niedziela, 8 maja 2016

Początek maja w Alcatrazie

Czas ostatnio  pędzi szybciej niż bym sobie tego życzyła, ledwie  pożegnałam zimny kwiecień a tu już, łup,  i zaraz będzie koniec  pierwszej dekady maja. Że też styczeń i luty ciągną się w nieskończoność, a miłe mojemu sercu  "ogrodowe" miesiące przemijają w mgnieniu oka. No zgroza, ból zębów i jeszcze raz zgroza. W Alcatrazie czas tulipanów i narcyzów, zazwyczaj o tej porze już dogasają ale w tym roku  na skutek zimnej aury ich kwitnienie trwa w najlepsze. Przyznaję że łagodzi to nieco moje ciężkie wkurzenie na mrozowe uszkodzenia liści host i magnolek.  Jeszcze lepiej robi mi widok ukochanych szafirków, które są wszak w centralnej Polsce typowymi roślinami kwietnia. Majowe szafirkowe kwitnienia w okolicy perukowca i magnolii to balsam na "rany serca" spowodowane paskudnym kwitnieniem ( a raczej jego brakiem  ) moich z takim poświęceniem  pielęgnowanych esdebiąt.

Szczęśliwie oprócz wysokich tulipanów maj obdarzył nas w tym roku kwitnieniem uroczych maluszków ( oj, żeby taki był dla maluszków dobry na irysowych rabatach, he, he ). W całym ogrodzie wyłażą  tulipanki landrynkowo różowe, słodkie jak sen cukiernika. To  hybrydkowe tulipany 'Little  Beauty' ( fotka u góry ), najprawdopodobniej wynik krzyżowania Tulipa hageri z Tulipa aucheriana ( choć do mnie bardzo przemawia udział w tym procesie Tulipa humilis ). W każdym razie te słodkie różowości zachowują urok dziczyzny, jak też jej wigor.  Zamierzam posadzić jeszcze więcej  cebulek tej odmiany. Nie ma to jak masowe kwitnienia cebulowych, co najlepiej widać  na przykładzie ulubionego narcyzka 'Thalia' ( dwie fotki poniżej ).



Kończą już kwitnienie jabłonie i  powoli zaczynają dogasać japońskie wisienki. Za to zaraz "wybuchną" bzy czyli lilaki.  Wczoraj pod wieczór zawionęło mi znajomą wonią z okolic zaokiennych. Świetnie, w tym roku  lilaki wręcz obsypane kwiatami, da Wielki Ogrodowy to mnie nie zadusi ( Ciotka  Elka  twierdzi że ona godzi się zejść z powodu woni lilaków i lilijek, ponoć ma być to lepsze niż zejście z powodu smrodów - hym, powątpiewam, zejście zawsze nieprzyjemne ). Na szczęście w Alcatrazie rosną też krzewy, których kwiaty wydają z siebie delikatniejsze zapachy, znaczy nie każde kwitnienie grozi podduszeniem. Prześlicznie kwitnie malutka  Fothergilla gardenii, kompaktowy cudzik w którego cieniu kryją się Zygi i Mani. Cień na razie taki mocno rozświetlony, ale z czasem krzew zaliści się niebieskawo.  Dojrzałam do kupienia następnych fotergillii, w przyszłym, znacznie mniej wymagającym pracy Alcatrazie przyznałam tym  krzewom tzw. poczesne  miejsce.  To w sumie nie są problematyczne rośliny, u nas mrozy okrutne i bezśnieżne też nie występują każdej zimy ( inaczej  nikt by nie sadził magnolii mieszańcowych ) więc co się będę oglądać - odmianowe fotergille czekają i kuszą! 'Blue Shadow' ma dość duże kwiaty, więc nie tylko błękit liści latem czy jesienne przebarwienia uzasadniają  mój na nią apetyt.


Podglądam powojniki, zarówno te pnące jak też te bylinowe. Bylinowe w znacznie lepszej  formie, pnącza takie sobie - zupełnie jakby nie zauważały dolomitu i innych dobrutek, które im serwuję. Jedynie na niektórych wcześnie  kwitnących obserwuję kwiaty, reszta za nic ma upływający termin kwitnienia  - po prostu złośliwie nie kwitną. Podobnie mam z bergeniami, jedynie  Bergenia ciliata pokazała w tym roku kwiaty ( które zresztą natychmiast zważył mróz ) a reszta nic, nawet śladu chęci do kwitnienia ( znaczy niedorobionego pędu kwiatowego ) co podobno ma miejsce wtedy gdy gleba na której rosną  bergenie jest zbyt bogata w składniki odżywcze..  Na szczęście liście mają niezły wygląd. zaczynam się zastanawiać czy tonie jest jakaś prawidłowość świetne liście zero kwiatów, fajne kwiaty paskudnawe liście?

