'Voodoo Spell' jest irysem na liście zakupowej. Od paru lat już tam gości i nijak nie mogę się zdecydować - brać nie brać. Choć może źle rzecz ujmuję bo nie o zdecydowanie tu chodzi tylko o półcelowe zapominalstwo i przekładalnictwo ( tzw. następny raz ) wynikające z łakomstwa na pastelowe odcienie najnowszych odmian irysów. Myślę o 'Voodoo Spell' jako towarzystwie dla 'Ring Around Rosie' ( do tego jakiś self w kolorze zdechłej terakoty i całkiem niezły tercet mógłby się pojawić na rabacie ). Rośnie sobie ta odmiana w Irysowie, u Ewy i Andrzeja i cieszy się dobrą opinią ( znaczy dobrze kwitnie i nie jest jakoś szczególnie wymagająca ). Niestety zawsze jak trafiam do Irysowa to wyłażę z czymś w zupełnie innych kolorach i dopiero sadzenie w Alcatrazie uświadamia mi że znów, cholera ciężka, "zapomniałam" 'Voodoo Spell' a tu o dosadzenie aż się prosi. Znacie ten ból marketowy, koszyk pełen dobra a zakupy podstawowe niewykonane. No i odkładam na następny sezon zakup tego irysa i obiecuję sobie że tym razem na pewno i w ogóle to nie ma zmiłuj. W następnym sezonie jest "Da Capo al Fine", więc mam brzydkie przemyślenia na temat własnego charakteru, który nie błyszczy jak szlachetna stal tylko taki jakiś kortenowy mi się wydaje. Hym, irysowy wyrzut sumienia? Może w końcu w tym roku odmianie 'Voodoo Spell' uda się zawitać do Alcatrazu, w końcu optymizm cechuje charakter ogrodnika, he, he. Teraz metryczka: 'Voodoo Spell' to już dość wiekowa odmiana, została zarejestrowana w 1995 roku. Wyhodował ją Barry Blyght, a jego szkółka Tempo Two wprowadziła ją do handlu w sezonie ( antypodowym rzecz jasna ) 1995/1996. 'Voodoo Spell' jest wynikiem krzyżówki 'Imprimis' X 'Electrique',dwóch bardzo znanych irysów Barrego ( szczególnie 'Imprimis' był swego czasu małą sensacją w irysowym światku ). Przyznam że do mnie znacznie bardziej przemawiają ciepłe tony kopułki 'Voodoo Spell' zestawione z lawendowymi akcentami w okolicach bródki i we wnętrzu kopuły niż chłodna elegancja 'Imprimis' czy wariacja na temat przybrązowionego fioletu w 'Electrique'.
Ja mam w ogóle słabość do irysów, raz spojrzałam i siem zakochałam na zabój, ot co... nawet mężuś nie ma szans :D
OdpowiedzUsuńNo u mnie słabość wyziera z każdego kątka ogrodu. Niedobrze, słabowity ten mój Alcatraz.
OdpowiedzUsuń