Nadal bez dobrych wieści w prawie wiadomej. Jakby było mało towarzystwo na mnie obrażone. Wszystko przez przegląd techniczny kotostwa, było prychanie, trzęsienie łebkami, warki a w jednym wypadku to nawet usiłowanie pogryzienia ( spuszczę zasłonę milczenia na to kto okazał się niewdzięczną larwą i paskudą )! Mła usiłuje cóś robić ale tak się jej jakoś wszystko w szwach rozłazi od czasu zaniknięcia wiadomej osoby. Wokół też mało ciekawie - Cio Mary była ostatnio zdaniem mła nadaktywna, co skończyło się przewróceniem wora z doniczkami, który stał sobie spokojnie w garażu, na Ciociną stopę. Po jaką cholerę ten wór ruszała nie wiem. Stał i nikomu nie przeszkadzał. Qurcze, nadgorliwość gorsza niż faszyzm. Wylazł sinior, stopa spuchła, Cio Mary odmawia prześwietlenie bowiem jak twierdzi posiada promienie prześwietlające "w oczach" i tym straszliwym wzrokiem stópkę prześwietliła. Mła na razie nie reaguje ale wydała z siebie coś na kształt noty dyplomatycznej rosyjskiego ambasadora, znaczy pytająco - grożące "Nooo?!" Jeżeli stópka nie poniesie Cio Mary w Wielką Sobotę w kierunku mła to przetestujemy medyczną pomoc świąteczną, którą to wizytkę będę mogła Cio całe życie wypominać w ramach rozrywki. Cio Mary świadoma tych planów mła leży ze stópką odłogiem, starannie olewając tzw. świąteczne porządki. Jak na razie zlazła opuchlizna, dobry znak.
Ogród kwitnący i pachnący, ciepła pogoda sprzyja wiosennym cebulowym. Pod magnolkami biało i niebiesko, miejscami różowo. Mła mogłaby troszki wyleźć i porobić ale przed nią multum domowej roboty, w dodatku takiej, której nie lubi. No cóż robić, trza się brać za nielubiane. Mła chciałaby w końcu do góry brzuchem troszki poleżeć ale wygląda na to że się nie da. Nie ma lekko, może kiedyś będzie. Mła podczas przeglądu szaf natrafiła na stare materiały i jakoś tak się porobiło że jej się porządki wstrzymały. Dobrze się składa zatem że mła świątecznie odwiedza a nie że jest odwiedzana bo zamiast porządku to mła ma w chałupie materiałowe bordello. Wicie rozumicie, tkaniny z czasów gdy kreton kreton znaczył, prawdziwne franele i tym podobne cuda. Hym... mła całkiem o tych skarbach zapomniała bo bardzo głęboko je sama przed sobą schowała. Teraz chyba nadejszła wiekopomna chwila żeby z tych skarbów skorzystać, przeca trumienki nimi nie wyściełam. Mła sobie myśli że chwile przekropne, o ile deszczyk pojawi się w świętach, spędzi na sortowaniu tego dobra i snuciu związanych z nim gryplanów. Słoneczne chwile mła oczywiście spędzi w ogrodzie, w kocim towarzystwie ma się rozumieć. Roboty huk a mła nawet jeszcze róż nie przycięła porządnie. Cały czas lata w sprawach różnych a dla ogrodu czasu mało, dlatego marzy jej się choć troszki odpoczynku czynnego w święta. No dobra, na razie to by było na tyle, resztę dopiszę jak wrócę "łod łobowiązku". Cdn. znaczy.
Mła nawiedziła dziś Cio Mary gnana jednak lekkim niepokojem, szczęśliwie nieuzasadnionym, co okazało się po oględzinach rapetki Cio. Owszem, stópka zbita jest solidnie ale palce dają się wyginać ( może nie tak do końca, był wrzask, he, he, he ). Mła przy tych oględzinach groziła świątecznie Cio Mary DPSem, Cio równie świątecznie groziła wymazaniem mła jakby co zawartością pampersa i tak obeszłyśmy Wielką Sobotę. Cio Mary stwierdziła że ani myśli robić jutro dla mła jakieś śniadanie, mła ma się zająć sama sobą i dać Cio od siebie odpocząć, znaczy zajęcia w podgrupach. Mła jest bardzo zadowolniona że ma luzik i jej gryplan na świąteczną niedzierlę się skonkretyzował - będzie czynny wypoczynek w ogrodzie. Nie że mła się będzie narabiać, mła sobie po prostu uda się z kotami do ogrodu i będzie w nim robiła co uważa. To miło że sobie poodpoczywamy w święta jak każda z nas lubi - mła w ogrodzie, Cio Mary na balkonie z kryminałem. W związku z brakiem jutrzejszego śniadaniowania urządziłyśmy sobie dziś cóś na kształt świątecznego podwieczorku, Cio Mary po naszym Dziadku wyznawa teorię że jak święcone to można spożywać, więc spożyłyśmy. Zdziwne to nieco zważywszy że Cio jest mocno niedowierzająca ale w święta wszystkim nam troszki włącza się myślenie magiczne i działamy zwyczajem przodków. Po powrocie do domu mła zastała stado też przekonane że jak święcone to już można i był straszny ryk w temacie schowanej w lodówce drobiowej wątróbki. Mła nawet nie zdążyła sparzyć bo były napady i rzucania się na grzbiet u stóp mła. Czym prędzej zapodałam a sobie ukroiłam serniczka od Gieni, która bardzo poważnie podchodzi do roli spadkobierczyni Małgoś.
