niedziela, 12 kwietnia 2020
Wrzuta wielkanocna
Jest tak: Mrutek zainteresował się nagle tym czym nie powinien, zajączek mój jeden a Sztaflik zrobiła mła dziś rano takiego baranka podczas porannego chłeptania kawy że cud że mła ma jeszcze zęby, Szpagetka i Okularia robiły przez cały dzień za mamusine kurczątka. Mimo zakazów odwiedzili nas Epuzer i Pasiak, przy czym pomiędzy tym ostatnim ( lumpem ostatnim, jak mła wymiauczał Mrutek ) a Mrutim doszło najsampierw do miauczalnej utarczki a potem do przepychanki zakończonej gryzieniem i pazurowaniem. Pasiak nadal prowadza się z Ocelotem 2, czego Mrutek nie może mu wybaczyć. Walczących uspokajałam wątróbką i gotowaną kurzyną, żarli ale byli pełni pretensji do siebie wzajemnie i nie wiadomo dlaczego do mła tyż te pretensje mieli.
W ogrodzie hiacyntowe szaleństwo, pięknie wonieje i uroczo wygląda. Młą ma wielka słabośc do hiacyntów choć one u niej dopiero po paru latach zaczynają wyglądać tak że jakoś tam paszą ( z trudem ) do jej koncepcji "leśnego" ogrodu. Mła jest jednak tak czuła na ten zapach i wdzięk dzwonkowatych kfiotków że jest w stanie czekać na ten bardziej "dziki" wygląd hiacyntów ( najlepiej "dzikiego" hiacynta udaje u niej odmiana 'Anastasia' - ten foletowy hiacynt na focie obok ). W tym roku nie ma bratków ale godnie zastąpiły je fiołki odoratki. Pojawił się nawet taki, którego mła już opłakała ( ten na ostatniej fotce ). Ku jej uciesz kfiotka pokazała też odmianowa przylaszczka transylwańska. Jutro ma padać, mła czeka na ten dżedż jak ta kania. Lany poniedziałek bardzo by się ogrodowi przydał.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Twoje hiacynty są zjawiskowe, wow! Zdrówka dużo i pogody ducha na kolejne dni ;) Pozdrawiam cieplutko! ;)
OdpowiedzUsuńDzięks i ja Tobie życzę wszystkiego dobrego. A jeśli chodzi o hiacynty to postanowiłam w tym rok jesienią zapolować na odmiany w tzw. "nieokreślonych kolorach". :-)
OdpowiedzUsuńO raju... to naprawdę hiacyntowe szaleństwo, ależ pięknie u Ciebie, niesamowita ilość tych kwiatów, a zapach musi unosić się daleko <3 U mnie dosłownie kilka sztuk hiacyntów, ale pewnie winne temu moje lenistwo w wykopywaniu cebul. Nigdy tego nie robię.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie, Agness :)
Ja bardzo rzadko wykopuję cebule bo do mojego ogrodu bardziej pasują takie mnie "upchane" kwiatami hiacynty. Jednak mam ich bardzo, bardzo dużo bo co roku coś tam się staram dokupić a raz na parę lat dzielę starsze cebule. Pachną rzeczywiście obłędnie, mam otwarte okno i nawet teraz czuje ich lekki zapach ( najmocniej pachną w słoneczny dzień ). :-)
UsuńDziękuję za magnolię, jest piękna. Już wyobrażam sobie ten zapach, jak cała zakwitnie. Już teraz pachną hiacynty, a ich kolorystyka jest tak różna, że nie potrafiłabym wskazać najładniejszego. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńBoguśku, ona dopiero zaczyna, dzień - dwa i da czadu. Zaraz będą też kwitły i inne magnolki. Mła dziś obserwowała jak rozwijają się ich pąki. Z hiacyntowym najładniejszym mła ma też problem. ;-)
UsuńOraju, ale masz pięknie! Jakoś u ciebie cieplej chyba. U nas dopiero co szafirki wylazły. Co kilka dni są przymrozki. Wiatr zimny, choć na słońcu cieplutko. Ale Podlasie zwykle opóźnione z okresem wegetacyjnym. Poczekamy, za chwilę czeremcha ruszy, co z kolei ja uwielbiam :) Koty jak koty, nerwowe teraz, wszak miłość i wojna...