W takim  przypadku  nie jestem do końca przekonana która opcja by mi bardziej pasiła. Chyba jednak ta z pięknymi liśćmi. Praktycznie, w końcu kwitnienie  bergenii to chwilka w porównaniu z czasem kiedy dla ogrodu istotne są jej liście. Mimo tego praktycznego podejścia chciałabym jednak żeby choć od czasu do czasu moje oczy  ucieszyły odcienie różu i bieli wyrosłe  wśród bergeniowych liści. Tym  bardziej że planuję że ta roślina zajmie sporo miejsca w przebudowywanym ( wiecznie, he, he ) Alcatrazie.  Tak szczerze pisząc  to planuję tzw. nasadzenia łanowe z bergenii, jak to kiedyś pięknie powiedziała Ewa o nasadzeniach w jednym z ciekawszych angielskich ogrodów " Bergenia po całości".

W przeciwieństwie do bergenii na krzewach rosnących w pobliżu jej stanowisk całkiem sporo kwiatów. Niektóre  tak spektakularne jak te odmiany magnolki 'Betty' ( druga fotka poniżej ), dochodzące do 30 cm średnicy (  o ile komuś uda się zmierzyć średnicę w tym roztrzepańcu ).  Inne okazałe w taki bardziej wulgarny sposób, jak kwiaty kaliny angielskiej  ( pierwsza fotka poniżej ).  Przyznam że wolę bardziej subtelna  budowę kwiatów "burkwoodek" czy kaliny koreańskiej. Jednak najbardziej cieszą mnie kwiaty trzmieliny długopędowej  ( fotka obok), które nie są co prawda wielką pieszczotą dla oczu ale zapowiadają obfite jesienne  owocowanie.



Ponieważ ostatnio  miłościwie panuje nam piękna aura postanowiłam wykorzystać ciepły czas do rozpoczęcia  pracy nad byłym oczkiem wodnym ( byłym bo wody w nim niewiele za to chynszory rosną aż miło, choć właściwie lepiej pasuje tu określenie jak niemiło ). Jak szybko wlazłam tak szybko wylazłam - w oczku istna łąka z szachownicami kostkowatymi Fritillaria meleagris w roli jedynych w tej chwili kwitnących roślin ). Musze pomyśleć jak uratować tę nagle odkrytą szachownicową  ekspansję w byłym oczku ( kiedyś tam posadziłam z jakieś pięć cebulek, nie więcej - skala łączki szachownicowej mnie zaskoczyła ). Na razie postanowiłam załatwić sprawę z samosiewkami  wierzby i jesionka ( moja nienawiść do siewek jesionka przeszła w fazę patologiczną - zaczynam się zastanawiać jak tu pozbyć się jesionków z Alcatrazu w ogóle, co przyznaję bez bicia jest w sumie głupie i właściwie nieuzasadnione, w końcu inne drzewa też produkują siewki ). Co będzie potem z oczkiem zobaczymy, leniwie sobie to przetrawię.
Nadal tnę duże  tulipany do wazonów, tulipanowo Alcatraz stał się potęgą zdolną zaopatrywać kwiaciarnię. Narcyzki zostawiam na rabatach, niech zdobią i zapachniają ogród.  Do wazonu poszły narcyzki rynkowe, poeticusy za 20 groszy sztuka. Narcyzkowo mam zatem w domu i w ogrodzie. Pachnie narcyzami  cudnie ale oczy jednak wabią wazony z tulipanami. Tak, tak wczesny maj nadal pod znakiem tulipanów.

4 komentarze:

  1. Nie miałabym nic przeciwko, żeby letnie miesiące trwały podwójnie :))) Oczko wodne warto zachować bo jest fantastycznym stanowiskiem dla wielu roślin lubiących te stanowiska. U mnie sporo pozostałości po ,,wodnych,, planach i też jakoś nie śpieszno mi z ich zasypywaniem bo skoro już są... to warto je wykorzystać, przez lata stały się takie jakby naturalne :)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, z tym podwojeniem czasu trwania wiosny i lata to niezły pomysł.;-) Moje bajoro zamieniło się po wczorajszym deszczu w bagno, w związku z zabagnieniem prace nad renowacją wstrzymane. Ten mój zbiorniczek jest już tak naturalny że bardziej być nie może, he,he. :-)

      Usuń
  2. W poznańskim Ogrodzie Botanicznym bergenii jest zatrzęsienie - tak mi się spodobały, że aż sobie jedną kupiłam na balkon. Więcej raczej nie byłoby sensu, bo przy południowej wystawie można o moim balkonie powiedzieć wiele, ale nie to, że dużo tu cienia. BTW, nie masz wrażenia, że bergenie to jedne z tych roślin, które albo wyglądają rewelacyjnie, albo okropnie, w zależności od tego, jak się je zastosuje? Wiem, że to można powiedzieć prawie o każdej roślinie, ale w przypadku bergenii uderza mnie to jakoś szczególnie: w postaci najniższego lub średniego piętra przy czymś ładnym wyglądają wspaniale, a posadzone w złym miejscu są jakieś takie szmatławe i kiczowate.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z tym ich wyglądem coś jest na rzeczy, że albo paskudy albo boginie. Chciałabym czasem żeby Alcatraz tak jakoś wybiórczo, miejscami miał angielski klimacik - najlepiej devoński. Bosz......ależ tam im te bergenie rosną, piękne jak królewny. Sądziłam że najładniej zakomponowane bergenie widziałam w ogrodzie Beth Chatto, no ale potem przyszedł czas na ogrody Devonu i totalnie bergeniowo odpłynęłam.:-)

      Usuń