czwartek, 1 czerwca 2023

Koronkowo


Mła ostatnimi czasy bogaci się koronkowo, znaczy najsampierw były firanki  filet, która mła wyhaczyła w lumperionku a zaraz potem mła zobaczyła w tymże samym lumperionku poszewkę na poduszkę wykonaną z koronki wieloelementowej. Co prawda poduszka w strasznym stanie, mła przedstawia ją na fotce obok i poniżej, będzie miała mnóstwo roboty z naprawianiem, ale mła sobie pomyślała że przecież nadejdą długie jesienno - zimowe wieczory i że dla dam właściwe jest wówczas zajęcie się robótkami. Wicie rozumicie, dyskretne światełko, włączony audiobook robiący za lektorkę pańci. To obrazek mile pieszczący wyobraźnię mła, zwłaszcza że dodała do niego kocie stado dyskretnie pochrapujące. Koty wyobrażone są rzecz jasna o wiele grzeczniejsze od tych realnych które mają wylane  na zasady savoir - vivre i przerywałby co i raz drzemkę żeby popatrzeć jak to mła idzie z robótkowaniem i wesprzeć ją w razie czego pazurem, żeby się nie męczyła nad tymi głupimi splatąniami nici, które one potrafią rozerwać niemal  bez wysiłku. Taa...

Na razie mła wyprała koronki co jak widzicie na fotkach było natentychmiastowo potrzebne i sprawdziła jak stoi z akcesoriami do robótków, ze szczególnym uwzględnieniem białego kordonka określonej długości. Jak już mła posprawdzała wszystko co trza, to z pięterka zeszła  Gienia z serwetą, która jak to określiła "jest za duża na ten mój stół a poza tym ja idę w serwety lniane, haftowane na biało". No to mła na ten dar aż się zatchnęła bo koronkowa robota jest autorstwa nieżyjącej już siostry Gieni, pamiątka i wogle. Na to Gienia że wnuki  nie doceniają zepsute ikeowacizną i chyba dopiero pojawienie się masowe koronek szydełkowych w ofercie sklepów z wyposażeniem wnętrz może kiedyś nawrócić  niewiernych na heklowaninę. Kiedy półprzytomna i przeca niby głucha Małgoś usłyszała rozmówkę z Gienią to natentychmiast  mła przywołała do się i głosem umierającego łabędzia, czyli skrzekiem, poinformowała mła że serwetka osobiście przez nią robiona trafia do mła, po czym usnęła. I tak mła została panią na serwetkach. Licznych, bo jak się dołoży zakupy mła po lumperionkach czynione i koronkowe dobro w różnym stanie przynoszone to mła ma zapewnione zajęcia na całą listopadową jesień i kawałek zimy.

12 komentarzy:

  1. Miłe plany na wieczorne, pluchowate dni.
    Tez mi oko leci do różnych koronek i haftów nawet, kiedys tak nie lubianych. Sama cos tam dziubię, ale duże formy to ne,ne,ne, cza wiec czasem cos kupić w lumperionku.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mła się bardzo odstresowuje na takich zakupach w lumperionku a potem przy robocie. Na ten przykład kiedy Małgoś ma tylko gorsze samopoczucie mła się natentychmiast bierze do cerowania serwet czy cóś. Uspokajacz taki. Ostatnio mła się martwi, bo kocie wieści zdrowotne różne, mła info rozpuszcza w sprawie kocich domków, o ludziów się martwi. Ech... mla nie wie czy ta renowacja koronek to nie będzie szybciej skończona. Potem jeszcze przyzdjęciuje ten wpis, na razie oddycham bo udało się mła jako tako ciśnienie wysokie u Małgoś opanować. Idzie zmiana pogody, pewnie wszyscy odczujemy a najbardziej to takie starsze osoby jak Małgoś czy piesek Hani. Mła dziś kołowata. :-/

      Usuń
  2. No tak, chorowitkom ciężko, posyłam wspierające fluidy, sama odpoczywając, bo wiatrzysko u nas i odpuscilam ogrodowanie.Jutro nadrobie a i w sobote na jakieś 2 lub 3 godzinki trzeba bedzie jechac,bo jest misja do wykonania. Żonka chce sie pozbyc maneli zalegajacych pod nieobecnosc mężusia😃😃

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mła ma nadzieję że z tych pod nieobecność mężusia wywalanych rzeczy może cóś fajnego się trafi, ludzie czasem wywalają prawdziwe skarby bo one dla nich tylko śmieciem są.

