sobota, 17 lutego 2018

Święto Najwyższej Rangi


Dzień  Kota, Dzień Kota a ja  Święto Najwyższej rangi  spędziłam zalegając w wyrze. No, może mnie  nie wzięło na bardzo  poważnie ale jednak nieco wzięło i trzeba  było w dniu tak uroczystym trochę sobie  odpuścić. Nie wiem czy kotom z tym moim zaleganiem  nie było na łapę,  Cio Mary  i Małgoś - Sąsiadka usługiwały gadom w zakresie podawanie żyru, więc pewnie było  też podane  pod  sznupy to czego koty nie powinny jeść a co bardzo lubią pochłaniać. Na szczęście  jednak głównie były pasione świąteczną wołowiną ( sprawdziłam stan lodówki ),  więc  te parę plasterków  ekscesów nie powinno mieć znów  tak wielkiego znaczenia dla ich zdrowia. Porykiwania ponaglające  Cio i Małgoś do żywszej obsługi słyszałam z  łoża  boleści, oznak większego niezadowolnienia kotostwo przylazłe  po posiłkach do  mła nie wykazywało. Znaczy święto przebiegło  godnie, niemal  jak święto państwowe. Kotostwo po posiłkach zalegawszy masowo  na mnie  w wyrze i chyba  było szczęśliwe  że robię dziś za kaloryferek bo mruczało a niektóre osobniki posunęły się nawet do chrumkań, ćwierkań i popluwań oraz spania z tylnymi łapkami zarzuconymi na  uszy. To zaleganie na wyrku chyba posłużyło nam  wszystkim, koty wyraźnie ukontentowanea i ja się jakoś lepiej czuję.

Tak, tak, jeszcze jedna starsza pańcia zwariowana na punkcie kotów a tu dzieci głodne całego świata patrzą olbrzymimi oczami i brzuchy  głodowe przed ślepia wysuwają. Dlaczego rozbestwiać zwierzęta, schroniska budować i w ogóle się o nie troszczyć jak tyle  ludzkiego nieszczęścia na świecie? Ano dlatego że oswajając  i wykorzystując ku swojemu  pożytkowi  zwierzęta człowiek stał się za nie odpowiedzialny. Za większość ludzkich nieszczęście na tym świecie człowiek odpowiada sam i dopóki się nie nauczy żyć  ze sobą w zgodzie  i w zgodzie  z inszym stworzeniem ( szeroko rozumiana przyroda, w tym ta nieożywiona ) to sporej części naszego gatunku będzie się źle działo. Dzisiejsze klęski głodu nie powstają przez sam brak pożywienia czy brak empatii bardziej sytego świata,  powstają raczej z powodu odwiecznego  problemu ze rozumieniem swojej sytuacji, z  władzą i redystrybucją dóbr.  Jedynym co  może pomóc "workowi bez dna"  jest oświata, edukacja  i jeszcze raz oświata (  a z oświatą to jest tak że człowiek  musi chcieć się nauczyć, a jak nie chce to paradoksalnie niechcącemu nie dzieje się krzywda ). Oraz ze wzrostem poziomu edukacji idące zrozumienie potrzeby zmniejszenia liczebności populacji! Kontrowersyjnie w Dzień Kota pojechałam? No to na kocim przykładzie - strategia przetrwania gatunku Felis  catus polega na szybkiej reprodukcji i zastępowalności pokoleń.  Kiedy widzimy tę strategię w działaniu to serce boli i robimy  wszystko by nie mnożyć nieszczęścia. W stosunku do człowieka tylko  uciszamy ból serca, nieszczęście mnoży się  samo i to w postępie  geometrycznym.  Cóś mi się wydaje  że ze względu moralno  - prawnych jest trudne do opanowania.

Zajmuję się zatem ograniczaniem  nieszczęść nieco łatwiejszym do  wykonania. Wszystkie moje koty  to znajdy, gdyby nie trafiły do mnie tylko  żyły na  "dziczyźnie" większości z nich już by nie było na tym świecie. Człowiek stworzył  nowe gatunki zwierząt ale jak to człowiek, niechętnie bierze odpowiedzialność za to  co napieprzył! Ograniczenie  liczebności kociej populacji przez sterylizację szczęśliwie robi się coraz popularniejsze, choć niestety trucie kotów nadal  "nie wychodzi z repertuaru".  No cóż, szacunku dla żywiny u nas mało a dla kotów to szczególnie mikro z powodu wylęgłego się w chrześcijańskim średniowieczu mitu  o kocie pomocniku diabła. Zawsze mieliśmy słabość  do klechd i tzw. otoczki a nie do roztrząsań teologicznych i ten diabelski kot się jakoś u nas ostał. No i jak większość  ludków tej planety  nie dopuszczamy do siebie strasznej prawdy  o tym że zwierzęta mają  osobowość.  Gatunek zachowuje się jak  gatunek, a osobowość to  wyłącznie cecha ludzka - nie antropomorfizujmy zwierząt! No bo jak je potem jeść! Hym... my też zachowujemy się jak  gatunek, nawet nasze poczucie  indywidualności jest stadne. Przyznajmy  przed sobą że ten człowiek nie brzmi znów tak dumnie jak to się nam  do tej pory wydawało. Nie wiem czy już kiedyś nie pisałam podobnego w treści postu, pewnie tak. Ludzie w swoim stosunku do zwierząt jak dla mnie zmieniają   się na lepsze zbyt wolno, więc ciągle trąbię na ten temat gdzie się tylko da. No i rozbestwiam moje koty  do nieprzytomności  za to że wszystkich uratować przed nieszczęściem nie mogę.
Dzisiejszy wpis ozdabiają królewskie koty Tokuhiro Kawai.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz