czwartek, 24 października 2019

Codziennik - czas leci jak szalony a praca wre!




Dżizuuu, ten  czas to leci  jak pierdolino i  litości  nie ma  dla  mła! Działam  na paru  frontach i tak  po  prawdzie  to  mam  dwa razy bitwę  nad Sommą  i raz kocioł kole  Stalingradu. Pierwsze  dwa przypadki  to sadzenie  roślin i renowacja  mebelków -  wszystko  trwa  o  wiele  za długo i są w związku  z tym ofiary ( niektóre  doniczki  z  bylinami  straciły cześć  naziemną bo wzięła i zanikła - na  szczęście  pamiętam  co  gdzie  rosło ),   trzeci  przypadek  to remont  lekstryczny - cóś  mła się  zdaje  że  do  niego  w tym roku  nie dojdzie i czas się poddać coby  jakieś  resztki  zdrowia psychicznego ocalić. Co prawda piendrolnięcie jest  teraz w narodzie  na porządku  dziennym, mła usłyszała  że wynik wyborów  jest kontestowany. Ostatnio  jak  jeden  w  Turcji  kontestował to przy  powtórce kontestunek  mu przeszedł za to szybko musiał  wojnę  wymyślić  bo  trza  było  wadzę  utrzymać. Mój  boszsz... myślicie  że  na kogoś  napadniemy? Oszczelamy o poranku albo co? Taa... i żeby  to jeszcze  było o  co się  pultać. No  chyba  że  rzundzące usiłują  załatwić pierwszą jaskółkę  w nadziei  że  zatrzymajo  wiosnę, he, he, he. Polityczne są bardziej  irytujące  niż  dzieci z ADHD,  w  dodatku  dzieci  jakby  usprawiedliwione  a polityczne to  w ogóle. Dobra, do rzeczy  milszych.


Mła  szczwanie korzystając  z pogody zrobiła  grobing i  jest już po.  Tak  szczerze pisząc  to tylko  w jednym  wypadku  miała  dużo  roboty z przycinaniem gałęziorów  starego żywotnika a poza tym lighcik  bo  mła lubi nawiedzać swoich  bliskich nieżyjących i mimo  że  nie szoruje nagrobków to cóś  tam   swoim   w prezencie  przynosi.  Tylko  1 listopada mła nie cierpi odwiedzin u  zmarłych i tego  nie robi.  Mła  nie lubi tłumu, podobnie  jak jej  krewni więc  do swoich zmarłych żadnych gości  nie zaprasza i przy  grobie   nie  wystaje. Pogoda  teraz ładna, taka  w sam raz  na odwiedziny to mła  polazła. Rozbabranym  mebelkom  cmentarna wycieczka  mła na rozbabranie  nie pomogła - stoją  nadal "w robocie".  Troszki mła  ma z nimi  problema  bo  kolor  podkładowy, któren  miał delikatnie przebijać  przez  kolejne warstwy farby okazał  się  ciut  za  zimny jak  na  gust  mła. Mła  się ratowała  kupnym  barwnikiem  ale świeżą miętę,  subtelną oliwkę, rozbielony ugier i kremową  biel wcale  nie  jest łatwo  połączyć  w coś miłego  dla oka.

Niby  wszystkie składniki są OK ale to co razem  tworzą to  już  może  niekoniecznie.  Na  szczęście  mła  ma dużo  papieru ściernego. Ale  za to  przy  tym  ściernym  papirze robi się też  zdziwnie  bo  moje  mebelki  to  lata sześćdziesiąte które  cóś  nie paszą  do  stajlu shabby chic. Ciotka  Elka  jest przerażona  moją  działalnością  w roli  renowatora  kolorysty, natomiast  Małgoś - Sąsiadka zaczęła  cóś  brzdękać o  tym  że przydałoby  się odświeżyć jej kredens  kuchenny.  Mła rzekła "Zapomnij, chyba  że  nabędziesz szlifierkę  kątową wraz  ze  szlifierzem.",  Małgoś w związku  z tymi słowami  zasadza  się  na  Januszka.  Jej  nieświadome  zagrożenia  dziecię ma sporą  szansę na zwabienie  przez mamusię w pułapkę zmontowaną  z uczuć (  wicie  rozumicie, staruszka  w opuszczeniu, która  nie śmie  dzieciom  czasu  zabierać - wielka  rola  Małgosi,  dzięki takiemu przedstawieniu pojawiła  się kiedyś upatrzona  wykładzinka i została  położona prawilno jakby przedwojenny  fachowiec  kładł  ).