Nadrobiłam zaległości, bo dół przedwiosenny odwiedzałam. Ale już wyłażę.
OdpowiedzUsuńPasiak mię zmartwił.
Był u nas kot rudy, Jurek. Ja byłam wtedy w podstawówce i dostałam kociaka od koleżanki. Jurek wyrósł na wielkiego kocura, był u nas 4-5 lat i nagle znikł. Szkoda było bardzo, czekaliśmy, też parapet w kuchni oglądaliśmy ale nic. Po kilku latach, latach podkreślam, mama przypadkiem zawędrowała na drugą stronę miasteczka, do krawcowej. I co widzi? Wielki, rudy, gruby kocur popitala przez ulicę. Z niedowierzaniem zawołała: Jurek??? A kot przybiegł do mamy i dawaj się ocierać, mruczeć, w oczy zaglądać. Jakby nic, jakby wczoraj z mamą się widział. A potem poszedł tam gdzie szedł. Nie oglądał się więcej, choć mama kiciała. Po kilku latach znów rano pojawił się na parapecie, źle wyglądał. Coś tam pomiałczał przez okno. Zaskoczona Mama poszła po miseczkę i coś do zjedzenia dla niego, jak wyszła, już go nie było. Przyszedł się pożegnać.
Takto z tymi kotami. Robio co chco :)
Robio co chco, taka ich uroda. Mła podejrzewa Pasiaka o jurkizm. Te jego eskapady w styczniu i lutym mła tak wyglądają na kombinowanie z innym domkiem. :-/
UsuńCio Mary o ile pamiętam planowała przy swym zniedołężnieniu rzucać w Ciebie wykorzystanymi pampersami, nie wypominała bym ewentualnej świąteczno/lekarskiej wizytki. 🤣🤣🤣
OdpowiedzUsuńMła zrobiła dopisek w temacie. ;-D
UsuńU mnie też jakoś porządki gdzieś się zagubiły. A tu zwierzątka linieją, i po domu kulają się różne kłęby białawej sierści, oprócz zwykłego kurzu i innych śmieciów. No cóż, nie uczcimy Zmartwychwstania Pańskiego czystym domkiem. Jakże mi nieprzykro.
OdpowiedzUsuńPowrót Pasiaka symbolicznie mógłby się zdarzyć w niedzielę rano. Liczę na niego.
Trzymaj się, miła Tabo.
U mła tyż jest bordello i co z tego? Grunt że odpoczynek mła sobie zrobi. :-D
UsuńZrobiłam sobie już wczoraj odpoczynek taki jak lubię. Czyli w ogródku. Dziś bolą mnie różne kawałki człowieka, zepsułam też jedną haczkę, ale posadziłam parę niezbędnych krzoków, wyplewiwszy dookoła a dziś będę sadzić i rozsadzać, i przesadzać dalej. Gdybyś potrzebowała kłączy podagrycznika, to mogę przesłać w paczce - wystarczy na pół Łodzi.
UsuńZa podagrycznik serdecznie dziękuję, posiadam własną dobrze prowadzoną plantację tej cudownej rośliny. Mogę Tobie dorzucić nieco skrzypu, bardzo bogatego w krzemionkę. Mła lata po ogródku z sekatorem i straszy drzewka. A co? ;-D
UsuńTabo, trzymaj się, dobrych wieści życzę i pojawienia się zagubionego!
OdpowiedzUsuńOj, bardzo bym chciała żeby się raczył pojawić. Dałabym żreć wszystko czego mu nie wolno a co lubi.
Usuń
OdpowiedzUsuńSpokojnych Świąt! 🐣🐏🥚🐇
I Pasiaku do domu!
Nawzajem Kocurrku. Nadal oczekuję.
UsuńPowiem Ci że dekoracyjnie jesteś przygotowana do Świąt przepięknie,😄. Niech będą godne dekoracji, no i zdrowe 😄❤️
OdpowiedzUsuńDzięks Romi. Oczywiście dekoracje zdobią wszechbałagan. ;-D
UsuńSpokojnych, ciepłych Świąt, Tabaazo. I dzięki z Twój blog - należę do tych, co rzadko wprawdzie komentują, ale chętnie czytają. Pozdrowionka najlepsze!
OdpowiedzUsuńDzięks. Mła też wszystkiego dobrego życzy, nie tylko na święta.;-D
Usuń