Szaro i lejnie się znów zrobiło po dwóch dniach pięknego słońca. Mła jednak pomna skutków suszy cierpiętniczo się cieszy z opadów. No wyjścia ni ma. Jakby było mało to z internetów się wylewa, oczywiście nie to co trzeba. Pewnie musi być tak głośno na insze tematy żeby na te właściwe było cicho. Światły suweren Cebulandii może się już przygotowywać do używania banknotów NBP w charakterze papiru toaletnego bo przed wyborami RPP nam stóp nie podwyższy ( bo byśmy dopiero odczuli naszą potęgę gospodarczą na własnej skórze - obsługa długów, kredyty wszelakie, nie wybory by nam przyszło urządzać tylko tych z widłami i taczkami wyłapywać ). Jest hałaśliwie i bezproduktywnie, znaczy tak jak było tylko z turbodoładowaniem. Pewnie niedługo dojdą do wniosku że w ramach przykrywajki bolączek trza nam zbudować kosmodrom. Najlepiej to nazwany imieniem prezydenta który zginął w katastrofie lotniczej, bo taka nazwa dobrze wróży wszelkim projektom awiacyjnym. Niczego nowego oprócz starych numerów się nie spodziewam bo nie ma po kim się spodziewać a historię o tym czym kończą się nieustające podwyżki to na skutek wielokrotnego przerabiania miałabym teraz w małym palcu gdyby nie to że od pewnego czasu mam ją gdzieś indziej. Mła się czuje jakby już z dziesięć razy ten spektakl widziała, tylko aktorzy coraz bardziej kiepsko wypadajo ( albo to mła jest nieświeża i w związku z tym nie odbiera przedstawienia jak trzeba albo aktorzy są nie drugiej ale piątej świeżości ).
Mła się chciała poświęcić inszej lekturze ale cóś jej nie wychodzi bo co kawałek poczyta to potem zaraz ten kawałek przeczytany odsypia. Hym... tak zdziwność, mózg musi się resetować czy cóś? Mła chciała cóś w domu porobić ale sama myśl o konieczności odrobienia jakiejkolwiek domowizny wywołuje u niej stres, który kończy się zamknięciem powiek. Oglądanie filmów skutkuje tym samym, tym bardziej że to co mła przyszło oglądać było po prostu nudne ( niestety, dla mła coraz wiecej filmów jest zwyczajnie nudnych ). Działania wychowawcze które mła podejmuje wobec kotów też kończą się podsypianiem bo albo kotowskie cwanie mruczą żeby mła im wyrzutów za ich sprawki nie czyniła albo mła w ramach nagradzania za nieliczne przebłyski dobroci je pogłaskuje, po czym one mruczą i lądujemy razem w wyrze chrapiąc zapamiętale. No senność nas spowija i jakaś taka niechęć do roboty przemożna. Leń mła się zalągł! Z tej pogody i w ogóle. Od jutra bedę z nim ostro wlaczyć ale dziś to sobie tak jeszcze troszki poleżę, powieczkę opuszczę i chrrr... Aha, dzsiejsze ozdóbstwa to dwie niepokojące stare fotki, mła sama nie wie dlaczego te obabrazki są dla mła niepokój siejące.
Lenia trzeba mieć obowiązkowo od czasu do czasu! leniem organizm broni się przed przegrzaniem. Toteż gratuluję lenia, bo mi ostatnio nie dopisuje i muszę zaiwaniać...
OdpowiedzUsuńTaa... ale ja mam mnóstwo rzeczy do zrobienia! A zamiast pszczółkowania mrówkowiętniczego to jak ten niedźwiedź w gawrze chrapię. :-/
UsuńHm...na Walentynki obrazki jakby, ale nie do końca. Sama nie wiem, faktycznie dość niepokojące. A nic nierobienie i pochrapywanie znam. Czy to czas jakiś taki? Czytelnicy też narzekajo w bibliotece. Smarkają, marudzą, wybrzydzają. Słońca nam trzeba. Albo śniegu, albo jusz nie wiem co...W zasadzie hibernowanie nie jest złe.
OdpowiedzUsuńMła miała słoneczko prze dwa dni więc to chyba nie tęsknota za słoneczkiem. Mła myśli że to takie ni to ni sio pogodowe ją męcy - kiedy jest słonko to za zimno żeby do ogrodu wyleźć, kiedy jest cieplej to leje albo łeb urywa. No tylko zahibernować się z kotami! :-)
UsuńJa mysle,ze to jakas nowa choroba, na razie bez nazwy. Ja tez na nia wlasnie choruje :)
OdpowiedzUsuńHibernuj zdrowo! :)))
Mła się tylko boi żeby przewlekle na lenia nie zachorowała! Leń chroniczny to straszna przypadłość. ;-)
Usuń