Ponieważ  mebelki cóś  nie tego mła  wychodzą  to ona  postanowiła  dopasować  do  nich  coolor jednej ściany  w  myśl  zasady  remont  należy rozpocząć  od  zakupu ozdobnego  gadżetu. Myślała  długo  marszcząc  niskie  czółko  i wyszło  jej że  mebelki cóś  lepiej  będą  wyglądać  jak się  za nimi  pojawi   kolor brązowy.  W  związku  z  nową koncepcją  udała się po  farbę do Leroja , gdzie akurat (  ach, cóż to  za przypadek! ) kerownik ogrodowego wrócił  z urlaubu i cebulki przecenili.  Co prawda  nie o tyle o ile  się  mła  marzyło ( znaczy nie  rozdawali  za darmo  w ramach promocji ) ale  zawsze cóś  tam taniej.  Mła  zakupiła  i  mimo niestosownej  wysokości  przeceny  to się  nawet  zastanawia  czy  aby  jeszcze  kole  szafirków  się zakręcić. Odmiana  jest urocza, 'Baby's  Breaht' się nazywa. To  szafirek groniasty,  z łacińska nazywa  się  Muscari  neglectum, został znaleziony  na  Cyprze ( tam  się  takie  Afrodyty rodzą )  i co  tu  dużo  pisać - robi w  ogrodach  furorę. Powody  są  dwa: pierwszy  - jest  znacznie bardziej "lodowaty"  niż  słodko  błękitna  odmiana 'Valerie  Finnis', dwa - mimo  cypryjskiego  pochodzenia  jest  wytrzymały  na zaalpejskie  warunki ogrodowe.  Niestety  mła musiała się  dość  szybko odcebulkować bo czas  gonił   i  wybierać farbę ( miała  zgryza bo osiołkowi itd.  ). Skończyło  się  na tym że  nabyła środek  gruntujący  i farbę odporną  na ścieranie  co  się nazywa "indyjski  palisander".  Teraz  trza zgruntować ścianę  i  ją zapalisandrować, nie patrząc  przy  tym  na  sufit, któremu  też przydałoby  się  pociągnięcie  farbą (  takiej opcji  nie ma  bo  jeszcze  skończę  na  ocieplaniu  fundamentów  albo podnoszeniu  piętra ).





W ogrodzie, znaczy  w Alcatrazie i na Podwórku   mła  się pojawia  z  doskoku i działa  jakby  ją  ktoś  gonił.  Po prawdzie to nie  cóś  ale któś  ją gania, może  nawet  nie tyle  ją  co wszystko  co  się  rusza -  Mrutek odkrył Alcatraz i po prostu zwariował  ze  szczęścia.  Lata jak  pershing z jednego końca  ogrodu w  drugi -  za dziefczynkami, za listkami  które opadają, za ostatnimi owadami, za mła, za  wyimaginowanym  ktosiem.  Mój  boszsz... ja  wyobrażam  sobie jak on roznosił  Dom Tymczasowy,  wierzę  we  wszystkie  opowieści o  Mrutkowych  działaniach roznoszących i anarchistycznych  zapędach.  Dziefczynki  też  są  dobre - Sztaflik  pokłóciła o  Mrutka  ze  Szpagetką (  która pierwsza pokazuje mu zęby  i zaznacza ważniejszość ).  Skutek  był taki że  Szpagetka  się obraziła i postanowiła  spać  w kuwecie ( "Niech ta głupia kląkwa vel klunkwa   wie że  cierpię jak prawdziwa królowa  na wygnaniu! Proszę, z łóżeczka  na którym   trzymam  tyłek  na poduszce do gnoju!" ).

Na szczęście kuweta  była  nieużywana  bo  Mrutek już jest świadom  - "Madko,  tylko przymuły lejo w kuwecie jak  mogą  wyjść  na dziczyznę i zaszczycić szczynką kasztanowca." Rano z  zemsty  Szpagetka  napadła  podstępnie na jedzącą  Sztaflisię i  ryczała że  Sztaflik  ją  bije  wyrywając  jednocześnie  siostrzyczce kłęby  sierści. Sztaflik  też  ryczała tyle że z bólu i zaskoczenia  a potem się ociewiuchała,  odgryzła  i kazała wszystkim  odwalić, pokazała  zęby   i na cały dzień  wyszła  z domu ( jak  na nią to  bardzo długo ).  Wieczorem  wołałam  ją   ja, Okularia  i  Mrutek, Szpageton siedziała  w domu i grożąco pomrukiwała.  Sztaflik wróciła przed  dziesiątą i zjadła  kolację odwrócona  do  Szpagetki  tyłem, potem przelazła  na sztywnych  łapach  do  wyra i nie patrzała w  kierunku wyrodnej siostruni.  Z godnością  zniosła  dosiedlenie  Mrutka i  Okularii, na  wskakującą Szpagetkę  warczała, patrząc  rzecz jasna na  punkt  na  ścianie.

 Mrutek  wymrutał  mła  do  ucha - "Madko dzieje  się  cóś  dziwnego, one się pobiły a ja jestem w odstawce, nikt  mnie  nie leje." A mła  mu  na to "Jak  byłam maumą Felicjana to one  się nawet czasem  kochały, Felicjan  łał je obydwie.  Pamiętaj  Mrutku, niektóre uczucia nie pojawiają się  same  z się.". Mrutek na to "To  ja też  zrobię  że  się  będą kochać. Felicjan, Laluś i  Danuś to  byli  mucho macho, kiedy ja taki  będę?".  Mła odpowiedziała "Za jakieś następne  trzy  kilo na grzbieciku, dlatego madka  jest zadowolona  z kuszania koteczków". Mrutek  postanowił  kuszać wyczynowo  i nawet  nauczył  się mła poganiać żeby  szybciej  się   zwijała jak  żarciucho  serwuje, ryczy jak  Okularia, której  zawsze  mało. Nabiera  ciałka żeby  czarnule  znów  się  kochały, taka to dobra  z niego  kocina. I tak  mła upływa  czas pędzący na  gadkach  z kotami ( dobrze że nikt  tej  mojej  z nimi  paplaniany  nie wysłuchuje, kandydatka  ze  mła na  "słyszącą  głosy"  jak ta malowana ), doskokowej uprawie ogrodu, okazjonalnych grobingach i  malowaniu  wyczynowym. Cud  że ona znalazła go  trzoszki  coby  ten post  napisać.


P.S. Zawitał do nas coby  obejrzeć  małego Mrutiego dawno  niewidziany  Epuzer ( nie był  widywany  od  wniebowstąpienia Felicjana, podobno  roznosił   plotki że uknułyśmy  z dziefczynkami  spisek  w  wyniku  którego Panu  i  Władcy  się  zeszło ). Obniuchał, pokazał  kła ale  nie atakował,  Mrutek zastuporował  z  zachwycenia! Sztaflik  przerwała  idyllę i  zarządziła  atak  radziecki  na Epuzera (  Okularia  się  wyłamała a  Mruti nadal   był  w  stuporze,  więc  atak  był   jedynie  w  wykonaniu  czarnul - Epuzer spiesznie  się oddalił, ale  pomiaukiwal  że  jeszcze wpadnie ). Teraz  Mrutek ślęczy  w oknie  i wyje w nadziei  że  to wpadnięcie  będzie  rychłe.  Hym... wyczekiwany wzorzec  męski? Sztaflik  bardzo  zdenerwowana, co i raz  Mrutka  dopada i obsztorcowuje  za te zachwyty  nad  Epuzerem, postanowiła  olać "po samczemu"  różane  krzewy, normalnie  kocie LGBT  atakuje  tęczą.  Coś  czuję  że  znów  nasza  Kota  Naczelna  będzie miała  sesję  dendroterapii, znaczy będzie  się  uspokajała przy  brzózkach (  na  fotkach  jest taka  sesja  terapeutyczna, Sztaflik  tak  się  zapamiętała że "papierek  brzozowy" ząbkami  rwała ).

