Nie żeby był morderczy straszliwie ale jednak całkiem anielskiego charakterku roślina nie ma - bluszcz pospolity Hedera helix to gatunek wiecznie zielonego pnącza należący do rodziny araliowatych Araliaceae . Jest jedynym rosnącym u nas przedstawicielem rodziny araliowatych i zarazem jedynym w niej pnączem o zimotrwałych liściach. Gatunek jest reliktem trzeciorzędowym, znane są jego ślady kopalne z górnego pliocenu. W okresie zlodowaceń uciekał na głębokie południe Europy, po ustąpieniu lodowców triumfalnie wracał na położoną bardziej na północ część kontynentu. Po tzw. zlodowaceniu północnopolskim powrócił na nasze ziemie w młodszym okresie borealnym, czyli ponad 8400 lat temu. przywlókł się do lasów wespół z takimi roślinami jak jemioła, lipa czy dąb ( wcześniej nasze lasy to była głównie sosna z brzozą, olszą i wiązami ). W okresie wyższych temperatur w okresie atlantyckim ( przed 5000 -2500 p.n.e. ) ), bluszcz wędrował dalej na północ i wschód a zasięg jego występowania na północy i wschodzie był dalszy niż jest obecnie. W dzisiejszych czasach bluszcz występuje w lasach na obszarze całego kraju, pospolicie. Najczęściej spotkać go można w części zachodniej i południowej, nieco rzadziej porasta sobie w w centrum czy na Podlasiu i Lubelszczyźnie, bardzo rzadko spotyka się go w lasach w północnej części Mazowsza i na Suwalszczyźnie.
Uważa się że stanowiska w Puszczy Białowieskiej to właściwie wschodnia granica zasięgu występowania tej rośliny. W polskich górach bluszczowanie odbywa się do wysokości około 800 m n.p.m., w Wogezach bluszcz trzyma się na wysokości 1000 m n.p.m., w Alpach występuje nawet na wysokości 1800 m n.p.m. Hym... im bliżej południa czy atlantyckiej łagodności klimatu tym wyżej się wspina. Bluszcz pospolity określa się jako gatunek śródziemnomorsko-atlantycki, granica zasięgu biegnie od Szwecji, przez Estonię, Łotwę, Białoruś, Ukrainę aż po Kaukaz i Azję Mniejszą. Poza naturalnym zasięgiem jest gatunkiem inwazyjnym ( do Stanów Zjednoczonych został zawleczony w roku 1747 ). Pojawił się nie tylko w Ameryce Północnej, porasta sobie Hawaje, Australię czy Nową Zelandię , można się na niego natknąć zarówno w Indiach, Brazylii czy Afryce Południowej. W Europie mamy z bluszczem ten problem że ze względu na łatwość z jaką uprawiane bluszcze uciekały z ogrodów w wielu wypadkach trudno określić czy stanowisko na którym sobie porasta jest tak naprawdę naturalne. Niekiedy bluszczowe połacie są na ten przykład śladem po dawno nieistniejących cmentarzach.
Bluszcz można porównać do podstępnego monstrum, niby płasko przy glebie a tu bach - porasta olbrzymie drzewo, które dźwiga dodatkowe kilogramy potwornego pnącza. Bluszcze są długowieczne, znamy okazy które żyją już około 1000 lat. Przeważnie jednak bluszcz dożywa 200 - 300 lat. Przyznacie że w porównaniu z inszymi roślinami goszczącymi w naszych ogrodach czy w naszych doniczkach to jest naprawdę cóś. Płożąca się lub pnąca roślina przy pomocy korzeni przybyszowych potrafi wytworzyć pędy dochodzące do długości 20 metrów, czasem z rzadka i w optymalnych warunkach do 30 metrów. Na maksa bluszcz osiąga do 70 cm obwodu w pierśnicy ( w najstarszym, zdrewniałym pędzie ). Bardzo silnie się rozgałęzia i jako roślina płożąca rozrosnąć się może na rozległej powierzchni, w Wikipedii przytaczają przypadek bluszczyku rosnącego przy jednym z zamków w Niemczech, jedna roślina pokryła tam 860 m² skały. Zadoniczkowany bluszcz zachowuje się grzeczniej, w uprawie domowej pędy osiągają zaledwie 2 m długości. No i w domowej uprawie bluszcze nie zakwitają. Nie ma też zwisających mocno rozgałęzionych pędów nie wytwarzających korzeni czepnych, takich gałęzi bluszczowych zwisających ze starych bluszczy ogrodowych. Takie cuda to tylko w uprawie ogrodowej, u naprawdę starych i rozrośniętych egzemplarzy bluszczu.
