poniedziałek, 16 lutego 2015

Najważniejsze ze wszystkich świąt

No i nadchodzi to najważniejsze ze  wszystkich świąt - Dzień  Kota! Nie wiem czy kocyndry wiedzą że jutro  jest ich święto ale zachowują się  jakby wiedziały, i co gorsza  były święcie przekonane że tak, to jest najważniejsze święto roku! Ważniejszego nie ma!  Kotowskie ostatnio miały prawo się czuć  z lekka zaniedbane, zostawione samopas i w ogóle, dlatego będziemy świętować na całego w ramach wynagradzania zaniedbań.
Oczywiście każdy kociamber ma inną wizję tego jak te obchody powiny wyglądać ( od zalegiwania kaloryferowego, do dzikich zabaw moją ciężko wykradzioną srebrną bizuterią ) ale w jednym punkcie oczekiwania są zbieżne - żarcie ma być super i pięć razy dziennie  podawane ( co najmniej ). Nie ma lekko , nadszedł czas na surową  wołowinę i indyczą watróbkę ( dla preferujących ). Mile widziana śmietana zebrana z prawdziwego nieodciąganego krowiego mleka. Potem może odbyć się przegląd naszych talerzy a nuż widelec coś  się na nich  w sam raz na koci ząb trafi.  Brakuje tylko spełnienia życzeń kawiorowych i szampana na popitkę. Przy posiłkach mile widziane tło z ptasich świergotów ( puścić nam kosa i te...no jak im tam "Odgłosy lasu" ), po posiłkach smyranie poduszeczek  łapkowych, dyskretny masażyk wystawionych bęcoli, a potem drapanie za uszkami ( bez  żadnego  kretyńskiego sprawdzania wnętrza  tych uszek pod kątem świerzbowca ). Znaczy planowany jest dzień pełen zajęć bo obsługa  pięciu kotów  bywa czasem czasochłonna.

Po święcie wrócimy do realu - przegląd techniczny kotostwa , czas odrobaczania, codzienna  godzina wychowawcza. Czuję że Lalek wymaga przeleczenia uszek, Sztaflik dostanie  nowy wzmacniacz dla oczek, Okularia vel Pumel kwalifikuje się do  odchudzania,  Felicjan ze Szpagetką powinni wylądować u kociego psychiatry (  Felek ma wrodzone kuku na muniu, Szpagetka jest zwichrowana przez  opiekę po  zeszłorocznym wypadku ). Po święcie może uda mi się z lekka odetchnąć. Planuję coś na kształt Dnia Tabazelli - posiłki do wyra, drapanie pod stópkami, mile sącząca się do ucha muzyczka.
Czy te urocze gryplany mają szansę na  spełnienie - no, raczej cienko z tym  będzie.  O ile  Dzień Kota cieszy się w naszym domu wielką estymą  o tyle ustanowienie Dnia Tabazelli mogłoby się spotkać z całkowitym  brakiem zrozumienia ( szczególnie ze strony  kotów ). A szkoda, bo chętnie bym pogrymasiła, sypała skry z oczu  i futra, a nawet podostrzyła pazury ( może nie na meblach, mam na myśli obiekty ciekawsze i bardziej nadające się  do ostrzenia pazurów  ).  Nic  to, nie wszyscy mogą być gwiazdami i obchodzić super święta ustanowione przez miłośników . Poczekam sobie na zwyczajne urodziny.


3 komentarze:

  1. ktoś wyliczył, ze kot do pełni szczęścia potrzebuje minimum 30 minut drapanek, głaskanek i mizianek dziennie. ja mam 11 kotów :D Dzień Kota na okrągło :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Dobrze że tu zajrzałam dzień przed najważniejszym świętem i mogłam znajome kociary poinformować o Dniu Kota. Nie wszystkie wiedziały :)
    Walentyna

    OdpowiedzUsuń
  3. Kochane miziam i drapię aż mi ręce mdleją, w zamian oprócz radosnych mruczeń słyszę też paskudniejsze tony - jakieś burczenia felicjanowe. Rany, chcę Dnia Tabazelli!

    OdpowiedzUsuń