Mła w sobotę poprosiła Sławencjusza o wycieczkę azalkową. Sławencjusz zaparł się w sobie, bo ostatnimi czasy ma naprawdę cinżkie przeżycia z własnym kręgosłupem i to w takim strategicznym miejscu jak kręgi szyjne, więc bolejący jest, no i tak zaparty zawiózł nas do największego w okolicy centrum ogrodniczego z rododendronami. Mła się przyznawa że w trakcie wycieczki miała wyrzuty sumienia ale Sławencjusz twierdził że niezależnie czy siedzi, leży czy zgięty pieli w ogrodzie to kręgosłup boli tak samo, no z lekkim wskazaniem na zasiadanie. Wycieczka skończyła się dla Sławencjusza nałożeniem kołnierza wieczorną porą, znaczy siedzenie za kierownicą wcale mu nie posłużyło. Ech... Mła dzwoni regularnie do Mamelona z pytaniem o Sławencjuszowe zdrówko, Mamelon twierdzi że niby lepiej ale tak naprawdę to obie sądzimy że aby do wtorku, aby do czwartku bo wtedy Sławencjusz na swoje masaże. Na razie jest na antyzapalnych i przeciwbólowych a mła na zapijaniu wyrzutów sumienia hektolitrami kawy.
Sobotnie zakupy były udane, mła jest azalkowo usatysfakcjonowana a Mamelon uwiozła z centrum bylinki. Mła kupiła azalie japońskie, sporą ilość krzaczków. Starą ale jarą odmianę 'Orlice' o ładnie przebarwiających się jesienią liściach i kwiatach w prawdziwnym coolorze lila - roż. To nie jest odmiana porastająca wysoko ale dość szeroko się rozrasta i znosi sekator z godnością. Przywiozłam też wysoko rosnącą azalię 'Staccato'. No i teraz mła ma zagwozdkę czy ta azalia to aby jest na pewno azalią japońską a nie różanecznikiem dahurskim Rhododendron dauricum 'Staccato', kwitnącym na początku kwietnia. Wicie rozumicie, ze względu na termin kwitnienia to należałoby takiego rodka sadzić przy różaneczniku gęstym Rhododendron impenditum, którego mła obecnie nie posiada ale chętnie by posadziła. Na zdjęciach w necie kfioty azalki i rodka wyglądają cóś inaczej ale ten stosunkowo wysoki wzrost krzewu mła zastanawia. No nic, pożyjemy zobaczymy.
Mła poszukiwała azalek o kwiatach w kolorze wrzosu, wściekłych rożyków u niej dostatek. Dlatego nabyła odmianę 'Otava'. Ładne kfioty z ciemniejszym rysunkiem na górnym płatku. Mła się zastanawia czy nie nabyć jeszcze ze dwóch krzoczków tej azalki z czeskim rodowodem. Ta odmiana azalii japońskiej została w 1962 roku wyuprawiana w Czechosłowacji, przez Jana Jelinka, w klimacie niewiele różniącym się od naszego. Wicie rozumicie, wielkie kwiaty azalek japońskich z nad Lago Maggiore czy Como to marzenie ale mła poszukuje azalek, które nieźle znoszą nasz klimat. Co mła po azalkach, które albo padną albo nie będą kwitły. Lepiej posadzić te mieszanki azalii kiusiuańskiej Rhododendron kiusianum 'Amoenum' z bardziej mrozoodporną azalię koreańską Rhododendron yedoense var. poukhanense. Mła się jeszcze zastanowi czy nie nabyć koreańskiego gatunku, na mniej sprzyjające azalkom miejsca w ogrodzie.
