sobota, 6 czerwca 2020

Codziennik - wpis długaśny o wszystkim




Szpagetka nam chorzeje. Jak zaleczylim nóżkę to Szpagetka przerzuciła się na przewód pokarmowy. Na razie  jest leczenie objawowe ale  doktor zaćwierkał że po tym wszystkim przydadzą się solidniejsze badania bo po akcjach z przewodem pokarmowym dobrze sprawdzić nereczki. Mła jest cała zaniepokojona bo Szpagetka jest delikatna i potrafi dać popalić. Szpageton  spędza całe dnie w ogrodzie w ulubionych bazach, przychodzi wieczorem na pieszczoty i udeptywania ale mła ją podejrzewa że to przychodzenie to dlatego żeby mła się  całkiem nie zamartwiła. Je malutko, a słabożerność  zawsze mła martwi ( jest leciuteńka poprawa  bo zaczęła tyż w porach żarła przychodzić i mła jej cóś tam  wciśnie ). Mła sobie postanowiła, żadnego porządkowania baz - kosiarka vs Szpagetka 0:1! Ma być dziko i szczęśliwie, chaszcze krzakowe i wysoka trawa.

Teraz jest kuracja i obserwacja, pewnie mła przybędzie  nowe siwe  pasmo w wyniku kurowania i  obserwowania. Za to  reszta  kotów nie je tylko żre, zachowują się jak najnowsza generacja odkurzaczy - najmniejsza drobina pokarmu nie ma szansy, wchłoną do ostatniej mikrocząsteczki. Mła chyba będzie sobie musiała dodatkowego źródła dochodu poszukać coby je wykarmić, tym  bardziej  że wszystko wskazuje na to że rodzina nam się powiększy. Pasiak wyje jak syrena na mój widok, ledwie tylko wejdę na Podwórko ( Sztaflik i Okularia zaczynają wtórować, a Mrutek i Szpagetka są wyraźnie tymi Pasiakowymi odgłosami zdegustowani  ). Przez to wycie zaczął już uchodzić za naszego kota, coś czuję że nie ma zmiłuj będę musiała pomyśleć o kastracji i układaniu niewychowańca coby w sezonie niewychodzącym jazd  nie było. Mrutek  pewnie będzie szczęśliwy z towarzycha ale dziewczynki to na 99% niezadowolnione. Już widzę sama siebie jak ćwierkam "Pasiak patrz mnie na usta - to  jest kuweta".




A poza tym to żyję sobie i to wcale nie z  wolna i bez  świadomości odpowiednio nastrojonej. Tu latam, tam latam i jakoś się nie zanosi na przerwy w lataniu. Nic nie wiem i w związku z tym czuję potrzebę doinformowania jaźni. Mła poza pobieżnym przeglądem info o Hameryce  nie podłączała się w tym tygodniu do ścieku mendialnego,  chciała bowiem zachować spokój ducha i umysł niezmącony bo ma co innego na głowie. Teraz zajrzała i stwierdziła - naród   nadal   głupieje  bo mu się wydawa że jakoś uda się zatrzymać  ten złoty czas pińcet plusów. Trzeźwiejo tylko ci  co muszo ruszać do pośredniaków albo czekajo na kasę. Ci co na świadczeniach jado  i ewentualnie dorabiajo albo  i dokradajo nadal w drodze do nirvany. Mła paczy i rozmyśla nad mądrością przysłowia głupi bo biedny a biedny bo głupi. W Hameryce ryży kretyn czyli najwyższa władza odleciał totalnie - konstytucja USA zabrania działań armii wymierzonych przeciw własnym obywatelom w ich własnym kraju ( i słusznie ) a jemu się marzo jakieś wojskowe pacyfikacje i  kłapie gębą głupoty zamiast tonować nastroje ( czym innym są groźby - byle nie puste - wobec plądrującego motłochu a czym innym wyprowadzenie wojska na ulice ).