Gatunek jest bardzo polimorficzny, w literaturze podawane są różne liczby podgatunków w zależności od ujęcia taksonomicznego. Oczywiście istnieją spory co jest podgatunkiem a co już zupełnie inną bajką. Dotyczy to głównie bluszczu kanaryjskiego Hedera canariensis, który różni się od Hedera helix odmienną liczbą chromosomów. Gatunek ten nie tworzy też mieszańców. Troszki podobnie jest z opisywanym dotąd jako podgatunek bluszczem irlandzkim Hedera helix subsp. hibernica. Bluszcz irlandzki od pospolitego różni się DNA chloroplastowym, morfologią włosków, ekologią. Botanicy doszli do wniosku że bluszcz pospolity jako diploid może raczej być formą wyjściową dla tetraploidalnego bluszczu irlandzkiego. Obydwa te gatunki bądź podgatunki bluszczu są problematyczne w naszych warunkach klimatycznych. Bluszcz kanaryjski w gruncie po prostu wymarza ( podobnie jak bluszcz kolchidzki Hedera colchica ), bluszcz irlandzki udaje się w cieplejszych rejonach kraju. Podobnie jest z podgatunkiem Hedera helix subsp. poetarum występującym w naturze w północno - środkowej części basenu Morza Śródziemnego i z podgatunkiem Hedera helix subsp. rhizomatifera występującym w południowo - wschodniej części Półwyspu Iberyjskiego. Najbezpieczniej uprawiać u nas "czysty" gatunek czyli bluszcz pospolity Hedera helix. Jak chcemy zaszaleć z uprawą odmian to doczytajmy która z nich ma większe wymagania co do ciepełka, żeby potem nie było płaczów, jęków i narzekań. Znanych jest około 400 odmian bluszczu pospolitego, poniżej tylko króciutki przegląd odmian.
'Arborescens' – odmiana krzaczasta, znaczy ma wzniesione pędy bez korzeni czepnych, liście są całkowite i zaostrzone, takie typowe dla pędów kwitnących bluszczu. Ta odmiana kwitnie i owocuje. Można ją dostać u nas w szkółkach. W bezśnieżne a mroźne zimy może przemarzać, regeneruje się jednak z korzeni.
'Arbori compact' ( synonim 'Arborescens Nana' ) – pokrój i liście jak u odmiany 'Arborescens', ale rośliny są bardziej gęste i wolno rosną. Mła posiada od paru lat i może stwierdzić że roślina jest naprawdę compact, znaczy rośnie niezauważlnie. nie powinno z nią być kłopotów w bezśnieżne zimy bo to maleństwo wystarczy kupka liści nakryć. Jakby kto chciał zdziwny bluszcz do słoja to odmiana w sam raz.
'Argenteovariegata' – odmiana o liściach nieregularnie biało obrzeżonych, uchodzi jednak za odmianę o liściach pstrych . Rośnie wolno, jest zatem mało ekspansywna. jak dla mła to odmiana raczej do doniczek niż do ogrodów, choć podobno udaje się tam gdzie w kraju najcieplej.
'Atropurpurea' – liście soczyście zielone, zimą przebarwiają się na silny czerwony kolor. Mła zamierza nabyć i przetestować w ogrodzie. Kolor liści zimą piękny, odmiana o dużej mrozoodporności, przyrost roczny szybki bo pęd przyrasta o około 1 metra. Do dostania w naszych szkółkach.
'Aureovariegata' – odmiana złotopstra. Liście są pstre, żółtozielone, niektóre całe żółte, inne całe zielone. To stara odmiana znana od końca XVIII wieku. Jest z tą odmianą spory problem bo bardzo często jako odmiana 'Aureovariegata' sprzedawane są inne odmiany bluszczu, o mniejszej odporności na mróz. Odmiana jak na kolorową jest dosyć odporna na zimową aurę, jednak we wschodniej części kraju, poza enklawami klimatycznymi, lubi wymarzać. Za to całkiem ładnie rośnie w domu.
'Baltica' – odmiana bałtycka, znaleziono ją w 1907 r. koło Rygi. Liście drobniejsze niż u typu, tak do 5 cm długości i szerokości, z małymi klapkami bocznymi, bardzo ciemnozielone z białymi nerwami. Odmiana wyjątkowo odporna na mróz. Popularna w uprawie w Ameryce Północnej jako 'Baltic Ivy' i znana głównie z tego że uchodzi za jedną z bardziej inwazyjnych odmian. U nas rośnie bezproblemowo na terenie całego kraju i nie ma co ukrywać - tyż szybko zadarnia.