Do przesadzonej 'Elsie Lee' mła dosadziła jej córeczkę, odmianę o okrutnej nazwie 'Thekla', zupełnie jakoś nieprzystającej do uroczych kfiotów, które budowę mają po mamusi ale nieco cooloru wzięły od tatusia, odmiany 'Purpurkissen'. Na szczęście niezbyt dużo, to takie większe nasycenie różem wrzosowych kfiotów 'Elsie Lee'. Bardzo liczę na tę azalkę, sadzę ją nie tylko ze względu na plamę cooloru ale i urodę kwiatów. Dla urody kwiatów kupiłam też odmianę 'Petticoat', która produkuje kwiaty będące już zdecydowanie różowymi a nie wrzosowymi. Ta odmiana to kolejna córeczka 'Elsie Lee' i 'Purpurkissen', rodzinka znaczy prawie w komplecie będzie porastać w Alcatrazie. Biało kwitnącą odmianę 'Schneezwerg', o naprawdę dużych kfiotach i wcale nie taką krasnoludkowatą mła dosadziła do innych biało kwitnących azalek japońskich, to stanowisko białasków na pewno się jeszcze rozrośnie.
Mła dokupiła też dwa krzoczki odmiany, która u niej rośnie. 'Kermesina Rose' Ma dwukolorowe kwiaty w odcieniach słodkiego różyku i bieli. Nie są wielkie ale roślina kwitnie obficie i sprawia spektakularne wrażenie. Nieco większe kfioty ma odmiana 'Pink Poetry', ich coolor to nieco głębszy odcień różu, niż ten występujący w kfiotach 'Kermesina Rose'. Oprócz tych różnic jest też i taka że kfioty 'Pink Poetry' są półpełne, taka troszki "hose - in - hose flowers". Nie powinna mieć ta azalka problemów z zimowaniem, została wyuprawiana koło Westerstede w Niemczech, w szkółce Manfreda Manna. Jest sportem odmiany 'Gislinde', która jest dość mrozoodporna. Kolejne trzy krzoczki, które mła nabyła to tak bardziej dla urody jesiennych liści niż kfiotów. Mła będzie musiała stworzyć z nich osobne nasadzenie bo są czerwone jak sztandar rewolucji robotniczej. To krzoczek odmiany 'Fridoline' i dwa krzoczki jej córeczek, uroczej odmiany 'Muneira'. No i to by było na tyle azalkowego szaleństwa. Teraz podlewam te nówki bo suchość po ogrodzie.
To u Was, towarzyszko, róże już kwitną?
OdpowiedzUsuńStrasznie mnie kusi, by coś kupić, kiedy czytam o Twoich zakupach. Nie wiem, czy uda mi się opanować żądze.
A Sławencjuszowi polecam ( tak jak mnie poleciła Bzikowa, a jej polecił ktoś ) pana fizjoterapeutę Wytrążka z Youtuba. Ma bardzo fajne zestawy ćwiczeń na każdy kawałek człowieka. Bezwysiłkowe. I nienudno gada przy okazji.
Kwitną, kwitną, ku zgrozie. Zakupu mła sobie miała w tym roku darować i rozsadzać tylko co u się wyuprawiała. A potem mla zobaczyła kwitnące azalie nad Como i jej zaszkodziło. Postanowienie poszło się tralala i teraz mła jest przeświadczone że podróże mają swoją ciemną stronę. ;-D Sławencjuszowi mła zapoda bo te masaże cóś średnio znosi, nie jest to remedium doskonałe. :-/
UsuńU nas też się róże rzuciły kwitnąć, a piwonie przekwitać. Wszystko jakoś tak dziwnie w tym roku. Niestety jabłka nie będzie chyba ani jednego, bo po przymrozkach wszystko opadło :(
UsuńDrugi dobry yutubowy fizjoterapeuta, nasz absolwent, to Marek Purczyński. Też się znajdzie u niego na kanale ćwiczenia na każdą okazję.
Sławencjusz śledzi blogiego bo ciekawy czy azalki posadzone, więc chyba już wszystko wie. Mła była u Cio Mary na działce i chyba sobie tyż będzie musiała panów od ćwiczeń - kwiczeń załączyć. Nie że napiendrala ale pobolewa. O przymrozkach mła zmilczy bo od razu ma nerw. Choć po prawdzie to nie przymrozek winien a te letnie temperatury w końcówce marca i w kwietniu.