Skutek  pewnie będzie taki że policja  będzie musiała działać jak wojsko, choć przecież  wojskiem nie jest. Wtedy dopiero będzie brutalna.  Zgroza!  Przy okazji poszerzania  dostępu do  info i wygrzebywania się z bańki informacyjnej mła natrafiła na ciekawe informacje dotyczące sprawy Jeffreya Epsteina. Znajomość świecznikowych osób, unikanie oskarżeń przez powoływanie się na wpływy, kasa nie wiadomo skąd, przysługi i szantaże mogły nie być wszystkim co nam o tej sprawie wiadomo. Istnieje być może w tej sprawie drugie dno które nazywa się działalność tajnych służb. Jest cóś takiego w menu działań operacyjnych owych służb jak  honey trap i kto wie czy w tym wypadku nie mamy z tym do czynienia. Potrzeba  zdobywania kompromatów  na  ludzi polityki i biznesu i działanie  pod ochronnym parasolem tajnych służb może tłumaczyć tak długi okres bujania Epsteina na swobodzie i fakt że jak do tej pory żadna z innych osób zamieszanych w proceder z wykorzystywaniem małoletnich za to nie beknęła.

Pytanie czy  rzecz dotyczy służb amerykańskich czy innych i czy da się cóś z tych dywagacji tajnosłużbowych udowodnić. Na razie hush - hush. Mła westchnąwszy jak sobie poczytawszy bo doszło do niej  że pewnie znowu urodzi się teoria spiskowa, bo służby to nie lubio jak się im zagląda "do gotowania". O pandemii naszej powszechnej to mła się dowiedziała tyle że jest albo jej nie ma w zależności od zapotrzebowania ludziów politycznych i sympatii politycznych konkretnych  redakcji. Mła się dowiedziała tyż że głosować  na prezydenta mamy w tym miesiącu, co prawda niekonstytucyjnie ale zgodnie  z politycznym  konsensusem i stwierdziła   że jest to głupie bo zabawy z prawem na ogół prowadzą do bezprawia.  No ale czego mła  od politycznych wymaga?  To so przeca ludzie specjalnej beztroski. Potem jeszcze doszła zabawa w chamską hołotę, taka odmiana  zabawy w  mordy zdradzieckie, najwyraźniej wykonana ku  uciesze tych co to jeszcze te pogrywki obserwujo ( a tych to zdaje się nieustająco ubywa ). Po przeglądzie wiadomości nieprawdziwych, półprawdziwych a nawet takich prawdopodobnych,  mła uznała że czas się wyłączyć od podajnika mendialnej papki do końca następnego tygodnia przynajmniej ( a jak się da to nawet dłużej ), bo inaczej strumień wiedzy jej zaszkodzi na komórki nadwyrężonego pracą mózgu. Obowiązek uświadamiania się spełniła. Przy okazji grzebania w necie  mła przypomniała sobie radosną parodię dziennikarskiej twórczości, którą swego czasu zabawiali czytelników Słonimski i Tuwim. Mła się nawet pokusiła o podłączenie do mistrzów z własną parodią info o złośliwej ćmie azjatyckiej, której gąsienice wpieprzyły jej bukszpany. Ku pocieszce wymyśliła sobie jakby takie info o gąsienicy bukszpanożerce wyglądało przygotowane do zapodania czytelnikowi, słuchaczowi czy oglądaczowi przez różne portale informacyjne i  wyrechotała się z tych lubych wizji.