10 komentarzy:

  1. Tak, napadniemy, pourywamy wrogu guziki i żadnego nie oddamy. Jak to my! A co? Czas nie ma litości, porusza się ruchem jednostajnie przyspieszonym, a przyspieszenie rośnie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Dżizu, żebyśmy tylko w dobrym kierunku napadli ( jak na razie to tak naprawdę jeszcze tylko nie pożarliśmy się z Bałtykiem ale Bałtyk nie ma guzików, więc ten kierunek odpada, chyba ). Przyspieszenie przyspiesza i w dodatku wektor jest cóś nie w tę stronę co mła by chciała ( dziś rano z lustra na mła gapiła się jakaś obca starsza pani, szczerze pisząc wyglądała na okropne babsko ). :-)

    OdpowiedzUsuń
  3. O ogrodzie nawet nie myślę, rzucę się w wir z wiosną. Jutro, jak bukda, ostatni dzień remontu. OSTATNI! Równe pół roku!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przyńdzie wiosna to Cię zasilimy, a Ty sobie przez zimę ogród po prostu wymyślisz. Co do ostatnich dni remontu to lepiej sobie nie wyznaczaj żadnych terminów, Wielki Remontowy to ma takie paskudne poczucie humoru co cud! :-/

      Usuń
  4. Jedno wielkie szaleństwo Tabazo.
    I u mnie jakas baba sie na mnie gapi i dziwuje!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Taa... to jest szaleństwo, wałki zmieniam i od mebelków do ściany a potem to szpadelek. Przy wieczornym szorowaniu z przerażeniem obserwuję że woda cosik brudna, no może nie taka jak z prania dywanów ale bliziutko. ;-)

      Usuń
  5. Ale wspaniałe zdjęcia przyrody <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przyroda to broni się sama, nawet moje zdjęcia jej nie zepsują. :-)

      Usuń
  6. Bardzo lubię twój styl,pisz,pisz,pisz.Pokarzesz co malujesz.Czarny kocurek już ładnie wyrósł,do mnie na działkę przychodzą teraz gdy Maksia nie ma trzy koty.Jeden jest starym kumplem Maksa to Leon mieszka nieopodal,pachnie perfumami i chce jeść tylko lepsze jedzonko takie jak za Maksa jadali razem. Dwa to dziko żyjące, nazwałam je żeby nie były bezimienne Rysiek i Mela choć do końca nie wiem czy czarna Mela to nie będzie Melon.Bardzo szybko przemyka i je gdy jest sam/a.One mi łagodzą stratę.Są takie miłe, Rysiek lekko utyka pojawił się tego lata tuż przed śmiercią Maksa.Potem pojawiła się zaraz Mela. Leo nawet daje się wycałować(ale przed konsumpcją).Ech ja! Pozdrawiam. Też nie lubię tego zgiełku na cmentarzach ale idę ze względu na męża mamy tam niestety NAJUKOCHAŃSZEGO SYNA jesteśmy tam co tydzień ale mąż nie odpuści ja nie muszę mieć w kalendarzu zapisane rozumiesz mnie mam swój.Zaraz pakujemy się na działkę koty się ucieszą.Jeszcze raz pozdrawiam.Wanda

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Meble a przynajmniej ich część zaraz wrzucę, choć one takie półgotowe. Co do kolegów to oni po odejściu to tak z uszanowaniem, bez narzucania się. Co do 1 listopada to data w zasadzie mła obojętna, ja tak jak Ty mam swój kalendarz. Miłego działkowania życzę, mła była na nielegalu w lesie ( na nielegalu bo mebelki z wyrzutem stoją ). :-)

      Usuń