piątek, 30 sierpnia 2024

Codziennik - ostatni sierpniowy weekend

No i mija ten cholernie ciężki dla mła tydzień, przede mną ostatni sierpniowy weekend, który nie zapowiada się wcale leciutko. Mła jest w trakcie likwidacji mieszkania Ciotki Elki  i Włodzimierza. No nie jest to czynność nastrajająca  jakimś szczególnym optymizmem, pomijając trudy fizyczne, to strona emocjonalna przedsięwzięcia jest z tych ciężkawych. Na szczęście mła ma odskocznie, pojechała z Mamelonem i Sławencjuszem oraz ich psimi dziefczynkami na działkę Gosi i Piotrusia, gdzie na memłonie przyrody odpoczywała psychicznie i oglądała kfioty, w tym ten bakłażana, widoczny na fotce obok. Niby kfiot zwyczajnie psiankowaty ale mła zaskoczył jego rozmiar, to naprawdę dość duży kfiotek, o wiele większy niż te widywane na pomidorach czy ziemniakach. Uroczy, bakłażan zawsze u mła cieszyl się wielkimi względami z powodów kulinarnych, teraz mła zaskoczyła  jego kfiotowa urodność.

Dobrą odskocznią od smętków likwidacyjnych były też odwiedziny u "kocich siostrzeńców". Zarówno Cio Mary jak i Dżizaas z Jądrzejem byli wyjechani na tzw. małe wakacje. Czas spędzony z diabelską trójką był dla mła nadzwyczaj miły, bowiem trójeczka z piekła rodem  na upał reagowała chrapaniem. Tak  kombinowały żeby się ułożyć w zasięgu wzroku mła i zapaść w błogą drzemkę. Po południami mła musiała polewać balkon wodą, coby nieco schłodzić jego powierzchnię i siostrzeńcy wylegali by balkonować. Chrapanie balkonowe jest całkiem insze niż to domowe, jako żywo przypomina chrapanie  ogrodowe stada mła.  No wicie rozumicie, niby śpimy ale świetnie widzimy tego gołębia co ma  poidełko u sąsiadów i nie tolerujemy takiej bezczelności jak latanie jakichś zabłąkanych ważek. Na szczęście balkon osiatkowany, więc w miarę bezpieczny.

Odstresowując się przy siostrzeńcach mła troszki poczytała, żeby czymś zająć myśli. Troszki o zarazie, znaczy o największej epidemii znanej ludzkości - ekspansji dżumy w połowie XIV wieku, która zajęła niemal całą Eurazję i część północnej Afryki. Mimo fatalnego tłumaczenia i powtórzeń lektura z tych pouczających, bo rozpatrująca zjawisko w wieli odniesieniach, dla mła istotne były teorie przypisujące powstanie realnego zagrożenia dla ludzi związanych z maltuzjańską teorią rozwoju i to zarówno wśród populacji ludzkiej jak i zwierzęcej. Lektura z tych popularnonaukowych, "Dżuma. Czarna Śmierć"  tak się książczyna nazywa. Zwojów nie przepali a coś tam wniesie. Poczytałam też trochę Ludwika Stommy, lubię ten rodzaj lektury pisany przez erudytów, swobodnie wychodzących poza wąski krąg specjalizacji. Tym razem były to: "Nasza Europa" i "Królów polskich przypadki". Dopieściłam się też lekturą paru przepisów Julii Child, żarcie zawsze mła podnosiło na duchu.

O filmach oblookanych, niegrzeczności zazdrosnego stada i gryplanach mła napisze nieco później.  Teraz padam wykończona upałem. W Muzyczniku dziś kocia lista przebojów. Mła uwielbia piosenkę nr 8, może dlatego ze śpiewak nie jest wystraszony tylko żądający. Cdn.


12 komentarzy:

  1. To rzeczywiście przykro jak porządkuje się rzeczy zgromadzone przez bliskich. Zawsze jest dylemat, co zrobić? Pamiątka, śmieć? Pamietam porządki sąsiadów po rodzicach. Usiadłam z nimi i ze spokojem mówiłam: to miłe, to fajne, a może ktoś to kupi, weźcie dla dzieci, po latach docenią.... też wzięłam kilka drobiazgów i z szacunkiem trzymam...
    Kocurki urocze, ale charakterne. Nie lubię jakoś kotów i psów, ale chyba się rozumiemy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Najlepszą opcją jest wg. mła rozdanie czego się da znajomkom. Człowiek jest wtedy jakoś bardziej spokojny że ten dorobek bliskich się nie zmarnuje. Poza tym to jest jakaś pamiątka po ludziach nam znanych, coś co ich przypomni obdarowanemu od czasu do czasu.
      Kotków i psóch lubić nie trza, trza się ich słuchać. Tak mi tu Mrutek wymrukuje a on kot kształcony. ;-D