'Boskoop' – odmiana z liśćmi raczej jasnozielonymi, o wydłużonych i zaostrzonych klapach. W gruncie sobie radzi ale nie rozprzestrzenia się tak szybko jak gatunek. Kształt liści jest bardzo piękny, dla mła to jeden z ładniejszych całozielonych bluszczy.
'Chamkorey' - średniej wielkości liście w kolorze średniej zieleni. Kształt deltoidalny. rośnie średnio szybki, w gruncie uprawiają ją w Rogowie ( czyli wygląda na to że w warunkach centralnej Polski przy odpowiedniej opieca ta odmian się udaje ).
'Crispa' - odmiana o pięknie skędzierzawionych, jasnozielonych liściach . Dość dobrze rośnie w gruncie. Tempo wzrostu średnie.
'Conglomerata' – odmiana skupiona i z lekka krzaczsta. Młode pędy ma grube, spłaszczone, pionowo wzniesione, międzywęźla poniżej 1 cm długości, liście drobne bo do 3,5 cm długości, silnie pofalowane, krótkoogonkowe. Młode liście rosną ustawione wyraźnie dwustronnie, jak w pruskim wojsku ten porządek. Rośnie bardzo powoli. Wyhodowana została w szkółkach niemieckich w 1875 r. Podczas ostrych zim podobno przemarza. Mła posiada i trochę się tych zim boi. Co prawda roślina tylko troszki większa niż 'Arbori compact', da się łatwo okryć. Te bluszcze o krzewiastym pokroju nadają się do małych ogrodów, na półcienistym stanowisku moża z nich zapuścić całą kolekcję a wiele miejsca ona nie zajmie.
'Deltoidea' – odmiana o trójkątnych liściach. Posiada tylko pędy płożące, inszych nie wytwarza. Liście do 7,5 cm długości, gęsto ułożone, określane jako jajowatosercowate, zwykle bez klap, u nasady większych liści blaszka liściowa nachodzi na siebie krawędziami. To jedna z delikatniejszych odmian o jednobarwnych liściach, w surowe zimy przemarza ( w Rogowie jednak uprawiają ).
'Duckfoot' - po naszemu Kacza Stópka. liście w kolorze tzw. średniej zieleni i zaokrąglonych końcach. Odmiana pochodząca z USA, gdzie znaleziono ją w latach 70 XX wieku. Uchodzi za dość odporną ale potrafi zrobić zimową niespodziankę po której trudno dochodzi do siebie.
'Erecta' – odmiana wyprostowana jak sama nazwa wskazuje. Wygląda podobnie jak 'Conglomerata', ale liście ma większe, choć moim zdaniem te do 6 cm długości i szerokości to chyba na jakichś wypasionych egzemplarzach. Na pędach tej odmiany pojawiają się korzenie przybyszowe, choć roślina nie wspina się ( sztuka dla sztuki znaczy ). Wrażliwa jak inne bluszcze "krzaczaste", podczas ostrych zim przemarza.
'Glacier' – odmiana kolorowa, liście szaro-zielone z szerokimi, tępymi klapami i z wąskimi, białymi lub kremowymi brzegami. Znana od 1950 roku, w gruncie dobrze rośnie w zachodniej Europie. bardzo popularna w USA. U nas też dość odporna, można sadzić w gruncie ale w czasie ostrych zim trzeba się liczyć ze stratami, szczególnie we wschodniej i centralnej części kraju. to jedna z tych nielicznych kolorowych odmian bluszczu która u nas potrafi zakwitać i owocuje.
'Goldchild' – liście dość duże, z blaszką marmurkową w ciemnym i jasnym odcieniu zieleni i złotymi marginesami. Jak wszystkie odmiany z wielobarwnymi liśćmi najładniej wybarwia się w półcieniu. To kolejna z odmian o kolorowych liściach na tyle odporna na mróz że udaje się u nas w kraju. Oczywiście w jego cieplejszej części. Na szczęście dla tych co mieszkają w chłodniejszych rejonach ta odmiana bardzo dobrze rośnie w doniczkach.
'Gold Dust' – liście typowej wielkości i kształtu mają marmurkowe, żółtawe przebarwienia na blaszce liściowej. Z tego co mła udało się wyczytać odmiana raczej kapryśna. W naszych warunkach bardziej do doniczki niż do gruntu.