OdpowiedzUsuńHiacynty wszkaże magiczne masz. I taką przylaszczkę machmatą też mam w moim dzikim sadzie, posadziła ją pani, która mieszkała w naszym bloku. Umarła już dobrych parę lat temu, a jej kwiaty zdziczały i mają się bardzo dobrze.. Ale jeszcze jej daleko do rozkwitu. Miłego Poniedziałku :)
Na Podlasiu wszystko jest ze dwa tygodnie później niż w mieście Odzi. Za to macie więcej wilgoci za którą my tu tęsknimy. Cóś za coś. Mła lubi swobodne ogrodowe klimaty ( bukszpanów by nie cięła gdyby nie wraża ćma ) i dziczejące kwitnące rośliny jej paszą. No, może z wyjątkiem jej ogrodowej miłości, przecywilizowanych irysów bródkowych. ;-)
UsuńU nas pada. Popaduje, dla ścisłości. Ale dobre i to.
OdpowiedzUsuńZauważyłam, że bukszpan ( nasz ) kwitnie. Nie wiedziałam, że one to robią. Teraz już wiem.
A te białe cuda z paskiem nieba przez środek każdego płatka to hiacynty czy jakieś cebulice? Przepiękne. Podaj nazwę, proszę, to sobie kiedyś nabyję. I ze szczęścia wtedy zawyję.
Lanego poniedziałku!
To biało - niebiewskie to puszkinia, rozmiaru śnieżnika roślinka. "Sztuk dziesięć" cebul można nabyć było w zeszłym roku po preferencyjnej cenie czech złotych polskich. A pewnie że bukszpany kwitną, u mła kwitną prawie co roku.
UsuńBo te Twoje bukszpany pewnie już swoje lata mają, a mój rodzynek jeszcze młody.
UsuńPuszkinię zapisałam w kalendarzu na wrzesień. Będę sprawdzać.
Yes, moje bukszpany to staruchy. Puszkinię warto zapuścić, miła jest.
UsuńAleż cudne te łany hiacyntów . W zeszłym roku kupiłam sobie właśnie takie nieoczywiste, zakwitły przed domem na herbaciano- morelowy kolor, całkiem udany . Wyczekiwanego lanego poniedziałku u nas w Lubuskiem nie było, ledwie jakiś pokropek, ale dobre i to. Magnolie już kwitną bosko, jak co roku , brzozy się zazieleniły, koty wyjadły, co lepsze, z zapomnianego po sesji zdjęciowej na tarasie w sobotę koszyczka ze święconką- życie wokół trwa w najlepsze.
OdpowiedzUsuńHiacynty rulez, jak to pisujo na murach. U mła też pokropek ledwie i to przemieszany ze strach - magnolki zbierają się do kwitnienia a tu zapowiadajo przymrozki. Pacz jakie te koty inteligentne stworzenia, u mła też zawsze widzą gdzie jest co dobrego, choć mła przed nimi chowa. :-)
UsuńWszystkiego dobrego życzę :)
OdpowiedzUsuńDzięki Agatku, ja Tobie i Twoim wszystkim tyż życzę. Nie mogę pisać na Twoim blogu komentarzy bo mła teraz z większości blogów wyrzuca jako anonima. U Kury Naczelnej mła się jakoś udało wbić ( ale już ją wybiło ).
UsuńO jej? A dlaczego tak?
UsuńZmieniłam ustawienia pisania u mnie. Ale jak Ci się poprawi z tymi komentarzami to daj znać.
UsuńOK, dzięki Agatku. Jednak nie wiem czy to nie problem z moim blogerem, różne sztuki muszę ostatnio wyczyniać. :-)
UsuńDobrze pamiętałam... co to jest na tym drugim zdjęciu od góry? Ja chyba coś takiego kupiłam, miało zimować i klapa... chyba że ja miałam coś podobnego aczkolwiek innego.
OdpowiedzUsuńAnemonki greckie, raczej twarde i dobrze zimujące. Czy na pewno one to były one? :-)
UsuńNie. To nie one. Nie pamiętam tamtych nazwy ale gdyby padła to bym rozpoznała. Te moje miały kwitnąć latem i tak też zrobiły... muszę poczytać o tych :) Dzięki :)
UsuńNie myśl o moich bo dla laika podobieństwo może być takie, że dla znawcy roślin będzie szokujące :D
U mnie ostatnio też każdego dnia inne fochy. Jednego jest ok , a drugiego koty się na siebie patrzą pół dnia. Ja ich nie ogarniam. Ja tylko jeść daje i kuwety sprzątam.
OdpowiedzUsuńMła to nawet niestety czasem musi sędziować na ringu i tak się dziwnie składa że to ona ma zazwyczaj największe obrażenia w wyniku walk. Koteczki... ;-)
Usuń