UsuńNie ma to jak udane zakupy😃
OdpowiedzUsuńSławencjusz mam nadzieję, że zrechabilituje kręgosłup i wróci do zdrowia.
Co do azalek, to u jednej pani rośnie taki malutki krzewik z ni to niebieskimi , ni fioletowymi drobnymi kwiatuszkami, bardzo drazniacy zapach posiada owe kwiecie.
Znalazlam! To rododendron impeditum, fioletowy.
UsuńMla ciągle szuka najbardziej fioletowo kwitnącej odmiany impedituma dla Romi i dla się. Tylko że koło niej same bledzizny, jakby się producenci uwzięli i z roku na rok coraz większe wypłowienia mła spotyka. To jest fajny rodek bo bardzo wcześnie kwitnie i jest kompaktowy, czyli można go sadzić na przedzie rabat różanecznikowych. Poza azalkami mła rodków nie wącha, one nie są pachnące ale ponoć pyłek jest trujący dlatego rodki nie są masowo odwiedzane przez pszczoły i inne bzykacze. W Azji są pszczoły które się uodporniły i wytwarzają miód, po którym ludzie miewają odjazdy, dosłownie bo on ma właściwości halucynogenne.
UsuńRety, nie wiedziałam!
UsuńPodejrzewam, że nie wiedząc, kupiłam te rodki o których tu dyskutujecie. Bardzo ciemny fiolet, bardzo wczesne, nieduże.
UsuńNie wąchałam jak pachną.
Jest nawet w literaturze sposób na łagodne samobójstwo, zaśnięcie wśród kwitnących rododendronów. W książce pani Ryrych zadziałało, a w życiu to może potrzebny byłby lasek rododendronowy, obficie kwitnący. Podobno jest taki gdzieś w okolicach Lublińca, rozrosły wśród normalnego lasu, pozostały po ogrodzie maniaka rododendronowego, już chyba ponad stuletni. Miejscowi znają, w porze kwitnienia oglądają, okazały i pięknie kwitnący podobno. Co do zapachu, to wg. mnie najpiękniej pachnie azalia pontyjska, to jest duża rzecz ten zapach, rzadko który krzak jak kwitnie to sąsiedzi mogą się zapachem cieszyć, przy kwitnącej pontyjce mogą. A ja lecę nie na fioletowe rododendrony tylko na niebieskie. I rzeczywiście jest problem z nimi, fiotetowych nie szukałam ale niebieskie.... nie do dostania Blue Baron, nie ma też tych jaśniejszych, można sobie pomarzyć o Azurice np. Szukałam i nie ma. Na razie zresztą chęci rododendronowe mi sklęsły, tak jak zapał ku zielonemu, zrobiło mi się tak po kwietniowym schlastaniu mrozem mojego zielonego. Bardzo schlastało.
UsuńO Romano. I ja do tej pory chodzę i płaczę ( no w każdym razie cierpię ) po naszym mrozami zmaltretowanym ogrodzie. Róże oberwały straszliwie. Kielichowiec też. Indygowiec chyba będę musiała przyciąć na krótko. Niektóre hortensje do wywalenia. Mój cedr wygląda jakby zszedł. I listę można by ciągnąć. A, no i azalia pontyjska oberwała po młodych pączkach i chyba sczezła.
UsuńA, i glicynia padła.
I można by temat ciągnąć, ale rośliny od tego nie zmartwychwstaną.
Lolity miałaś pokazać.
O Romano. Poszłam na rabatkę żeby posiać maciejkę, przy okazji rzuciłam okiem na te moje randomowe rododendrony. Kartkę mają, a na niej stoi napisane AZURICA.