'Gold Finch' - śliczna odmiana o złoto - limonkowych liściach. U nas raczej doniczkowiec.
'Golden Ingot' - bardzo dużo koloru złotego na liściach, marmurkowe plamy i do tego wąski zielony margines. Im cieplej tym więcej innego zabarwienia niż kolor zielony. Zdaniem mła typowy doniczkowiec.
'Golden Girl' - pięcioklapowe liści obrzeżone na żółto. Brzeg liścia lekko marszczony. Odmiana średnio szybko przyrastająca. Raczej do doniczek ale pewna nie jestem bo u nas n ie spotyka się jej często.
'Gold Heart' – pędy i ogonki liściowe czerwonawe, liście z wyciągniętą klapką środkową, na brzegach ciemnozielone, w środku złocistożółte serduszko. Blaszka liściowa ma od 4 do 6 cm długości. Odmiana została znaleziona przed 1950 r. we Włoszech ale dość odporna na mróz, dobrze zimuje pod śniegiem i udaje się u nas. Oczywiście we wschodnich częściach kraju z nasadzeniami tej odmiany jest kiepsko zimą. Tym bardziej że ten bluszcz raczej lubi się piąć niż okrywać. Rocznie przyrasta o około 0,5 metra, tempo wzrostu raczej średnie ale i tak spore jak na kolorowolistną odmianę.
'Green Ripple' – odmiana o ciekawym kształcie liści. Są duże, ciemnozielone, pięcioklapowe z zaostrzonymi końcami. Niestety zimą ten bluszcz lubi przemarzać bez okrycia. W warunkach mła to raczej doniczkowiec ale w ogrodzie ś.p. Kattki na Żuławach zrobił dywanik. W Rogowie tez go uprawiają.
'Green Wave' - odmiana o liściach w kolorze tzw. średniej zieleni, bardziej szerokich niż długich. Mrozoodporność na razie nieznana ( ponoć posadzili go w Wojsławicach ).
'Iantha' - odmiana podobna do odmiany 'Ivalace' ale bardziej kompaktowa. Uchodzi za jedną z najmniejszych odmian bluszczu pospolitego.
'Ivalace' – odmiana odkryta w USA w 1955 roku. Nie do przegapienia ze względu na kędzierzawość. Ciemnozielone liście są raczej drobne, tak do 4 cm długości, za to pofałdowane. Rocznie przyrasta od 0,5 do 1 metra. Zimuje dobrze w całym kraju, na wschodzie czasem nieco przemarza ale szybko się regeneruje.
'Kobold' - odmiana która jest sportem odmiany 'Witchel', takim charakteryzującym się mniejszym rozmiarem liści. Lisie mają barwę tzw. średniej zieleni, w większości bez mocnego podziału na klapy, z zaokrąglonym, wydłużonym płatem końcowym lub lekko trzy-klapowane z asymetrycznymi podstawowymi występami. Charakterystyczne jest lekkie marszczenie u nasady liścia.
'Kolibri' – odmiana o liściach marmurkowych z przebarwieniami szaro- i ciemnozielonymi ograniczanymi nerwami, przy brzegach lisie są żółtawozielone. U nas typowy doniczkowiec choć znam takich co wysadzili do ogrodu i jakoś im się udało ( jak do tej pory ).
'Midget' - odmiana o drobnych, blisko siebie osadzonych liściach o falistych brzegach. Ponoć dobra mrozoodporność.
'Miniature Needleponit' – ciemnozielone, głęboko wcięte pięcioklapowe liście tej odmiany osiągają na maksa 2,5 cm długości. Roślina na pokrój gęsty i choć nie jest krzaczasta i pędy się nie wznoszą przypomina bardziej miniaturową niską krzewinkę niż pnącze.
'Needelpoint' - tak naprawdę to jak jedna z cooleżanek po forumie wyśledziła nie tyle nazwa odmiany co całej grupy odmian. Pierwsze opisy pojawiły się na przełomie lat 50 0 60 w USA. cechą charakterystyczną grupy są dość głęboko powycinane blaszki ( liście u odmian tej grupy bywają zarówno pięcio jak i trójklapowe ). W miarę odporne na mróz.
'Parsley Crested' – liście zielone, okrągławe z zaokrąglonymi, słabo wyciętymi pięcioma klapami, na brzegu silnie faliste. Są tacy którzy uwązają że to raczej synonim nazwy starszej odmiany 'Crispa' 9 i po prawdzie to wydawa się mła że mają rację ).