      Usuń
  2. Siostrzeńcy uroczy! Psiankowate potrafią zaskoczyć, jak ładne są te czysto ozdobne, białe pnącze kiedyś mnie ogłuszyło urodą, szafirowe też cudo, kwiatów bakłażana nie widziałam. Ale to likwidowanie mieszkania, o rany. Ciężka rzecz pod każdym względem. Masz jakąś pomoc? Uważam że niezbędna. Z samochodem, silnymi raczkami, pomyślunkiem i pracowitością. Jądrzej może? Jak już wrócą ?Kocie śpiewy to mam na żywca, te od Ciebie odsłucham jak zamilkną.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Urok siostrzeńców zwiększa się wraz z podchodzeniem człeka do szafki z zapasem kocich puszeczek albo do lodówki, gdzie ich gotowane żarełko. ;-D Psiankowate mła doceniała głównie na talerzu ale przeca nawet taki ziemniak kwitnie ślicznie. Mła do porządkowania ma ekipę, na nikogo nie czekała, bo mła jest zdania że żabę należy jeść szybko, zanim kubki smakowe na dobre się zorientują co jest pożerane. Dlatego jak to mówią, bezdusznie i "ledwo nie ostygł", mła zabiera się do takich porządków. Czysty Małgosizm, moja Gwiazda kiedy poczuła że jest bardzo kiepsko zarzundziła natychmiastowe opróżnianie szaf - za życia! Żeby potem płaczów nie było. Mła zawsze miała takie skłonności do nieodkładania cinżkich emocjonalnie spraw w wieloletni kontakt z racjonalną do bólu Małgoś to jeszcze wzmocnił, przez osmozę na mła przeszło. Żebyż to mła jeszcze tak pracowych spraw nie odkładała, ech... Kocie śpiewy na żywca to i mła ma, Lucas dorasta i usiłuje pokazać fabrycznym, w czym wspiera go Sztaflik a Mrutek leci pomagać w tzw. krytycznych sytuacjach. ;-D

      Usuń
  3. Jedno jest pewne, ten długowłosy pan i inni muzycy mieli nieziemski ubaw.
    Jestem przy numerze 4.
    Kwiaty warzyw potrafią zaskoczyć. Człowiek się nie spodziewa, nie widzi wręcz ich piękna, skoro w grę wchodzi żarcie. Kwiaty dyni i cukini są przecież piękne. A znowu kwiaty bobu pięknie pachną. Ostatnio w kompozycji bukietowej użyłam kwitnąco -owocującej kolendry. Wyglądało to dobrze.
    Ciężkie spojrzenia mają siostrzeńcy. Bardzo ciężkie.
    Odstresowuj się więc.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To że mieli ubaw to widać, śpiewacy za to czasem byli znerwowani. Raczej nie z powodu tremy, spora część ryków to groźby, niektóre pewnie z tych karalnych. Jeśli chodzi o urodę kfiotów w warzywniku to mła się przypomina bajka Andersena o ogrodniku i jego pracodawcach. Ogrodnik wprowadził na salony kwiat karczocha, państwo się zachwycało, dopóki sądziło ze to "lotos hindostański". Kiedy doszli do tego że to karczoch to kfiotek z salonu wyleciał. Siostrzency może patrzą nieco ciężko ale potrafią być słodcy w okolicach karmienia. ;-D

      Usuń
  4. Tak im z oczu patrzy nieco, że gdyby nie upały to chyba są niezłe łobuzy;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No patrzy Kocurrku, patrzy. ;-D Na szczęście upał i żarciuszko to prawdziwi poskramiacze kocich stad.

      Usuń
  5. Kotki urocze, jeden jak mój nieodżałowany Rysiulek, drugi przypomina ukochanego Kacperka kol.W, który tez już w kocich zaświatach.

    Odpoczynek na zielonym i podziwianie kwiatuszków robi dobrze na duszę, a i psie noski tez pewnie miłe i do głaskania się podsuwały.
    Ciekawe jakie rejony na urlopik wybierzesz.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mła tyż widzi cóś z Pasiaka w Jeffiku vel Wasylku. Nie chodzi nawet o umaszczenie, te zachowania przymiskowe są podobne i chęć zalegania tak troszki osobno.
      Psie noski na memłonie przyrody występowały w większej ilości, mła miała sporo do głaskania. ;-D Na krótki urlopik postresowy chyba pojadę na jaką starociownię do Belgii albo na grzyby, jeżeli się pojawią. Gdzieś gdzie mogę albo szybko dolecieć albo w miarę szybko dojechać. To nie ma być taki prawdziwy urlaub tylko złapanie oddechu od realu.

      Usuń
  6. Ubrania po moim Jacku udało się rozdysponować po ludziach (rodzinie i znajomych) w miarę sprawnie i zrobiłam to szybko, bo inaczej chyba bym ryczała za każdym razem, kiedy zaglądałam do szafy. Ze sprzętem elektronicznym poradziłam sobie przy pomocy córki i też szybko. Zostały dokumenty i papierzyska różne, zabieram się do nich jak pies do jeża. Ale niedawno kupiłam niszczarkę, więc mam nadzieję, że w końcu się zbiorę.
    Kocie przeboje świetne i też myślę, że muzycy bawili się na całego, choć ich mieli przy nich z pewnością sporo pracy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mła to świetnie rozumie, nie uważam takich szybkich akcji za bezduszne, to po prostu jest czasem mniej bolesne niż życie z rzeczami niosącymi wspomnienia. Z papierami jest zawsze kiepsko, bo trzeba przeglądać. :-/ Moje kotowskie zaczynają ostatnio śpiewać kiedy mła włącza tako muzyczkę. Jest jazda, ;-D

      Usuń