Teraz będzie kobieco. Mła postanowiła  dopieścić siebie bo jak  będzie dopieszczona to może koty przestaną ją dopieszczać  gryzoniowym prezentami ( po domu dziś latała jej   mysz i mła polowała coby ją uratować z kocich łap - tym razem Mrutuś uraczył madkę ). Tak się w tym dopieszczaniu rozhulała że zakupiła sobie  nawet krem do rąk bo jej się tubka spodobała ( tak, mła wie, mało jest rzeczy bardziej kretyńskich niż kupowanie kosmetyków ze względu na urodę opakowań  ). Na szczęście krem okazał się być dobrym. Pono naturalny jak się da i co dla mła ważne ani sam kosmetyk ani jego składowe nie testowane na animalach ( tak producenci zapewniają, mam nadzieję że nie kręcą ).  Mła potrzebowała na gwałt nowego kremu do rąk bo jej łapy po pieleniu i kontakcie z glebą znów  przypominają łapy krokodyla. Mła patrzy teraz z przerażeniem na swoje stopy, te z kolei to cóś jak u dinozarów łapy, wyraźnie potrzebują zabiegu typu kwach, folia i godzinne siedzenie z ustrojstwem na stopach. Jak mła tego szybko nie zrobi to zelówki będą jej niepotrzebne, bo będzie mogła chodzić nieobuta a mało co podeszwom jej stóp da radę. Pieprzona kwarantanna - najpierw człowiek zarósł, potem zeskorupiał a najgorsze to że tyłek  mu urósł!  No i teraz mła musi się ostro za się wziąć bo wygląda po tym zasiedzeniu domowym  jeszcze gorzej niż zawsze ( choć ona przeca nie siedziała  na tyłku czy zalegiwała, to tylko z tego powodu  że nie miała gdzie obciąć włosów, swoich kosmetyków przez internet nie sprowadzała i w ogóle jakoś tak sobie  odpuściła bo wszyscy sobie różne rzeczy odpuszczali ).

Mła się dopieszcza zatem jak może i kiedy może, pisząc te słowa ma na ryjcu maseczkę kłamliwie pocieszającą ( w siłę żelazka parowego wyprasowującego zmarchy, załamania i falbanki na gębie to mła nie wierzy ale w to że guma arabska w tej maseczce zawarta trochę mła twarz podklei to tak ). Zaraz przejdzie do robienia paznokci, znaczy szlifierka, jakieś wygładzanie, olejek i pazur może  nawet za cóś paznokciopodobnego robić. Jak mła już będzie we własnym mniemaniu  dopieszczona i "zrobiona"  jak ta  Kleopatra ( co  dla ludzi oznacza  że mła wygląda jak średnio zadbana starsza pani ze sporą nadwagą ), jej włos będzie  lśnił naturalnym odcieniem srebła ( lśnienie mła sobie musi załatwić bo srebło co je ma od Matki Natury jakby zaśniedziało czy cóś ), jej paznokieć będzie jak ta perełka, wokół niej będą się unosiły egoztyczne zapachy ( w bardzo rozsądnej cenie, bo mła punkty zebrała ) to wreszcie  będzie się mogła  z kotami na Podwórku oficjalnie pokazać  ( bo  jak na razie się z nimi  nie pokazuje żeby im, pięknym stworzeniom,  wstydu nie przynieść ). Mła się tyż w ramach prasowania gęby dopieści kulinarnie bo  najlepiej na zmarchy robi podkład z tłuszczu stosowany wewnętrznie. Postanowiła zastosować podkład z lodów z kawą z dolanym rumem.  Cóż,  zgodnie z odkryciem Catherine Deneuve  kobieta po  50 ma albo ładną twarz albo zgrabny tyłek. Mła stawia na mniejszą ilość zmarszczek bo na zmniejszenie  tyłka i tak nie widzi szansy.