'Pedata' – liście dość małe, głęboko wcinane, pięcioklapowe, ze środkową klapą wydłużoną. z powodzeniem uprawiają go w Rogowie czyli znosi zimowe spadki temperatur w centralnej Polsce.
'Profesor Seneta' - polska odmiana znaleziona w końcu lat 90. ubiegłego wieku przez Dariusza Wyrwickiego, a wprowadzona do handlu w 2007 roku przez: Acrocona Szkółki Drzew i Krzewów Ozdobnych Joanna Widaj. Nasza odmiana a więc odporna na mróz. Co prawda w ostrzejsze zimy może przemarzać ale łatwo się regeneruje. Odmiana ma stosunkowo duże liście, długości 8-12 cm, najczęściej z 5 klapami, grube, zielone z żółtym, nieregularnym, marmurkowym upstrzeniem. Niektóre liście niemal zupełnie żółte, ale większość jest całkowicie zielonych. Niestety odmiana wytwarza wiele pędów rewersyjnych, całkowicie zielonych, stąd ciągłe pilnowanie z sekatorem coby rewers nie zagłuszył prawilnego wyglądu. 'Profesor Seneta' nie kwitnie i tym samym nie owocuje.
'Ritterkreuz' - odmiana o bardzo nietypowym kształcie liści, rzeczywiście kształt liścia przypomina kryż ( choć nie tylko mła on bardziej kojarzy się z krzyżem maltańskim a nie z niemieckim krzyżem rycerskim ). Jak przystało na krzzyowca odmiana została zarejestrowana przez brata Ingoberta Heieceka w 1981 roku, jako miejsce pochodzenia wpisano klasztorną szkółkę znajdującą się niedaleko Heidelbergu. Odmiana jest ponoć dosyć mrozoodporna.
'Sagittifolia' – odmiana nazywana ze względu na kształt liści strzałkowatą. Liście trójklapowe, do 5 cm długości z najdłuższą klapą środkową i zwykle poziomo odstającymi klapami bocznymi. Odmiana znaleziona w Anglii pprzed rokiem 1867. Nasze zimy znosi z godnością.
'Sagittifolia variegata' - niestety nieco delikatniejsza niż 'Sagittifolia' ale można pokusić się o uprawę w zachodniej części kraju.
'Shamrock' – liście ciemnozielone, trójklapowe, czasem głęboko wcinane aż do powstania liścia podzielonego na trzy listki. Uchodzi za jeden z najładniejszych bluszczy o jednolitych ciemnozielonych liściach. Wyhodowano odmiany z całkiem sporym rozmiarem liści i utworzono z nich grupę Shamrock.
'Spetchley' (Synonim: 'Gnome') - Uchodzi za jeden z najmniejszych bluszczów. Liście ma skórzaste, ciemnozielone, trójpłatkowe z wydłużonym, zaokrąglonym płatem końcowym. Nowe pędy są bordowe. Dosyć mrozoodporny.
'Teardrop' - blaszki podobne do odmiany 'Deltoides' ale o jaśniejszym kolorze i bardziej opływowym kształcie, tempo wzrostu bardzo wolne. Raczej doniczkowiec.
'Thorndale' – liście ciemnozielone, pięcioklapowe, szybko rośnie, bardziej jako pnącze niż zadarniacz. Odmiana uchodząca za bardzo mrozoodporną.
'Woerner' – odmiana okrywowa, nie wspinająca się, odporna na mróz. Liście ciemnozielone, trójklapowe, słabo wcinane, o szerokości 7 - 9 cm i długości 6 - 8 cm . Dzięki tym bardziej szerszym niż dłuższym liściom wygląda bardzo efektownie.
'Wonder' – liście drobne, do 3 cm szerokości, trójklapowe z zaokrąglonymi klapami, pokrój gęsty. Odmiana ponoć wrażliwa na mróz.
'Yellow Ripple' - liście ma jak odmiana 'Green Ripple' tylko obwiedzione złotożółtym marginesem. Typowy doniczkowiec.
'Zebra' - odmiana o stosunkowo niewielkich liściach, podbarwionych marmurkowo , z dużą ilością biel. W ogrodzie Poli na Dolnym Śląsku zimuje jak do tej pory bezproblemowo. Zimą białe plamy na liściach podbarwiają się na różowo. Ponoć całkiem białe liście produkowane przez tę odmianę nie utrzymują się długo. Tempo wzrostu średnie.
