nie jest to samo, system to już ludobójstwo. Wołyń, Ruanda to było ludobójstwo, długotrwała tzw. wojna z terroryzmem nie, mimo że pochłonęła ofiar od cholery. Macronizmy to nic innego jak "elementy ludobójstwa" z czasów wojny w Ruandzie. Tak to już jest że liczą się intencje i masowość "przerobu". Choć ofiarom zbrodni to wszystko jedno.
Co do roli mendiów w podsycaniu nastrojów antyrosyjskich. Dno dna. Po covidzie ( dla zainteresowanych, rządy europejskie , nie tylko nasz, chcą zmienić umowy na dostawę szczepionek i nie zamierzają płacić więcej za to badziewie, na stole jest opcja zamiany na inne specyfiki firm - ledwie przemknęło przez mainstream informacyjny ) i tej wojennej nagonce mła uważa za jedyne wiarygodne media wodę, prąd i gaz. Media manipulują faktami, podtrzymują nieustająco narrację strachu,
cenzurują wolność wypowiedzi, antagonizują i tworzą podziały w społeczeństwie "na zamówienie". Są tubą propagandową i narzędziem w
rękach grup interesu i władzy. Tak działa nie tylko mainstream, wolni strzelcy często gęsto wcale nie są tacy wolni jak się to wydaje. Przy okazji tego konfliktu widać to dość wyraźnie. Dlatego mła pisze Wam z pantofla że zbrodnie w okolicach Kijowa są dziełem armii rosyjskiej na 95%, że trupy są, rozpieprzenie infrastruktury ogólnie jest i nie da się dalej utrzymywać narracji że to tak komputerowo wygenerowane. Ci którzy do Kijowa wrócili mówią że jest surrealistycznie, nietknięte obok totalnie rozpirzonego, wymordowane rodziny obok takich dla których jedynym znakiem wojny były alarmy przeciwrakietowe na które przestali reagować. Dobra, koniec tego wpisu, który urodził się z cinżkiego wkurzenia na nas Polaków i naszego zbyt dobrego o sobie mniemania. Teraz o ilustracjach, to są książkowe ilustracje rosyjskich bajek stworzone przez nierosyjskiego autora. Frank. C. Papé był brytyjskim ilustratorem książek. "The Russian Story Book" wydana w 1916 roku uchodzi za perełkę w jego twórczości. Muzycznik tyż powinien być dziś taki bardziej prawdziwie rosyjski. Zdaniem mła mało co jest tak prawdziwie rosyjskie jak tekst "Bradiagi" - "Bradiaga sudbu preklinaja taszczitsja z sumoj na plecziach". Mła pisze rosyjskie teksty w łacińskiej transkrypcji bo mało kto od niej młodszy potrafi czytać bukwy. Dla rosyjskiego nieznających - Włóczęga ( swój ) los przeklinając taszczy na ramionach wór ( dobytek z którym uciekł ze skazania, co wynika z kolejnych zwrotek tej pieśni ) . Kiedy udaje mu się wrócić do domu od matki dowiaduje się że ojciec dawno nie żyje a brat w kajdanach zesłany na Syberię. Taa... cała Rosja. Cała biedna, umęczona sobą Rosja.
Mieszka u mnie od miesiąca ukraińska rodzina z Czernichowa, mam codzienny przegląd sytuacji - telefony działają. Bardzo mili i niekłopotliwi ludzie, tylko czemu mówią po rosyjsku? Znają ukraiński, ale nawet między sobą go nie używają. Dla mnie to niepojęte, u nas zawsze język był elementem tożsamości narodowej. Syn mojej Ukrainki chodzi do szkoły rosyjskiej , ma lekcje ukraińskiego, tak, jakby był mniejszością narodową we własnym kraju. I nie rozumie, czemu nie powinien posługiwać się językiem oprawców. A może to my, Polacy jesteśmy przewrażliwieni i wychowani na złej lekturze? Może rację ma Putin, który uważa, że nie ma narodu ukraińskiego? Podobno tylko mieszkańcy zachodniej Ukrainy mówią po ukraińsku i nawet Zełenski dopiero kilka lat temu nauczył się tego języka - no ale przynajmniej oficjalnie go używa.
OdpowiedzUsuńBardzo dobrze ujete.
UsuńJęzyk nie jest zawsze wyznacznikiem tożsamości narodowej, patrz rewolucja amerykańska czy rewolucje wenezuelska i meksykańska. Hym... narody posługujące się językami łacińskimi nie czują się przeca spadkobiercami Rzymu. Nie przywiązywałabym do tego specjalnej wagi, to jest szczegół. Co do Wujka Wowy - chcesz uderzyć psa to kij zawsze znajdziesz.
UsuńCzytam, i niestety nie daję rady na raz. Jak na razie, w połowie tekstu jestem, zgadzam się z wnioskami i niestety, ciężki nerw mnie od lektury odrywa. Oraz zmęczenie oczu, bo przeciążyłam lekturami i haftem.
OdpowiedzUsuńDoczytałam. Gorzko i słusznie.
UsuńBo ja wiem czy słusznie, na pewno gorzko.
UsuńPełna zgoda Tabo. Tak to wszystko widzę i ja. Nawet lektury te same.
OdpowiedzUsuńKiedy udajesz się w podróż?
Podróż mła była w inszych terminach niż planowała, wyjechać wyjechała w terminie ale podróż jej się przedłużyła dzięki naszym problemom lotniskowym. :-/
UsuńObiecuję że jutro przeczytam wpisiki. Dzisiaj mnie pokonała jakąś sałatka 🤢
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam. I cóż...
OdpowiedzUsuńNo racja
Mam nadzieję że po sałatce już ślad nie został. ;-D Co do racji, sama nie wiem, nie chcę żeby moja racja była najmojejsza. Mła po prostu to tak widzi.
Usuń