Jak widzicie w tym  wpisie mła ulokowała produkty, nikt jej za to nie zapłacił i mła nie ma zamiaru niczego polecać bo to co ona sobie chwali ktoś inny wcale nie musi ( Cio Mary twierdzi że mła czym by się  nie wypachniła to zawsze z młową skórą to się z tego robi zapach cinżkiej  żywicy a Mamelon twierdzi  że mła pachnie cukiernią ). Mła sobie tylko ułożyła martwe natury z  nową wodą kwiatową i nowym kremikiem, tak dla uciechy oczu. Czasem mła odczuwa konieczność  dokobiecenia, rzadko jej to  się zdarza ale zdarza

Teraz będzie  kurtularnie bo mła w swoim dążeniu do bycia prawdziwą damą nie może zaniedbywać kurtuly. Mła usiłuje czytać, usiłuje nieugięcie znaczy trzyma się prosto jak książkę ma przed oczyma, w  żadną stronę ciała nie gnie  ale niestety nie pomaga to za wiele  w walce z napadami narkolepsji które zdarzają się kiedy mła jest w kontakcie z drukowanym  słowem pisanym. Mła zasypia  "na sztywno", tylko  łeb jej opada. Ech... a mła by chciała tak się trochę dointelektualizować, doryzrywkować a tu chrrr... . Mła się poskarżyła na taki stan rzeczy Cio Mary ale nie  znalazła zrozumienia  bo Cio Mary cierpi na bezsenność uśmierzaną lekturą. Mła się usiłowała układać do czytania jak Czachórskie i to skutkuje tym że i owszem, człowiek nie zaśnie,  jednakże czytać w tych eleganckich pozach  tyż ciężko. Jeśli chodzi o tzw. sztuki wizualne to jest tak samo jak ze słowem drukowanym ( hym... może dlatego że ono też wizualne ) - mła zasypia w tempie ekspresowym, ledwie jej jaki obrazek na ekranie mignie. Muzyki mła nie słucha, nawet takiej w tle brzdąkającej  bo ona ją rozprasza przy pracy a  jak mła zaczyna odpoczywać to zasypia a nie się zasłuchuje. A w ogóle to zmartwienie ze Szpagetką mła gryzie i mła zdecydowanie preferuje przebywanie blisko z kotą ( znaczy ona w ramionach mła ) i wspólne zasypianie nad oglądactwo i podsłuchiwanie. Mła stara się być dobrej myśli a starania najlepiej  jej wychodzą kiedy mła widzi czy to kręcącą się w pobliżu czy zasypiającą przy niej Szpageterię.

12 komentarzy:

  1. Oj. Czy kocinka szczupleje? Bo jak nie, to czy Lalunia przypadkiem nie podjada gdzieś na boczku? Coś jak Czachórska dama. To najważniejsza sprawa. Moja Lalunia znowu ma spuchniętą mordunię, ale je. Jak wysoko specjalistyczny odkurzacz. Nie wiem, jak to robi że ciągle jest tak chudziutka, że opieprzu od TOZ w razie czego nie uniknęłabym. No i pomijając wszystkie inne kwestie podziwiam zielone (ach, kolkwicja!!) i nieprzytomnie zazdroszczę kociego wazonika. Pasiak domownikiem? On chyba chce. Wczoraj wydałam w obce transportowe ręce Gacusia. Nieprzespana noc, płacz itp.. Bardzo wczesnym rankiem obce ręce oddały uszczęśliwione futerko z komentarzem "nikt mnie nie uprzedzał, że ten kot tak drze ryja". Gacuś siedzi uszczęśliwiony u mnie na kolanach - totalna okupacja.. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie, nie zjechała zanadto z wagi ( szybko ten brak apetytu wyłapałam ). Szpagetka od zawsze ma figurę modelki, taka filigranowa jest. Szpagetka nie lubi podjadać na boku, ona z tych co to kawior i szampan a jakby się dało to i cygańska muzyka do rana. Ta ksywka Cesarzowa to się znikąd nie wzięła. Wieczorkiem raczyła pochłonąć pięćdziesiąt gramów drono krojonego dietetycznego miąska ( ma nie być mielone tylko siekane, inaczej to sobie sama mogę ochłapy zeżreć ). Mrutek płakał bo też chciał a w domu puchy bo miąsko dietetyczne tylko wyliczone dla rekonwalescentki. No i zamiast iść do Mamelona z wykopanym kfiotem mła pobiegła na ostatnich nogach do sklepu coby i Mrutka miąskiem dietetycznym dopieścić. Deszcz ją złapał i teraz jest mokra kura. Mruti z dziewczynkami usatysfakcjonowani ( Pasiak siedzi w szopce i ani myśli wyleźć na deszcz ale on jest obombany dziś tak że brzuchol niemal po ziemi ciągnie, koncert obżarstwa dzisiaj był w jego wykonaniu ). Pasiak zgłosił już cóś na kształt akcesu do rodziny, tzn. w nocy śpi na kuchennym krześle. Obce ręce chyba niekotowe skoro nieświadome że kot ma otwór gębowy nie tylko po to żeby jeść. Co do spuchniętej mordki to najważniejsze że je, pogoda robi się taka że chrome koty jakby trochę bardziej chromieją. Koci wazonik mła dostała od Cio Mary na Dzień Dziecka, Cio wygrzebała go w jakimś lumpeksie w którym miewają tzw. drobiazgi. Zielone właśnie zostało solidnie podlane, dobrze bo mła ma na jutro ogrodowe gryplany. Dżizuuu, Pasiak przylazł do domu i ryczy, nawet nie ma mowy o żarle bo pęknie! :-)