Dobra, to by było na tyle o odmianach. Teraz o tym dlaczego bluszcz znalazł się w wykazie roślin niegodziwych. Zacytuję Wiki - "Bluszcz rozpowszechniany jako roślina ozdobna, dziczeje poza obszarem naturalnego zasięgu stając się problematycznym gatunkiem inwazyjnym. Do cech decydujących o jego inwazyjnym charakterze należą: łatwość i tempo rozprzestrzeniania się, brak szkodników, odporność na niskie temperatury. Traktowany jest jako gatunek problematyczny ponieważ rosnąc na powierzchni ziemi tworzy gęste agregacje uniemożliwiające rozwój rodzimym gatunkom roślin. Wspinając się na drzewa bluszcz silnie rosnąc ku górze sukcesywnie powoduje obumieranie niższych gałęzi ograniczając dostęp światła. Wbrew obserwacjom z Europy, źródła amerykańskie dowodzą szkodliwego wpływu bluszczu na drzewa, informując o osłabionym wzroście drzew silnie porośniętych bluszczem, o większym ich narażeniu na złamanie lub wywrócenie podczas silnych deszczów, wiatrów lub opadów śniegu. Bluszcz stanowi rezerwuar dla patogenu – Xylella fastidiosa – bakterii wywołującej szereg chorób roślinnych m.in. wiązów, dębów, klonów. Obszary leśne opanowane przez bluszcz nazywane są w USA bluszczowymi pustyniami ( ivy deserts )". No wygląda strasznie. Dla równowagi dodam że strach przed bluszczem czują głównie Amerykanie, na ich kontynencie bluszcz jest gatunkiem obcym i czyniącym większe spustoszenie niż ma to miejsce w rodzimej dla niego Europie ( zemsta za nawłoć, he, he, he ). Europejscy botanicy i ekolodzy nie odsądzają bluszczu od czci i wiary jak ich amerykańscy koledzy. Znaleźli nawet zalety z nasadzeń bluszczowych ( w lasach które sezonowo się przesuszają bluszcz jest pożądany jako roślina niepalna ograniczająca zarówno możliwość jak i zasięg pożarów lasów ). Bluszcz jest rośliną trującą co nie znaczy że nie był wykorzystywany w medycynie ludowej ( wiadomo - dawkowanie czyni różnicę między lekarstwem a trucizną ). Zastosowanie miał szerokie - od leczenia trądzików po leczenia gośćca stawowego. Wykorzystywany był między innymi do leczenia skutków przepicia, nawet dodawano go do trunków coby od razu wyeliminować kaca. Hym... w sumie ta zła prasa to chyba jednak wydumanie. Wszak pożyteczna z niego roślinka. No dobra, trochę niegodziwa.
Przytłoczyłaś czytających wiedzą, aż się spłoszyli i nie komentują.;-)
OdpowiedzUsuńOdpuściłam sobie opisy gatunków bo nie zdzierżyłam. I mam wielką nadzieję, że zrobiłaś "kopiuj i wklej", bo jak sobie wyobrażę Cię, siedzącą nad komputerem i stukającą w klawiaturę, z gromadą kotów na plecach, to robi mi się słabo i podziwiam Cię jeszcze bardziej.
To nie opisy gatunków jeno odmian jednego gatunku. Kopiuj i wklej by było za prosto i jakby mało uczciwie. Sporo info z Wiki, troszki ze strony amerykańskiego towarzystwa miłośników bluszczu ( są tam takowi ), troszki z jednej brytolskiej strony i wiadomości forumowe. Sporo ogrodników z lubością sadzi odmianowe bluszcze i mocno koło nich chodzi. W Polszcze w porywach to tak do 15 odmian bluszczu pospolitego można w ogrodach spotkać, Wiki podaje że uprawia się kole 10 ( ale Wiki nie zna forumowych cooleżanek i coolegów ). Wczoraj było ciepło, koty wybyły jak tylko przestało padać i tłukły się w ogrodzie. Miałam znaczy wolne! ;-)
UsuńWidzisz, i przytłoczyłaś bardziej.:-)Że niby odmiany, a nie gatunki i w ogóle tyle pracy i jeszcze tłumaczenie... A ja se gwiazdnicę dookoła endywii wyrywam po prostacku, na dodatek z hamletycznym poczuciem bezsensu, bo przecież i gwiazdnicę można zjeść.