UsuńNie będę pisała o przymrozkach, bo się nie mogę denerwować. Znaczy uważam żeby szlag mła ze złości nie trafił. Co do trujących rodków to chyba jednak łatwiej usnąć na zawsze w polu łubinów. Wiem, wiem Romi że na niebiewskie ale one są prawie wszystkie z odcieniem fiioletu, 'Azurica' tyż. 'Blue Baron' jest solidnie niebiewski, ale już 'Blue Tit' to nieco problematycznie z to niebiewskościo.Natomiast w handelku ostatnio mła trafia albo na gatunek, albo na coś nie tego. Oglądałam co było na stołach w impenditumach, bo oferta była w necie że cóś tam można wybrać, ale rzeczywistość z ofertą się rozjechała. 'Azurica' nieobecna, był 'Blue Silver', który kwiatowo jest raczej wrzosowo - różowawy, jeszcze bardziej różowo kwitnący 'Coralium' w liczbie jednego krzoczka, gatunek. Nie było niebieskawej 'Gristede', ani wrzosowej 'Amethyst', ani popularnej niegdyś odmiany 'Blue Tit'. Mam wrażenie że nie ma już tego szału na te rodki, który jeszcze parę lat temu był i zmniejsza się ich produkcja. W ofercie niby są a jak przychodzi co do czego to ich nie ma. Co do azalki pontyjskiej potwierdzam, zapach powala i to z daleka. No ale nam to zdawa się maciejka zostaje w tym roku do wąchania, o ile suszy nie będzie zbyt wielkiej. :-/ Mła dziś podlewa jeżeli z nieba nie poleje, nie mam wyjścia, tak sucho jest.
UsuńTo może gdybym się wybrała do przybytku szatana i pokusy zwanego dla zmyłki sklepem ogrodniczym, i tam znalazła takiego rodka "Azurica", to Romana by go przytuliła?
UsuńRomana! Do Ciebie tu piszę!
Agniecho, tym roku odmawiam nowych nasadzeń. Azurice też, choć nie powiem, kusi. Jeśli masz, to doceń, zdaje się że i ona to teraz rarytas. Co do odmowy nasadzeń, to okrutny karcz mnie czeka, wykonywany zdaje się że będzie ze łzami, magnolie Siebolda np. i diabli wiedzą czy nie wszystkie magnolie.
UsuńDlaczego chcesz wywalać magnolki? Co się dzieje?
UsuńPrzemarznięte. Nie widzę nowych liści. Oczywiście poczekam, dam czas, ale czarno, bardzo czarno to widzę.
UsuńRomi u Gosi z magnolką w ogrodzie jest to samo, więc mła tobie zapoda to co Gosi zapodała - usiądź na rączkach i poczekaj aż przejdzie Ci ochota do wykopków. Daj roślinom czas, dopomóż jakim bananowo - skórkowym koktajlem pod korzonki i paciorkuj do muczenicy Dorofieji.
UsuńDobra rada.
UsuńMoja azalia pontyjska zmartwychwstała, indygowiec podobnie.
Może i magnolie ożyją?
No właśnie, to nie był mróz pnie przemrażający tylko solidny przymrozek. Mła Tatuś opowiadał że w czasach kiedy jeszcze nikomu globalne ocipienie antropogeniczne nie przyszło do głowy za to dzielnie walczyliśmy z dziurwą ozonową, w pierwszej połowie czerwca przymrozek poniżej -5 stopni rozłożył uprawy ziemniaków na Pomorzu. No i cud się stał, bulwy sadzeniaki zamiast zgnić, nową zieleninę wyprodukowały. Jak ziemnioki potrafiły to magnolki tyż powinny.:-D
UsuńMnie też wzięło na azalie japońskie, ale sobie kupiłam tylko jedną Anouk. Poszukuję takiej o drobnych bladoróżowych kwiatach. Jeszcze nie znam nazwy odmiany.
OdpowiedzUsuńRóża nad wyraz fotogeniczna...
'Anouk' ma bardzo ładny kształt kwiatów i ciekawy coolor, fajna azalka. Jak wyśledzisz nazwę bladoróżowej to daj znać, mła by chętnie zapuściła. Róża mocno przed terminem wystartowała, no ale w tym roku to róże majowe zaczęły kwitnienie w kwietniu, a te kwitnące w czerwcu to już w blokach startowych. :-/
OdpowiedzUsuńJakie piękne wszystko! Szczególnie ta róża. U nas też róże już zaczynają kwitnąć, róża pomarszczona i jej odmiany chyba, na miejskich rabatach.