      Usuń
  2. A jak ryczy nie o żarcie, tylko o np.uwagę? Co do tych rąk, to sama siebie wyzywam od ostatnich, niby był opis gościa, ale jak widać nie bardzo psychologicznie trafiony. Więcej takich obcych rąk nie przewiduję. Nigdy przenigdy. A co jeśli zamiast odwozić kota wywaliłby kontenerek w krzaki? Dreszcze i zgroza pomieszane z ulgą, że odwiózł.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ta o uwagę! Głównie mam uważać przy otwieraniu saszetek żeby zawartość w całości trafiła do michy. Co do dreszczy, zgrozy i ulgi to mła rozumie. I masz rację - never obcych rąk. Dobrze że Gacenty już w domu szczęśliwie powrócony. :-)

      Usuń
  3. Skupiłam się na razie na zdjęciach, doniczka z kota super. Ale wpadło mi w oko zdanie o chorobie kotka, życzę mu zdrowia, ale czytać będę jutro. Piękne zdjęcia :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzisiaj musiałam ją przed burzą wyciągnąć z ogrodu bo jakoś się sama do domu nie kwapiła. Za to więcej zjadła. Generalnie to dziś wszyscy podsypiamy, z moich gryplanów ogrodowych nici wyszły bo duchota była straszna. Niby coś tam zrobiłam ale to naprawdę niby. :-/

      Usuń
    2. Zdrówka dla kici życzę. Duchotę miałam wczoraj co zaowocowało burzą i opadami. Opady były, burza przeszła bokiem. Może i u Ciebie popada? Pozdrawiam całą ferajnę i Ciebie oczywiście :)

      Usuń
    3. U mnie wczoraj pięknielało i grzmiało. Mła jest z tego powodu szczęśliwa. Zresztą nie tylko z tego - kota dziś raczyła sama z siebie zjeść śniadanie. :-)

      Usuń
  4. Ja się tak nie bawię, narcyze, peonie, lewkonie i konwalie w tym samym czasie. Przyrodzie coś się pokręciło dokładnie...Najpierw pooglądałam kwiaty i koty, a ten irys błękitno beżowy, to już okrucieństwo nad czytaczami. Idę czytać

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jest ciepło i zaraz ta orgia wiosenno kwietna się skończy. Znaczy przyjdzie czas na róże. ;-)

      Usuń
    2. Jeśli róże, to poproszę o dużo, dużo zdjęć...

      Usuń
    3. Już są pąki i cześć się rozwija. Pofocę jak opad przejdzie. :-)

      Usuń