UsuńJa mam brzydkie nawyki forumowe, brzydkie ale przydatne bo widząc w szkółce roślinę mogę mniej więcej się zorientować czy ona u mnie da radę. Takie to pożytki z botaniki. Gwiazdnica to roślina doskonała, nie siejesz a sama urośnie i mało co ją ruszy. Nie hamletyzuj, poszukaj w się radości Falstaffa. ;-)
UsuńBluszcz porasta grób moich pradziadków przy ul. ... Bluszczowej!
OdpowiedzUsuńUcieszyłam się przed laty, jako sentymentalna młódka, że bluszcz pod bzem zasiały ptaki. Bluszcz się wspina powoli, bo pod bzem ma warunki spartańskie, ale pod płotem sąsiadka posadziła i z tym to muszę walczyć, ale mam darmowy dodatek do wiązanek. Tak też towarzyszy mi cały czas. Dzięki za opis, rys historyczny, wymienienie i opisanie gatunków - kawał świetnej roboty. Pewnie na forum nie zajrzałabym do tego zbyt szybko...
Bluszcz na forumach jest z lekka pomiatany, no nie wali po oczach kolorami. Mła jednak uważa że odporna na zanieczyszczenia, zimozielona roślina w naszych zasmogowanych miastach jest po prostu na wagę złota. Sadzić bluszcze do cholery! A nie tylko platan na platanie. :-)
UsuńMiałam piękny egzemplarz na barierce przy schodach do piwnicy (sadzonka ze szlachetnym pochodzeniem, bo od samej księżnej Doroty de Talleyrand- Perigord - ma się rozumieć, nie osobiście przezeń przekazana, a uszczknięta z przypałacowego ogrodu), rósł pięknie i kwitł jak szalony , przyciągając wszelaką skrzydlatą żywinę. Osobliwie podczas przekwitania upodobały go sobie jednak nieznane mi muszyska, zaś jesienią i zimą stanowił ostoję potworów- olbrzymich kątników. I to głównie, nie licząc nadmiernego rozrostu, przesądziło o jego dekapitacji - córa , dotknięta ciężką arachnofobią, wprowadzając się na krótko do części przyziemnej chałupy, jakże uroczo nazwanej przez nią "norą", zażądała stanowczo jego usunięcia . No i został przycięty przy samych czterech literach, trochę było mi żal, ale odbija od korzeni, więc ma drugą szansę .
OdpowiedzUsuńKsiężna Dorota to spoko ale jej przodkowie to za ostre przycięcie nóżęta by kazali wyrwać albo przynajmniej kołem łamali. Spoko, jak był rozrośnięty to odbije. Dziecię spytaj jakiego stawonoga bardziej się boi - pająka czy raka? Pająki krajowe to mizeroty, co to za szczękoczułki? Natomiast raczysko ma się u nas dobrze, odziały onkologii majo pełne obłożenie. Bluszcz to naturalny filtr, pochłania sporo zanieczyszczeń. Po miastach powinno się go więcej sadzić. :-)
UsuńMizeroty ? To chyba u Was, w centralnej Polszcze. Moje kątniki idą w ślady osobistych kotów (rodzina , owszem, jakby kotowate, ale śmiem wątpić, że z typu strunowców- moje to raczej baryłkowce) i już parę razy omal o zawał mnie nie przyprawiły. Nie wiem, co porabiają moje ulubione padalce - stanowczo nie przykładają się do roboty !
UsuńOj tam, oj tam, że te nóżki solidniejsze a korpusik masywny to zaraz potwory i baryłkowce. Po prostu zwierzątka dobrze wyglądajo. A szczękoczułki to mizerne, co tam taki pogryzie? No co? ;-)
UsuńImponujące zestawienie odmian! Zapuszczam hederę, zapuszczam. Porasta mi ganek, część ogrodzenia i płoży się w zacienionym przedogródku. Po paru latach zaczyna się czuć tak dobrze, że trzeba roślinę ograniczać :) Obok najzwyklejszego naszego gatunku mam też jakiś przywieziony z południa, który przyjął się i opanowuje starą śliwę.
OdpowiedzUsuńOgród Katki na Żuławach. Pamiętam. Ładnych parę lat minęło a ja wciąż dobrze pamiętam tego bloga ...
Wielu ogród Kattki pamięta, i tych którzy ją znali osobiście i którzy znali ją tylko z neta. Czasem się udaje i ludzie tworzą magiczne miejsca. :-) Bluszcza z południa wspomagamy mentalnie - od paru lat mła ma wielką ochotę zapuścić trzoszki bluszczu kolchidzkiego. Znaczy i chciałaby i boi się. ;-)
OdpowiedzUsuńNie posiadam już żadnego bluszczu w domku, bo wszyćkie szlag trafił po odejściu Męża, a miałam ich kole rodzajów i kolorystyki. Trudno, jak mnie napadnie ochota na bluszcze, a wszystko jest możliwe, to znów podjadę do Obi i kupię kilka rodzajów, ale tylko tych domowych.