OdpowiedzUsuńNie jestem wielką fanką rododendronów i azali, choć widziałam w naszym ogrodniczym śliczne, malutkie i dość intensywnie fioletowe, bardzo fajne. Niestety, już wykupione, więc nie wiem, co to za odmiana. Ale na moim balkonie ograniczam się do pelargonii, lawendy i ewentualnie aksamitek, bo mi w ostatnich latach wszystko inne załatwiały jakieś szkodniki. Lawendy nic nie rusza (tfu, tfu, tfu, przez lewe ramię!), a pelargonie tylko gąsienice wstęgówek, które usuwam ręcznie. Jak je znajdę. A znajduję na ogół już duże. Aksamitki też odporne. Jak mi się kompozycja rozrośnie i trochę okrzepnie, to zrobię zdjęcia. Ale może zrobię i teraz, żeby było widać różnicę :D:D:D
Złośliwości oprogramowania bloggera usunęłam. To bydlę blogger sprawia problemy większości użytkowników od czasu przepisania programu na mobilne maleństwa. Mła w tym roku robi balkon Cio Mary, jest na czerwono. Pelargonie w kwitnące w różnych odcieniach czerwieni, angielskie i zwykłe, czerwone surfinie i czerwono kwietne begonie o bardzo ciemnych liściach. Wygląda rewolucyjnie. ;-D Może tyż zrobię foty.
UsuńPodziwiam to, jak planujesz zakupy i nasadzenia :-) Może otworzysz ogród dla publiki ? Są u Was jakieś dni otwartych ogrodów ? Ja spróbuję w przyszłym tygodniu podjechać do Droszkowa, może mi się uda podejrzeć irysy u pana Józefa Koncewicza, mam nadzieję, że jeszcze są.
OdpowiedzUsuńMój rododendron już kończy kwitnienie (spektakularne w tym roku !), jedna z dwóch posiadanych azalii też (okrutnie trzymam ją w donicy, tam też zimuje). Róża pnąca Zephirine Drouhin już niemal przekwitła, ma jeszcze pąki, ale przy tej suszy nie wiem, jak to dalej będzie. W dodatku na liściach złapała plamistość, a miała być na nią odporna. I mszyc znów zatrzęsienie, a i w krzaczory przydałoby się jeszcze ruszyć z sekatorem...
A moja Zefiryna nawet liści jeszcze dobrze nie rozwinęła po kwietniowych mrozach. Chyba o kwitnieniu można zapomnieć w tym sezonie. 🙁
UsuńNiby planuję a bordello jest takie że wstyd. Nie mam czasu na obrobek, ciągle gdzieś latam, cóś muszę załatwić. Przychodzę do chałupy to padam i ogród jakoś mła nie nęci. W dodatku pogoda jak sama wiesz cóś mało sprzyjająca. Staram się nie nerwować ale zdawa się ze czeka mła solidne podlewanie, czytaj rachunek za wodę. No i szlag siłę spokoju trafia, ech... Moje róże zniosły przymrozki dobrze, ale magnolie i kloniki, część irysów - groza!
UsuńJestem i czytam oraz mocno Cię ściskam :D
OdpowiedzUsuńMła tyż Cię czyta, komentowałabym nawet gdyby blogger - celowo z jak najmniejszej litery - na to pozwalał. Ale uznał gad że moje zdanie o twoich tulipkach jest nieistotne, więc po siódmej próbie zalogowania się, paru akceptacjach itd., mła zrezygnowała z umieszczenia komentarza. Przeczytaj więc u mła że sprawdzanie gleby bojem uznawam za słuszne, masz dzięki tej metodzie pojęcie gdzie co się najlepiej udaje. :-D
Usuń