      Usuń
  3. Ja też skrzeczę, niestety, od tygodnia cieszyłam się na seanse filmowe w ramach małego festiwalu w ZG , na które zdobyłam parę wejściówek , a tu od wczoraj rzężę i skrzypię. Bilety na dziś już rozdałam, na niedzielę jeszcze mam nadzieję.
    Serwetki, zazdrostki i firany szydełkowe bardzo lubię, ze staroci zrujnowanych albo za małych poszyłam lniane zasłonki ze wstawkami do kuchni i sypialni, nadmorskie wywczasy pozwoliły mi przedłużyć szydełkowo zbyt krótką firanę/zazdrostkę do salonu. Niestety, w jedynym u mnie lumpku , mającym włóczki i dzierganki, te ostatnie cenią sobie na 120 zł za kilogram . Może to i dobrze, mam tego dobra pół komody :) Ale takiej koronce, ja ta z drugiej fotki, pewnie bym się nie oparła ! Pokaż, jak już skończysz naprawę i ślicznota znajdzie swoje miejsce w domu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O rany, zdrówka życzymy i tego że dziś się na filmy załapiesz. Koronki i zaplotki strasznie wciągające są. ;-D

      Usuń
  4. Pomysł swietny na listopadowe, ponure dni jakkolwiek ta koronkarska robota wymaga duzo swiatla a ja wlasnie spojrzalam na zuzycie prądu u dzieciecia :)) i już wyczerpala te 2000 kWh w zamrozonej cenie :) a toż dopiero poczatek czerwca :) Przy swieczkach to nie bardzo widze te cerowanie koronek :) Moze wykorzystac juz teraz swiatlo dzienne? Ja po uczy w robótkach welniarskich - jednym uchem na jakiś serialik a jednym okiem na robótkę z wyrobem na jesienne dni.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mła już zaczęła cóś robić, tak po prawdzie to w ramach uspokojenia emocji. Jak tak dalej pójdzie to mła sprawdzi jak to jest z tym życiem przy świeczkach, trza rachunek obniżać jak się da, inaczej mła będzie mogła zwiedzać dzielnicowe atrakcje, dalsze podróże to ten...tego... ;-D

      Usuń
  5. Ja kolorowanki chyba ruszę w końcu. Ale sił brak. Z okazji dnia dziecka zapiekanka była. Taka fajna typowa pieczarki serek cebula kukurydza szczypior i keczup. Taka z budki. Dziecko szczęśliwe wybrało jakiegoś zawijasa w tortilli. Ale dzień dziecka był. Był.
    A małe dzieci dostały zastrzyk tak na lepsze samopoczucie. Być może jutro ostatni .
    A i dostały pierwsza w życiu tacke i się o mało o nią nie pobiły. Tygrysy 🐱

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Najważniejsze że obchody zostały uczynione, w Dzień Dziecka jakoś wszystko lepiej smakuje. Mła pożarła loda truskawkowego, dobry był. Tygrysy wyraźnie majo się lepiej, tfu, tfu, tfu.

      Usuń
  6. Oj cudowności! Ja jestem arcyfanką! Sama zrobiłam jedną, nie wiem gdzie jest, pewnie wyrzuciłam, ale wszyscy mi znoszą, a ja je z lubością używam. Musze się nauczyć naprawiać, bo niektóre podniszczone. Szukam poduch w czerwonym inlecie, bo mam poszewki z wstawkami robionymi przez babcie przyjaciółki - cudo!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To tak jak mła, też koronkowo zakręconam. Tzw. wsypy to mła ostatnio widziała w swoim lumperionku w zeszłym roku. Na metry do kupienia i uszycia. Coolorek był tylko takie se, róziowiasty.

      Usuń