OdpowiedzUsuńNamawiam na odnowienie bluszczarium, bluszcz to miła sercu mła roślinka. ;-)
Usuńto ja chyba w Ameryce, jakby nie było rzut beretem mam ;P btw, może dlatego amerykance stworzyli Poison Ivy ;)
OdpowiedzUsuńbluszcz mam wszędzie, nawet do domu wchodzi, jest okropnym chwaściorem, nie tępię go bo się nie da ale nie ma zmiłuj, tnę, wyrywam, kosze kosiarka. co 2, 3 lata jest akcja drzewa. onegdaj przegapiłam odnogę co się zaczęła wspinać na slup trakcji elektrycznej, po kilku latach z przerażeniem zobaczyłam, ze ona odnoga circa about 5 cm średnicy wrosła pod kabel elektryczny, tez słusznej średnicy 3 cm, znaczy pod b.wysokim napięciem, chyba. nastąpiło natychmiastowe ciecie bluszczu przy samej doopie i teraz pilnuje gada w tym miejscu.
zachwycają mnie odmiany ale one rosną wolno a czasem słabo, przy pospoliciaku nie dają rady.
Garden Illustrated zrobił zdjęciową kąpilację bluszczy, można się pogapić
https://www.gardensillustrated.com/plants/best-decorative-ivies/
No tak, Ty i ten Twój Ocean!;-) Zazdraszczam wpływu dużej wody na klimat, prawie wszystko moje zielone ulubione u Cię rośnie mimo tego że gleby mikro a pod spodem liciak ze skały. Co prawda masz za to atrakcję pod tytułem bluszcz pod napięciem ale za to jak zielono! :-)
OdpowiedzUsuńzielono do bólu, dlatego nie sadze zimozielonych typu rodki i kamelie, tęsknię za "Pod śniegiem świat pochylony, siwieje mrozu brew. To pora zmierzchów czerwonych, to pora czarnych drzew"
OdpowiedzUsuńPocieszam się, ze mój szwagier ma gorzej na La Reunion. 3 pory - jedna pora roku, pora sucha i pora deszczowa ;)
Człowiek prawie zawsze chce tego czego akurat nie ma. Nie pogardziłabym możliwością sadzenia kamelii, nie wspominając o tym że 3 w 1 na La Reunion mła by w ogóle nie przeszkadzały. ;-)
OdpowiedzUsuńDobrze tam, gdzie nas nie ma, klasyka. Tęsknię za przyzwoitą, śnieżną zimą. Zdaje sobie sprawę, że to towar rzadki nawet w PLu ale macie większe szanse niż ja.
OdpowiedzUsuńSzwagier z kolei tęskni za wiosną i prawdziwą sałatą.
Ja z egzotyki lubię tylko ciepłe morze, szybciej zachwycę się mikroskopijnym kwiatkiem, który wbrew logice dzielnie rośnie na kamieniu niż kipiącą wszystkim, tropikalną florą. Kameliom i rododendronom stanowcze NIE 😜
U mła pora czarnych drzew trwa prawie sześć miesięcy, bujna tropikalność jest w takim przypadku nadzwyczaj kusząca. A ciepłe morza to zupełnie insza rzeczywistość, mła zaraz natentychmiast marzy o pluskaniu. A za oknem listopad, panie tego... ;-)
UsuńAle sie napracowalas, porzadny wpis bluszczowy!
OdpowiedzUsuńMam malutka szczepke zielonożótego drobnego, i dwa zielone, tez drobnolistne, na balkknie , ale na mrozy wstawiam do zimnego pomieszczenia jednak.
I słusznie czynisz wstawiając. W gruncie są problematyczne a co dopiero na balkonie. :-)
UsuńW niemieckiej pracy ogrudkowej mam ci ja do czynienia,z,bluszczami i tne, tnę, tne.Trzeba uważać, bo zlecrobia na płucka i moze czleka zatchnąć.
OdpowiedzUsuńO mamuniuu, ogródkowej, oczywiście!
OdpowiedzUsuńNiemniecka to może być praca ogrudkowa, spoko - spoko. ;-) W jakim sensie robio źle na płucka?
OdpowiedzUsuń